piątek, 15 stycznia 2016

7. What is love

- Pamiętasz mnie? – zapytała Joasia, kiedy szczupła brunetka podniosła słuchawkę. – Jestem partnerką Sebastiana.
- Aśka – odparła Oksana bez wahania.
- Tak. Posłuchaj – zaczęła policjantka, zbierając szybko myśli, - wiem, że jesteś tu pół roku, ale…
Urwała. Takie sytuacje rzadko zdarzały się doświadczonej pani komisarz, ale tym razem zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Pytanie o sprawę zaginięcia prostytutek nagle wydało jej się nie na miejscu.
- Szukaliśmy cię od kilku dni – powiedziała w końcu. – Kiedy Sebastian widział cię ostatnio, pracowałaś dla Rysia, prawda?
- Nie mogę o tym rozmawiać – odparła natychmiast Ukrainka.
- Dlaczego? Boisz się kogoś? – drążyła Joasia, niemal zapominając o prawdziwym powodzie, dla którego się tu znalazła.
- Jestem tu, bo zamordowałam Adama Madejskiego – powtórzyła Oksana jak w transie.
Odłożyła słuchawkę i wstała. Joasia jeszcze przez chwilę nie ruszała się z miejsca. Nie dowiedziała się nic, co mogłoby jej pomóc, ale za to zyskała kolejny problem. Teraz chciała za wszelką cenę dowiedzieć się, kto tak naprawdę stał za zbrodnią sprzed sześciu miesięcy.
W drodze do domu wysłała partnerowi smsa z prośbą, by zadzwonił, jak tylko zakończy rodzinne przyjemności. Bardzo była zaskoczona, kiedy mężczyzna zapukał do jej drzwi już pół godziny później. Brała właśnie kąpiel i otworzyła mu mokra, owinięta kusym ręcznikiem.
- Wejdź, zaraz doprowadzę się do porządku – powiedziała nieco skrępowana i czym prędzej zniknęła mu z oczu.
Widok Joasi w tak skąpym stroju sprawił, że Sebastian na dłuższą chwilę zapomniał, w jakim celu pojawił się w jej mieszkaniu. Kiedy weszła do salonu kilka minut później już kompletnie ubrana, nadal siedział na kanapie z lekko nieprzytomnym uśmiechem na ustach.
- Nie uwierzysz – powiedziała Aśka, siadając obok partnera i podciągając kolana pod brodę, - ale nawet nie zapytałam Oksany o te zaginięcia. Chociaż właściwie to nie bardzo miałam okazję – dodała po chwili namysłu. – Zapytałam ją o Rysia, ale natychmiast nabrała wody w usta. Powiedziała, że zamordowała tego Madejskiego i tyle. Koniec rozmowy.
- Nie znam jej zbyt dobrze – odparł Seba zamyślony, - tyle o ile. Nie pasuje mi do niej morderstwo, ale wiesz… życie dziwki jest stresujące – powiedział pół żartem, pół serio.
- Ale to dziwne, nie? – upierała się Joasia. – Ja ją pytam o Rysia, a ona od razu zasłania się morderstwem.
- Dziwne – przyznał Seba. – Musimy trochę powęszyć, ale obawiam się, że CBŚ nie ułatwi nam sprawy.
- Coś wymyślimy – powiedziała kobieta z przekonaniem. – Jak zawsze.
Na chwilę zapadła cisza. Aśka z lekkim opóźnieniem zdała sobie sprawę, że Sebastian przygląda się jej z uśmiechem. Poczuła, że się rumieni. Odrzuciła włosy do tyłu, chcąc jakoś pokryć zmieszanie.
- Zrobić ci herbatę? – zapytała, siląc się na beztroski ton.
- Czemu nie – odparł niespodziewanie Sebastian.
Kobieta natychmiast zerwała się z kanapy. Sama sobie nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego jest tak zdenerwowana. Serce waliło jej jak oszalałe, a w głowie szumiało, jakby jechała przed chwilą kolejką górską.
Chwila samotności w kuchni pozwoliła jej zebrać myśli i uspokoić się, jednak kiedy wróciła do salonu z dwoma kubkami herbaty, serce znowu gwałtownie przyspieszyło. Zupełnie wbrew sobie usiadła tak blisko Sebastiana, że stykali się ciałami. I kiedy później o tym myślała, nie potrafiła stwierdzić, kto rozpoczął pocałunki.
„Chwilo, trwaj!”, myślała, czerpiąc łapczywie z bliskości przyjaciela. To właśnie było to, o czym mówił Sebastian: przy nim miała ochotę na chwilę szaleństwa. I tak jak zawsze była ostrożna w kontaktach damsko-męskich, tak teraz rozpinała koszulę Sebastiana bez najmniejszego skrępowania.
Obróciła się zgrabnie, sprawiając, że dłoń mężczyzny zsunęła się na jej talię. Gwałtowne pocałunki pieściły uszy i szyję. Jeszcze tylko kilka centymetrów i Joasia wdrapała się niepostrzeżenie na kolana przyjaciela, ani na chwilę nie przerywając pieszczot.
Odrobinę zniecierpliwiona zwinnym ruchem zdjęła podkoszulek i już miała rzucić go na ziemię, ale Sebastian przytrzymał delikatnie jej dłonie. Pocałunki ustały, a oddech zaczął się uspokajać. Ich twarze znajdowały się tak blisko siebie, że każde widziało własne odbicie w oczach partnera.
- To nasz pierwszy raz – powiedział cicho Sebastian. – Nie chcę, żeby to się stało w taki sposób. Chcę przytulić cię po wszystkim, pogłaskać po włosach… a nie uciekać w pośpiechu.
Joasia powoli zsunęła się z kolan Sebastiana i przysiadła na piętach. Odruchowo zasłaniała się bluzką.
- Masz rację – przyznała.
Pogłaskała go po policzku. Jeszcze przez chwilę patrzyli sobie w oczy z czułością, a potem Sebastian powoli zaczął zapinać koszulę.
Następnego ranka komisarze jechali na komendę lekko spóźnieni. Aśka zaspała, co zdarzało jej się bardzo rzadko, a potem Sebastian musiał czekać dobre pół godziny nim pozbiera się do wyjścia.
- Dobrze się czujesz? – zapytał mężczyzna, parkując pod komendą. – Jakoś źle wyglądasz.
- Dzięki – mruknęła ironicznie. – Głowa mnie boli.
Sebastian pierwsze kroki na komendzie skierował do kuchni z zamiarem zrobienia im po kawie. Tam zastał Anię rozwiązującą krzyżówki. Na jej widok uniósł brwi. Kobieta wzruszyła ramionami.
- Jak obiad z teściami? – zagadnęła. – Rafał mi powiedział – wyjaśniła po chwili namysłu.
- W miarę bezboleśnie – odparł Sebastian, wyjmując z szafki kubki. – Udało mi się dojść do porozumienia z Aśką – dodał wyraźnie z siebie dumny.
- No coś ty? – zdziwiła się Ania. Mimowolnie się rozpromieniła na samą myśl o związku przyjaciół. – Czyli jesteście razem?
- Chyba tak – powiedział Seba z uśmiechem. – Tylko nie wiem jak powiedzieć o tym dziewczynom…
- Musisz robić to od razu? – zapytała Ania przytomnie. – Odczekajcie trochę. Przecież może się okazać, że… - zawahała się przez moment. – No wiesz, że nic z tego nie będzie.
- To nam nie grozi – odparł Sebastian z całkowitą pewnością w głosie. – Za dobrze się znamy.
- Ale nie na takiej płaszczyźnie – upierała się Ania. – Kiedy w grę wchodzą uczucia, sytuacja się zmienia.
Sebastian przez chwilę w milczeniu nasypywał kawę do kubków.
- Ania, ja mam stuprocentową pewność – powiedział w końcu spokojnie. – To nie jest decyzja podjęta pod wpływem chwili, zauroczenie, akt pożądania… Znam Aśkę ze wszystkimi jej wadami i wiem, że to jest właśnie TO.
- No dobrze, ale mimo wszystko nie musisz od razu informować o tym córek – skwitowała Ania. – Basia zmarła przed rokiem – dodała ciszej, - to będzie dla nich bardzo trudne.
- Wiem o tym – odparł Seba z westchnieniem. – Dlatego właśnie zastanawiam się, jak to zrobić. Nie mówię, że wyznam im wszystko już, teraz, ale muszę je przynajmniej jakoś na to przygotować. Przyznaję, że w pierwszej chwili miałem ochotę się z tym ukrywać – dodał, - ale Aśka… dla niej to nie byłaby komfortowa sytuacja, z resztą to w ogóle nie w porządku.
- I wydałoby się prędzej czy później – zgodziła się Ania, - a wtedy byłoby gorzej.
- No właśnie – mruknął Seba. – No więc wiem już na pewno, że muszę to jakoś załatwić w najbliższym czasie, tylko nie wiem jeszcze jak…
- Może zacznij od przyprowadzania Aśki do domu – podpowiedziała Ania zamyślona. – Tak bez podtekstów. Niech dziewczyny spędzą z nią trochę czasu, lepiej ją poznają.
- Może to i niegłupie – westchnął Sebastian po chwili namysłu. – Ale już widzę entuzjazm Aśki.
- No cóż, trzy kobiety w domu… - powiedziała Ania ze złośliwym uśmiechem. – Musisz się uzbroić w cierpliwość.
Sebastian westchnął teatralnie, ale zaraz się uśmiechnął. Tego właśnie chciał.
Ledwie postawił przed Joasią kawę i zajął swoje miejsce, do ich biura wkroczyło dwóch postawnych mężczyzn. Sebastian miał wrażenie, że zna jednego z nich, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd.
- Wydział Spraw Wewnętrznych – oznajmił jeden z nich, pokazując legitymację i Sebastian doznał nagłego olśnienia. – Szukamy nadkomisarz Joanny Czechowskiej.
- To ja – odparła spokojnie Joasia, odruchowo wstając.
Sebastian nie wiedział jeszcze o co chodzi, ale przeczuwał, że nie będzie to nic dobrego. Także wstał.
- Proszę oddać legitymację i broń służbową –powiedział drugi z mężczyzn.
- Słucham? – zdziwiła się szczerze Joasia.
- Co jest grane? – wtrącił się Seba, stając obok partnerki, jakby zamierzał bronić jej własnym ciałem.
- Zostaje pani zatrzymana – oznajmił funkcjonariusz. – Proszę oddać legitymację i broń służbową.
- Pod jakim zarzutem? – zapytał ostro Sebastian, nim Aśka zdążyła się odezwać.
- Morderstwa.
Na chwilę zapadła cisza. Sytuacja wydawała się tak absurdalna, że przez moment żadne z komisarzy nie wiedziało, co powiedzieć. W końcu Joasia bez słowa wyciągnęła w kierunku mężczyzn broń i odznakę.
- Co ty robisz? – zdenerwował się Seba. – Przecież to śmieszne.
- Daj spokój – odparła Aśka, nie spuszczając oczu z funkcjonariuszy. – Wszystko się wyjaśni.
Odepchnęła delikatnie Sebastiana, dając mu do zrozumienia, żeby się nie wtrącał, ale mężczyzna nie zamierzał tak łatwo dać za wygraną. Zagrodził drogę mężczyźnie, który chciał skuć Joasię.
- Chce pan zostać zatrzymany za utrudnianie śledztwa? – zapytał spokojnie starszy z funkcjonariuszy.
Sebastian już chciał coś odpowiedzieć, ale uprzedziła go Joasia.
- Proszę cię – mruknęła, kładąc mu rękę na ramieniu. – Przesłuchają mnie i wypuszczą, nie ma sensu się szarpać.
Przez chwilę mężczyźni mierzyli się wzrokiem. Sebastian czuł na sobie dłoń Joasi, kobieta wydawała się całkowicie spokojna. Odsunął się.
- Gdzie ją zabieracie? – zapytał, patrząc jak skuwają Joasię.
- To już nie pana sprawa.

Wszyscy wyszli na korytarz, kiedy wewnętrzni wyprowadzali Joasię. Kobieta nie spojrzała na żadnego z nich. Czuła się bardzo dziwnie, jakby naprawdę zrobiła coś złego. Spojrzenia przyjaciół mówiły same za siebie. Żadne się nie odezwało, nikt o nic nie zapytał, nikt nie próbował stawać w jej obronie.

2 komentarze:

  1. No to sprawa się nieźle skomplikowała... Coś czuję że Aśka nie tak prędko zostanie oczyszczona z zarzutów, a rzekome zabójstwo ma związek z wizytą w więzieniu. Fajnie że wróciłaś, życzę sporo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zrobiło. Czyżbym słusznie podejrzewała, że to celowe działanie ze strony Asi? Jakoś nie wierzę w przypadek, bo skąd niby te podejrzenia o morderstwo tak nagle? Są dwie możliwości albo komuś nie pasuje działalność komisarzy, albo zgodnie z z wcześniejszymi przypuszczeniami wykorzystałaś podświadomie tę sugestię z mojego poprzedniego komentarza. Niezależnie od rozstrzygnięcia nieźle kombinujesz.

    OdpowiedzUsuń