Do późnego wieczora komisarze
przesłuchiwali podejrzanych. Na pierwszy ogień poszli bezdomni z Fredro na
czele, a następnie syn leśniczego, u którego psychiatra nie stwierdził żadnych
zaburzeń. Niestety kilka godzin pracy nie przyniosło żadnych efektów.
- No dobra – powiedział
Sebastian, kiedy w końcu znaleźli się w swoim biurze. – Tomek i Bartek sprawdzą
nam alibi bezdomnych, ale wiesz…
- Wiem – odparła Aśka bez
wahania. – Są nic nie warte.
- Na wyniki badań DNA poczekamy
przynajmniej tydzień – kontynuował Sebastian, przechadzając się po biurze. - No
ale do godziny powinniśmy tu mieć tego kuriera.
- Nie masz wrażenia, że
poszliśmy w złym kierunku? – zapytała policjantka po chwili namysłu.
- To znaczy?
- Bezdomni… Ok, sprawiają
problemy, zaczepiają ludzi. Ale jak to sobie wyobrażasz? Są przepici,
zniszczeni przez alkohol, ledwie chodzą… Myślisz, że Ania by się nie obroniła?
- Ostatecznie było ich kilku –
odparł Seba, wzruszając ramionami. – Masz trochę racji, ale w końcu… - urwał.
Chciał powiedzieć, że „to tylko kobieta”, ale nauczył się już unikać podobnych
komentarzy. – Mieli przewagę – zakończył kulawo.
Joasia pokręciła głową i
zaczęła bezmyślnie bawić się długopisem.
- W ich barakach nie było
śladów krwi – mówiła dalej. – Podobnie jak w taksówce i leśniczówce. Ktokolwiek
to był, musiał gdzieś to zrobić. Myślałam, że to może ten Mrozowski… Ale nie
sądzę, żeby trudził się podrzucaniem ciała na te łąki. To świr. Gdyby on ją
zgwałcił, po prostu by ją zostawił.
- No może… Ale pamiętaj, że
została potraktowana bardzo brutalnie, a to z kolei by do niego pasowało.
- Coś w tym jest…
Usłyszeli na korytarzu kroki
wyraźnie zmierzające w stronę ich biura, więc zaniechali dyskusji. Chwilę
później w drzwiach pojawił się Bartek. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i zrezygnowanego,
choć znany był z pogodnego usposobienia. Niestety sytuacja wszystkim dawała się
we znaki.
- Mam kilka spraw – mruknął,
podchodząc bliżej z papierową teczką wypchaną dokumentami po brzegi.
- Siadaj – powiedziała Aśka,
zapominając na chwilę o własnym zmęczeniu. – Świeża kawa – dodała, podsuwając
mu kubek.
Asystent opadł ciężko na fotel
i upił łyk kawy. Dochodziła dwudziesta druga, ale dla niego dzień wcale się nie
kończył.
- Co z Kamilem? – zapytał Seba,
przerywając w końcu długi spacer po biurze i siadając na swoim miejscu.
- To jest właśnie pierwsza
sprawa – odparł Bartek, uśmiechając się słabo. – Przeżył trzecią operację, ale
jego stan wciąż jest bardzo poważny. Niestety Andrzej nie miał tyle szczęścia…
zmarł przed godziną.
W biurze zapadła cisza. Andrzej
był dowódcą antyterrorystów. Komisarze nie znali go bliżej, ale często
współpracowali przy różnych akcjach. Ta śmierć była dla nich wszystkich
szczególnym ciosem – Andrzej znany był jako wyjątkowo twardy facet, doskonały
policjant. Wiele razy widzieli, jak dowodzi akcją, wiele żyć uratował. Trudno
było uwierzyć, że naprawdę nie żyje.
Bartek odchrząknął.
- Poza tym, mam to wszystkim
rozdać – powiedział, otwierając teczkę. – To jest plan na najbliższy kwartał.
Położył przed każdym z
komisarzy kartkę A4 i dał im chwilę na zapoznanie się z treścią. Kiedy po
chwili oboje przeczytali informacje, spojrzeli na asystenta z głupimi minami.
- To żart? – zapytała Aśka,
machając kartką przed nosem asystenta, jakby to był jego pomysł.
- Badania do 30. maja – przeczytał
Seba na głos. – Szkolenie w dniach od 2. do 5. czerwca. Szkolenie w dniach od
17. do 24. czerwca. Szkolenie w dniach od 15. do 25. lipca. Test teoretyczny –
28. lipca. Test praktyczny od 29. do 31. lipca. I co jeszcze? – zapytał
retorycznie, unosząc brwi.
- Lepiej podejdźcie do tego
poważnie – ostrzegł Bartek. – Jak poszedłem po te dokumenty, przez piętnaście
minut pieprzył, że wszystko się zmieni, że podnosi poprzeczkę i tak dalej.
