wtorek, 19 stycznia 2016

10. What is love

- Jak mówiłam, widziałyśmy się tylko przez chwilę – odparła Zielińska, nie podnosząc wzroku znad swojego notesu. – Jest cała i zdrowa, jeśli o to pan pyta.
- Jest policjantką, sama pani wie, że w więzieniach… - zaczął Sebastian z niepokojem, ale kobieta natychmiast mu przerwała.
- Ona nie jest w więzieniu, panie Sebastianie – przypomniała. – W wydziale wewnętrznym nie ma kontaktu z innymi zatrzymanymi, a nawet gdyby miała, nie są to z całą pewnością żądni zemsty recydywiści.
Podniosła wzrok i przez chwilę przyglądała się Sebastianowi.
- Wydaje się wystraszona – powiedziała nieco łagodniejszym tonem. – Wiem, że jest doświadczoną policjantką i, z tego co mówiła Alicja, twardą kobietą, więc tym bardziej wydało mi się to dziwne. Niemniej jednak spędziła w zamknięciu pięć dni, a wewnętrzni działają dosyć specyficznie. Ciągłe przesłuchania, brak kontaktu ze światem zewnętrznym i jakichkolwiek informacji zwrotnych na pewno zrobiły swoje.
Znowu zapadła chwila ciszy. Zielińska szukała czegoś w obszernej torbie.
- Dobrze – oznajmiła w końcu, kiedy zegarek wskazał godzinę dziesiątą. – To mi na razie wystarczy. Chyba że jest coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć? – zapytała, zerkając ostro na policjanta.
- Tak – odparł Sebastian, patrząc kobiecie w oczy, - nie wie pani najważniejszego. Po pierwsze Aśka jest doskonałą policjantką, rozwiązaliśmy razem dziesiątki takich spraw i gdyby chciała popełnić zbrodnię doskonałą, na pewno nie zastrzeliłaby byłego męża z własnej broni, zostawiając na jego kurtce swoje włosy i dzwoniąc do niego uprzednio ze swojego telefonu. A po drugie to dobra, wrażliwa, ciepła kobieta, która nigdy nie zaplanowałaby morderstwa. Jej były mąż to kawał drania i szczerze mówiąc wcale mi go nie żal, ale jak znam Aśkę, jeszcze za nim płakała.
- Rozumiem, że mimo oficjalnego przyznania się do winy pan nadal jest przekonany o jej niewinności? – upewniła się Zielińska.
- Całkowicie – odparł Sebastian z pasją.
- Postawię sprawę uczciwie – powiedziała kobieta, odstawiając swoją torebkę i pochylając się nad stołem w stronę Sebastiana. – Źle to wszystko wygląda i myślę, że dobrze pan o tym wie. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby dotrzeć do prawdy i liczę na to, że pan mi pomoże, jednak… Jeśli pani Joasia nie będzie z nami współpracować, nie mamy zbyt wielkich szans.
Mężczyzna w milczeniu pokiwał głową.
- Może się pan zobaczyć z panią Joasią w poniedziałek o piętnastej – kontynuowała prawniczka. – Proponuję, żebyśmy spotkali się przed aresztem pół godziny wcześniej i omówili ewentualne niejasności.
- Pójdzie pani ze mną? – zapytał Seba zaskoczony.
- Oczywiście – odparła kobieta, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Proszę się nie obrazić, wiem, że jest pan doświadczonym komisarzem, ale w prawniczych niuansach na pewno nie porusza się pan tak sprawnie jak ja. W związku z tym wolałabym, żeby każde posunięcie konsultował pan ze mną. Oczywiście najpierw sam spróbuje pan porozmawiać z panią Joasią. Obawiam się, że moja obecność mogłaby zniechęcić ją do mówienia. Mam jednak nadzieję, że jeśli ją pan przekona, uda nam się porozmawiać wspólnie.
Sebastian pokiwał głową, czując ogarniające go zmęczenie i zniechęcenie.
- Mimo wszystko proszę się nie załamywać – powiedziała dziarsko Zielińska. – W razie czego ma pan mój numer, a jeśli nic się nie wydarzy, widzimy się w poniedziałek pół do trzeciej na Wojskowej.
Wstała i wyciągnęła rękę w kierunku Sebastiana. Mężczyzna uścisnął ją, czując, że słusznie postąpił, ufając Czerwińskiej. Ta niepozorna brunetka z całą pewnością była lepszym wyborem niż jakiś tam Bruliński.
Czas do poniedziałku bardzo się Sebastianowi dłużył. Wciąż myślał o tym, co powiedziała mu pani adwokat. O trudach, jakie od tygodnia musiała znosić Aśka w siedzibie wydziału wewnętrznego. I o tym, co czekało ją po przewiezieniu do aresztu śledczego.
- To wbrew pozorom nie jest zła wiadomość – powiedziała Zielińska, kiedy w poniedziałek spotkała się z Sebastianem na Wojskowej. – Wiem, co pan myśli – dodała na widok jego miny. – I poniekąd ma pan rację, to z całą pewnością nie jest bezpieczne miejsce dla policjantki. Ale tutaj przynajmniej mamy większe pole manewru. Łatwiej będzie załatwiać widzenia i spadnie częstotliwość przesłuchań wewnętrznych.
- Tylko jakim kosztem – mruknął Seba.
Mężczyzna bardzo się bał, że zobaczy Aśkę pobitą. Nie wiedział, co miałby zrobić ze świadomością, że współwięźniarki już zaczęły szukać na niej zemsty. Nic takiego się nie stało, jednak kiedy Sebastian zajął miejsce przed pancerną szybą i po raz pierwszy od tygodnia zobaczył partnerkę, natychmiast przyznał, że wolałby już siniaki.
Drżącą ręką podniósł słuchawkę i Aśka po drugiej stronie szyby zrobiła to samo. Przez chwilę żadne nie wiedziało, co powiedzieć.
- Jak się czujesz? – zapytał w końcu mężczyzna.
Aśka spuściła wzrok. Sebastian z trudem przełknął ślinę.
- Nie wiem, od czego zacząć – powiedział komisarz zgodnie z prawdą, zdając sobie sprawę, że nie otrzyma odpowiedzi. – Dlaczego się przyznałaś?
Kobieta spojrzała na niego ze smutkiem. Nic nie mówiła, po prostu patrzyła, a Sebastian czuł, że pęka mu serce.
- Dlaczego nie chcesz adwokata? – pytał dalej, z trudem zbierając myśli.
Miał tyle pytań, tyle wątpliwości… I tyle rzeczy chciał jej powiedzieć. Myślał o tym cały weekend, ale teraz, kiedy się wreszcie spotkali, zupełnie nie wiedział, od czego zacząć. Pamiętał słowa Zielińskiej, wiedział, jak wiele obiecywała sobie po tym spotkaniu. Czuł, że natychmiast musi coś zrobić, że musi dotrzeć do Aśki. Był tylko jeden problem… Osoba siedząca po drugiej stronie szyby wcale nie była jego Joasią.
- Aśka, weź się w garść – powiedział rozpaczliwie. – Powiedz cokolwiek. Chcesz spędzić resztę życia w więzieniu?
Ale kobieta nadal tylko patrzyła. Nawet nie płakała. W jej oczach czaiło się coś dziwnego, czego Sebastian nie mógł zidentyfikować.
- Pamiętasz mecenas Zielińską? – zapytał, starając się zachować spokój. – Była u ciebie. Jest tutaj, chce z tobą porozmawiać, chce ci pomóc…
Nie zdążył jednak skończyć. Aśka odłożyła słuchawkę i wstała. Sebastian również wstał, nie rozumiejąc, co się dzieje. Patrzył bezradnie jak jego partnerka podchodzi do strażnika, a on skuwa ją i wyprowadza.
- To jest jak zły sen – powiedział, kiedy kilka minut później razem z Zielińską palił papierosa na parkingu pod aresztem.
- Coś tu jest na rzeczy – odparła kobieta zamyślona. – Są tylko dwa wyjścia. Albo zamordowała byłego męża i teraz ma wyrzuty sumienia, albo ktoś ją wrobił i zmusił, żeby przyznała się do winy.
- Nie zrobiła tego – powiedział Seba ze złością.
- W takim razie musimy się dowiedzieć, komu zależy, żeby spędziła resztę życia w więzieniu – skwitowała spokojnie pani mecenas i przydepnęła obcasem niedopałek papierosa.
Tego dnia Sebastian nie był już w stanie na niczym się skupić. Musiał pojawić się na komendzie i udawać, że pracuje, ale jego myśli pozostały w areszcie śledczym na Wojskowej.
- Seba, co się dzieje? – zapytała Ania z niepokojem, pojawiając się w biurze przyjaciela. – Nic nam nie mówisz…
Policjant spojrzał na nią z mieszaniną zmęczenia i rezygnacji.
- No przecież miałeś się dzisiaj spotkać z Aśką – drążyła kobieta, nie spuszczając z niego badawczego spojrzenia.
- I spotkałem się – mruknął Seba bez entuzjazmu. – Ale nie chciała ze mną rozmawiać.
- Jak to? – zdziwiła się szczerze policjantka.
- Nie wiem, Ania – westchnął mężczyzna, ukrywając twarz w dłoniach i kręcąc głową. – Czegoś się boi…
I nagle przed oczami Sebastiana stanął strażnik więzienny, który przysłuchiwał się ich rozmowie. Mężczyzna zerwał się jak oparzony i wybiegł z biura, nie zabierając nawet kurtki i nie zwracając uwagi na pytania Ani.
Dwadzieścia minut później wpadł zdyszany do biura mecenas Zielińskiej.
- Muszę się z nią zobaczyć – oznajmił na wydechu.
- Dzień dobry – odparła kobieta, unosząc brwi. – Dzisiaj się pan z nią widział. I przypominam, że nic z tego nie wynikło.
- Bo nie byliśmy sami – powiedział Sebastian zniecierpliwiony. – Ona się boi, nie będzie ze mną rozmawiała przy świadkach.
Zielińska wyprostowała się na krześle i ściągnęła brwi. Wyglądało na to, że rozważa słowa policjanta.

- Widzenie bez strażnika – mruknęła. – No to musimy poprosić o pomoc znajomą panią prokurator – stwierdziła, patrząc na Sebastiana znacząco.

1 komentarz:

  1. Nie mam pojęcia kto i dlaczego za tym stoi, ale to bardzo dobrze. Mimo że akcja niewiele poszła do przodu, ta część nadal trzyma w napięciu. Nie sądzę żeby Aśka robiła to by dotrzeć do Oksany, ale możliwe że jest wrabiana w to morderstwo właśnie dlatego że u niej była. Czekam na kolejne części.

    OdpowiedzUsuń