- Teraz jestem świnią, zdrajcą,
niewdzięcznikiem i w dodatku fatalnym ojcem – powiedział Rafałowi, kiedy dwie
godziny później pomagał mu zmienić koło w samochodzie. – A załatwiły mnie moje
własne córki.
- Faktycznie słabo to wygląda – przyznał
Rafał.
- Nie wiem jak mam to teraz odkręcić –
westchnął Sebastian, przyklękając na chodniku. – W dodatku znikam na cały
dzień, a oni mogą spokojnie wypytywać dziewczyny. Bóg jeden wie, co jeszcze im
powiedzą.
- Może jednak weź Aśkę na ten obiad? –
zaproponował Rafał.
- Oszalałeś już do reszty? – warknął
Seba. – Może od razu kupię jej pierścionek i przedstawię jako moją narzeczoną.
- Stary, pomyśl – mówił Rafał niezrażony,
- kto może ich przekonać, że Aśka nie jest twoją kochanką?
- Nikt – stwierdził Sebastian
zrezygnowany.
- Aśka – poprawił go Rafał. – Jeśli
pójdziecie tam razem i będziecie się zachowywać jak kumple, twoi teściowie
zobaczą, że to tylko fałszywy alarm.
Sebastian nie wyglądał na przekonanego.
Przez chwilę analizował tę możliwość w milczeniu.
- No nie wiem – powiedział w końcu. – To trochę
ryzykowne. Kto wie, co jeszcze odwalą moje córeczki? Poza tym, jak niby miałbym
to zaproponować Aśce?
- Nie wiem, ale wiem, że jeśli będziesz
ją przed nimi ukrywał, naprawdę dasz im powody do podejrzeń – podsumował Rafał.
– Podaj klucz.
Rada przyjaciela może i była dobra, ale
Sebastian zupełnie nie wiedział jak zabrać się za wprowadzanie jej w życie.
Krążył wokół Aśki przez całe przedpołudnie, ale nie miał odwagi wysunąć tak
idiotycznej propozycji.
- No powiedz w końcu, bo pękniesz –
mruknęła Joasia, nie mogąc już dłużej znieść nastroju Sebastiana.
Mężczyzna nachmurzył się jeszcze
bardziej.
- No co, aż tak dopiekli ci teściowie? –
zakpiła Aśka, patrząc na przyjaciela z rozbawieniem.
- Raczej moje córki – przyznał w końcu
Sebastian, ale zamiast kontynuować, westchnął tylko ciężko.
- Oj, Sebastian no, mam cię ciągnąć za
język? – zniecierpliwiła się nieco kobieta.
Partner spojrzał na nią niepewnie, potem
westchnął raz jeszcze i w końcu postanowił przedstawić przebieg wspólnego śniadania
z teściami. Nie miał jednak odwagi wspomnieć o pomyśle Rafała. Nie spodziewał
się, że Aśka podejdzie do tematu od zupełnie innej strony.
- Sam widzisz – powiedziała takim tonem,
jakby właśnie spełniły się jej obawy. – Nie powinniśmy mnożyć problemów.
- O czym ty mówisz? – zdziwił się
szczerze mężczyzna.
- O twoich teściach, o twoich córkach…
Sebastian, ja nie chcę wikłać się w coś takiego – powiedziała niemal
przepraszająco. – Sam zobacz, zgodziłam się przyjść na jeden głupi obiad, do
którego nawet nie doszło, a już ile wynikło z tego problemów.
- Jakich problemów? – żachnął się Seba. –
Ja tylko mówię, że…
- Że nie możesz przyznać się przed
teściami do romansu – wpadła mu w słowo Joasia. – Pewnie, że nie. Bo dla ciebie
jest za wcześnie, dla was wszystkich, nie jesteście na to gotowi...
- Do jakiego romansu? – przerwał jej
gwałtownie Sebastian, czując wzbierającą złość. – Mamy jakiś romans?
Aśka zmarszczyła brwi, ale nic nie
powiedziała. Odwróciła głowę, udając, że szuka czegoś w biurku, ale Sebastian nie
zamierzał przerywać rozmowy w takim momencie. Podszedł do przyjaciółki i oparł
się o biurko tuż obok niej.
- Jestem gotowy – powiedział stanowczo. –
Ale może to ty nie jesteś?
Przez chwilę komisarze mierzyli się
wzrokiem.
- Jak ty to widzisz, Seba? – zapytała w
końcu Aśka, a w jej głosie nie było już ani śladu gniewu. – Będziemy się
spotykać na szybki seks jak uda ci się wygospodarować godzinkę między pracą i
domem? Będziesz wpadał do mnie czy może spróbujemy wyrwać się z pracy jak
bliźniaczki będą w szkole i skoczymy do ciebie? W razie czego zawsze zostaje
nam jeszcze kibelek piętro niżej…
Aśka bardzo dbała, żeby ukryte głęboko
emocje nie wyszły na światło dzienne, ale ledwie skończyła mówić, natychmiast
zdała sobie sprawę, że zbyt mocno się odsłoniła. Sebastian patrzył na nią,
jakby nagle wszystko zrozumiał.
- Ja już nie mam dwudziestu lat –
powiedziała Joasia przepraszającym tonem. – Nie mam ani ochoty, ani siły na coś
takiego…
- A ja ci nic takiego nie proponuję –
odparł Seba spokojnie. – Proponuję ci normalny związek. Jeśli chcesz, jeszcze
dzisiaj mogę oznajmić i córkom, i teściom, kim dla mnie jesteś.
- Nie o to chodzi… - mruknęła Joasia.
- Więc o co? – zapytał Seba łagodnie.
Chciał po prostu zrozumieć, ale Aśka
spojrzała na niego bezradnie, jakby chciała powiedzieć: „sama nie wiem”.
Sebastian podszedł do kobiety jeszcze
bliżej i przytulił ją ostrożnie.
- Wiem, o co chodzi – powiedział cicho. –
Chcesz pewności. Ale jeśli mam ci ją dać, muszę mieć szansę.
Joasia nie odpowiedziała. Stała bez ruchu
w ramionach Sebastiana. Zamknęła oczy i ostrożnie zaciągnęła się jego zapachem.
Zawsze ją uspokajał, sama jego obecność zapewniała ukojenie, a teraz, czując
jego ciepło i słysząc bicie serca miała wrażenie, że znalazła się w
najbezpieczniejszym miejscu na ziemi.
Poczuła, że Sebastian rozluźnił nieco
uścisk i natychmiast się odsunęła.
- Nadal jesteś zaproszona na obiad –
powiedział, uśmiechając się.
- Nie, przejdź przez to jakoś bezboleśnie
– odparła Joasia, przysiadając na swoim fotelu. – Nigdzie nam się nie spieszy.
Tego popołudnia Sebastian pełen niepokoju
wracał do domu. Teraz już spodziewał się po swoich córkach absolutnie
wszystkiego i bardzo chciał mieć już wizytę teściów za sobą.
Z drugiej strony myślał o Joasi. Dała mu
zielone światło, w jej przypadku aż nazbyt wyraźnie, tylko że Sebastian nie
bardzo wiedział, jak ma to wykorzystać. Zaprosić ją do restauracji? Do kina? A
może od razu na kolację połączoną ze śniadaniem? Żadna z tych możliwości nie
wydawała się adekwatna do sytuacji. Zbyt dobrze się znali, żeby teraz bawić się
w takie podchody. Obawiał się, że w ten sposób może uzyskać jedynie regres w
ich relacjach, a przecież nie tego chciał.
- Tato, nie smakuje ci? – zapytała
Karolina, wyrywając Sebastiana z zamyślenia.
- Skąd, kurczak jest doskonały – zapewnił
mężczyzna, starając się nie zauważać spojrzeń teściów.
- Coś się stało? – zapytała uprzejmie
Zosia. – Jesteś taki milczący…
- Po prostu zmęczony – odparł Sebastian, odkroiwszy
kawałek pieczonego ziemniaka. – Mamy ciężką sprawę, ale nie będę was zanudzał
szczegółami.
Zosia już otwierała usta, żeby coś dodać,
ale rozmowę przerwał telefon Sebastiana. Mężczyzna przeprosił wszystkich i
wyszedł do przedpokoju, odczytując imię partnerki na wyświetlaczu.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam –
zaczęła Aśka, nie dając mu dość do głosu. – Wiem, że jesteś zajęty, ale Kaśka
znalazła Oksanę. Jest w więzieniu, została oskarżona o zabójstwo tamtego
chłopaka, czeka na ostatnią rozprawę.
- No coś ty! – zawołał Seba zaskoczony. –
Gdzie siedzi?
- Na Witkowskiego – odparła natychmiast
Joasia. – Znam tam jednego strażnika, już z nim rozmawiałam. Udało mi się
załatwić widzenie.
- Aśka, ja teraz nie mogę… – westchnął
Sebastian, natychmiast pojmując, że Joasia chce działać.
- Wiem, ale miałam nic nie robić na
własną rękę, więc dzwonię ci powiedzieć, że właśnie tam jadę – powiedziała
kobieta, a Seba usłyszał w tle odgłos parkowania samochodu. – Daj mi znać jak
już będziesz po, to zdam ci relację.
Mężczyzna zawahał się przez chwilę. To
była ostatnia rzecz, na którą chciałby się zgodzić, ale prawdę mówiąc już i tak
nie miał zbyt wiele do gadania.
- Dobra no, ale uważaj – mruknął.
- Zawsze uważam – odparła przekornie.
Obiad z teściami nagle wydał się
Sebastianowi jeszcze bardziej przykrym obowiązkiem.
Aśka nie traciła ani chwili. Nie znała
zbyt dobrze Oksany. Miała nadzieję, że kobieta w ogóle ją pamięta. Widziały się
raptem kilka razy… Aśka dobrze wiedziała, że to Sebastian powinien załatwić tę
sprawę, ale cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną. Już czuła znajome
ssanie w żołądku pojawiające się za każdym razem, kiedy była blisko rozwiązania
jakieś wyjątkowo zawiłej łamigłówki.
Jednak przełom w kwestii śledztwa! Coś mi się wydaje, że na własną rękę zorganizuje jakąś prowokację. Kiedyś w „Kryminalnych" był taki odcinek,w którym Zawada został więźniem. Może w tym przypadku wymyśliłaś coś podobnego? Może byłoby to ciekawe popatrzeć na środowisko więźniów od środka. Z kolei w przypadku rodziców Bas, chyba nie ma łatwych rozwiązań. Próba zapoznania całej trójki mogłaby zostać odebrana jako celowe działanie, wręcz ostentacja. Paradoksalnie bardziej wzmogłoby podejrzenia. Zatem, niech Eliza i Karolina naprawią swój błąd. Powinny wyjaśnić dziadkom całą sytuację. Niech powiedzą, że Joasia jest długoletnią znajomą obojga rodziców. W końcu nie skłamią, prawda? Basia nie musiała opowiadać rodzicom o każdym detalu z codziennego życia. Tak czy inaczej trzeba zdobyć się na wyjaśnienia, bo nieporozumienia rodzinne nie są niczym przyjemnym.
OdpowiedzUsuń