Jeszcze tego samego dnia późnym
wieczorem, kiedy Agnieszka i Sebastian siedzieli akurat na komendzie, omawiając
sprawę Rysia, do biura komisarzy wkroczyła prokurator Czerwińska. Oboje
natychmiast poczuli, że nie wróży to nic dobrego.
- Są wyniki – oznajmiła. – DNA z kubka to
DNA pani Joasi.
- To znaczy, że jest wolna? – zapytał
ostrożnie Sebastian.
Była to niewątpliwie świetna wiadomość, tylko
grobowa mina Czerwińskiej nieco mąciła radość komisarza.
- Tak. Ale to nie wszystko – odparła pani
prokurator. – Godzinę temu w swojej celi powiesiła się Oksana Łukianenko.
W biurze zapadła cisza. Sebastian i
Agnieszka wpatrywali się w Czerwińską jak zahipnotyzowani, a potem nagle
zerwali się jednocześnie.
- Musimy zabrać stamtąd Aśkę – wyjaśniła
Agnieszka, kiedy z kurtkami w rękach przebiegali obok nieco zdegustowanej pani
prokurator.
To było naprawdę dziwne. Agnieszka
spodziewała się raczej, że Aśka i Sebastian padną sobie w ramiona, a ona wycofa
się dyskretnie, żeby nie robić za przyzwoitkę, jednak nic takiego się nie
stało. Kiedy strażnicy wyprowadzili Joasię, uśmiechnęła się tylko do nich
blado. Przez chwilę stali tak w ciszy, a potem cała trójka ruszyła w kierunku
wyjścia.
Agnieszka po raz pierwszy od dłuższego
czasu o tak wczesnej jak na nią godzinie pojechała do domu. Niby z czystym
sercem, bo doprowadziła do uwolnienia niewinnej kobiety, a jednak z jak
najgorszymi przeczuciami.
Tymczasem Sebastian odwiózł Aśkę do domu.
Przez całą drogę kobieta milczała, a i Seba jakoś nie mógł się odezwać.
Wydawała się dziwnie obca, jakby nie widzieli się od wielu miesięcy. Normalnie
z pewnością zostałby na noc, zaopiekował się nią, ale Aśka wyraźnie sobie tego nie
życzyła. Dopilnował więc tylko, żeby weszła do mieszkania i pojechał do siebie,
czując się jeszcze gorzej.
Klucz szczęknął w zamku i drzwi otworzyły się powoli, z lekkim
zgrzytem. Aśka obudziła się natychmiast z niespokojnego snu, w jaki zapadła
znużona długimi godzinami oczekiwania na nic. W słabym świetle księżyca
wpadającym zza krat widziała jedynie zarys dwóch masywnych sylwetek.
Prycza ugięła się, kiedy jeden z przybyszów usiadł obok Joasi.
Siedział tak blisko, że słyszała jego oddech i czuła smród przetrawionego
alkoholu. Miękka, szeroka szmata owijała się wokół jej szyi, coraz ciaśniej i
ciaśniej.
- Na pewno masz kogoś bliskiego – usłyszała tuż nad uchem przytłumiony
głos. – Każdy kogoś ma. Kogoś za kogo warto oddać życie.
- Może ona woli, żeby to ktoś oddał życie za nią – zawtórował mu drugi
głos.
Szeroka dłoń wsunęła się między jej uda. Kobieta odskoczyła
natychmiast, ale wtedy pętla na szyi zacisnęła się mocniej, odcinając dopływ
powietrza.
- Może napiszesz kilka słów dla potomności – wyszeptał głos. – Twój
narzeczony na pewno zrozumie, że wiedziona wyrzutami sumienia po zamordowaniu
byłego męża musiałaś odebrać sobie życie.
- Nie miałaś innego wyjścia – dodał drugi. – To nie twoja wina.
Drugi koniec szmaty zaciśniętej na jej szyi przeleciał przez najwyższy
poziomy pręt kraty okiennej. Ciemność zgęstniała, a każdy rozpaczliwy haust
powietrza ranił gardło.
- To nie twoja wina…
Aśka usiadła na łóżku zlana potem.
Zapaliła lampkę, próbując rozpędzić ciemność wdzierającą się brutalnie do jej
umysłu. Spojrzała na zegarek. Była druga w nocy.
Następnego ranka obudził ją dopiero
dźwięk domofonu. Rzadko sypiała do tak późnej godziny, więc nie mogła winić
Sebastiana, że obudził ją wizytą o dziesiątej. Wiedziała, że się martwi i chce
osobiście sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Doceniała, że nie narzucał się jej
poprzedniego wieczoru. Bardzo potrzebowała chwili samotności, a on zdawał się
to rozumieć, a przynajmniej szanować.
Kiedy Sebastian stanął w drzwiach, Aśka w
końcu poczuła, że naprawdę się za nim stęskniła. Podeszła do niego, a kiedy się
uśmiechnął, wtuliła się ufnie w jego ramiona. Przez chwilę po prostu tak stała,
czując targające nią coraz silniej emocje. Napięcie ostatnich dni domagało się
rozładowania. Ciągły strach i niepewność musiały w końcu znaleźć ujście.
Rozpłakała się tak gwałtownie, że
Sebastian wystraszył się zaskoczony. Czuł jak kobieta ściska go mocniej,
rozpaczliwie szukając pocieszenia. Położył dłoń na jej włosach i pogłaskał
delikatnie.
- Cśśś… - mruknął tuż nad jej uchem.
Aśka tak rzadko okazywała emocje, że
żadne nie wiedziało, jak się zachować. Wtulała się w szyję Sebastiana, kryjąc
przed nim zapłakaną twarz. Z jednej strony nie chciała, by widział jej łzy, a z
drugiej pragnęła, by tulił ją i pocieszał.
- Już dobrze – szepnął Seba, całując ją
delikatnie we włosy, - cichutko.
Kobieta podniosła głowę i pocałowała go w
kącik ust, jakby nieśmiało prosiła o zainteresowanie, a Sebastianowi nie trzeba
było powtarzać dwa razy. Zaczął całować ją namiętnie, czując na ustach słony
smak łez.
Trudno powiedzieć, kiedy i jak znaleźli
się w sypialni, zdejmując po drodze ubrania. Oboje chcieli, żeby ten moment,
pierwszy, wspólny raz, był wyjątkowy. Mieli odpowiednio go celebrować i na
długo zapamiętać. Joasia nie sądziła, że będzie miała twarz mokrą od łez, a na
sobie jedynie stary podkoszulek. Nie przypuszczali też, że nim zdążą
zorientować się w sytuacji, będzie już po wszystkim. Dopiero kiedy opadli na
poduszki obok siebie, zaczęło do nich docierać, co zrobili. Żadne jednak nie
żałowało.
Aśka spodziewała się, że Sebastian spędzi
z nią cały dzień. Za nic w świecie by się do tego nie przyznała, ale kiedy
oznajmił, że musi iść, poczuła się rozczarowana. Rozumiała, że obiecał
bliźniaczkom basen i naprawdę doceniała, że ją zaprosił, ale wyobrażała to
sobie jakoś inaczej. Odmówiła uprzejmie, doskonale zdając sobie sprawę, że nie
jest w stanie spędzić całego popołudnia z córkami Sebastiana, w dodatku w
publicznym miejscu. Wolała zaszyć się w domu pod kocem i odpocząć.
W przeciwieństwie do Aśki na propozycję
wspólnego basenu chętnie przystali Ania i Rafał, choć oboje, a zwłaszcza Ania,
byli zawiedzeni nieobecnością przyjaciółki.
- Dajmy jej czas, niech dojdzie do siebie
– powiedział Rafał stanowczo, choć i on nieco się niepokoił.
- Pojadę do niej wieczorem – westchnęła
Ania. – Chyba że ty zamierzasz? – dodała, zwracając się do Sebastiana.
Mężczyzna zawahał się.
