niedziela, 31 stycznia 2016

22. What is love

Sebastian chciał powiedzieć Kaśce, że przekazała im fałszywy trop i ostrzec tym samym koleżankę przed informatorami, którymi się posiłkowała, ale Aśka wybiła mu to z głowy. Sama nie była pewna, co o tym myśleć. Z jednej strony podejrzewanie Kaśki było absurdalne, a z drugiej cała ta sprawa od początku pełna była absurdów.
- I jak śledztwo? – zagadnęła Ania, wyrywając przyjaciółkę z zamyślenia.
- Do dupy – odparła Joasia, wzdychając.
Odłożyła papiery, które powinna była wypełniać i ziewnęła.
- Seba nie dał ci się wyspać? – zakpiła Ania, zajmując miejsce po drugiej stronie biurka.
Aśka mimowolnie skrzywiła się na myśl o nocy spędzonej u Sebastiana.
- Co jest? – zapytała Ania zaskoczona reakcją przyjaciółki. – Dziewczyny dały się we znaki?
- Nie, na razie nas olewają – odparła Joasia, wzruszając ramionami. – Ale to nie potrwa długo.
- Przeczuwasz katastrofę? – zapytała Ania pół żartem, pół serio.
- Wiesz – odparła Aśka, ignorując ton koleżanki, - zastanawiam się, czy to w porządku. Z jednej strony mamy prawo być razem, a dziewczyny zachowały się paskudnie, zwłaszcza Eliza. I naprawdę cieszę się, że Sebastian trzyma moją stronę, ale czy tak faktycznie powinno być?
Anka westchnęła, poważniejąc w końcu. Doskonale rozumiała, o czym mówi jej przyjaciółka.
- Ja też się nad tym zastanawiałam – przyznała. – I myślę, że Sebastian fatalnie to rozegrał. Powinien przygotować dziewczyny, wyjaśnić wszystko, zapytać o zdanie. Teraz mają poczucie, że ich uczucia się nie liczą.
- Wiem – mruknęła Joasia przybita. – Czuję się, jakbym odbierała im ojca. Jest ich najbliższą osobą, bardzo go potrzebują.
- Bardziej niż ty? – podchwyciła natychmiast Ania.
Aśka uśmiechnęła się smutno.
- Po prostu to powinno wyglądać inaczej – powiedziała tonem kończącym rozmowę.
Tego wieczoru sytuacja w domu Sebastiana przedstawiała się zupełnie inaczej. Ledwie komisarze przekroczyli próg mieszkania, natychmiast wyczuli unoszącą się w powietrzu awanturę. Rzeczy Joasi, jej ubrania, kosmetyki i inne drobiazgi, porozrzucane były po podłodze, a Karolina zapłakana wychodziła z sypialni ojca.
- Dałeś jej półki mamy?! – zawołała do Sebastiana, dławiąc się łzami. – Pozwoliłeś jej spać w tym łóżku?! W łóżku, w którym spała mama?!
- Uspokój się – powiedział komisarz, starając się zebrać myśli. – Aśka nie chce zajmować miejsca mamy…
- Właśnie widzę! – krzyknęła Karolina rozżalona. – Schowałeś nawet zdjęcie mamy!
Aśka spojrzała na przyjaciela i Sebastian poczuł się osaczony. Faktycznie, zrobił to. Zdjęcie Basi stało na jego nocnej szafce, w sumie bardziej z przyzwyczajenia niż jakichś górnolotnych pobudek. Schował je, kiedy zaprosił do domu Joasię. Wiedział, że to i tak dla niej niełatwe. Chciał zrobić wszystko, by poczuła się w tym mieszkaniu możliwie swobodnie, ale nie pomyślał, jak odbiorą to jego córki.
Przez chwilę nie mógł znaleźć odpowiednich słów i Karolina wykorzystała jego milczenie. Cisnęła mu pod nogi książkę, którą akurat trzymała i zapłakana wybiegła z mieszkania. Sebastian natychmiast wypadł za nią i chwilę później Aśka usłyszała na klatce odgłosy awantury.
Sebastianowi udało się przyprowadzić córkę do domu, ale Joasia miała wrażenie, że to tylko pogorszy sprawę. Dziewczyna zapłakana zamknęła się w pokoju, trzaskając głośno drzwiami, a Seba dołączył do partnerki, która zbierała swoje rzeczy.
- Wszystko zrobiłem źle – westchnął Seba przybity, kiedy Aśka w milczeniu układała swoje ubrania na półce. – Wszystkie cierpicie przeze mnie.
- To nieprawda – odparła kobieta, odwracając się. – To nie twoja wina.
- Chciałbym, żebyś dobrze się tu czuła – powiedział Sebastian, rozglądając się po sypialni. – Wiem, że to i tak trudne, a zachowanie dziewczyn… - urwał i westchnął.
- Sebastian – zaczęła Joasia łagodnie, - Karolina zawsze była taka cicha i spokojna. To musiało nią bardzo wstrząsnąć, skoro tak zareagowała.
- Wiem – mruknął mężczyzna. – Ale przecież to tylko półki, rzeczy Basi już dawno tu nie było…
- Nie chodzi o półki – odparła Aśka cierpliwie. – Sebastian, one straciły matkę, a teraz boją się, że stracą też ciebie. Musisz z nimi porozmawiać.
- Wiem – powtórzył Sebastian.
Emocje nieco opadły i reszta wieczoru zapowiadała się spokojnie. Eliza wróciła dość późno, nie zaszczycając ojca nawet jednym spojrzeniem. Z dwojga złego Aśka wolała już obojętność niż awantury, przynajmniej chwilowo.
Cały wieczór policjantka spędziła w sypialni, czytając książkę. Nie wychodziła nawet do łazienki, żeby nie natknąć się na bliźniaczki. Nawet kiedy milczały, ich spojrzenia mówiły wszystko, a ona i tak wystarczająco źle czuła się w tym mieszkaniu.
Kiedy Sebastian wszedł do sypialni w piżamie, Joasia w końcu się podniosła. Mimowolnie spojrzała na ślady własnych paznokci na jego twarzy i po raz kolejny tego dnia poczuła wyrzuty sumienia.
