niedziela, 2 września 2012

33. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Nastolatki pojawiły się w domu raptem kilkanaście minut po komisarzach. Zuza była w bardzo podłym nastroju, a Kalina wyznała Joasi na osobności, że nikomu nie chce się zwierzyć.
- Może pomogę? - zaproponowala Zuzia, wchodząc nieśmiało do kuchni.
Aśka mieszała właśnie ciasto na naleśniki, ciesząc się z chwili samotności, na którą ostatnio nie miała szans. Błażej oglądał mecz w salonie, a Seba i Kalina zabrali psa na spacer.
- Nie trzeba, już prawie skończyłam - odparła uprzejmie.
- Umiem smażyć całkiem niezłe naleśniki, chętnie to zrobię - powiedziała nieco śmielej dziewczyna, wyjmując miskę z rąk Joasi.
Policjantka uśmiechnęła się do niej i przysiadła na stołku. Mówiąc szczerze znowu zaczynała odczuwać ból w miejscach niedawnych złamań i zaczynała podejrzewać, że tego dnia jednak trochę przesadziła z wysiłkiem.
- Kalina nie powiedziała mi, że spotyka się pani z panem Kalinowskim - zaczęła nastolatka.
- Pewnie się wstydziła - odparła Joasia z krzywym uśmiechem. - Myślę, że lepiej będzie, jeśli nie podzielisz się tą informacją z innymi. Kalina na pewno nie chce stać się tematem plotek.
- Jasne.
Wylała trochę ciasta na rozgrzaną patelnię i odstawiła miskę. Aśka obserwowała ją przez moment zamyślona. Czy zaprzyjaźniła się z Kaliną, bo łączyły je problemy w domu? Nigdy nie zastanawiała się nad tym, jak stosunki z matką mogą odmienić przyszłe życie jej młodszej siostry. Starała się zapewnić jej wszystko co najlepsze, ale nie mogła zastąpić jej matki ani nawet wymazać z pamięci przykrych wspomnień. Jakim trzeba być potworem, żeby zostawić własne dziecko?
- Wróciliśmy! - zawołała od progu Kalina. - Aśka, Seba obiecał, że zabierze nas w weekend na ognisko!
Wbiegła do kuchni, zdejmując rękawiczki i sięgając po jabłko. Joasia poczuła przypływ czułości, kiedy patrzyła na jej uśmiech i zaróżowione od mrozu policzki.
- Na ognisko? - zaśmiała się policjantka. - Minus trzydzieści stopni i śnieg, idealna pogoda na ognisko...
- Żebyś wiedziała - odparła Seba, również pojawiając się w kuchni ze szczeniakiem przy nodze. - Nic nie ma takiej magii jak ognisko w środku zimy.
Aśka uśmiechnęła się kpiąco, ale nie ostudziło to entuzjazmu Kaliny.
- Seba powiedział, że załatwi domek koło Zakopca - kontynuowała, zapominając o jabłku. - Możemy tam pojechać na cały weekend, prawda?
Kalina spojrzała na Sebastiana, który uśmiechnął się.
- Pomyślałem, że wszystkim nam przyda się odrobina wytchnienia - wyjaśnił. - Ten domek wynajmowałem już kilka razy, jest całkiem fajnie.
- No dobrze, nie mam nic przeciwko - powiedziała Joasia, wzruszając ramionami. - Zuzia, a może z nami pojedziesz? Im nas więcej, tym weselej.
Dziewczyna odwróciła się od patelni. Wyglądała na trochę przygnębioną.
- Chętnie bym pojechała - mruknęła, - ale rodzice...
Urwała zakłopotana i szybko wróciła do naleśników. Komisarze wymienili się spojrzeniami.
- Porozmawiam z nimi, na pewno się zgodzą - zapewniła Joasia, chcąc uciąć ten temat. - Sobota jest już pojutrze, więc...
- W zasadzie to lepiej by było, żebyśmy wyjechali w piątek - wtrącił się Seba, a Kalina natychmiast ochoczo go poparła. - Mielibyśmy całą sobotę dla siebie. Moglibyśmy pochodzić po górach, pojeździć na nartach...
- A szkoła? - zapytała kobieta, patrząc surowo na siostrę.
- Kończymy o pierwszej, potem możemy jechać, prawda, Zuza?
