Był jednak jedyną osobą, gotową zachować
spokój do końca rozmowy. Aśka z trudem pozostawała na miejscu, czując na sobie
oskarżycielskie spojrzenia nastolatek. Jej nadzieje na polubowne załatwienie
sprawy natychmiast się ulotniły.
- Mamy nadzieję… - kontynuował Sebastian,
jednak nie dane było mu skończyć.
- Co znaczy „spotykamy się”? – zapytała
ze złością Elizka, przerywając ojcu w pół zdania.
- Długo to trwa? – wtrąciła Karolina,
wstając.
- Niedługo – odparł komisarz, nadal
starając się zachowywać spokój.
- Myślisz, że ona zastąpi nam mamę?! –
zawołała Karolina, już nie kryjąc wzburzenia. W oczach miała łzy.
- Nie chcę zastępować wam mamy – wtrąciła
łagodnie Joasia.
- I dobrze, nawet nie próbuj! – krzyknęła
Eliza, także podnosząc się z kanapy.
- Mama nie żyje od roku, jak możesz ją tu
sprowadzać?! – krzyczała zapłakana Karolina, wskazując Aśkę palcem.
- Nie podnoś na mnie głosu – powiedział
ostro Sebastian, także wstając.
Aśka miała jak najgorsze przeczucia.
Pociągnęła przyjaciela za rękę, nakłaniając, by usiadł i uspokoił się, ale nie
zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
- Przyprowadzasz ją do naszego domu, do
domu naszej mamy! – wołała Eliza, wyraźnie nie panując już nad emocjami. – Może
jeszcze pieprzyłeś ją w łóżku, w którym umierała mama!
Joasia zapadła się głębiej w kanapę. Nie
dalej jak kilka godzin temu tak właśnie było i nagle Aśka zdała sobie sprawę,
jak potwornie nieetycznie i niemoralnie się zachowała. Czy naprawdę upadła już
tak nisko, by nie widzieć własnych występków? By to dwie nastolatki musiały
uświadamiać jej własne błędy?
- Chwileczkę! – zawołał Sebastian już nie
mniej wściekły od córek. – Licz się ze słowami!
- Bo co?! – krzyknęła Eliza, stając
naprzeciwko ojca i demonstrując, że wcale się go nie boi. – Dasz mi szlaban? –
szydziła. – Minęły już te czasy!
Aśka ukryła twarz w dłoniach i starała
się nie słuchać awantury. Wiedziała, że bliźniaczki nie ucieszą się z pozornie
szczęśliwej wiadomości, ale aż takiej reakcji się nie spodziewała. Czy w tych
okolicznościach ich związek miał w ogóle jakąś przyszłość?
- Wynoś się stąd! – zawołała Eliza w jej
stronę i dopiero wtedy Aśka podniosła wzrok.
- Nie jesteś tu mile widziana! –
zawtórowała jej Karolina.
Kobieta wstała. Tego dnia już i tak nie
było szans na konstruktywną rozmowę, a jej obecność tylko podsycała atmosferę.
Rozsądniej było się wycofać, jednak to najwyraźniej nie wystarczyło
rozsierdzonym nastolatkom.
- Co ty w niej widzisz?! – krzyknęła
Eliza, zwracając się ponownie do ojca. – Myślisz, że stworzymy szczęśliwą
rodzinkę?! Myślisz, że dlaczego się rozwiodła?! Pewnie zdradzała swojego
mężulka i z tobą zrobi to samo!
Eliza była rozgoryczona i wściekła,
strzelała na oślep, zupełnie nieświadoma, że tym razem trafiła w czuły punkt
Joasi. Wiedział o tym tylko Sebastian i ta świadomość pozwoliła mu nieco
opanować emocje. Nie zdążył jednak zareagować w porę.
Aśka złapała nastolatkę za nadgarstki,
nie zważając na to, że dziewczyna wyrywa się jak oszalała.
- Nie wypowiadaj się na tematy, o których
nie masz pojęcia, smarkulo – warknęła pani komisarz.
Nie krzyczała, ale coś w jej oczach
sprawiło, że Elizka po raz pierwszy się wystraszyła. Nie zamierzała jednak tego
okazać.
- Mam za to pojęcie, że go zabiłaś i
przyznałaś się do tego – powiedziała nastolatka, patrząc Joasi prosto w twarz.
– Co, kłuło cię w oczy, że znalazł sobie inną?
Sebastian przytrzymał Aśkę za ramię
całkowicie świadomy, że jego córka przekroczyła niewidzialną granicę.
- Uważasz się za dorosłą, a tak naprawdę
wciąż jesteś gówniarą, która nie ma pojęcia o życiu – wycedziła Joasia przez
zęby. – Dobrze, że twoja matka nie widzi, na jaką egoistkę wyrosłaś. Serce by
jej pękło, gdyby się teraz widziała.
Eliza bez ostrzeżenia napluła jej w
twarz. Zapadła cisza. Karolina, choć równie wściekła i rozżalona co siostra,
teraz patrzyła ze strachem to na ojca, to na Aśkę, czekając na ich reakcję.
Sebastian także czekał na rozwój wypadków, gotów w razie czego rozdzielać córkę
i kochankę. Tymczasem Aśka i Eliza przez kilka długich chwil mierzyły się
spojrzeniami. W końcu policjantka odwróciła się, wzięła swoje rzeczy i bez
słowa wyszła z mieszkania. Sebastian obrzucił swoje córki pełnym rozczarowania
spojrzeniem, a potem wybiegł za Joasią.
Dogonił ją dopiero na ulicy. Szła szybkim
krokiem w kierunku najbliższego przystanku autobusowego.
- Aśka, zaczekaj – powiedział, łapiąc ją
za ramię.
Kobieta odwróciła się do niego. W jej
oczach dostrzegł dobrze znany upór. Przez dłuższą chwilę nie wiedział, co
powiedzieć.
- Musimy dać im czas – mruknął w końcu.
- Czas tu niczego nie zmieni – odparła
Joasia chłodno.
- Były zaskoczone… - kontynuował Seba
niemal błagalnie.
- Zaskoczone? – powtórzyła Joasia,
unosząc brwi. – Były wściekłe.
- Aśka…
- Proszę cię, Sebastian, nie mam na to
siły – powiedziała w końcu, kręcąc głową.
- Dobrze, ale wrócimy do tego – zaznaczył
mężczyzna. – Odwiozę cię.
- Nie trzeba, trafię – odparła Joasia
chłodno, ale kiedy w oczach przyjaciela dostrzegła smutek, złagodniała. –
Lepiej, żebyś był teraz w domu – powiedziała. – Nie wiadomo, co im strzeli do
głowy.
Pogłaskała go delikatnie po policzku i
uśmiechnęła się smutno.
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo –
dodała cicho.
Tej nocy długo nie mogła zasnąć, wciąż od
nowa wspominając słowa bliźniaczek. Słowa, które, choć nie chciała się do tego
przyznać, zraniły ją do głębi. Wiedziała, że nastolatkom trudno będzie
zaakceptować nową sytuację, ale gdzieś w głębi duszy miała nadzieję, że może nawet
w pewnym sensie się ucieszą. Zawsze ją lubiły, jednak w tej sytuacji to
najwyraźniej nie miało żadnego znaczenia.
Prześcieradło zaciskało się na jej szyi tak mocno, że z trudem łapała
kolejny oddech. Wiedziała, że każdy może być jej ostatnim. Co Sebastian
poczuje, kiedy zadzwonią do niego z informacją, że popełniła samobójstwo?
Uwierzy? Przecież to było nie do pomyślenia… Ona i samobójstwo? Jeszcze tydzień
temu taka opcja zupełnie nie wchodziła w grę, ale dziś nie wydawała się już tak
absurdalna. Bo czy śmierć nie była lepsza od tego?
- A więc zamordowałaś swojego męża – szydził chrapliwy głos. – Po
latach wróciły do ciebie bolesne wspomnienia i postanowiłaś dać mu nauczkę.
Pętla na szyi zacisnęła się jeszcze mocniej i przez kilka długich
chwil kobieta nie mogła złapać tchu. Czyli to naprawdę koniec?
- Zaplanowałaś zbrodnię doskonałą, jednak w przypływie emocji
zapomniałaś o kilku szczegółach, które pozwoliły policji zidentyfikować sprawcę
– kontynuował głos.
Pętla to zaciskała się, to rozluźniała, a po policzkach związanej
kobiety płynęły łzy. No dalej, kończmy to…
- Niestety w areszcie dopadły cię wyrzuty sumienia – szeptał dalej
głos. – W końcu każdy, kto cię zna przyzna, że w gruncie rzeczy byłaś dobrym
człowiekiem…
Kolejny haust powietrza przedarł się przez gardło jak brzytwa, raniąc
wszystko wokół.
- Musiałaś popełnić samobójstwo, to było silniejsze od ciebie…
Aśka obudziła się na podłodze, miotając
się w ciemności, by znaleźć wyjście z plątaniny pościeli. Mimowolnie wyrwał się
jej cichy szloch, kiedy drżącą ręką zapalała światło. Oplatając się ciasno
kołdrą, usiadła na łóżku. Czy to się kiedyś skończy?
Mimo obietnic, że nie będzie wracała do
tego tematu, z samego rana Joasia opowiedziała Ani przebieg rozmowy z
bliźniaczkami. Starała się nie okazywać emocji, ale przyjaciółka jak zwykle ją
rozszyfrowała.
- Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby
poznały całą prawdę? – szepnęła Joasia, patrząc Ani w oczy.
- Niepotrzebnie wciąż się tym zadręczasz
– odparła przytomnie Ania. – Było, minęło, nie ma co do tego wracać, no chyba
że chcesz, żeby dziewczyny faktycznie się o tym dowiedziały.
Aśka wyglądała na przerażoną samą tą
myślą. Gniotła nerwowo w dłoniach torebkę herbaty.
- Musicie to przeczekać – kontynuowała
spokojnie Ania. – Wiem, że z twojej perspektywy to wygląda tragicznie, ale weź
poprawkę na ich wiek. Nastolatki wszystko przeżywają bardzo intensywnie.
- Tym bardziej ciężko nam będzie dojść z
nimi do porozumienia – zauważyła Aśka zmartwiona. – Najgorsze jest to, że
właściwie nie powinnam mieć do nich pretensji. Wiem, że dla nich to trudne.
Wchodzę z buciorami w ich życie, panoszę się w domu, zajmuję miejsce matki,
zabieram im ojca… Trochę za dużo.
Do kuchni wszedł Sebastian. Słyszał
ostatnie słowa Joasi, więc tylko westchnął i położył jej rękę na ramieniu.
- Nie mamy wyjścia, musimy dać im czas –
powiedział, siląc się na spokój.
- Powinniście się zachowywać normalnie –
stwierdziła Ania stanowczo. – Nie unikajcie ich, nie próbujcie im pokazać, że
skoro się nie zgodziły, to jednak nic między wami nie będzie, bo poczują się
paniami sytuacji. Niech wiedzą, że nadal jesteście razem i to się nie zmieni
bez względu na ich grymasy. Ale z drugiej strony nie zmieniajcie za wiele –
dodała po chwili namysłu. – Muszą zrozumieć, że wasz związek nie oznacza
rewolucji w ich życiu. Że nadal mają ojca, że mają wspomnienia po matce i swój
prywatny świat, do którego nikt nie zamierza wkraczać.
Aśka i Sebastian wymienili się
spojrzeniami. Słowa Ani brzmiały naprawdę rozsądnie.
Jako że mam troszkę dość chorowania wybywam na krótki odpoczynek, więc korzystam z okazji, aby zajrzeć. Reakcja bliźniaczek dość ostra. Trudno po części nie przyznać racji pewnym argumentom. Z drugiej strony jeszcze nie dawno gotowe były zaprosić Asię na wspólny obiad z dziadkami. Klasyczna huśtawka nastroju dwóch nastolatek. Być może padł tutaj ostre słowa, na pewne rzeczy jest po prostu za wcześniej. Rada Ani brzmi rozsądnie. Chyba policjantka czuje się nieco przymuszona do tego związku, bo tak to wyglądało Po raz pierwszy Sebastian nie zyskał mojej sympatii. Wyłazi z niego egoista. Bardzo dobrze oddajesz wszystkie emocje
OdpowiedzUsuńJak to mówią punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, chociaż tutaj może jest trochę odwrotnie... Póki Aśka była takim przyjacielem domu to wszystko było okej, lubiły ją, a teraz jak została partnerką ich ojca to nagle staje się wrogiem nr 1... Ale w sumie nic dziwnego że tak zareagowały. Cały czas trzymasz wysoki poziom, czekam na cd
OdpowiedzUsuń