- Będzie lepiej, jeśli prześpię się w salonie – powiedziała, nie patrząc na przyjaciela.
- Myślę, że to już i tak niczego nie zmieni – odparł Seba, wzruszając ramionami.
- Nie chodzi o dziewczyny – mruknęła Joasia nieco zmieszana i po tonie jej głosu mężczyzna natychmiast domyślił się, co jest grane.
Usiadł na łóżku i przez chwilę myślał w milczeniu. Wspominał słowa Agnieszki. Jeśli chcesz jej pomóc, zapewnij jej poczucie bezpieczeństwa.
- Nie jest ci łatwiej, kiedy ktoś jest przy tobie? – zapytał w końcu, podnosząc wzrok.
Joasia spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała.
- Gdybym się bał, wszystko jedno czy sennych koszmarów, czy czegoś realnego, chciałbym, żebyś przy mnie była – kontynuował Sebastian po chwili, ostrożnie dobierając słowa.
- Chcę – odparła w końcu Joasia, a mężczyzna miał wrażenie, że każde słowo z trudem przechodzi jej przez gardło. – Ale nie chcę znowu zrobić ci krzywdy.
- Ile razy mam jeszcze powtarzać, że nic się nie stało? – zapytał Seba z pobłażliwym uśmiechem.
- Nie ma znaczenia, ile razy to powtórzysz – powiedziała Aśka wciąż przybita. – To się nie powinno wydarzyć. Jak byś się czuł na moim miejscu?
- Nie mam pojęcia – odparł szczerze Sebastian, tym razem już całkiem poważnie, - bo nie chcesz ze mną rozmawiać.
Aśka nie odpowiedziała. Przez kilka długich chwil mierzyli się spojrzeniem i w końcu Sebastian zrozumiał, że jeśli on nie podejmie tematu, sprawa znowu umrze śmiercią naturalną.
- Agnieszka mówiła, że wewnętrzni stosują specyficzne metody przesłuchań – powiedział, obserwując uważnie przyjaciółkę. Miał wrażenie, że przez jej twarz przemknął ledwie zauważalny grymas.
Kobieta odwróciła się z kamienną twarzą, wbijając wzrok w szafę. Sebastian uśmiechnął się mimowolnie. Tak dobrze znał tę minę, tyle już razy napotykał się na opór nie do sforsowania…
- Nie rozumiem tego – kontynuował, kiedy milczenie zaczęło się przedłużać. – Mogłem zrozumieć twoje milczenie, kiedy byłaś w więzieniu, ale teraz? Ich tu nie ma, a nawet powiem więcej: nie żyją – powiedział, akcentując ostatnie słowa.
Nie wiedzieć kiedy, poczuł irytację. Aśka nawet nie drgnęła i Sebastian zdał sobie sprawę, że jest skazany na porażkę. Źle to rozegrał, ale w głębi duszy zaczynał poważnie wątpić, czy w ogóle można to było rozegrać dobrze.
- Zrobisz jak zechcesz – podsumował, odkładając zegarek na szafkę nocną.
Aśka jak zwykle postawiła na swoim. Spała w salonie, ale tak naprawdę tylko dlatego, że Sebastian tak szybko odpuścił. Źle czuła się z wydarzeniami poprzedniej nocy i potrzebowała zapewnień przyjaciela, że nie ma do niej żalu. Choć nie przyznałaby się do tego nawet przed sobą, chciała, by namawiał ją gorąco do wspólnego spania, może nawet dalej drążył temat i wypytywał, aż w końcu pękłaby, zalała się łzami i wyznała mu wszystko. Może i byłoby to dziecinne, przynajmniej z jej punktu widzenia, ale gdzieś w głębi duszy właśnie tego potrzebowała. Chciała, żeby wiedział. Żeby rozumiał.
Następnego ranka Aśka zabrała Agnieszkę do Piekar, żeby pokazać jej rzekome miejsce wyłowienia zwłok. Prawniczka była dokładnie tego samego zdania co ona, jednak nie przybliżało ich to do rozwiązania sprawy.
- Więc myślisz, że Kaśka jest kretem? – upewniła się Agnieszka, wysłuchawszy wszystkiego, co Aśka miała do powiedzenia.
Policjantka westchnęła ciężko.
- Nie wiem – powiedziała ostrożnie. – Nawet jeśli świadomie wpuściła nas w maliny, na pewno nie zrobiła tego z własnej woli.
Pani mecenas przez chwilę przechadzała się wokół, myśląc intensywnie.
- Myślisz, że zmusili ją do współpracy tak samo jak ciebie? – zapytała w końcu, patrząc koleżance w oczy.
Joasia zawahała się. Nie chciała zagłębiać się w ten temat, ale Agnieszka była jedyną osobą, która znała prawdę.
- Mogło tak być – mruknęła w końcu.
Od strony Wisły powiał silny wiatr i obie kobiety otuliły się szczelniej kurtkami. Przez chwilę milczały, a potem Agnieszka wyjęła paczkę papierosów.
- Sebastian się martwi – powiedziała, zaciągnąwszy się porządnie. – I czuje się zagubiony.
Aśka wzruszyła ramionami. Schowała ręce do kieszeni i odwróciła się w stronę Wisły.
- To nie moja sprawa – kontynuowała prawniczka niezrażona, - ale może oboje poczulibyście się lepiej, gdyby wiedział.
- Naprawdę myślisz, że poczułby się lepiej? – zapytała Joasia, unosząc brwi.
Była tak zaskoczona takim tokiem rozumowania, że zapomniała o swoim postanowieniu milczenia i odwróciła się do rozmówczyni.
- Tak – odparła spokojnie pani adwokat. – Najgorsza prawda jest lepsza od niepewności. A ponadto, ludzie wiążą się, żeby wspierać się w trudnych chwilach. Tak jest od wieków i nie bez powodu. Razem można znieść więcej niż osobno.
- Masz rację – oświadczyła Joasia stanowczo, - to nie twoja sprawa.

Odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę samochodu, odprowadzana przez Agnieszkę wzrokiem.

1 komentarz:

  1. Robienie przerw w czytaniu przynosi rezultaty. Bardzo komplikujesz życie bohaterów, Jowito. Zachowanie bliźniaczek naprawdę można zrozumieć, co więcej dokładnie przewidzieć z góry Sebastian zrobił głupio na żal poniewczasie za późno. życiowych postanowień nie realizuje się w pośpiechu. Zarówno Asia, jak i dziewczyny mają powody czuć żal do pana domu, w którym mieszkają. Na swój sposób przeżywają osobiste dramaty, nie dostając wsparcia. Jakże nieudolne są te wszystkie próby. Tymczasową przeprowadzkę można było zaproponować inaczej . Nie było to spowodowane szlachetnymi pobudkami, raczej pokazaniem swojej wspaniałomyślności. A w tle, gdzieś śmierć bydlaków z wydziału wewnętrznego oraz adwokata, czyli nowe problemy. Kasia donosicielką? Ciekawa koncepcja, zwykle asystenci raczej pozostawali na uboczu wydarzeń. Czy planujesz jakiś większy przeskok czasowy? Pan komisarz Wątroba potrzebuje przemiany, stanowczo! Na konie przytoczę jeszcze pewien cytat. „ Więc mylisz się, nie znasz mnie wcale, nie wiesz, do jakiego rodzaju miłości jestem
    zdolny(...)Umysł twój jest moim skarbem, a gdyby się zaćmił, zawsze pozostałby moim
    skarbem. Gdybyś szalała, krępowałyby cię moje ramiona, nie kaftan bezpieczeństwa; gdybyś
    rzuciła się na mnie tak dziko jak owa kobieta dziś rano, przyjąłbym cię uściskiem
    przynajmniej równie miłującym jak obezwładniającym. Nie cofałbym się przed tobą ze
    wstrętem jak przed tamtą; w twoich spokojnych chwilach nikt by nad tobą nie czuwał, nikt by
    ciebie nie pielęgnował prócz mnie, a otaczałbym cię niewyczerpaną tkliwością, choćbyś mi
    się najlżejszym nie odpłacała uśmiechem(...)" Taką definicją należy określać miłość. Czasy się zmieniły i nie chodzi o szaloną żonę, ale isteją pewne stałe wyznaczniki. Prawdziwa miłość przezwycięży, nawet śmierć, podpowiada właściwe słowa. Egoistyczna zginie szybko. Sebastian zastosował drugą z zasad, co widać w jego zachowaniu. Może Ania powinna wziąć przyjaciółkę do siebie? Gdy coś tracimy nabieramy chęci do walki. Niech facet pokaże klasę choćby odrobinę zaangażowania. Obecnie dupek z niego wylazł i tyle. Fabuła budzi naprawdę sporo emocji, jak widać, brawo!

    OdpowiedzUsuń