niedziela, 14 lipca 2013

8. Bierz życie jakim jest


Do późnego wieczora komisarze przesłuchiwali podejrzanych. Na pierwszy ogień poszli bezdomni z Fredro na czele, a następnie syn leśniczego, u którego psychiatra nie stwierdził żadnych zaburzeń. Niestety kilka godzin pracy nie przyniosło żadnych efektów.
- No dobra – powiedział Sebastian, kiedy w końcu znaleźli się w swoim biurze. – Tomek i Bartek sprawdzą nam alibi bezdomnych, ale wiesz…
- Wiem – odparła Aśka bez wahania. – Są nic nie warte.
- Na wyniki badań DNA poczekamy przynajmniej tydzień – kontynuował Sebastian, przechadzając się po biurze. - No ale do godziny powinniśmy tu mieć tego kuriera.
- Nie masz wrażenia, że poszliśmy w złym kierunku? – zapytała policjantka po chwili namysłu.
- To znaczy?
- Bezdomni… Ok, sprawiają problemy, zaczepiają ludzi. Ale jak to sobie wyobrażasz? Są przepici, zniszczeni przez alkohol, ledwie chodzą… Myślisz, że Ania by się nie obroniła?
- Ostatecznie było ich kilku – odparł Seba, wzruszając ramionami. – Masz trochę racji, ale w końcu… - urwał. Chciał powiedzieć, że „to tylko kobieta”, ale nauczył się już unikać podobnych komentarzy. – Mieli przewagę – zakończył kulawo.
Joasia pokręciła głową i zaczęła bezmyślnie bawić się długopisem.
- W ich barakach nie było śladów krwi – mówiła dalej. – Podobnie jak w taksówce i leśniczówce. Ktokolwiek to był, musiał gdzieś to zrobić. Myślałam, że to może ten Mrozowski… Ale nie sądzę, żeby trudził się podrzucaniem ciała na te łąki. To świr. Gdyby on ją zgwałcił, po prostu by ją zostawił.
- No może… Ale pamiętaj, że została potraktowana bardzo brutalnie, a to z kolei by do niego pasowało.
- Coś w tym jest…
Usłyszeli na korytarzu kroki wyraźnie zmierzające w stronę ich biura, więc zaniechali dyskusji. Chwilę później w drzwiach pojawił się Bartek. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i zrezygnowanego, choć znany był z pogodnego usposobienia. Niestety sytuacja wszystkim dawała się we znaki.
- Mam kilka spraw – mruknął, podchodząc bliżej z papierową teczką wypchaną dokumentami po brzegi.
- Siadaj – powiedziała Aśka, zapominając na chwilę o własnym zmęczeniu. – Świeża kawa – dodała, podsuwając mu kubek.
Asystent opadł ciężko na fotel i upił łyk kawy. Dochodziła dwudziesta druga, ale dla niego dzień wcale się nie kończył.
- Co z Kamilem? – zapytał Seba, przerywając w końcu długi spacer po biurze i siadając na swoim miejscu.
- To jest właśnie pierwsza sprawa – odparł Bartek, uśmiechając się słabo. – Przeżył trzecią operację, ale jego stan wciąż jest bardzo poważny. Niestety Andrzej nie miał tyle szczęścia… zmarł przed godziną.
W biurze zapadła cisza. Andrzej był dowódcą antyterrorystów. Komisarze nie znali go bliżej, ale często współpracowali przy różnych akcjach. Ta śmierć była dla nich wszystkich szczególnym ciosem – Andrzej znany był jako wyjątkowo twardy facet, doskonały policjant. Wiele razy widzieli, jak dowodzi akcją, wiele żyć uratował. Trudno było uwierzyć, że naprawdę nie żyje.
Bartek odchrząknął.
- Poza tym, mam to wszystkim rozdać – powiedział, otwierając teczkę. – To jest plan na najbliższy kwartał.
Położył przed każdym z komisarzy kartkę A4 i dał im chwilę na zapoznanie się z treścią. Kiedy po chwili oboje przeczytali informacje, spojrzeli na asystenta z głupimi minami.
- To żart? – zapytała Aśka, machając kartką przed nosem asystenta, jakby to był jego pomysł.
- Badania do 30. maja – przeczytał Seba na głos. – Szkolenie w dniach od 2. do 5. czerwca. Szkolenie w dniach od 17. do 24. czerwca. Szkolenie w dniach od 15. do 25. lipca. Test teoretyczny – 28. lipca. Test praktyczny od 29. do 31. lipca. I co jeszcze? – zapytał retorycznie, unosząc brwi.
- Lepiej podejdźcie do tego poważnie – ostrzegł Bartek. – Jak poszedłem po te dokumenty, przez piętnaście minut pieprzył, że wszystko się zmieni, że podnosi poprzeczkę i tak dalej. Trzymajcie się terminów i nie podpadajcie mu.
- Dobra, mów lepiej o tych pozostałych sprawach – powiedziała Aśka, odkładając kartkę na drugi koniec biurka.
- Stary powiedział, że to zarządzenie dotyczy także Rafała – mruknął asystent takim tonem, jakby to była jego wina. – A w przyszłym tygodniu dołączy do nas jakaś nowa…
- Na miejsce Ani – dokończyła za niego Joasia. – Przepraszam – dodała szybko, - mów dalej.
Bartek na chwilę stracił wątek. Nie lubił przynosić komisarzom złym wieści, a tego dnia miał ich wyjątkowo dużo.
- I na koniec… chodzi o tego waszego podejrzanego…
- Którego? – zapytali komisarze jednocześnie.
- Tego kuriera. Nie było łatwo ustalić, o kogo chodzi… Problem w tym, że o tej porze już nie pracują.
- No ale masz go, tak? – dopytywała Aśka nieco natarczywym tonem. – Miał być za godzinę.
- Tak, właśnie go przywieźli – odparł Bartek. – Ale twierdzi, że go tam nie było.
- To akurat żadna nowość – zauważył Sebastian, wyciągając się na fotelu. – Wszyscy twierdzą, że ich tam nie było.
- Tego dnia dostarczał paczkę na Klonową 12, ale to było około dziewiątej. Ludzie to potwierdzili.
- Ale skąd pewność, że to o niego chodzi? – zapytała Aśka rozsądnie.
- Tylko on mógł być w mieście o tej porze. A poza tym, był kiedyś podejrzany o gwałt, ale nic mu nie udowodniono.
- No dobra, bierzmy się za niego – zarządził Seba i wstał z ciężkim westchnienie.
Kurier, Maks Leszczyński, był wyjątkowo wysoki i chudy. Patrzył na nich z wyraźnym lękiem, co komisarze uznali za dobry omen – nad takimi zwykle nie trzeba było długo pracować, z reguły bez większej zachęty odpowiadali na pytania.
- Ja nic nie zrobiłem! – zawołał już na wstępie.
- Gdzie byłeś we wtorek około dwudziestej drugiej? – zapytał Sebastian, zajmując miejsce na krześle. – I lepiej dobrze się zastanów nad odpowiedzią.
- W domu! Spałem no!
Kurier garbił się i osuwał coraz niżej, jakby chciał wyglądać jeszcze biedniej i żałośniej. Aśka patrzyła na niego z wyraźnym wstrętem.
- Ktoś to może potwierdzić? – kontynuował Seba.
- Nie, nie… mieszkam sam… Ale ja nic nie zrobiłem!
- Posłuchaj mnie uważnie – powiedziała Joasia, opierając się o stół i patrząc na Leszczyńskiego ostro. – We wtorek o dwudziestej drugiej widziano cię na Klonowej. Chwilę później ktoś tam zgwałcił i zamordował policjantkę. A ty byłeś podejrzany o gwałt i nie masz alibi. Jak to dla ciebie brzmi?
- Chyba… kiepsko – mruknął mężczyzna, głośno przełykając ślinę.
Aśka odsunęła się i spojrzała na partnera wymownie. Kurier nie wyglądał na zbyt bystrego.
Przez kolejną godzinę na zmianę zadawali mu te same pytania, za każdym razem formułując je nieco inaczej. Mieli nadzieję, że mężczyzna w końcu pogubi się w zeznaniach, ale nic takiego się nie stało. Zlecili więc sprawdzenie jego samochodu i porównanie materiału DNA, a sami poszli przeglądać kolejną turę akt przyniesionych przez Bartka.
- Jadę do domu – oświadczyła Aśka kilka minut po północy.
Sebastian przez chwilę obserwował, jak wstaje i wkłada bluzę. Sam nie czuł się szczególnie zmęczony, więc wolał zostać.
- Jutro jest pogrzeb – powiedział nagle, kiedy kobieta była już w drzwiach.
- Już o tym rozmawialiśmy – odparła, odwracając się z zaciętą miną.
- Ja też nie mam ochoty tam iść. Rozumiem cię. Ale kiedyś spojrzysz na to inaczej i możesz sobie tego nie wybaczyć.
Przez chwilę miał wrażenie, że Aśka zrobi mu awanturę, jednak nic takiego się nie stało. Popatrzyła na niego w milczeniu, a potem wyszła bez pożegnania.
W swoim mieszkaniu nie czuła się wcale lepiej niż na komendzie. To na Pomorskiej najbardziej zauważało się nieobecność Ani, bo to tam najczęściej się widywały. Jednak w pracy cały czas była zajęta, myślała o znalezieniu mordercy, podejrzanych, wciąż rozważała wszystkie możliwości. Dopiero w domu atakowały wspomnienia, wciąż powracający – we śnie i na jawie – obraz ciała Ani leżącego w wysokiej trawie.
Ale nie myślała wyłącznie o przyjaciółce. Ta sytuacja przypominała jej o tragicznej śmierci Mateusza. Kiedy zmarł, nie miał nawet trzydziestu lat. Był rok młodszy od niej, a pobrali się, kiedy kończyła szkołę policyjną. On studiował architekturę, potem pracował w dużej firmie.
Na pierwszy rzut oka niewiele ich łączyło. On był romantyczny, zawsze pamiętał o urodzinach i rocznicach; dla niej nie miało to większego znaczenia, ale starała się ze względu na niego. Zawsze była pracoholiczką, często nie wracała do domu na noc pochłonięta najnowszym śledztwem. Nie rozumiała, dlaczego wspólne obiady czy wyjazdy są dla niego tak ważne, a już najtrudniej było jej pojąć, co takiego widzi w rodzinnych spotkaniach. Każda godzina spędzona w towarzystwie rodziców i teściów była dla niej prawdziwą torturą, a jemu zdawała się sprawiać wyraźną przyjemność.
Jednak mimo tych różnic, przez siedem lat byli szczęśliwym małżeństwem. Wszyscy się dziwili, że mimo upływu czasu nie dopadła ich rutyna. Wciąż byli w sobie zakochani.
Joasia westchnęła, zdając sobie sprawę, że od kilkunastu minut stoi przy oknie i wpatruje się w deszcz. Z trudem oderwała myśli od męża. Z doświadczenia wiedziała, że lepiej nie pogrążać się we wspomnieniach.
Tej nocy znowu śnił jej się wypadek sprzed lat. Wstała jeszcze bardziej zmęczona, a fakt, że nadal nie podjęła decyzji co do pogrzebu, wcale nie poprawiał jej nastroju.
Na pogrzebie Mateusza była. Sebastian zaprowadził ją tam niemal siłą. Cały czas była na środkach uspokajających, pamiętała tylko jakieś niepowiązane ze sobą fragmenty. Wtedy nie chciała tam iść, dziś była Sebastianowi wdzięczna. Wiedziała, że tym razem jej przyjaciel także ma rację.

