Tego popołudnia udało im się porozmawiać
krótko z Agnieszką, jednak nic z tego nie wynikało. Mogli jedynie ponownie przydzielić
jej ochronę.
Wieczorem zorganizowali wizję lokalną z
udziałem balistyka. Na podstawie jego wyliczeń ustalono prawdopodobne miejsce
oddania strzału, jednak nie znaleziono tam nic niepokojącego.
- Ostatnim razem znalazłeś cały sprzęt –
zauważyła Joasia, przypominając sobie słowa Sebastiana.
- Ostatnim razem byłem świadkiem i gość
musiał wiedzieć, że go szukam – odparł mężczyzna zamyślony. – Nie miał czasu po
sobie posprzątać. Tym razem widocznie mu się nie spieszyło.
- Myślisz, że to ten sam człowiek? –
upewniła się policjantka.
Seba zastanowił się przez chwilę nad
odpowiedzią.
- Nie wiem – powiedział w końcu. – Może
ten sam, może nie, ale z całą pewnością to jest to samo zlecenie.
- Cholera – mruknęła Joasia, - nie mamy
żadnego punktu zaczepienia. Oksana nie żyje…
- Ciekawe czy to wszystko ma związek z
tymi zaginięciami prostytutek – zagadnął Seba, ruszając w kierunku samochodu. –
Wszystko się zaczęło, kiedy grzebaliśmy przy tej sprawie.
- Wszystko się zaczęło, kiedy zaczęliśmy
grzebać przy sprawie Rysia – sprostowała Joasia.
- Myślisz, że on stoi za tym wszystkim? –
zapytał Seba z powątpiewaniem.
- Nie – odparła Aśka bez wahania. –
Myślę, że poruszyliśmy coś zdecydowanie większego.
W milczeniu wsiedli do samochodu i
przebili się do centrum. Oboje myśleli o czekającym ich śledztwie. Nie
potrafili znaleźć nic, czym mogliby pchnąć sprawę do przodu, a czas coraz
bardziej ich gonił.
- Mam nadzieję, że Agnieszka się nie
wystraszy – odezwał się w końcu Seba. – Chyba nie jest przyzwyczajona do takich
sytuacji, a bez niej będzie nam jeszcze trudniej.
- Nie wyglądała na wystraszoną –
zauważyła Joasia, obserwując, jak krople deszczu rozbijają się o szybę. – Ale
może powinna dać sobie z tym spokój, dla własnego bezpieczeństwa.
- Na pewno chodzi ci o jej
bezpieczeństwo? – zapytał Seba z przekąsem.
- A niby o co? – odparła Joasia
zaskoczona, ale mężczyzna bezbłędnie wyczuł zmianę w jej głosie.
- Nie jesteś przypadkiem zazdrosna? –
zapytał Sebastian, nie kryjąc rozbawienia.
Kobieta prychnęła z godnością.
- Nie udawaj – drążył Seba.
- A dałeś mi powody? – zapytała Aśka,
utkwiwszy w przyjacielu badawcze spojrzenie.
Sebastian zauważył, że tylko jego bawi ta
rozmowa i nieco zbiło go to z tropu.
- Agnieszka wyciągnęła mnie z więzienia,
nie mam powodów, żeby jej nie ufać – dodała Joasia po chwili, ponownie
odwracając się w kierunku przedniej szyby. Wyglądała na obrażoną.
- A ja dałem? – zdziwił się Seba, unosząc
brwi.
Aśka nie odpowiedziała, co jeszcze
bardziej zaskoczyło komisarza.
- Jestem stały w uczuciach – powiedział
pojednawczo.
- Tak, już to udowodniłeś – zakpiła
Joasia. – Z Basią byłeś pół życia i nie przeszkodziło ci to, żeby zakochać się
w kimś innym. Co dopiero ja, raptem raz się przespaliśmy…
- Słucham? – warknął Seba, tym razem już
nie kryjąc złości. – Znasz mnie tyle lat i pieprzysz takie głupoty?
- Głupoty? – powtórzyła kobieta, unosząc
brwi.
- Nie sądziłem, że akurat ty kiedykolwiek
mi to wypomnisz – powiedział Seba z irytacją. – Świetnie, po prostu świetnie.
Grunt to zaufanie.
Żadne już się nie odezwało. W milczeniu
zajechali pod blok Joasi i kobieta wysiadła bez słowa pożegnania, nieco zbyt
mocno zamykając drzwi.
Krople deszczu uderzały miarowo o parapet za oknem. Zgrały się w
dziwacznym rytmie z chrapliwym oddechem tuż nad jej uchem.
Ciężkie ciało przygwoździło ją do twardej pryczy, tak że nie mogła
nawet drgnąć. Zresztą, wcale nie chciała. Jak dzikie zwierzę, zaszczute i
przerażone, zamarła w bezruchu w nadziei, że napastnik odejdzie.
Wtuliła twarz w śmierdzący wilgocią koc i liczyła uderzenia deszczu. W
głowie szumiało coraz bardziej, oddech przyspieszał, serce łomotało w piersi.
Czy to się kiedyś skończy?
Drzwi otworzyły się gwałtownie, wpuszczając do środka snopy jasnego
światła.
- Dawaj ją tu – zabrzmiał rozkazujący głos.
Zamknęła oczy, czując, że ciężar zelżał. Instynktownie złapała się
pryczy, kiedy ktoś pociągnął ją gwałtownie w stronę drzwi. Nie, tylko nie tam,
już lepiej zostańmy tu…
Nieprzyjemne chrupnięcie i promieniujący ból ręki na chwilę zawładnęły
kobietą. Światło oślepiło, a niezliczone ręce nie dawały się opędzić.
Czy gdzieś jeszcze jest inny świat?
Krople deszczu bębniły o parapet, a mocne
światło lampki nocnej wycelowanej prosto w twarz oślepiało. I nawet dotyk
obcych rąk na całym ciele wciąż był wyczuwalny.
Spięcie między komisarzami pozornie było
absurdalne, ale okazało się brzemienne w skutkach. Aśka pewna swoich racji nie
zamierzała odzywać się do Sebastiana. On z kolei poczuł się mocno dotknięty i
postanowił dać partnerce nauczkę.
Niestety skomplikowane relacje między
przyjaciółmi mocno utrudniły pracę nad śledztwem. Z trudem rozmawiali nawet na
tematy zawodowe, omawiając tylko absolutnie niezbędne sprawy. Wspólnie raz
jeszcze odwiedzili oba miejsca, w których tajemniczy snajper próbował pozbyć
się pani adwokat, a następnie pojechali do szpitala, żeby ponownie porozmawiać
z Agnieszką.
- Słuchajcie, ja naprawdę wiem, że każdy
szczegół może być ważny, ale nic nie widziałam – powtórzyła kobieta po raz
kolejny.
Wyglądała całkiem nieźle i czuła się
dobrze. Ręka miała pozostać niesprawna przez jakiś czas, ale poza tym wszystko
było w porządku i jeszcze tego dnia miała opuścić szpital.
- A poprzednio? – drążył Sebastian.
- Słuchajcie, nie wiem, może wariuję, ale
mam wrażenie, że za pierwszym razem maczali w tym palce wewnętrzni –
powiedziała Agnieszka, decydując się w końcu na podzielenie z komisarzami swoją
teorią. – Zagroziłam im wtedy, że zgłoszę nadużycie do prokuratury – mówiła,
zerkając znacząco na Joasię. – Dosłownie chwilę później padł strzał. Widziałam
ich, kiedy już po wszystkim wsiadaliśmy do samochodu – dodała, zwracając się do
Sebastiana. – Tak jakoś na mnie patrzyli… Nie wiem, mam wrażenie, że mają z tym
coś wspólnego.
- Snajper musiał być tam dużo wcześniej –
zauważył nieco sceptycznie komisarz.
- Mógł czekać na cynk – powiedziała
Joasia. – Na wynik naszej rozmowy. W zależności od moich zeznań wewnętrzni
mieli dać mu znać, czy cię sprzątnąć, czy nie.
- To możliwe – przyznała Agnieszka,
kiwając głową. – Tylko że prokurator nie uwierzy w naszą wersję wydarzeń. Nie
możemy oskarżyć wewnętrznych, nie mając dowodów. No chyba że prokurator pozna
całą prawdę – dodała, patrząc znacząco na Joasię.
Policjantka rzuciła jej ostrzegawcze
spojrzenie.
- Pojadę do laboratorium – powiedziała,
podnosząc się z krzesła. – Może wiedzą już, z jakiej broni pochodzi kula.
Prawda była taka, że chciała po prostu
się ulotnić, bo temat zszedł na niebezpieczne dla niej tory. Nie spodziewała
się jednak, że Sebastian zostanie. Starając się nie dać po sobie poznać złości
i rozczarowania, pożegnała się z Agnieszką i wyszła.
- Tym razem nie rezygnuj z ochrony –
powiedział Seba, patrząc na koleżankę surowo. – Kilka dni ciszy nie oznacza, że
sprawa jest zamknięta.
- Teraz to już i ja to wiem – odparła
Agnieszka z westchnieniem.
- To się mogło zupełnie inaczej skończyć…
- kontynuował mężczyzna.
- Oj no dobra, już nie truj – burknęła
prawniczka. – Dlaczego nie pojechałeś z Aśką? – zapytała, kierując rozmowę na
inne tory.
- Dzisiaj wychodzisz, tak? – zagadnął
Seba, jakby nie dosłyszał pytania. – Może dasz się zaprosić na drinka? Nie
mówię, że dziś… - dodał szybko, bezbłędnie wyczuwając, że średnio ta propozycja
zabrzmiała.
- Sebastian – odparła Agnieszka łagodnie,
ale stanowczo, - bardzo was lubię, oboje. I dlatego bardzo bym prosiła, żebyś
nie wykorzystywał mnie do odgrywania się na Aśce.
Komisarz udał zaskoczenie, ale Agnieszka
wcale się na to nie nabrała.
- Kobiety wyczuwają takie rzeczy –
powiedziała z pobłażliwym uśmiechem. – Zawsze wiedzą, czy naprawdę jesteś
zainteresowany, czy tylko udajesz.
- Dziwne, że nie wyczuwają, kiedy chodzi
o inną kobietę – mruknął Sebastian.
Przez resztę dnia jego parszywy humor
zdawał się utrzymywać. Po rozmowie z Agnieszką był jeszcze bardziej zły na
Aśkę. Skoro prawniczka mimo tak otwartej propozycji wyczuła jego nieszczere
zamiary, dlaczego ona, jego partnerka, przyjaciółka i kochanka nie potrafiła
zauważyć, że zupełnie nie jest Agnieszką zainteresowany?
Świetnie ci idzie to opowiadanie, utrzymujesz zainteresowanie czytelnika na wysokim poziomie, doskonale wychodzą ci opisy z przeżyć, koszmarów czy tam wizji Aśki (czy jak to nazwać), a to nie jest łatwy temat, także... Do tego jeszcze skomplikowanie relacji pomiędzy komisarzami, idziesz mocno, za ciosem i tak trzymaj.
OdpowiedzUsuń