środa, 20 stycznia 2016

11. What is love

Komisarz nie czekał ani chwili. Natychmiast pojechał do prokuratury, a Zielińska postanowiła mu towarzyszyć. Kiedy Sebastian przedstawił Czerwińskiej całą sprawę, kobieta nie wyglądała na zachwyconą.
- To nie będzie proste – powiedziała zamyślona, przechadzając się po swoim gabinecie. – Mogą was oskarżyć o matactwo, a mnie o stronniczość.
- Nie prowadzisz tej sprawy – przypomniała Zielińska przyjaciółce.
- Więc trochę to dziwne, że po raz kolejny się w nią mieszam, prawda? – odparła jadowicie.
Przeszła przez biuro, wzięła swoją torebkę i zdjęła z wieszaka płaszcz.
- Pojedzie pan ze mną – powiedziała do Sebastiana. – Ale ty zostajesz – dodała w kierunku przyjaciółki. – Im więcej osób, tym gorzej.
Przez całą drogę na Wojskową Czerwińska nie odezwała się ani jednym słowem. Przez chwilę Sebastian się zastanawiał, czy teraz żałuje, że zaczęła mu pomagać, ale potem skupił się już tylko na tym, co powie przyjaciółce, kiedy zostaną sami.
- Proszę się nie odzywać bez potrzeby – mruknęła Czerwińska, kiedy zbliżali się do dyżurki aresztu śledczego. – I proszę się spieszyć, nie dam panu za wiele czasu.
Dzięki legitymacji zastępcy prokuratora okręgowego bez problemu przedostali się przez hordy strażników i zostali zaprowadzeni do celi Joasi. Sebastian odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że siedzi w izolatce.
Strażnik otworzył celę i wpuścił Sebastiana do środka. Czerwińska oznajmiła, że zaczeka na korytarzu.
Widok Joasi sprawił, że serce komisarza zabiło szybciej. Siedziała skulona na pryczy i drżała na całym ciele. Sebastian był pewny, że płacze, ale kiedy podniosła głowę, na jej twarzy nie było śladu łez. Na widok przyjaciela wstała i zrobiła niepewny krok w jego stronę. Sebastian zadziałał instynktownie. Podszedł i przytulił ją mocno. Oddychała szybko, jakby przed chwilą przebiegła maraton. Zacisnęła dłonie na bluzie Sebastiana i stała tak, bez jednego słowa. W końcu mężczyzna wziął jej twarz w dłonie i zmusił, by na niego spojrzała.
- Wiem, że tego nie zrobiłaś – szepnął, patrząc jej w oczy. – I nie pozwolę, żebyś spędziła tu resztę życia. Chcę wiedzieć tylko jedno: kogo się boisz?
Kobieta zaczęła uciekać wzrokiem, ale Sebastian cierpliwie trzymał jej twarz w dłoniach, tak blisko swojej, jak tylko było to możliwe.
- Zawiodłem cię kiedyś? – zapytał z pasją. – Rozczarowałem? Oszukałem?
- Nie o to chodzi… - powiedziała w końcu kobieta.
Mówiła cicho, a głos jej drżał, ale Sebastian poczuł ulgę, że w ogóle się odezwała.
- Właśnie o to – szepnął. – Wszystko to kwestia zaufania. Jeśli mi ufasz, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Cokolwiek by to nie było.
- Żukowski i Witebski – wyszeptała kobieta, wtulając twarz w szyję przyjaciela.
- To oni cię zmusili, żebyś przyznała się do winy? – zapytał Sebastian. – Jak to możliwe, że zabójca strzelał z twojej broni? – dodał, nie czekając na odpowiedź.
- Nie wiem… - powiedziała Joasia cicho.
Sebastian pogłaskał ją delikatnie po głowie, drugą ręką cały czas przytulając kobietę mocno do siebie.
- Posłuchaj – mruknął tuż nad jej uchem, - musisz porozmawiać z Zielińską, to bardzo ważne.
Poczuł, że Joasia kręci głową.
- Nie mogę – mówiła wtulona w jego szyję, - dowiedzą się i…
- I co? – zapytał Sebastian z niepokojem.
Kobieta nie odpowiedziała, ale komisarz poczuł, że zaciska mocniej dłonie na jego bluzie.
- Zielińska jest naprawdę dobra – ciągnął Seba niezrażony. – Pomoże nam. Aśka, ona jest naszą jedyną szansą.
Joasia podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Przez chwilę stali tak w milczeniu, a potem do ich uszu dobiegło ciche pukanie. Sebastian zrozumiał, że to Czerwińska ostrzega ich, że czas się kończy.
- Proszę, porozmawiaj z Zielińską – powiedział komisarz błagalnie, słysząc na korytarzu kroki strażnika. – I nie martw się, wszystko będzie dobrze. Wyciągnę cię stąd.
- Sebastian… - zaczęła Joasia zrozpaczonym głosem.
Zanim jednak zdążyła powiedzieć coś więcej, drzwi celi otworzyły się i stanął w nich strażnik więzienny. Tuż za jego plecami Sebastian dostrzegł Czerwińską, czuwającą, by wszystko odbywało się zgodnie z prawem.
