czwartek, 6 września 2012

38. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

W poniedziałek po pracy Aśka pojechała do szpitala, aby jeszcze raz porozmawiać z doktorem Cejrowskim. Chciała nakłonić go do wydania zaświadczenia, które wystarczyłoby Staremu do przywrócenia jej do pracy w terenie. Sebastian miał przylecieć do kraju już w środę, więc czas coraz bardziej ją naglił.
- Dobrze, pani Joasiu - powiedział lekarz, wysłuchawszy jej starannie przygotowanych argumentów. - Wypiszę pani to zaświadczenie. Nie powinienem tego robić, ale widzę, że i tak nie da mi pani spokoju.
Prze kilka chwil wypełniał jakiś druczek, aż w końcu wręczył go uradowanej policjantce.
- Proszę pamiętać, że robi to pani na własne ryzyko - zaznaczył. - I pewnie tracę czas, ale przypominam, że wciąż powinna pani oszczędzać nogę.
W tym momencie Aśka zgodziłaby się na wszystko, więc szybko przytaknęła, podziękowała i już jej nie było. Teraz wystarczyło przedstawić zaświadczenie Staremu i czekać na reakcję Sebastiana.
Od czasu pamiętnej rozmowy ze staruszką minęło już kilka dni, ale Joasia przez ten czas nie doszła do żadnych wniosków, które zgadzałyby się z hipotezą jej doradczyni. Zdążyła wytłumaczyć sobie wszystko tak, że jak zwykle wyszło na jej: Sebastian jest przyjacielem, do którego jest bardzo przywiązana, więc nie ma się co dziwić, że za nim tęskni. Uparcie ignorowała także coraz odważniejsze wizje z Sebastianem w roli głównej, które pojawiały się wieczorami w jej wyobraźni.
W drodze do domu wciąż cieszyła się z zaświadczenia. Zdążyła już dojść do wniosku, że nic nie jest w stanie zepsuć jej humoru, ale na swoim osiedlu ponownie dostrzegła mężczyznę w kapturze. Tym razem już tylko się zirytowała. Miała tego serdecznie dość. Była już niemal pewna, że ktoś po prostu chce ją zastraszyć. Gdyby naprawdę czyhał na jej życie, już dawno wykonałby jakiś ruch, a za taki na pewno nie można było uznać kilku tygodni czajenia się po osiedlu.
W domu czekała na nią Kalina, która po powrocie ze szkoły zdążyła zrobić pizzę. Ledwie usiadły do obiadu, usłyszały dzwonek do drzwi. Nastolatka wywróciła oczami, bo nie trudno było się domyślić, kto jest gościem.
Tego popołudnia Błażejowi jednak udało się zepsuć Joasi humor. Kiedy przeszli do salonu, żeby jak zwykle obejrzeć jakiś film, przeszedł do, jak się okazało, powodu swojej wizyty.
- Musimy poważnie porozmawiać - oświadczył.
Joasia skinęła głową i usiadła na kanapie. Już wiedziała co za chwilę usłyszy: było miło, ale się skończyło. Nie mogła jednak zdecydować, czy ma ochotę cieszyć się, czy może płakać.
- Spotykamy się już kilka miesięcy, sypiamy ze sobą i myślę, że dobrze nam się układa, prawda? - zaczął mężczyzna.
Policjantka przytaknęła. To stwierdzenie trochę nie zgadzało się z jej teorią o temacie poważnej rozmowy, ale postanowiła po prostu zaczekać, aż w końcu polonista dotrze do sedna.
- W każdym związku przychodzi taki moment, kiedy trzeba coś zmienić, zrobić krok naprzód - kontynuował Błażej, a Joasia wzdrygnęła się, myśląc, że chce się jej oświadczyć. - Uważam, że to najwyższy czas, żebyśmy zamieszkali razem.
Aśka wytrzeszczyła oczy. Można śmiało powiedzieć, że spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Propozycja Błażeja wydała jej się jakimś głupim żartem, ale wcale nie było jej do śmiechu. W dodatku mężczyzna wyglądał całkiem poważnie.
Z nerwów zaschło jej w ustach. Nie miała pojęcia, jak delikatnie mu odmówić, bo zgodzenie się na wspólne mieszkanie, czyli innymi słowy wprowadzenie się tutaj Błażeja, nie wchodziło w rachubę.
- Posłuchaj - zaczęła w końcu lekko drżącym głosem, - to bardzo... ja... naprawdę... - zawahała się, a potem postanowiła spróbować jeszcze raz. - To naprawdę wspaniała propozycja - powiedziała ostrożnie, próbując wykrzesać z siebie choć odrobinę udawanego entuzjazmu. - Ale zaskoczyłeś mnie. Nie mogę takiej decyzji podjąć od razu, muszę... muszę przygotować na to Kalinę - wymyśliła naprędce.
Nastolatka, która przysłuchiwała się tej rozmowie, stojąc w przedpokoju, zacisnęła zęby. Do jej oczu napłynęły łzy. A więc i Aśka wybrała kochanka, zamiast niej. Najpierw matka, teraz siostra. Straciła kolejny dom, tylko że teraz, zostawała już całkiem sama.
Pół godziny później Joasi w końcu udało się przekonać Błażeja, że powinni jeszcze trochę poczekać ze wspólnym mieszkaniem. Niebezpieczeństwo zostało więc chwilowo zażegnane, ale to w pełni uświadomiło Joasi, że wkrótce będzie musiała z tym skończyć.
Zmęczona zamknęła się w łazience, żeby choć przez chwilę w spokoju pomyśleć i usłyszała trzaśnięcie frontowych drzwi. Natychmiast się domyśliła, że to Kalina znowu gdzieś wyszła. Trochę ją to zdenerwowało, bo ostatnio bardzo mało czasu spędzała w domu. Wypadła więc z łazienki, żeby zadzwonić do siostry i dowiedzieć się, gdzie tym razem poszła. Na szafce w przedpokoju znalazła wiadomość, w której nastolatka informowała ją, że nocuje u Zuzi i wróci następnego dnia.
To nie była dla Joasi najszczęśliwsza noc. Była zła i na Kalinę, i na Błażeja, a w dodatku denerwowała się przyjazdem Sebastiana. Bała się, że Sam okaże się jakąś seksbombą albo, co byłoby jeszcze gorsze, świetną policjantką. Najbardziej jednak obawiała się, że będą się świetnie dogadywać. Chyba nie zniosłaby myśli, że Sam tworzy z Sebastianem lepszy duet niż ona.
Rano Aśka nie mogła dodzwonić się do Kaliny, a to wprawiło ją w jeszcze gorszy nastrój. Nie podejrzewała, że coś mogło się jej stać, ale była zła, bo dziewczyna ignorowała jej telefony. Miała zamiar poważnie z nią porozmawiać, kiedy w końcu wróci.
W pracy pierwsze kroki skierowała do Starego. Szef był bardzo zadowolony z zaświadczenia, bo brakowało mu ludzi do pracy i natychmiast oświadczył, że będzie pomagać przy sprawie Anki i Rafała. Joasi przeszło przez myśl, że powinna się w końcu pogodzić z przyjaciółką i postanowiła od razu z nią porozmawiać.
W drodze do biura Ani i Rafała spotkała ją jednak niemiła niespodzianka. Na korytarzu swojego wydziału wpadła na matkę. Zatrzymały się obie jak na rozkaz i przez chwilę mierzyły nienawistnymi spojrzeniami. Potem matka Joasi uśmiechnęła się złośliwie.
- Widzę, że idealna pani policjantka nie potrafi wychować siostrzyczki - powiedziała wyraźnie z siebie zadowolona.
Joasia zmarszczyła brwi. Biorąc pod uwagę okoliczności, było to dość dziwne stwierdzenie.
- O co ci chodzi? - zapytała ze złością.
- Nie wiesz? - zdziwiła się kobieta.
To wyraźnie bardzo ją ucieszyło. Roześmiała się na cały głos i opuściła komendę w doskonałym humorze.
Joasia stała dalej na korytarzu, nic nie rozumiejąc. Spojrzała pytająco na Kaśkę, która wychyliła się z biura asystentów.
- Wieczorem dostaliśmy zgłoszenie pobicia - powiedziała cicho policjantka. - Pojechali tam mundurowi i znaleźli ciało chłopaka, pod blokiem na Konwaliowej. Na parterze była akurat impreza, więc poszli rozpytać. Zastali tam małolatów pijanych i naćpanych. No i wśród nich była Kalina...
- Co? Nie mów mi, że Kalina też się naćpała...
- Niestety tak - przyznała Kaśka.
- Ale dlaczego do cholery nikt mnie nie zawiadomił?! - zawołała ze złością. - Siedziała tu całą noc, a ja nic nie wiem! Przecież nie ma jeszcze osiemnastu lat!
- Jej prawną opiekunką jest matka... - zauważyła ostrożnie asystentka.
- I co z tego?! Przecież wszyscy ją tu znają! Wiedzą, że to moja siostra! - krzyczała Joasia wściekła do granic możliwości.
- Nie wiem, mnie nie było - powiedziała szybko Kaśka. - Dopiero co się dowiedziałam.
- Gdzie ona jest? - zapytała policjantka, zaciskając usta tak mocno, że pobielały jej wargi.
- W pokoju przesłuchań. Maciek i Agata prowadzą sprawę. Acha... i znaleźli przy Kalinie UFO. Niedużo, dwie tabletki.
Aśka bez zbędnych słów ruszyła we wskazanym kierunku. Była tak wściekła, że sama nie wiedziała, co powinna powiedzieć siostrze.
- Co ci przyszło do głowy?! - krzyknęła, otwierając z rozmachem drzwi do pokoju przesłuchań. Policjant pilnujący Kaliny aż podskoczył. Nastolatka nawet nie drgnęła. - Ćpania się zachciało! Co ty masz w głowie, dziewczyno?!
Brak reakcji ze strony siostry doprowadzał ją do szału. Miała wielką ochotę siłą przemówić siostrze do rozumu.
- Krzysiek, zostaw nas same - zwróciła się do mundurowego.
Mężczyzna przez chwilę się zawahał, bo głos Joasi drżał z zimnej furii. Kiedy jednak napotkał jej wzrok ciskający błyskawice, szybko wycofał się na korytarz.
- Nie mówiłam ci milion razy, żebyś nie tykała tego gowna?! - krzyknęła ponownie Joasia, odwracając się do siostry. - Naprawdę tak dużo wymagam?! Po cholerę to zrobiłaś?! Zaszpanować zachciałaś?! Nie masz za grosz wyobraźni?! I co ty tam w ogóle robiłaś?! Miałaś nocować u Zuzi! Patrz na mnie, gówniaro, jak do ciebie mówię! - zawołała, dygocąc ze złości na całym ciele.
- Nie, nie chciałam zaszpanować - odparła Kalina bez cienia skruchy w głosie. - Chciałam zapomnieć o tym, że wystawiłaś mnie tak jak matka.
- Co ty pieprzysz?! Nie możesz się całe życie zasłaniać matką! - denerwowała się dalej Joasia. - Nie widziałaś jej pół roku i nagle natchnęła cię do ćpania?!
- To ty mnie natchnęłaś! - zawołała Kalina, która w końcu również podniosła głos. - I co cię to w ogóle obchodzi?! Jak się zaćpam, nikt ci nie będzie przeszkadzał!
- Myślałam, że naprawdę dorastasz, że choć trochę zmądrzałaś - powiedziała Joasia, próbując choć na chwilę zapanować nad sobą. - Ale nie, dalej jesteś głupią małolatą!
- Ale nie aż tak głupią, żeby nie rozumieć, co się dzieje!
- A co się twoim zdaniem takiego dzieje?!
- Myślisz, że nie widzę?! Ty chcesz żyć z tym idiotą, a ja ci w tym przeszkadzam! Jesteś taka jak matka, kochanek zawsze najważniejszy!
- Odbija ci już? - warknęła Joasia, pochylając się w kierunku siostry. - Chcesz decydować, z kim mogę się spotykać? Nic mnie nie obchodzi, że nie lubisz Błażeja. Ja się nie wtrącam w twoje wątpliwe związki.
- Wątpliwe? - prychnęła nastolatka. - A to ciekawe... Specjalistka od związków się znalazła. Gówno masz do powiedzenia, z kim się spotykam! Ja swojego chłopaka do domu nie sprowadzam!
- Mało razy zapraszałaś chłopaków?! Zresztą, co to w ogóle za dyskusja?! Ja cię pytam, dlaczego wzięłaś te cholerne narkotyki, a ty mi z Błażejem wyjeżdżasz!
- Bo to przez ciebie! - zawołała Kalina, a łzy popłynęły po jej policzkach. - I przez tego twojego przydupasa! Niby co ja ze sobą zrobię, jak on się wprowadzi?! Pójdę pod most?! Czy może będę robić za waszą przyzwoitkę?!
Aśka zaniemówiła. Na chwilę zapomniała o swojej złości. Patrzyła na siostrę z niedowierzaniem, a po chwili milczenia pokręciła głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz