wtorek, 26 stycznia 2016

17. What is love

Tego popołudnia udało im się porozmawiać krótko z Agnieszką, jednak nic z tego nie wynikało. Mogli jedynie ponownie przydzielić jej ochronę.
Wieczorem zorganizowali wizję lokalną z udziałem balistyka. Na podstawie jego wyliczeń ustalono prawdopodobne miejsce oddania strzału, jednak nie znaleziono tam nic niepokojącego.
- Ostatnim razem znalazłeś cały sprzęt – zauważyła Joasia, przypominając sobie słowa Sebastiana.
- Ostatnim razem byłem świadkiem i gość musiał wiedzieć, że go szukam – odparł mężczyzna zamyślony. – Nie miał czasu po sobie posprzątać. Tym razem widocznie mu się nie spieszyło.
- Myślisz, że to ten sam człowiek? – upewniła się policjantka.
Seba zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Nie wiem – powiedział w końcu. – Może ten sam, może nie, ale z całą pewnością to jest to samo zlecenie.
- Cholera – mruknęła Joasia, - nie mamy żadnego punktu zaczepienia. Oksana nie żyje…
- Ciekawe czy to wszystko ma związek z tymi zaginięciami prostytutek – zagadnął Seba, ruszając w kierunku samochodu. – Wszystko się zaczęło, kiedy grzebaliśmy przy tej sprawie.
- Wszystko się zaczęło, kiedy zaczęliśmy grzebać przy sprawie Rysia – sprostowała Joasia.
- Myślisz, że on stoi za tym wszystkim? – zapytał Seba z powątpiewaniem.
- Nie – odparła Aśka bez wahania. – Myślę, że poruszyliśmy coś zdecydowanie większego.
W milczeniu wsiedli do samochodu i przebili się do centrum. Oboje myśleli o czekającym ich śledztwie. Nie potrafili znaleźć nic, czym mogliby pchnąć sprawę do przodu, a czas coraz bardziej ich gonił.
- Mam nadzieję, że Agnieszka się nie wystraszy – odezwał się w końcu Seba. – Chyba nie jest przyzwyczajona do takich sytuacji, a bez niej będzie nam jeszcze trudniej.
- Nie wyglądała na wystraszoną – zauważyła Joasia, obserwując, jak krople deszczu rozbijają się o szybę. – Ale może powinna dać sobie z tym spokój, dla własnego bezpieczeństwa.
- Na pewno chodzi ci o jej bezpieczeństwo? – zapytał Seba z przekąsem.
- A niby o co? – odparła Joasia zaskoczona, ale mężczyzna bezbłędnie wyczuł zmianę w jej głosie.
- Nie jesteś przypadkiem zazdrosna? – zapytał Sebastian, nie kryjąc rozbawienia.
Kobieta prychnęła z godnością.
- Nie udawaj – drążył Seba.
- A dałeś mi powody? – zapytała Aśka, utkwiwszy w przyjacielu badawcze spojrzenie.
Sebastian zauważył, że tylko jego bawi ta rozmowa i nieco zbiło go to z tropu.
- Agnieszka wyciągnęła mnie z więzienia, nie mam powodów, żeby jej nie ufać – dodała Joasia po chwili, ponownie odwracając się w kierunku przedniej szyby. Wyglądała na obrażoną.
- A ja dałem? – zdziwił się Seba, unosząc brwi.
Aśka nie odpowiedziała, co jeszcze bardziej zaskoczyło komisarza.
- Jestem stały w uczuciach – powiedział pojednawczo.
- Tak, już to udowodniłeś – zakpiła Joasia. – Z Basią byłeś pół życia i nie przeszkodziło ci to, żeby zakochać się w kimś innym. Co dopiero ja, raptem raz się przespaliśmy…
- Słucham? – warknął Seba, tym razem już nie kryjąc złości. – Znasz mnie tyle lat i pieprzysz takie głupoty?
- Głupoty? – powtórzyła kobieta, unosząc brwi.
- Nie sądziłem, że akurat ty kiedykolwiek mi to wypomnisz – powiedział Seba z irytacją. – Świetnie, po prostu świetnie. Grunt to zaufanie.
Żadne już się nie odezwało. W milczeniu zajechali pod blok Joasi i kobieta wysiadła bez słowa pożegnania, nieco zbyt mocno zamykając drzwi.
Krople deszczu uderzały miarowo o parapet za oknem. Zgrały się w dziwacznym rytmie z chrapliwym oddechem tuż nad jej uchem.
Ciężkie ciało przygwoździło ją do twardej pryczy, tak że nie mogła nawet drgnąć. Zresztą, wcale nie chciała. Jak dzikie zwierzę, zaszczute i przerażone, zamarła w bezruchu w nadziei, że napastnik odejdzie.
Wtuliła twarz w śmierdzący wilgocią koc i liczyła uderzenia deszczu. W głowie szumiało coraz bardziej, oddech przyspieszał, serce łomotało w piersi. Czy to się kiedyś skończy?
Drzwi otworzyły się gwałtownie, wpuszczając do środka snopy jasnego światła.
- Dawaj ją tu – zabrzmiał rozkazujący głos.
Zamknęła oczy, czując, że ciężar zelżał. Instynktownie złapała się pryczy, kiedy ktoś pociągnął ją gwałtownie w stronę drzwi. Nie, tylko nie tam, już lepiej zostańmy tu…
Nieprzyjemne chrupnięcie i promieniujący ból ręki na chwilę zawładnęły kobietą. Światło oślepiło, a niezliczone ręce nie dawały się opędzić.
Czy gdzieś jeszcze jest inny świat?
Krople deszczu bębniły o parapet, a mocne światło lampki nocnej wycelowanej prosto w twarz oślepiało. I nawet dotyk obcych rąk na całym ciele wciąż był wyczuwalny.
Spięcie między komisarzami pozornie było absurdalne, ale okazało się brzemienne w skutkach. Aśka pewna swoich racji nie zamierzała odzywać się do Sebastiana. On z kolei poczuł się mocno dotknięty i postanowił dać partnerce nauczkę.
Niestety skomplikowane relacje między przyjaciółmi mocno utrudniły pracę nad śledztwem. Z trudem rozmawiali nawet na tematy zawodowe, omawiając tylko absolutnie niezbędne sprawy. Wspólnie raz jeszcze odwiedzili oba miejsca, w których tajemniczy snajper próbował pozbyć się pani adwokat, a następnie pojechali do szpitala, żeby ponownie porozmawiać z Agnieszką.
- Słuchajcie, ja naprawdę wiem, że każdy szczegół może być ważny, ale nic nie widziałam – powtórzyła kobieta po raz kolejny.
Wyglądała całkiem nieźle i czuła się dobrze. Ręka miała pozostać niesprawna przez jakiś czas, ale poza tym wszystko było w porządku i jeszcze tego dnia miała opuścić szpital.
- A poprzednio? – drążył Sebastian.
- Słuchajcie, nie wiem, może wariuję, ale mam wrażenie, że za pierwszym razem maczali w tym palce wewnętrzni – powiedziała Agnieszka, decydując się w końcu na podzielenie z komisarzami swoją teorią. – Zagroziłam im wtedy, że zgłoszę nadużycie do prokuratury – mówiła, zerkając znacząco na Joasię. – Dosłownie chwilę później padł strzał. Widziałam ich, kiedy już po wszystkim wsiadaliśmy do samochodu – dodała, zwracając się do Sebastiana. – Tak jakoś na mnie patrzyli… Nie wiem, mam wrażenie, że mają z tym coś wspólnego.
- Snajper musiał być tam dużo wcześniej – zauważył nieco sceptycznie komisarz.
- Mógł czekać na cynk – powiedziała Joasia. – Na wynik naszej rozmowy. W zależności od moich zeznań wewnętrzni mieli dać mu znać, czy cię sprzątnąć, czy nie.
- To możliwe – przyznała Agnieszka, kiwając głową. – Tylko że prokurator nie uwierzy w naszą wersję wydarzeń. Nie możemy oskarżyć wewnętrznych, nie mając dowodów. No chyba że prokurator pozna całą prawdę – dodała, patrząc znacząco na Joasię.
Policjantka rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Pojadę do laboratorium – powiedziała, podnosząc się z krzesła. – Może wiedzą już, z jakiej broni pochodzi kula.
Prawda była taka, że chciała po prostu się ulotnić, bo temat zszedł na niebezpieczne dla niej tory. Nie spodziewała się jednak, że Sebastian zostanie. Starając się nie dać po sobie poznać złości i rozczarowania, pożegnała się z Agnieszką i wyszła.
- Tym razem nie rezygnuj z ochrony – powiedział Seba, patrząc na koleżankę surowo. – Kilka dni ciszy nie oznacza, że sprawa jest zamknięta.
- Teraz to już i ja to wiem – odparła Agnieszka z westchnieniem.
- To się mogło zupełnie inaczej skończyć… - kontynuował mężczyzna.
- Oj no dobra, już nie truj – burknęła prawniczka. – Dlaczego nie pojechałeś z Aśką? – zapytała, kierując rozmowę na inne tory.
- Dzisiaj wychodzisz, tak? – zagadnął Seba, jakby nie dosłyszał pytania. – Może dasz się zaprosić na drinka? Nie mówię, że dziś… - dodał szybko, bezbłędnie wyczuwając, że średnio ta propozycja zabrzmiała.
- Sebastian – odparła Agnieszka łagodnie, ale stanowczo, - bardzo was lubię, oboje. I dlatego bardzo bym prosiła, żebyś nie wykorzystywał mnie do odgrywania się na Aśce.
Komisarz udał zaskoczenie, ale Agnieszka wcale się na to nie nabrała.
- Kobiety wyczuwają takie rzeczy – powiedziała z pobłażliwym uśmiechem. – Zawsze wiedzą, czy naprawdę jesteś zainteresowany, czy tylko udajesz.
- Dziwne, że nie wyczuwają, kiedy chodzi o inną kobietę – mruknął Sebastian.

Przez resztę dnia jego parszywy humor zdawał się utrzymywać. Po rozmowie z Agnieszką był jeszcze bardziej zły na Aśkę. Skoro prawniczka mimo tak otwartej propozycji wyczuła jego nieszczere zamiary, dlaczego ona, jego partnerka, przyjaciółka i kochanka nie potrafiła zauważyć, że zupełnie nie jest Agnieszką zainteresowany?

1 komentarz:

  1. Świetnie ci idzie to opowiadanie, utrzymujesz zainteresowanie czytelnika na wysokim poziomie, doskonale wychodzą ci opisy z przeżyć, koszmarów czy tam wizji Aśki (czy jak to nazwać), a to nie jest łatwy temat, także... Do tego jeszcze skomplikowanie relacji pomiędzy komisarzami, idziesz mocno, za ciosem i tak trzymaj.

    OdpowiedzUsuń