- Tak, zamierzam – odparł w końcu. –
Odwiozę tylko dziewczyny do domu i przebiorę się.
- Powiedziała ci coś? – wypytywała Ania,
świdrując przyjaciela spojrzeniem. – Mówiła cokolwiek?
- Prawdę mówiąc niewiele rozmawialiśmy… -
przyznał Sebastian, nie mogąc powstrzymać tajemniczego uśmiechu.
Rafał zagwizdał i poklepał przyjaciela po
ramieniu. Ania spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili także się
uśmiechnęła.
- Bardzo się cieszę – powiedziała z
przejęciem. – W końcu zmądrzeliście!
Sebastian już otwierał usta, żeby coś
odpowiedzieć, ale dostał piłką prosto w głowę. Odwrócił się zaintrygowany i
napotkał wyczekujące spojrzenia córek.
- Pływacie czy gadacie? – zapytała
retorycznie Elizka.
Otworzyła oczy, budząc się tak gwałtownie, jakby dostała od kogoś w
twarz. Serce jej zamarło, bo pochylała się nad nią ciemna postać. Chciała
wstać, uciekać, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Sparaliżowana strachem
mogła tylko leżeć.
Coś błysnęło tuż przy jej twarzy i zimne ostrze noża delikatnie
dotknęło skóry na jej policzku.
- Takie ślicznotki źle znoszą pobyt w zamknięciu – wyszeptał głos. –
Może nie służy im samotność?
Duża, silna dłoń ścisnęła władczo jej udo.
- Może czują się bezużyteczne? – kontynuował głos.
Ręka przesuwała się wyżej i wyżej, po wewnętrznej stronie uda.
- Może po prostu brakuje im zajęcia?
Zgrzytnął rozpinany rozporek i szorstka dłoń dotknęła jej chłodnej skóry.
Przez całe ciało kobiety przeszedł gwałtowny dreszcz. Było jej niedobrze i z
pewnością zwymiotowałaby, gdyby tylko mogła się ruszyć.
Przy twarzy znowu błysnęło ostrze noża.
- A może problemem jest ta śliczna buźka? – szydził glos. – Zawsze
można to naprawić…
Nóż naciskał na skórę coraz mocniej, jakby za chwilę miał ją rozciąć.
Potężna ręka zaciskała się na kroczu aż do bólu.
- Ślicznotki nie znoszą bezczynności…
Delikatny materiał bielizny pękł pod naciskiem bez najmniejszego
sprzeciwu…
Scen rewelacyjny, jest dreszczyk emocji, mimo że Aśka wyszła już z więzienia. Nic dziwnego że ma koszmary, w końcu miała bardzo trudne chwile i nie jest jej łatwo tak po prostu zostawić to za sobą, zapomnieć o tym. Trauma zostaje na zawsze, zostaje pewien odcisk na psychice i właśnie teraz, w pierwszych dniach po powrocie do domu będzie najbardziej dawał się we znaki. Nie wiadomo nawet przez co musiała tak naprawdę przejść Aśka, ale opisy z jej koszmarów dają dramatyczny obraz sytuacji.
OdpowiedzUsuńUff, mam okazję wyrazić swoją opinię. W weekend nie dałam rady. W sumie akcja potoczyła się zgodnie z moim przypuszczeniami Asia jest na wolności, chociaż koszmary zapewne powrócą nie jeden raz. Istotnie bardzo nieprzyjemne wizje. Bardzo ciekawe, czy ludzkie głosy należały do Żukowskiego i Witebskiego? Gesty i czynności wskazują raczej na mężczyzn, bo nie tworzą jeszcze cel koedukacyjny, a oni mogliby bez problemu tam wejść. A więc Sebastian ostatecznie przypieczętował ich związek. Ciekawe, jakie trudności będą musieli pokonać? Na mój nos nic nie zapowiada sielanki, ale może się mylę. Tak czy inaczej w pełni rozumiem tę niechęć do współpracy z adwokatem.
OdpowiedzUsuń