- Jak mówiłam, widziałyśmy się tylko
przez chwilę – odparła Zielińska, nie podnosząc wzroku znad swojego notesu. – Jest
cała i zdrowa, jeśli o to pan pyta.
- Jest policjantką, sama pani wie, że w
więzieniach… - zaczął Sebastian z niepokojem, ale kobieta natychmiast mu
przerwała.
- Ona nie jest w więzieniu, panie
Sebastianie – przypomniała. – W wydziale wewnętrznym nie ma kontaktu z innymi
zatrzymanymi, a nawet gdyby miała, nie są to z całą pewnością żądni zemsty
recydywiści.
Podniosła wzrok i przez chwilę
przyglądała się Sebastianowi.
- Wydaje się wystraszona – powiedziała
nieco łagodniejszym tonem. – Wiem, że jest doświadczoną policjantką i, z tego
co mówiła Alicja, twardą kobietą, więc tym bardziej wydało mi się to dziwne.
Niemniej jednak spędziła w zamknięciu pięć dni, a wewnętrzni działają dosyć
specyficznie. Ciągłe przesłuchania, brak kontaktu ze światem zewnętrznym i
jakichkolwiek informacji zwrotnych na pewno zrobiły swoje.
Znowu zapadła chwila ciszy. Zielińska
szukała czegoś w obszernej torbie.
- Dobrze – oznajmiła w końcu, kiedy
zegarek wskazał godzinę dziesiątą. – To mi na razie wystarczy. Chyba że jest
coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć? – zapytała, zerkając ostro na
policjanta.
- Tak – odparł Sebastian, patrząc
kobiecie w oczy, - nie wie pani najważniejszego. Po pierwsze Aśka jest
doskonałą policjantką, rozwiązaliśmy razem dziesiątki takich spraw i gdyby
chciała popełnić zbrodnię doskonałą, na pewno nie zastrzeliłaby byłego męża z
własnej broni, zostawiając na jego kurtce swoje włosy i dzwoniąc do niego
uprzednio ze swojego telefonu. A po drugie to dobra, wrażliwa, ciepła kobieta,
która nigdy nie zaplanowałaby morderstwa. Jej były mąż to kawał drania i szczerze
mówiąc wcale mi go nie żal, ale jak znam Aśkę, jeszcze za nim płakała.
- Rozumiem, że mimo oficjalnego
przyznania się do winy pan nadal jest przekonany o jej niewinności? – upewniła
się Zielińska.
- Całkowicie – odparł Sebastian z pasją.
- Postawię sprawę uczciwie – powiedziała
kobieta, odstawiając swoją torebkę i pochylając się nad stołem w stronę
Sebastiana. – Źle to wszystko wygląda i myślę, że dobrze pan o tym wie. Zrobię
wszystko co w mojej mocy, żeby dotrzeć do prawdy i liczę na to, że pan mi pomoże,
jednak… Jeśli pani Joasia nie będzie z nami współpracować, nie mamy zbyt
wielkich szans.
Mężczyzna w milczeniu pokiwał głową.
- Może się pan zobaczyć z panią Joasią w
poniedziałek o piętnastej – kontynuowała prawniczka. – Proponuję, żebyśmy
spotkali się przed aresztem pół godziny wcześniej i omówili ewentualne
niejasności.
- Pójdzie pani ze mną? – zapytał Seba
zaskoczony.
- Oczywiście – odparła kobieta, jakby
była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Proszę się nie obrazić, wiem,
że jest pan doświadczonym komisarzem, ale w prawniczych niuansach na pewno nie
porusza się pan tak sprawnie jak ja. W związku z tym wolałabym, żeby każde
posunięcie konsultował pan ze mną. Oczywiście najpierw sam spróbuje pan
porozmawiać z panią Joasią. Obawiam się, że moja obecność mogłaby zniechęcić ją
do mówienia. Mam jednak nadzieję, że jeśli ją pan przekona, uda nam się
porozmawiać wspólnie.
Sebastian pokiwał głową, czując
ogarniające go zmęczenie i zniechęcenie.
- Mimo wszystko proszę się nie załamywać
– powiedziała dziarsko Zielińska. – W razie czego ma pan mój numer, a jeśli nic
się nie wydarzy, widzimy się w poniedziałek pół do trzeciej na Wojskowej.
Wstała i wyciągnęła rękę w kierunku
Sebastiana. Mężczyzna uścisnął ją, czując, że słusznie postąpił, ufając Czerwińskiej.
Ta niepozorna brunetka z całą pewnością była lepszym wyborem niż jakiś tam
Bruliński.
Czas do poniedziałku bardzo się
Sebastianowi dłużył. Wciąż myślał o tym, co powiedziała mu pani adwokat. O
trudach, jakie od tygodnia musiała znosić Aśka w siedzibie wydziału
wewnętrznego. I o tym, co czekało ją po przewiezieniu do aresztu śledczego.
- To wbrew pozorom nie jest zła wiadomość
– powiedziała Zielińska, kiedy w poniedziałek spotkała się z Sebastianem na
Wojskowej. – Wiem, co pan myśli – dodała na widok jego miny. – I poniekąd ma
pan rację, to z całą pewnością nie jest bezpieczne miejsce dla policjantki. Ale
tutaj przynajmniej mamy większe pole manewru. Łatwiej będzie załatwiać widzenia
i spadnie częstotliwość przesłuchań wewnętrznych.
- Tylko jakim kosztem – mruknął Seba.
Mężczyzna bardzo się bał, że zobaczy Aśkę
pobitą. Nie wiedział, co miałby zrobić ze świadomością, że współwięźniarki już
zaczęły szukać na niej zemsty. Nic takiego się nie stało, jednak kiedy
Sebastian zajął miejsce przed pancerną szybą i po raz pierwszy od tygodnia
zobaczył partnerkę, natychmiast przyznał, że wolałby już siniaki.
Drżącą ręką podniósł słuchawkę i Aśka po
drugiej stronie szyby zrobiła to samo. Przez chwilę żadne nie wiedziało, co
powiedzieć.
- Jak się czujesz? – zapytał w końcu
mężczyzna.
Aśka spuściła wzrok. Sebastian z trudem
przełknął ślinę.
- Nie wiem, od czego zacząć – powiedział
komisarz zgodnie z prawdą, zdając sobie sprawę, że nie otrzyma odpowiedzi. –
Dlaczego się przyznałaś?
Kobieta spojrzała na niego ze smutkiem. Nic
nie mówiła, po prostu patrzyła, a Sebastian czuł, że pęka mu serce.
- Dlaczego nie chcesz adwokata? – pytał
dalej, z trudem zbierając myśli.
Miał tyle pytań, tyle wątpliwości… I tyle
rzeczy chciał jej powiedzieć. Myślał o tym cały weekend, ale teraz, kiedy się
wreszcie spotkali, zupełnie nie wiedział, od czego zacząć. Pamiętał słowa
Zielińskiej, wiedział, jak wiele obiecywała sobie po tym spotkaniu. Czuł, że
natychmiast musi coś zrobić, że musi dotrzeć do Aśki. Był tylko jeden problem…
Osoba siedząca po drugiej stronie szyby wcale nie była jego Joasią.
- Aśka, weź się w garść – powiedział
rozpaczliwie. – Powiedz cokolwiek. Chcesz spędzić resztę życia w więzieniu?
Ale kobieta nadal tylko patrzyła. Nawet
nie płakała. W jej oczach czaiło się coś dziwnego, czego Sebastian nie mógł
zidentyfikować.
- Pamiętasz mecenas Zielińską? – zapytał,
starając się zachować spokój. – Była u ciebie. Jest tutaj, chce z tobą
porozmawiać, chce ci pomóc…
Nie zdążył jednak skończyć. Aśka odłożyła
słuchawkę i wstała. Sebastian również wstał, nie rozumiejąc, co się dzieje.
Patrzył bezradnie jak jego partnerka podchodzi do strażnika, a on skuwa ją i
wyprowadza.
- To jest jak zły sen – powiedział, kiedy
kilka minut później razem z Zielińską palił papierosa na parkingu pod aresztem.
- Coś tu jest na rzeczy – odparła kobieta
zamyślona. – Są tylko dwa wyjścia. Albo zamordowała byłego męża i teraz ma
wyrzuty sumienia, albo ktoś ją wrobił i zmusił, żeby przyznała się do winy.
- Nie zrobiła tego – powiedział Seba ze
złością.
- W takim razie musimy się dowiedzieć,
komu zależy, żeby spędziła resztę życia w więzieniu – skwitowała spokojnie pani
mecenas i przydepnęła obcasem niedopałek papierosa.
Tego dnia Sebastian nie był już w stanie
na niczym się skupić. Musiał pojawić się na komendzie i udawać, że pracuje, ale
jego myśli pozostały w areszcie śledczym na Wojskowej.
- Seba, co się dzieje? – zapytała Ania z
niepokojem, pojawiając się w biurze przyjaciela. – Nic nam nie mówisz…
Policjant spojrzał na nią z mieszaniną
zmęczenia i rezygnacji.
- No przecież miałeś się dzisiaj spotkać
z Aśką – drążyła kobieta, nie spuszczając z niego badawczego spojrzenia.
- I spotkałem się – mruknął Seba bez
entuzjazmu. – Ale nie chciała ze mną rozmawiać.
- Jak to? – zdziwiła się szczerze
policjantka.
- Nie wiem, Ania – westchnął mężczyzna,
ukrywając twarz w dłoniach i kręcąc głową. – Czegoś się boi…
I nagle przed oczami Sebastiana stanął
strażnik więzienny, który przysłuchiwał się ich rozmowie. Mężczyzna zerwał się
jak oparzony i wybiegł z biura, nie zabierając nawet kurtki i nie zwracając
uwagi na pytania Ani.
Dwadzieścia minut później wpadł zdyszany
do biura mecenas Zielińskiej.
- Muszę się z nią zobaczyć – oznajmił na
wydechu.
- Dzień dobry – odparła kobieta, unosząc
brwi. – Dzisiaj się pan z nią widział. I przypominam, że nic z tego nie
wynikło.
- Bo nie byliśmy sami – powiedział
Sebastian zniecierpliwiony. – Ona się boi, nie będzie ze mną rozmawiała przy
świadkach.
Zielińska wyprostowała się na krześle i
ściągnęła brwi. Wyglądało na to, że rozważa słowa policjanta.
- Widzenie bez strażnika – mruknęła. – No
to musimy poprosić o pomoc znajomą panią prokurator – stwierdziła, patrząc na
Sebastiana znacząco.
Nie mam pojęcia kto i dlaczego za tym stoi, ale to bardzo dobrze. Mimo że akcja niewiele poszła do przodu, ta część nadal trzyma w napięciu. Nie sądzę żeby Aśka robiła to by dotrzeć do Oksany, ale możliwe że jest wrabiana w to morderstwo właśnie dlatego że u niej była. Czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuń