Komisarz nie czekał ani chwili.
Natychmiast pojechał do prokuratury, a Zielińska postanowiła mu towarzyszyć.
Kiedy Sebastian przedstawił Czerwińskiej całą sprawę, kobieta nie wyglądała na
zachwyconą.
- To nie będzie proste – powiedziała
zamyślona, przechadzając się po swoim gabinecie. – Mogą was oskarżyć o
matactwo, a mnie o stronniczość.
- Nie prowadzisz tej sprawy –
przypomniała Zielińska przyjaciółce.
- Więc trochę to dziwne, że po raz
kolejny się w nią mieszam, prawda? – odparła jadowicie.
Przeszła przez biuro, wzięła swoją
torebkę i zdjęła z wieszaka płaszcz.
- Pojedzie pan ze mną – powiedziała do
Sebastiana. – Ale ty zostajesz – dodała w kierunku przyjaciółki. – Im więcej
osób, tym gorzej.
Przez całą drogę na Wojskową Czerwińska
nie odezwała się ani jednym słowem. Przez chwilę Sebastian się zastanawiał, czy
teraz żałuje, że zaczęła mu pomagać, ale potem skupił się już tylko na tym, co
powie przyjaciółce, kiedy zostaną sami.
- Proszę się nie odzywać bez potrzeby –
mruknęła Czerwińska, kiedy zbliżali się do dyżurki aresztu śledczego. – I
proszę się spieszyć, nie dam panu za wiele czasu.
Dzięki legitymacji zastępcy prokuratora
okręgowego bez problemu przedostali się przez hordy strażników i zostali
zaprowadzeni do celi Joasi. Sebastian odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że
siedzi w izolatce.
Strażnik otworzył celę i wpuścił
Sebastiana do środka. Czerwińska oznajmiła, że zaczeka na korytarzu.
Widok Joasi sprawił, że serce komisarza
zabiło szybciej. Siedziała skulona na pryczy i drżała na całym ciele. Sebastian
był pewny, że płacze, ale kiedy podniosła głowę, na jej twarzy nie było śladu
łez. Na widok przyjaciela wstała i zrobiła niepewny krok w jego stronę.
Sebastian zadziałał instynktownie. Podszedł i przytulił ją mocno. Oddychała
szybko, jakby przed chwilą przebiegła maraton. Zacisnęła dłonie na bluzie
Sebastiana i stała tak, bez jednego słowa. W końcu mężczyzna wziął jej twarz w
dłonie i zmusił, by na niego spojrzała.
- Wiem, że tego nie zrobiłaś – szepnął,
patrząc jej w oczy. – I nie pozwolę, żebyś spędziła tu resztę życia. Chcę
wiedzieć tylko jedno: kogo się boisz?
Kobieta zaczęła uciekać wzrokiem, ale
Sebastian cierpliwie trzymał jej twarz w dłoniach, tak blisko swojej, jak tylko
było to możliwe.
- Zawiodłem cię kiedyś? – zapytał z
pasją. – Rozczarowałem? Oszukałem?
- Nie o to chodzi… - powiedziała w końcu
kobieta.
Mówiła cicho, a głos jej drżał, ale
Sebastian poczuł ulgę, że w ogóle się odezwała.
- Właśnie o to – szepnął. – Wszystko to
kwestia zaufania. Jeśli mi ufasz, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Cokolwiek
by to nie było.
- Żukowski i Witebski – wyszeptała
kobieta, wtulając twarz w szyję przyjaciela.
- To oni cię zmusili, żebyś przyznała się
do winy? – zapytał Sebastian. – Jak to możliwe, że zabójca strzelał z twojej
broni? – dodał, nie czekając na odpowiedź.
- Nie wiem… - powiedziała Joasia cicho.
Sebastian pogłaskał ją delikatnie po
głowie, drugą ręką cały czas przytulając kobietę mocno do siebie.
- Posłuchaj – mruknął tuż nad jej uchem,
- musisz porozmawiać z Zielińską, to bardzo ważne.
Poczuł, że Joasia kręci głową.
- Nie mogę – mówiła wtulona w jego szyję,
- dowiedzą się i…
- I co? – zapytał Sebastian z niepokojem.
Kobieta nie odpowiedziała, ale komisarz
poczuł, że zaciska mocniej dłonie na jego bluzie.
- Zielińska jest naprawdę dobra – ciągnął
Seba niezrażony. – Pomoże nam. Aśka, ona jest naszą jedyną szansą.
Joasia podniosła wzrok i spojrzała mu w
oczy. Przez chwilę stali tak w milczeniu, a potem do ich uszu dobiegło ciche
pukanie. Sebastian zrozumiał, że to Czerwińska ostrzega ich, że czas się
kończy.
- Proszę, porozmawiaj z Zielińską –
powiedział komisarz błagalnie, słysząc na korytarzu kroki strażnika. – I nie
martw się, wszystko będzie dobrze. Wyciągnę cię stąd.
- Sebastian… - zaczęła Joasia
zrozpaczonym głosem.
Zanim jednak zdążyła powiedzieć coś
więcej, drzwi celi otworzyły się i stanął w nich strażnik więzienny. Tuż za
jego plecami Sebastian dostrzegł Czerwińską, czuwającą, by wszystko odbywało
się zgodnie z prawem.
- Nie wiedziałam, że łączą was relacje
pozazawodowe – powiedziała pani prokurator, kiedy chwilę później opuszczali
budynek aresztu. – Teraz rozumiem, dlaczego tak się pan upiera przy niewinności
partnerki.
- To nie ma nic do rzeczy – odparł
Sebastian stanowczo.
- Mam nadzieję, że ta wizyta coś pomogła
– powiedziała Czerwińska, odwracając się do komisarza.
- Ja też mam taką nadzieję – mruknął
Sebastian, wspominając błagalny wzrok Joasi.
Następnego dnia Zielińska zamierzała już
z samego rana złożyć wizytę swojej klientce. Sebastian chciał iść z nią, ale
kobieta zdecydowanie mu to odradziła.
- Rozumiem pana niepokój – powiedziała, -
ale musimy myśleć racjonalnie. Co innego widzenie z adwokatem, a co innego z
kimś przypadkowym. Chcę porozmawiać z nią na spokojnie, bez obecności
strażnika, a pan mi to uniemożliwi. Mogę jej coś przekazać – dodała, widząc
wahanie Sebastiana.
- Po prostu niech ją pani stąd wyciągnie
– mruknął mężczyzna.
- Cierpliwości – odparła spokojnie
Zielińska.
Sebastian postanowił zaczekać na nią na
parkingu aresztu śledczego. Miał wielką nadzieję, że Aśka wzięła sobie do serca
jego słowa i zacznie w końcu współpracować z prawniczką.
Rzeczywistość okazała się nieco bardziej
brutalna. Joasia co prawda zgodziła się na widzenie z panią adwokat, jednak nie
chciała odpowiadać na żadne pytania. Po kilku bezowocnych próbach Zielińska
westchnęła ciężko i utkwiła w swojej klientce badawcze spojrzenie.
- Jesteśmy same – powiedziała w końcu,
przybierając nieco łagodniejszy ton. – Nikt się nie dowie, o czym
rozmawiałyśmy.
Aśka ukryła twarz w dłoniach i przez
chwilę w milczeniu walczyła sama ze sobą. Prawniczka nie przerywała jej,
czekając cierpliwie na odpowiedź.
- Co chce pani wiedzieć? – zapytała w
końcu Joasia podnosząc wzrok.
- Wszystko – odparła cierpko Zielińska. –
Ale na początek proszę mi dokładnie opisać wieczór dwudziestego trzeciego
października.
- Koło siódmej przyjechał do mnie
Sebastian – odparła Joasia cicho. – Posiedział dwie godziny, może trochę
dłużej. Potem włączyłam jakiś film i zasnęłam.
- Jaki film? – zapytała pani adwokat,
notując szybko w swoim notesie.
- Boże, nie wiem… - mruknęła Joasia. –
Bodyguard – dodała po chwili namysłu.
- Jaką ostatnią scenę zapamiętała pani
przed zaśnięciem? – drążyła Zielińska.
Aśka spojrzała na prawniczkę, jakby się
spodziewała, że ta żartuje. Pani mecenas wyglądała jednak nader poważnie.
- Jak Frank zabiera Rachel do swojego
mieszkania – odparła policjantka zrezygnowana.
- Dobrze – powiedziała Zielińska, notując
szybko. – Co było dalej?
- Nic, zasnęłam – odparła Joasia,
wzruszając ramionami. – Rano obudził mnie telefon Sebastiana.
- O której?
- Przed ósmą – mruknęła Aśka. – Zaspałam.
- To się pani często zdarza? – pytała
dalej pani adwokat. Aśka pokręciła głową w milczeniu. – Gdzie zostawiła pani
broń poprzedniego wieczoru?
- W szufladzie w sypialni, jak zwykle –
odparła Joasia z mieszaniną zmęczenia i rezygnacji.
- I rano tam właśnie była? – drążyła
prawniczka. Aśka kiwnęła głową. – A drzwi? Były zamknięte?
- Tak – powiedziała Aśka z irytacją.
- A może ktoś ma klucze od pani
mieszkania?
- Tylko Sebastian – odparła policjantka i
na samo wspomnienie przyjaciela poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu.
Przez chwilę pani mecenas pisała coś w
swoim notesie, a Joasia w milczeniu czekała na kolejne pytania. Drzwi
pomieszczenia otworzyły się tak niespodziewanie, że obie kobiety podskoczyły. Na
widok wewnętrznych Zielińska zerwała się na równe nogi.
- To prywatna rozmowa – warknęła, robiąc
kilka kroków do przodu i stając między nimi a Joasią.
- Zabieramy nadkomisarz Czechowską na
przesłuchanie – oznajmił młodszy z mężczyzn.
Prawniczka skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie słyszałam, żebyście się panowie
przedstawili – powiedziała jadowitym tonem.
Mężczyźni uśmiechnęli się kpiąco, ale
obaj wyciągnęli legitymacje.
- Nadkomisarz Żukowski i nadkomisarz
Witebski – przeczytała Zielińska, przesadnie przeciągając sylaby. – Cóż za
zaszczyt.
Zauważyła, że młodszy, Witebski, rzuca
partnerowi zaniepokojone spojrzenie. Ton głosu pani adwokat musiał dać mu do
myślenia.
- Przykro mi, ale w tej chwili rozmawiam
z moją klientką i obecność obu panów jest tu całkowicie zbędna – oznajmiła,
prostując się i patrząc na funkcjonariuszy bez cienia strachu. – Tak więc do
widzenia.
Odwróciła się na pięcie i zajęła swoje
poprzednie miejsce przy stoliku. Z nogą założoną na nogę i rękami skrzyżowanymi
na piersiach czekała, aż wewnętrzni wyjdą. Chcąc nie chcąc, po chwili wahania
opuścili pomieszczenie, a Zielińska utkwiła w Joasi badawcze spojrzenie.
obrze, że dzięki pomocy pani prokurator Czerwińskiej udało się załatwić widzenie bez obecności strażnika. To wszystko jest nadal tajemnicze i groźne. Dwaj policjantkę wrabiają w morderstwo swoją koleżankę. Trudno w sumie wyciągnąć jakieś w miarę logiczne wnioski. Dlaczego? Bardzo umiejętnie wplotłaś tę o filmie Bodyguard. Ładnie komponuje się akcją ukazaną w najnowszej odsłonie What is love. Za pewno Joasia ma jakiś powód, do obaw. Czyżby istniało zagrożenie, dla Sebastiana albo bliźniaczek? Gdzieś z pewnością musi tkwić zagwozdka. W końcu nikt bez powodu nie godzi się na długoletnie wiezienie, ot tak dla kaprysu. Chyba, że w grę wchodzi zdrowie i życie bliskich Zapewne, gdyby nie wizyta u Oksany może by nie doszło do tych wydarzeń. Pozostaje cierpliwie czekać na stopniowe wyjaśnienie tajemnicy.
OdpowiedzUsuń