Nastolatka wzruszyła ramionami. Kalina i Seba wyglądali na bardzo z siebie zadowolonych. Najwyraźniej uznali, że wszystko już zostało ustalone. Tylko Joasia nie mogła jeszcze cieszyć się z perspektywy wyjazdu. Musiała najpierw jakoś delikatnie wytłumaczyć Błażejowi, że wyjeżdża z przyjacielem, a on nie jest zaproszony.
Polonista bardzo kiepsko przyjął tą informację. Między nim i panią komisarz doszło do ostrej wymiany zdań, po której spakował swoje rzeczy i wyszedł. Seba kiepsko ukrywał swoje zadowolenie, a Kalina otwarcie okazywała radość.
Następnego ranka Joasia i Seba wybrali się do rodziców Zuzy. Oboje mieli co do tego kiepskie przeczucia, ale nie mogli zabrać dziewczyny bez ich wiedzy.
- Pewnie w ogóle się z nimi nie dogadamy - mruknęła kobieta poirytowana samą tą myślą. - Jeśli wczoraj ostro pili...
- Skąd wiesz?
- A co, myślisz, że Zuza tak bez powodu nocowała u nas?
Pan komisarz wzruszył ramionami, ale w duchu przyznał Joasi rację. On także czuł, że tracą czas.
Szybko okazało się, że mieli rację. Z rodzicami Zuzi nie było w zasadzie żadnej rozmowy. Po kilku próbach Joasia postanowiła zostawić im list, w którym informowała, że zabrała ich córkę do Zakopanego i zostawiała swój numer telefonu. Sebastianowi nie bardzo podobał się ten pomysł, bo uważał, że mogą wyniknąć z tego jakieś kłopoty. Nie pozostało mu jednak nic innego, jak tylko wzruszyć ramionami, bo Aśka zupełnie nie zwracała uwagi na jego ostrzeżenia.
Wczesnym popołudniem komisarze spakowali do samochodu bagaże (ktorych zdaniem Sebastiana było stanowczo za dużo), usadowili psa na tylnym siedzeniu i pojechali w stronę liceum, żeby zabrać nastolatki.
- Ten gość nie wydaje ci się znajomy? - zapytała Joasia partnera, kiedy zatrzymali się pod szkołą.
Kalina i Zuzia akurat wychodziły ze szkoły w towarzystwie wyraźnie starszego chłopaka. Cała trójka wyglądała raczej normalnie, ale Aśce coś w tym nie pasowało.
- No jasne - odparł Seba, a coś w jego głosie kazało Joasi na niego spojrzeć. - Przecież to ten szczeniak od narkotyków, którego kilka miesięcy temu przymknęli Anka i Maciek.
- No to mamy do pogadania - oświadczyła policjantka, mrużąc oczy.
Ledwie dziewczyny wsiadły do samochodu, przystąpiła do przesłuchania. Jeśli chodziło o narkotyki, była bezwzględna.
- Aśka, daj spokój - mruknęła Kalina. - Nie znasz mnie?
- Odpowiedzcie mi na jedno pytanie: o czym rozmawiałyście z tym chłopakiem?
Kalina wzruszyła ramionami, więc Joasia przeniosła wzrok na Zuzię, która wyglądała na nieco wystraszoną.
- Proszę pani, my nie wiedziałyśmy, że on jest dilerem - powiedziała, wpatrując się w swoje kolana. - Po prostu sobie rozmawialiśmy...
- No właśnie - poparła ją szybko Kalina. - Teraz już wiemy, więc będziemy trzymać się od niego z daleka, no nie?
Zuza natychmiast przytaknęła, ale to nie uspokoiło Joasi. Zmierzyła nastolatki uważnym spojrzeniem.
- Popatrzcie na mnie obie - zażądała.
- Co, mam rozszerzone źrenice? - zapytała Kalina jadowitym tonem, patrząc siostrze prosto w oczy.
- Narkotyki to najgorsze, w co można się wpakować - powiedziała Aśka poważnym tonem. - To tylko początek problemów. Potem zaczynają się kradzieże, prostytucja, pobicia...
- Aśka, powtarzasz mi to przynajmniej dwa razy w tygodniu - przypomniała jej Kalina. - Daj już spokój...
- Aśka ma rację - wtrącił się niespodziewanie Seba. - Wam się może wydawać, że to tylko takie gadnie, ale gdybyście zobaczyły to co my...
- Ludzie umierają przez narkotyki! - krzyknęła Joasia w stronę nastolatek. - To nie są żarty!
- My naprawdę nie mamy nic wspólnego ani z nim, ani z narkotykami - powiedziała cicho Zuzia.
Aśka jeszcze raz zmierzyła je uważnym spojrzeniem i odwróciła się. Wyglądała na trochę naburmuszoną, ale uspokojoną. Seba dobrze wiedział, że szybko jej przejdzie, więc włączył radio i skupił się na wydostaniu z miasta.
Śnieg sypał coraz mocniej, mróz nie odpuszczał, a ruch na drodze zwiększał się z minuty na minutę. Aśka jednak odzyskała dobry humor i już nic nie było w stanie go zepsuć. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ma spędzić trzy dni w górach, w towarzystwie przyjaciela, który specjalnie dla niej przyjechał ze Stanów.
Domek wynajęty przez Sebastiana okazał się nieduży, ale bardzo przytulny. Aśce szczególnie spodobał się kominek w małym saloniku i widok z okna na panoramę Tatr. Od razu poczuła się jak u siebie.
- Są tylko dwie sypialnie - powiedział mężczyzna, prowadząc partnerkę na piętro, gdzie nastolatki już zdążyły zająć jeden pokój. - Ale poprosiłem, żeby nam dostawili łóżko polowe, także damy radę.
Tak naprawdę Joasi wcale nie przeszkadzałoby spanie z Sebastianem w jednym łóżku, ale w duchu była zadowolona, że mogli tego uniknąć. Obawiała się, że komisarz mógłby spróbować wykonać jakiś ruch. Niestety, na wakacjach poważnie nadszarpnął jej zaufanie i w tych kwestiach wolała być ostrożna.
Wieczorne ognisko stało pod wielkim znakiem zapytania, bo śnieg wciąż sypał, ale dziewczyny tak długo prosiły Sebastiana, aż w końcu wyszedł na dwór, żeby wszystko przygotować. Aśka obserwowała go z okna, bawiąc się telefonem i rozmyślała. Nie wyobrażała sobie powrotu do domu, gdzie czekał Błażej ze swoimi pretensjami, nagrania tajemniczego mężczyzny i lęk przed brutalną bandą. Tutaj czuła się spokojna i bezpieczna, jakby nie dotyczyły jej żadne problemy. Aż trudno było uwierzyć, że niedługo Sebastian znowu wyjedzie, a ona zostanie sama ze swoimi lękami i zmartwieniami.
Ognisko jednak doszło do skutku, choć śnieg cały czas prószył. Cała czwórka rozsiadła się na pniach przykrytych kocami i grzała się przy ogniu. Dziewczyny śpiewały i żartowały, a Seba nadziewał kiełbaski na kije.
- Wiecie co, wy sobie siedźcie, a ja już się położę - powiedziała Joasia dwie godziny później. - Przemarzłam na kość.
- I ja - westchnął Seba. - Starość nie radość...
Nastolatki natychmiast oświadczyły, że zostają. Wyglądało na to, że dopiero zaczynają się dobrze bawić. Tak więc komisarze pożegnali się z nimi i zniknęli w domu.
W sypialni od razu zaczęli pozbywać się przemoczonych ubrań. Przyjemne ciepło rozchodzące się od kominka zdążyło już tam dotrzeć. W niewielkim pokoiku było aż nienaturalnie gorąco, ale przemarznięci komisarze wciąz drżeli z zimna.
- Cholera - mruknęła Joasia, która od dłuższej chwili walczyła z zamkiem bluzy. - Możesz mi pomóc?
Zamek jeszcze przez chwilę stawiał opór, ale w końcu komisarz sobie poradził. Aśka szybko ją zdjęła, a kiedy ponownie się odwróciła, stwierdziła, że Seba stoi tuż obok niej.
- Kto pierwszy idzie do łazienki? - zapytała nieco nerwowo.
Bardzo starała się nie patrzeć Sebastianowi w oczy. Bała się tego, co mogła w nich ujrzeć. Czuła, że ręce Sebastiana lekko drżął. Wciąż odwracała wzrok i nagle zrozumiała, że od dłuższej chwili żadne z nich nic nie powiedziało. Chciała szybko to naprawić, ale kiedy podniosła głowę, poczuła usta Sebastiana na swoich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz