Ku swojej wielkiej uldze Sebastian już z
daleka zauważył Joasię. Wsiadała właśnie do samochodu, ale na jego widok
zatrzymała się.
- O tej porze są tu tylko goryle –
poinformowała partnera. – Zresztą bez nakazu i tak nas nie wpuszczą.
Nie wyglądała wcale na zmieszaną, co
trochę zirytowało, ale wcale nie zaskoczyło Sebastiana.
- Nie powiem „a nie mówiłem” – skwitował.
– Byłoby miło, jakbyś następnym razem informowała mnie, gdzie się wybierasz. Bo
jak znowu spodobasz się napalonym klientom, nie będzie miał kto cię ratować.
Aśka wywróciła oczami.
- To co robimy? – zapytała, rozglądając
się po ulicy, jakby wśród przejeżdżających samochodów spodziewała się znaleźć
odpowiedź.
- Spróbuję znaleźć Oksanę, może ona
będzie coś wiedziała – zadecydował Seba, przypominając sobie o informatorce, z
której pomocy korzystał parę lat wcześniej. – A ty może spróbuj znaleźć siostrę
Maliny?
- Ciężka sprawa… - westchnęła Aśka.
- Wiem, ale spróbuj – mruknął Seba. –
Tylko proszę, uważaj na siebie.
Aśka uśmiechnęła się rozbrajająco, po
czym odwróciła się na pięcie i wsiadła do samochodu. Teraz przynajmniej mieli
plan działania na ten dzień.
Kiedy późnym popołudniem spotkali się
ponownie na komendzie, jedno musieli zgodnie przyznać: sprawa była
beznadziejna. Mimo całodniowych poszukiwań nie udało się odnaleźć ani Oksany,
ani młodszej siostry Maliny.
- Sprawdziłam wszystkie skłoty w mieście
– westchnęła Aśka, opadając na fotel. – Mało z kim w ogóle dało się pogadać.
Jakiś chłopak niby widział ją kilka dni temu, ale nie potrafił nawet powiedzieć
gdzie, więc nie wiem, na ile można mu wierzyć.
- Oksana też zapadła się pod ziemię –
odparł Seba, stawiając przed partnerką gorącą kawę. – Ale nie widziałem jej od
paru lat, więc mogła się przeprowadzić albo odejść z interesu.
- Albo też zaginęła – zauważyła Joasia,
unosząc brwi.
Sebastian nie skomentował tego w żaden
sposób. Nie chciał wdawać się z Aśką w dyskusję, która nie mogła donikąd ich
zaprowadzić. Najwyżej do awantury.
- Spadamy do domu? – dodała Aśka po
chwili. – Nie mam siły już dzisiaj zabierać się za papiery.
- To może skoczymy na piwo? –
zaproponował Seba. – Dawno nie mieliśmy okazji wyrwać się tak wcześnie.
Aśka chętnie na to przystała. Dopiła kawę
i pół godziny później wchodzili już do swojej ulubionej knajpy niedaleko
komendy. Bardzo byli zaskoczeni, kiedy przy barze spotkali Anię i Rafała.
- No ładnie, nie ma komu pracować –
zaśmiała się Aśka.
- I kto to mówi… - odparła Ania,
przesuwając się i robiąc przyjaciółce miejsce. – Jak dzień? Drgnęło coś?
- Lepiej zmieńmy temat – wtrącił szybko
Seba, zajmując miejsce obok Rafała. Nie miał ochoty znowu słuchać wybujałych
teorii. – Chociaż przez jeden wieczór w tygodniu nie gadajmy o pracy.
- Racja, czas się zrelaksować – poparł go
natychmiast przyjaciel. – Oglądałeś wczoraj mecz?
Kobiety zgodnie wywróciły oczami, ale
Sebastian chętnie dał się wciągnąć w dyskusję o postępach Polaków w rozgrywkach
ligowych.
Czas szybko mijał w dobrym towarzystwie.
Popołudnie zamieniło się w wieczór, przynosząc obfite opady deszczu.
Przyjaciele jednak nie mieli okazji nawet tego zauważyć, sącząc jedno piwo za
drugim. Dziewczyny szybko zmieniły alkohol, wybierając coś bardziej
„eleganckiego”. Efekt był taki, że jeszcze przed ósmą Rafał był zmuszony
odwieźć Anię do domu, dla jej własnego dobra.
- My też już powinniśmy się zbierać –
zauważył Seba, przyglądając się Joasi, która właśnie wysypała na podłogę
zawartość swojej torebki, próbując znaleźć w niej chusteczkę.