- Nie wiedziałam, że łączą was relacje pozazawodowe – powiedziała pani prokurator, kiedy chwilę później opuszczali budynek aresztu. – Teraz rozumiem, dlaczego tak się pan upiera przy niewinności partnerki.
- To nie ma nic do rzeczy – odparł Sebastian stanowczo.
- Mam nadzieję, że ta wizyta coś pomogła – powiedziała Czerwińska, odwracając się do komisarza.
- Ja też mam taką nadzieję – mruknął Sebastian, wspominając błagalny wzrok Joasi.
Następnego dnia Zielińska zamierzała już z samego rana złożyć wizytę swojej klientce. Sebastian chciał iść z nią, ale kobieta zdecydowanie mu to odradziła.
- Rozumiem pana niepokój – powiedziała, - ale musimy myśleć racjonalnie. Co innego widzenie z adwokatem, a co innego z kimś przypadkowym. Chcę porozmawiać z nią na spokojnie, bez obecności strażnika, a pan mi to uniemożliwi. Mogę jej coś przekazać – dodała, widząc wahanie Sebastiana.
- Po prostu niech ją pani stąd wyciągnie – mruknął mężczyzna.
- Cierpliwości – odparła spokojnie Zielińska.
Sebastian postanowił zaczekać na nią na parkingu aresztu śledczego. Miał wielką nadzieję, że Aśka wzięła sobie do serca jego słowa i zacznie w końcu współpracować z prawniczką.
Rzeczywistość okazała się nieco bardziej brutalna. Joasia co prawda zgodziła się na widzenie z panią adwokat, jednak nie chciała odpowiadać na żadne pytania. Po kilku bezowocnych próbach Zielińska westchnęła ciężko i utkwiła w swojej klientce badawcze spojrzenie.
- Jesteśmy same – powiedziała w końcu, przybierając nieco łagodniejszy ton. – Nikt się nie dowie, o czym rozmawiałyśmy.
Aśka ukryła twarz w dłoniach i przez chwilę w milczeniu walczyła sama ze sobą. Prawniczka nie przerywała jej, czekając cierpliwie na odpowiedź.
- Co chce pani wiedzieć? – zapytała w końcu Joasia podnosząc wzrok.
- Wszystko – odparła cierpko Zielińska. – Ale na początek proszę mi dokładnie opisać wieczór dwudziestego trzeciego października.
- Koło siódmej przyjechał do mnie Sebastian – odparła Joasia cicho. – Posiedział dwie godziny, może trochę dłużej. Potem włączyłam jakiś film i zasnęłam.
- Jaki film? – zapytała pani adwokat, notując szybko w swoim notesie.
- Boże, nie wiem… - mruknęła Joasia. – Bodyguard – dodała po chwili namysłu.
- Jaką ostatnią scenę zapamiętała pani przed zaśnięciem? – drążyła Zielińska.
Aśka spojrzała na prawniczkę, jakby się spodziewała, że ta żartuje. Pani mecenas wyglądała jednak nader poważnie.
- Jak Frank zabiera Rachel do swojego mieszkania – odparła policjantka zrezygnowana.
- Dobrze – powiedziała Zielińska, notując szybko. – Co było dalej?
- Nic, zasnęłam – odparła Joasia, wzruszając ramionami. – Rano obudził mnie telefon Sebastiana.
- O której?
- Przed ósmą – mruknęła Aśka. – Zaspałam.
- To się pani często zdarza? – pytała dalej pani adwokat. Aśka pokręciła głową w milczeniu. – Gdzie zostawiła pani broń poprzedniego wieczoru?
- W szufladzie w sypialni, jak zwykle – odparła Joasia z mieszaniną zmęczenia i rezygnacji.
- I rano tam właśnie była? – drążyła prawniczka. Aśka kiwnęła głową. – A drzwi? Były zamknięte?
- Tak – powiedziała Aśka z irytacją.
- A może ktoś ma klucze od pani mieszkania?
- Tylko Sebastian – odparła policjantka i na samo wspomnienie przyjaciela poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu.
Przez chwilę pani mecenas pisała coś w swoim notesie, a Joasia w milczeniu czekała na kolejne pytania. Drzwi pomieszczenia otworzyły się tak niespodziewanie, że obie kobiety podskoczyły. Na widok wewnętrznych Zielińska zerwała się na równe nogi.
- To prywatna rozmowa – warknęła, robiąc kilka kroków do przodu i stając między nimi a Joasią.
- Zabieramy nadkomisarz Czechowską na przesłuchanie – oznajmił młodszy z mężczyzn.
Prawniczka skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie słyszałam, żebyście się panowie przedstawili – powiedziała jadowitym tonem.
Mężczyźni uśmiechnęli się kpiąco, ale obaj wyciągnęli legitymacje.
- Nadkomisarz Żukowski i nadkomisarz Witebski – przeczytała Zielińska, przesadnie przeciągając sylaby. – Cóż za zaszczyt.
Zauważyła, że młodszy, Witebski, rzuca partnerowi zaniepokojone spojrzenie. Ton głosu pani adwokat musiał dać mu do myślenia.
- Przykro mi, ale w tej chwili rozmawiam z moją klientką i obecność obu panów jest tu całkowicie zbędna – oznajmiła, prostując się i patrząc na funkcjonariuszy bez cienia strachu. – Tak więc do widzenia.

Odwróciła się na pięcie i zajęła swoje poprzednie miejsce przy stoliku. Z nogą założoną na nogę i rękami skrzyżowanymi na piersiach czekała, aż wewnętrzni wyjdą. Chcąc nie chcąc, po chwili wahania opuścili pomieszczenie, a Zielińska utkwiła w Joasi badawcze spojrzenie.

1 komentarz:

  1. obrze, że dzięki pomocy pani prokurator Czerwińskiej udało się załatwić widzenie bez obecności strażnika. To wszystko jest nadal tajemnicze i groźne. Dwaj policjantkę wrabiają w morderstwo swoją koleżankę. Trudno w sumie wyciągnąć jakieś w miarę logiczne wnioski. Dlaczego? Bardzo umiejętnie wplotłaś tę o filmie Bodyguard. Ładnie komponuje się akcją ukazaną w najnowszej odsłonie What is love. Za pewno Joasia ma jakiś powód, do obaw. Czyżby istniało zagrożenie, dla Sebastiana albo bliźniaczek? Gdzieś z pewnością musi tkwić zagwozdka. W końcu nikt bez powodu nie godzi się na długoletnie wiezienie, ot tak dla kaprysu. Chyba, że w grę wchodzi zdrowie i życie bliskich Zapewne, gdyby nie wizyta u Oksany może by nie doszło do tych wydarzeń. Pozostaje cierpliwie czekać na stopniowe wyjaśnienie tajemnicy.

    OdpowiedzUsuń