3 komentarze:

  1. Czyżbyś my mieli do czynienia z morderczynią, a gwałt to tylko nieprzyjemny ,,dodatek"? Całkiem możliwe, gdyż jedno nie wyklucza drugiego. Ba, w dziejach światowej i polskiej kryminalistki było wiele kobiet morderczyń. Balladyna, lady Makbet Lukrecja Borgia... No, ta ostatnia pani to może zły przykład, ale nieważne. Takie rozwiązanie mogłoby okazać się ciekawe. Agata jako bohaterka od początku obudziła moją antypatię. Może na jej wieczorze panieńskim doszło do czegoś, co miało wpływ na późniejsze dramatyczne zdarzenia? Anka pojechała do domu, ale po drodze była świadkiem jakiegoś przestępstwa i interwencja skończyła się gwałtem. A późnej doszło na przykład do nieszczęśliwego wypadku, w którym udział miała ta jej siostrunia? W końcu materiał DNA pochodzi od jednego sprawcy, czyli hipoteza Qwertego95 może być słuszna. Gwałt, to gwałt natomiast morderstwo to druga sprawa... a w kwestii pogrzebu, to Asia powinna w nim uczestniczyć, czasem w ten sposób łatwej poradzić sobie ze śmiercią przyjaciela. Masz wiele ciekawych możliwości dalszego rozwinięcia opowiadania. Osobiście ciekawi mnie, jaką osobą będzie następczyni Ani? Poza tym widać, że akcja z dilerami narkotyków też zebrała swoje tragiczne żniwo, więc Kamil równie dobrze może nie wrócić do pracy. Oj, chyba na Pomorskiej szykują się spore zmiany. Czekam na ciąg dalszy, bo mam pewne podejrzenia, których nie zdradzę... Ciekawe na ile okażą się trafne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Część jak zwykle rewelacyjna. Dobrze, że przynajmniej kogoś zaczynają wykluczać komisarze, bo zaczynało się robić nieciekawie. Robi się jednak coraz bardziej interesująco. Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  3. 20 year old Executive Secretary Dorian Rixon, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Private Parts and tabletop games. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Mirage. Ta witryna

    OdpowiedzUsuń