- Nie smęć – mruknęła. – Jeszcze
wcześnie. No chyba że spieszysz się do córek… - dodała z lekką nutką ironii w
głosie.
Sebastian uśmiechnął się. Aśka rzadko
piła, a co dopiero tak konkretnie i chociaż jak każdy w tym stanie była nieco
upierdliwa, musiał przyznać, że uwielbiał ją taką. Zapominała o dystansie i
nieustannej samokontroli, urzekając go uroczą niezdarnością.
- Uwielbiam tę piosenkę! – zawołała
nagle. – Chodź, potańczymy!
Złapała go za rękę i pociągnęła na
parkiet. W tym miejscu mało kto tańczył, większość przychodziła po prostu zapić
smutki, więc Seba nie bardzo miał ochotę robić z siebie kretyna na oczach
niezbyt jeszcze wstawionych klientów. Trudno było jednak Aśce odmówić,
zwłaszcza, że tak rzadko pozwalała sobie na chwilę swobody.
Tak jak przypuszczał, Aśkę trudno było
ściągnąć z parkietu. Upierała się przy kolejnych tańcach, a Sebastian prawdę
mówiąc wcale się jakoś szczególnie nie bronił. Dobry humor Joasi sprawił, że on
sam bawił się doskonale. Nawet nie zauważył, kiedy minęła dziesiąta.
- Napijmy się jeszcze – rzuciła Aśka,
podchodząc do baru.
- To zamów coś, ja tylko zadzwonię do
dziewczyn, ok? – odparł Seba.
Nie czekając na odpowiedź, opuścił knajpę
i wyciągnął telefon. W środku było zdecydowanie za głośno na rozmowę, z kolei
na zewnątrz lał deszcz, więc musiał schować się pod daszkiem. Dopiero teraz
odkrył kilka połączeń nieodebranych od córek.
- No w końcu – powitała go Eliza, kiedy
oddzwonił. – Jesteś jeszcze w pracy?
- Nie, poszedłem z Aśką na piwo – odparł.
– Niedługo będę wracał. Wszystko u was w porządku?
- Tak. Zaprosiłeś ją na niedzielę? –
dopytywała nastolatka. – Karolina kupiła już kurczaka.
Sebastian zawahał się przez moment.
- Zapomniałem – odparł w końcu. – Zaraz
to zrobię. Odrobiłyście lekcje?
- Tato…
- No dobra, dobra – zaśmiał się Seba. –
Zamknijcie się dobrze, nie otwierajcie nikomu i nie siedźcie za długo.
- Przecież mówiłeś, że niedługo wrócisz –
zauważyła sprytnie dziewczyna.
- No tak…
- Dobra, baw się dobrze. Pa! – zawołała
Elizka i rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.
Sebastian uśmiechnął się sam do siebie. Schował
telefon do kieszeni i wrócił do środka. Nie znalazł jednak przyjaciółki ani
przy stoliku, ani przy barze. Znalazł za to jej torebkę, pozostawioną samopas
na krześle.
- Nie widziałeś tej kobiety, z którą
byłem? – zagadnął barmana.
Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Szła chyba do łazienki – odparł w
końcu, wzruszając ramionami.
Mężczyzna westchnął i poszedł szukać
partnerki. Nie bardzo miał ochotę na wtargnięcie do damskiej toalety, ale
doświadczenie mu podpowiadało, że Aśka po alkoholu traciła resztki rozsądku i
powinien mieć ją na oku. Zapukał więc i zajrzał do środka. Szybko okazało się,
że jego niepokój nie był całkiem bezpodstawny. Kobieta szarpała się z jakimś
chłopakiem, ale wyraźnie nie mogła sobie poradzić z jego nachalnością.
Sebastian bez zbędnych wstępów złapał go za ubranie i odciągnął, przyciskając
do ściany.
- Nie słyszałeś? – zapytał spokojnie. –
Pani prosiła, żebyś ją zostawił.
- Spadaj – warknął chłopak, który także
nie był zbyt trzeźwy.
Sebastian ponownie złapał go za bluzę i
popchnął w kierunku drzwi.
- Zabieraj się stąd, dobrze ci radzę –
ostrzegł.
Nie zamierzał wdawać się w bójkę w barze,
zwłaszcza ze sporo młodszym od siebie chłopakiem, który z pewnością niewiele z
tego wydarzenia zapamięta.
- Nic ci nie jest? – zwrócił się do
Joasi, która wyglądała na trochę wystraszoną, a kiedy pokręciła głową, objął ją
ramieniem. – Chodź – dodał.
Zaprowadził ją z powrotem do stolika.
Myślał, że pozbiera swoje rzeczy i czym prędzej opuści lokal, ale stało się
inaczej.
- Musisz już wracać? – zapytała. Seba
pokręcił głową. – To posiedźmy jeszcze – poprosiła.
Wydawała się nieco bardziej trzeźwa niż
jeszcze przed chwilą. Nie miała już ochoty wracać na parkiet, a Sebastian w
duchu żałował, że przykry incydent tak ją zgasił. Nie brakowało im jednak
tematów do rozmów, więc siedząc przy stoliku także miło spędzali czas, a po
kolejnych dwóch drinkach Aśka była na tyle pijana, żeby całkiem zapomnieć, co
się wydarzyło.
Było już grubo po północy, kiedy w końcu
Sebastian zadecydował, że czas wracać do domu. Sam sporo wypił i spodziewał się
porządnego kaca następnego ranka, ale Aśka przeszła samą siebie. Ledwie
trzymała się na nogach, kiedy wyprowadzał ją z knajpy, ale za to znowu
dopisywał jej doskonały humor.
W taksówce Sebastian nie mógł się od niej
opędzić. Wciąż śmiała się w niekontrolowany sposób, obejmując go i przytulając
się, a mężczyzna bezbłędnie wyczuwał w tym coś więcej niż czysto przyjacielską
sympatię. Nie żeby mu to przeszkadzało, wręcz przeciwnie, ale ze względu na
zerkającego na nich z dezaprobatą taksówkarza, starał się trzymać partnerkę na
dystans.
Sebastian odwiózł Joasię do domu i
poprosił, żeby kierowca na niego zaczekał. Chciał dopilnować, żeby kobieta się
położyła i nie zrobiła nic głupiego. Zaprowadził ją więc na górę, budząc po
drodze połowę sąsiadów.
W domu Aśka poczuła się już całkiem
swobodnie. Kiedy Sebastian zdejmował z niej przemoczoną bluzę, wykorzystała
okazję i pocałowała go namiętnie, jednocześnie wsuwając dłonie pod koszulę. Na
jedną długą chwilę Sebastian zapomniał o Bożym świecie i całował ją z
zapamiętaniem. Nigdy nie pragnął tak żadnej kobiety, a teraz miał ją na
wyciągnięcie ręki, całkowicie mu oddaną, ufną i… bezbronną.
***
Faktycznie bardzo dawno mnie tu nie było i trudno mi powiedzieć, na ile zostanę ;) Póki co mam przypływ weny, dobrze mi się pisze, a taka przerwa sprawiła, że i pomysłów nie brakuje.
Obecne opowiadanie nie ma nic wspólnego z żadnym poprzednim, chociaż pomysł na nie faktycznie pojawił się, kiedy czytałam stare opowiadanie "Nie wierzcie bliźniaczkom".
„ Gdyby to można uczynić na ulicy, odtańczyłbym pewien taniec radosny, którym zawsze czczę chwile osobliwe. Uczynię to później, bo i tak ludzie na nas patrzą."
OdpowiedzUsuńPowyższy cytat z Makuszyńskiego, chyba najlepiej oddaje to, co obecnie czuję, Jowito. Brakowało mi twojego pióra, życiowych, pełnych uroku opowiadań. Naprawdę cieszę się, niczym Jerzy Zawidzki po spotkaniu Ewci. Niech Ci wena służy, oby na długo! Akcja się rozkręca. Pomysł inspirowany „Nie wierzcie bliźniaczkom" budzi zaciekawienie. Umiejętnie przedstawiłaś zawodowe dylematy komisarzy, a późnej wieczór w dyskotece i intrygujący finał. Oj, Asia nie ma najwyraźniej mocnej głowy. Dobrze, że interwencja jej przyjaciela zapobiegła jakiemuś nieszczęściu. Policjantka zgwałcona na dyskotece brzmi wręcz absurdalnie, prawda? Jednakże los bywa nieprzewidywalny. Zniknięcie tajemniczej Maliny na pewno przysporzy im wystarczająco dużo kłopotów. Wiadomo środowisko prostytutek, to w pewnym sensie trójkąt bermudki. Dramaty w życiu prywatnym mogą zaczekać. Wciąż jestem w szoku, więc nie wymagaj zbytnej inwencji, ale niema nic przyjemniejszego, niż powrót najlepszych przyjaciół po latach. A jeszcze przyjemniej robić wszystko po troszeczku , co niewątpliwie uczynię. Także nie spiesz się zbytnio, bo nie wolno.