Trzymajcie się terminów i nie podpadajcie mu.
- Dobra, mów lepiej o tych
pozostałych sprawach – powiedziała Aśka, odkładając kartkę na drugi koniec
biurka.
- Stary powiedział, że to
zarządzenie dotyczy także Rafała – mruknął asystent takim tonem, jakby to była
jego wina. – A w przyszłym tygodniu dołączy do nas jakaś nowa…
- Na miejsce Ani – dokończyła za
niego Joasia. – Przepraszam – dodała szybko, - mów dalej.
Bartek na chwilę stracił wątek.
Nie lubił przynosić komisarzom złym wieści, a tego dnia miał ich wyjątkowo
dużo.
- I na koniec… chodzi o tego
waszego podejrzanego…
- Którego? – zapytali komisarze
jednocześnie.
- Tego kuriera. Nie było łatwo
ustalić, o kogo chodzi… Problem w tym, że o tej porze już nie pracują.
- No ale masz go, tak? –
dopytywała Aśka nieco natarczywym tonem. – Miał być za godzinę.
- Tak, właśnie go przywieźli –
odparł Bartek. – Ale twierdzi, że go tam nie było.
- To akurat żadna nowość –
zauważył Sebastian, wyciągając się na fotelu. – Wszyscy twierdzą, że ich tam
nie było.
- Tego dnia dostarczał paczkę
na Klonową 12, ale to było około dziewiątej. Ludzie to potwierdzili.
- Ale skąd pewność, że to o
niego chodzi? – zapytała Aśka rozsądnie.
- Tylko on mógł być w mieście o
tej porze. A poza tym, był kiedyś podejrzany o gwałt, ale nic mu nie
udowodniono.
- No dobra, bierzmy się za
niego – zarządził Seba i wstał z ciężkim westchnienie.
Kurier, Maks Leszczyński, był
wyjątkowo wysoki i chudy. Patrzył na nich z wyraźnym lękiem, co komisarze
uznali za dobry omen – nad takimi zwykle nie trzeba było długo pracować, z
reguły bez większej zachęty odpowiadali na pytania.
- Ja nic nie zrobiłem! –
zawołał już na wstępie.
- Gdzie byłeś we wtorek około
dwudziestej drugiej? – zapytał Sebastian, zajmując miejsce na krześle. – I
lepiej dobrze się zastanów nad odpowiedzią.
- W domu! Spałem no!
Kurier garbił się i osuwał
coraz niżej, jakby chciał wyglądać jeszcze biedniej i żałośniej. Aśka patrzyła
na niego z wyraźnym wstrętem.
- Ktoś to może potwierdzić? –
kontynuował Seba.
- Nie, nie… mieszkam sam… Ale
ja nic nie zrobiłem!
- Posłuchaj mnie uważnie –
powiedziała Joasia, opierając się o stół i patrząc na Leszczyńskiego ostro. – We
wtorek o dwudziestej drugiej widziano cię na Klonowej. Chwilę później ktoś tam
zgwałcił i zamordował policjantkę. A ty byłeś podejrzany o gwałt i nie masz
alibi. Jak to dla ciebie brzmi?
- Chyba… kiepsko – mruknął mężczyzna,
głośno przełykając ślinę.
Aśka odsunęła się i spojrzała
na partnera wymownie. Kurier nie wyglądał na zbyt bystrego.
Przez kolejną godzinę na zmianę
zadawali mu te same pytania, za każdym razem formułując je nieco inaczej. Mieli
nadzieję, że mężczyzna w końcu pogubi się w zeznaniach, ale nic takiego się nie
stało. Zlecili więc sprawdzenie jego samochodu i porównanie materiału DNA, a
sami poszli przeglądać kolejną turę akt przyniesionych przez Bartka.
- Jadę do domu – oświadczyła Aśka
kilka minut po północy.
Sebastian przez chwilę
obserwował, jak wstaje i wkłada bluzę. Sam nie czuł się szczególnie zmęczony,
więc wolał zostać.
- Jutro jest pogrzeb – powiedział
nagle, kiedy kobieta była już w drzwiach.
- Już o tym rozmawialiśmy –
odparła, odwracając się z zaciętą miną.
- Ja też nie mam ochoty tam
iść. Rozumiem cię. Ale kiedyś spojrzysz na to inaczej i możesz sobie tego nie
wybaczyć.
Przez chwilę miał wrażenie, że
Aśka zrobi mu awanturę, jednak nic takiego się nie stało. Popatrzyła na niego w
milczeniu, a potem wyszła bez pożegnania.
W swoim mieszkaniu nie czuła się
wcale lepiej niż na komendzie. To na Pomorskiej najbardziej zauważało się
nieobecność Ani, bo to tam najczęściej się widywały. Jednak w pracy cały czas była
zajęta, myślała o znalezieniu mordercy, podejrzanych, wciąż rozważała wszystkie
możliwości. Dopiero w domu atakowały wspomnienia, wciąż powracający – we śnie i
na jawie – obraz ciała Ani leżącego w wysokiej trawie.
Ale nie myślała wyłącznie o przyjaciółce.
Ta sytuacja przypominała jej o tragicznej śmierci Mateusza. Kiedy zmarł, nie
miał nawet trzydziestu lat. Był rok młodszy od niej, a pobrali się, kiedy
kończyła szkołę policyjną. On studiował architekturę, potem pracował w dużej
firmie.
Na pierwszy rzut oka niewiele
ich łączyło. On był romantyczny, zawsze pamiętał o urodzinach i rocznicach; dla
niej nie miało to większego znaczenia, ale starała się ze względu na niego. Zawsze
była pracoholiczką, często nie wracała do domu na noc pochłonięta najnowszym
śledztwem. Nie rozumiała, dlaczego wspólne obiady czy wyjazdy są dla niego tak
ważne, a już najtrudniej było jej pojąć, co takiego widzi w rodzinnych
spotkaniach. Każda godzina spędzona w towarzystwie rodziców i teściów była dla
niej prawdziwą torturą, a jemu zdawała się sprawiać wyraźną przyjemność.
Jednak mimo tych różnic, przez
siedem lat byli szczęśliwym małżeństwem. Wszyscy się dziwili, że mimo upływu czasu
nie dopadła ich rutyna. Wciąż byli w sobie zakochani.
Joasia westchnęła, zdając sobie
sprawę, że od kilkunastu minut stoi przy oknie i wpatruje się w deszcz. Z
trudem oderwała myśli od męża. Z doświadczenia wiedziała, że lepiej nie
pogrążać się we wspomnieniach.
Tej nocy znowu śnił jej się
wypadek sprzed lat. Wstała jeszcze bardziej zmęczona, a fakt, że nadal nie
podjęła decyzji co do pogrzebu, wcale nie poprawiał jej nastroju.
Na pogrzebie Mateusza była.
Sebastian zaprowadził ją tam niemal siłą. Cały czas była na środkach
uspokajających, pamiętała tylko jakieś niepowiązane ze sobą fragmenty. Wtedy
nie chciała tam iść, dziś była Sebastianowi wdzięczna. Wiedziała, że tym razem jej
przyjaciel także ma rację.
Czyżbyś my mieli do czynienia z morderczynią, a gwałt to tylko nieprzyjemny ,,dodatek"? Całkiem możliwe, gdyż jedno nie wyklucza drugiego. Ba, w dziejach światowej i polskiej kryminalistki było wiele kobiet morderczyń. Balladyna, lady Makbet Lukrecja Borgia... No, ta ostatnia pani to może zły przykład, ale nieważne. Takie rozwiązanie mogłoby okazać się ciekawe. Agata jako bohaterka od początku obudziła moją antypatię. Może na jej wieczorze panieńskim doszło do czegoś, co miało wpływ na późniejsze dramatyczne zdarzenia? Anka pojechała do domu, ale po drodze była świadkiem jakiegoś przestępstwa i interwencja skończyła się gwałtem. A późnej doszło na przykład do nieszczęśliwego wypadku, w którym udział miała ta jej siostrunia? W końcu materiał DNA pochodzi od jednego sprawcy, czyli hipoteza Qwertego95 może być słuszna. Gwałt, to gwałt natomiast morderstwo to druga sprawa... a w kwestii pogrzebu, to Asia powinna w nim uczestniczyć, czasem w ten sposób łatwej poradzić sobie ze śmiercią przyjaciela. Masz wiele ciekawych możliwości dalszego rozwinięcia opowiadania. Osobiście ciekawi mnie, jaką osobą będzie następczyni Ani? Poza tym widać, że akcja z dilerami narkotyków też zebrała swoje tragiczne żniwo, więc Kamil równie dobrze może nie wrócić do pracy. Oj, chyba na Pomorskiej szykują się spore zmiany. Czekam na ciąg dalszy, bo mam pewne podejrzenia, których nie zdradzę... Ciekawe na ile okażą się trafne?
OdpowiedzUsuńCzęść jak zwykle rewelacyjna. Dobrze, że przynajmniej kogoś zaczynają wykluczać komisarze, bo zaczynało się robić nieciekawie. Robi się jednak coraz bardziej interesująco. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuń20 year old Executive Secretary Dorian Rixon, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Private Parts and tabletop games. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Mirage. Ta witryna
OdpowiedzUsuń