piątek, 7 września 2012

W potrzasku cz. 1 (autorka: Alutka)

Komisarz Jakub Gęsiarz, jak każdego dnia szedł spokojnie do pracy. Pomimo pierwszych dni listopada na dworze było ciepło, a nawet dość słonecznie. Stare mury krakowskich kamienic wyglądał, jakby nieco bardziej malowniczo, niż zwykle w poświacie słonecznych promieni. Przechodnie szybkim krokiem podążali do pracy, bądź szkoły spacerując z przyjemnością i korzystając z ostatnich być może pogodnych dni tego roku. Kuba pracował w jedenastym wydziale kryminalnym policji w Krakowie od, ponad ośmiu lat. Wcześniej jako niedoświadczony młodzik praktykował na komisariacie policji w Częstochowie na, jakże zaszczytnym stanowisku młodszego posterunkowego. Komenda na ulicy Pomorskiej stała się obecnie, niemalże jego domem, gdyż przebywał tam od rana do późnego wieczora. Dzisiaj postanowił przejść się do pracy pieszo, a samochód zostawić w garażu. Dopiero przed drzwiami prowadzącymi do budynku przystaną na moment i obrzucił uważnym spojrzeniem parking. Przy samochodzie komendanta dostrzegł skulonego, na krawężniku chłopca. Dzieciak mógł mieć, co najwyżej dwanaście lat, ale wyglądał na dużo młodszego. Drobny, szczupły, wyraźnie niedożywiony z jasnopopielatymi włosami i ciemnoniebieskimi oczami przypominał bezdomne dzieci, które policjant często wdział w okolicach Dworca Centralnego Warszawa- Północ. Zaniepokojony tym faktem szybko, a zarazem ostrożnie podszedł w tamtym kierunku. Doskonale znał charakter swojego szefa i jego przeczulenie w pewnych kwestiach jedną z takich rzeczy był niewątpliwie jego samochód. Stary miał na tym punkcie zwyczajną alergię, o czym krążyły już, nawet legendy wśród pracowników Szczególnie asystenci prześcigali, w wymyślaniu coraz bardziej złośliwych docinków na ten temat. Wspomniane okoliczności sprawił, iż Kuba zdecydował się wreszcie zająć zagubionym chłopcem, który najprawdopodobniej po prostu się zgubił. Przysiadł na krawężniku, tuż obok niego i zawahał się przez moment, jak zacząć rozmowę. Niewątpliwie był on doświadczonym policjantem, lubił dzieci i ogólnie uważał się za optymistę, ale brakowało mu praktyki w pewnych sprawach. Wreszcie otworzył usta i postanowił zdać się na los się. Los na ogół odnosi się miłosiernie do wszelkich oryginalnych jednostek, toteż i tym razem zlitował się nad komisarzem. Dziwnym trafem, bowiem Kuba znalazł w końcu odpowiednie słowa.

- Co ty tutaj robisz, kawalerze? Może ja będę mógł ci jakoś pomóc, bo wiesz jestem policjantem- zagadną ostrożnie.

- Mam na imię Romek, ale ja się nie zgubiłem, tylko babcia mi powiedziała, żeby iść na policję. Mówiła, że tam jest bezpiecznie i, że mi pomogą- wyjaśnił cicho chłopiec.

- Twoja babcia ma rację to rzeczywiście dobre miejsce, a ty pewnie masz jakieś kłopoty-odgadł spokojnie Kuba

- Proszę pana, bo ja uciekłem z domu i specjalnie tu siedzę inaczej mnie zaczepiają- padła nieśmiała odpowiedź.

- Dobra to, chodź ze mną, bracie na pewno coś wymyślimy. Nie możesz, przecież utaj zostać, no nie?

Po tej rozmowie obaj weszli do budynku. Policjant wszedł do swojego biura, gdzie zastał swoją partnerkę z pracy Anię Potaczek i towarzyszącą jej Kasię, asystentkę policjantów. Obie pochylały się nad raportami. Ostatnio siedzieli w biurze pracując nad zabójstwem szanowanego, w okolicy proboszcza, którego przypuszczalnie zabił jeden z ministrantów. Ludzie byli oburzeni, jednak motywów zbrodni ciągle brakowało. Kuba odchrząkną głośno, aby ściągnąć na siebie uwagę koleżanki.

- Hej, Ania posłuchaj mnie przez chwilę, dobrze? Mamy kłopot przed komendą znalazłem tego chłopca, on ma na imię Romek i potrzebuje- pomocy- oświadczył stanowczo, gestykulując z ożywieniem.

- Niespodzianka, wyobraź sobie, że Asia i Sebastian pojechali na interwencję do, niejakich Wilkiszewskich. Według zeznań sąsiadki z mieszkania wychodził ich syn, chyba chciał iść na komisariat- oznajmiła z przejęciem Kasia.

- Owszem wszystko się zgadza, skoro Romek rzeczywiście tu jest, ale Stary zdecydował, że mamy się w to nie wtrącać. Mamy dalej prowadzać sprawę zabójstwa proboszcza Zawadzkiego- wtrąciła szybko Ania.

Po pół godzinie sytuacja wyjaśniła się, przynajmniej w pewnym stopniu. Mianowicie z interwencji wrócili Aśka z Sebastianem, wraz z towarzyszącym im prokuratorem. Już po chwili stało się oczywiste, iż sprawa wygląda bardzo poważnie. W mieszkaniu Wiliszewskich znaleziono okaleczone w charakterystyczny sposób zwłoki mężczyzny. Lekarz sądowy ustalił prawdopodobną przyczynę zgonu, jak i rodzaj użytego przy zbrodni narzędzia. Cios zadawano, najprawdopodobniej siekierą podejrzanym był pijany ojciec Romka...

**

W pokoju przesłuchań byli obecni Asi Czechowska, jej partner Sebastian Wątroba, prokurator Artur oddelegowany do pomocy w tym śledztwie przez odgórne władze zwierzchnie i Tomek, który miał im pomagać przy prowadzeniu sporawy. Atmosfera niestety nie była najlepsza, gdyż do tej pory nie udało się nic ustalić.

- Reasumując, jak na razie nie mamy żadnych konkretnych poszlak, nasz podejrzany jest w policyjnej Izbie Wytrzeźwień i wiemy, że chłopcem zajął się psycholog- podsumował niechętnie prokurator. - Marne perspektywy, a sprawa niestety jest poważna, cóż muszę państwa prosić o niezwłoczne działania w tej kwestii.

- Panie prokuratorze, przecież pan nas zna i wie pan, że zawsze robimy, co tylko można. Tym razem też tak będzie- powiedziała uprzejmie Asia.

- Oby, pani Joanno, bo inaczej wszyscy będziemy mieć poważne kłopoty. Ja nie straszę powtarzam, tylko informacje, które posiadam- odparł znużonym głosem Artur Łata.

- W takim razie faktycznie musimy zacząć się starać może najpierw pojedziemy na to osiedla pogadać z sąsiadami. Potem będziemy mogli ustalić resztę- zdecydował oschle Sebastian.

- Życzę sukcesów i mam nadzieję, że jutro będzie, zdecydowanie lepiej. Muszę wracać do prokuratury mam jeszcze dzisiaj ważną rozprawę.

Późnym wieczorem na Pomorskiej, nadal panował spory ruch. Komendant wściekły jak osa, czy raczej szerszeń zwołał specjalne zebranie pracowników i na kadrę posypały się liczne gromy potępienia, tudzież obietnice wyrafinowanych kar, gdyby ktoś z nich zawiódł oczekiwania. Przypominało to w istocie dzień Sądu Ostatecznego i urozmaicony dom wariatów razem wzięte. Wydarzenia ruszyły z szybkością kuli śnieżnej, a pozornie prosta sprawa morderstwa zapowiadała się, niezwykle skomplikowanie...

Alutka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz