niedziela, 16 września 2012

44. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Najpierw krótki wstęp:) Bardzo się cieszę, że przeniosłam się na blogspot - czuję się tu o wiele lepiej niż na WP, chociaż dopiero się oswajam. Przeniosłam już wszystkie części tego opowiadania, a także kilka miniaturek (które opatrzyłam stosownymi piosenkami). Było mi trochę szkoda zostawiać bloga na WP, ale ileż można...

Oto statystyki:
ponad 163,5 tysiąca odwiedzin
474 wpisy
2918 komentarzy

Jak widzicie, wyglądają całkiem ładnie:) Tak więc dziękuję bardzo wszystkim, którzy czytali i komentowali. Mam nadzieję, że także będziecie zadowoleni z przeniesienia bloga, że spodoba Wam się szata graficzna i, co najważniejsze, kolejne opowiadania.
Kończąc, zapraszam do lektury najnowszej części:)


***


Rozmowa z rodzicami zamordowanej dziewczynki należała do jednych z najtrudniejszych, jakie była zmuszona przeprowadzić. Do miasta wracała kompletnie rozbita. Kilka razy zareagowała w ostatniej chwili, kiedy samochód jadący przed nią gwałtownie zahamował.
W końcu znalazła się w mieście i postanowiła skorzystać z okazji, żeby zajechać do Kaliny i sprawdzić, jak sobie radzi. Wiedziała, że noc będzie musiała spędzić na komendzie, a nie mogła zostawić siostry bez żadnego wsparcia.
Kalina spała na kanapie w salonie, a telewizor grał cicho. Aśka obudziła ją delikatnie.
- Już wróciłaś? - zapytała zaskoczona nastolatka.
- Przyjechałam tylko na chwilę. Kalina, naprawdę bardzo mi przykro, że nie mogę z tobą zostać... Prowadzimy bardzo ważną sprawę i po prostu muszę być na komendzie. Dopóki nie złapiemy mordercy, żadna kobieta w tym mieście nie może czuś się bezpieczna, rozumiesz?
- Rozumiem - odparła spokojnie Kalina. - Nie martw się o mnie, dam sobie radę.
- Dobrze się czujesz? - pytała nadal zaniepokojona Joasia. - Wiem, że ten pobyt w areszcie...
- Zasłużyłam na to - mruknęła dziewczyna. - Zresztą, przecież nic mi nie jest.
Joasia uśmiechnęła się i przytuliła mocno siostrę. Przeszło jej przez myśl, że to Kalina może być następną ofiarą grabarza.
- Nie wychodź z domu po zmroku, dobrze? - powiedziała, patrząc siostrze w oczy. - Obiecaj mi to.
- Oj, Aśka, jesteś przewrażliwiona...
- Być może. Obiecaj - zażądała.
- Dobra, dobra, obiecuję - mruknęła Kalina na odczepnego. - Ale jutro kończę późno, więc...
- Nie idź do szkoły - przerwała jej stanowczo Joasia. - I tak miałaś dość wrażeń.
- A co z maturą? - zapytała dziewczyna z chytrym uśmieszkiem.
Aśka wywróciła tylko oczami, natychmiast orientując się, że siostra próbuje ją podpuścić. Wstała z kanapy i pożegnała się. Chciała jak najszybciej znaleźć się na komendzie i zacząć wcielać w życie swój plan.
Nie weszła jeszcze nawet na odpowiednie piętro, a już słyszała dochodzące stamtąd podniesione głosy. Na korytarzu roiło się od ludzi, aż trudno było przejść, choć dochodziła już dwudziesta trzecia.
- O tej trzynastolatce mówili w telewizji - mruknęła Kaśka, zauważywszy przyjaciółkę. - Hieny jeszcze nie wywęszyły, że dziewczynka nie żyje, a już i tak wszyscy podejrzewają, że porwał ją grabarz.
- Kim są ci wszyscy ludzie? - zapytała Joasia, marszcząc brwi i próbując wyłowić choć jedno sensowne słowo z gwaru rozmów.
- Twierdzą, że chcą pomóc przy poszukiwaniach Karoliny, ale tak po prawdzie to chyba przyszli nam udowodnić, że nic nie robimy w sprawie grabarza...
- Seba i Sam są?
- Seba zamknął się w biurze, a Sam jest u Starego.
- Stary jest? - zdziwiła się Joasia. - O tej porze?
- Przyjechał, jak tylko się dowiedział... Jak go szybko nie znajdziecie, chyba naprawdę zacznie zionąć ogniem... Szkoda, że go nie widziałaś...
- Jakoś nie żałuję - mruknęła policjantka, rzucając jeszcze jedno przeciągłe spojrzenie ludziom oblegającym korytarz. - Dobra, idę do Seby.
Przedarła się przez mały tłumek, pomagając sobie łokciami i wślizgnęła się do biura. Seba siedział nad aktami i czytał coś z niespotykanym u niego skupieniem. Kiedy zamknęła drzwi, podniósł głowę. Był nienaturalnie blady.
- Jak rodzice? - zapytał nieswoim głosem.
- A jak myślisz?
Przysiadła na parapecie i utkwiła wzrok w teczkach leżących na biurku Sebastiana.
- Zgłoszenie o zaginięciu dostaliśmy o dwudziestej, dziewczynka już wtedy nie żyła. Według Adama zginęła mniej więcej o tej porze - powiedział mężczyzna.
- Pół do dziewiątej byliśmy już na miejscu - mruknęła Joasia. - Kilka minut i mogłaby żyć...
- Byliśmy tak blisko...
- Kto ją znalazł?
- Ochroniarze z pobliskiego dworca - odparł Seba, wzruszając ramionami. - Robili obchód, zobaczyli rozkopaną ziemię i od razu pomyśleli o grabarzu. Szum w mediach zrobił swoje.
- Trzynastoletnia dziewczynka... Przecież to było jeszcze dziecko - wyszeptała Joasia, a Seba przez chwilę zastanawiał się, czy mówi do niego, czy do siebie. - Równie dobrze, to mogła być Kalina...
- Kalina nie jest już dzieckiem - zauważył ostrożnie Seba.
- Tym bardziej! - zdenerwowała się kobieta. Zeskoczyła z parapetu i zaczęła krążyć po biurze. - Jak tak dalej pójdzie, wymorduje połowę kobiet w tym mieście! Każda może być następna, rozumiesz? Kalina, Anka czy ja...
- Złapiemy go - powiedział Sebastian uspokajającym tonem, jednak Joasia tylko zaśmiała się gorzko.
- Pół roku temu mówiłam ci to samo.
Seba podszedł do niej i złapał ją delikatnie za łokcie. Sam nie wyglądał dobrze, ale wiedział, że Joasię wykańcza lęk o młodszą siostrę.
- Tym razem będzie inaczej, w końcu mamy jakiś punkt zaczepienia - oznajmił zdecydowanym tonem. - Aśka, zawsze jakoś dajemy radę, prawda? Więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
- Teraz wszystko jest inaczej - odparła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Policjant natychmiast zrozumiał, co miała na myśli. Teraz nie byli partnerami, jak dawniej. Teraz tylko pracowali razem.
- Nieprawda - zaprzeczył stanowczo, chociaż robił to całkowicie wbrew sobie. - Niby co się zmieniło według ciebie?
Joasia ponownie podniosła wzrok, ale zamiast odpowiedzieć, pocałowała Sebastiana namiętnie. Mężczyzna nie wydawał się tym wcale zaskoczony.
Oboje odskoczyli od siebie gwałtownie, kiedy drzwi do biura otworzyły się. Kaśka, która wślizgnęła się cicho do środka, patrzyła na nich jakby nagle zapomniała, po co tam przyszła. Joasia odwróciła się zażenowana i podeszła do okna z rękami skrzyżowanymi na piersiach, udając, że coś na zewnątrz nagle bardzo ją zainteresowało. Sebastian równie zmieszany zaczął machinalnie przekładać papiery na biurku.
W końcu Kaśka odchrząknęła.
- Zrobiłam wam kawę - powiedziała.
Joasia czuła na sobie wzrok przyjaciółki, ale nie odwróciła się. Wiedziała, że ze wstydu jest czerwona jak burak i wolała już bardziej się nie pogrążać. Kiedy jednak usłyszała, że Kaśka zamyka za sobą drzwi, coś przyszło jej do głowy. Nie wyjaśniając nic Sebastianowi, wybiegła za nią.
Ponownie przedarła się przez tłum i znalazła asystentkę w kuchni.
- Wiem, co sobie teraz myślisz... - zaczęła.
- Oj, uwierz mi, nie wiesz - odparła Kaśka jakby nieco rozbawiona.
- Między mną i Sebastianem nic nie ma...
- Ale dlaczego mi się tłumaczysz? Przecież to nie moja sprawa.
- Nie chcę, żebyś miała mnie za dziwnę - powiedziała Joasia wprost. - Sebastian spotyka się z Sam i nic mi do tego, ja po prostu... Nic wielkiego się nie stało.
- Yhy. To znaczy, że poza tym pocałunkiem nigdy nic nie było? - zapytała Kaśka z chytrym uśmiechem.
Joasia zawahała się, co oczywiście nie mogło umknąć uwadze przyjaciółki.
- No dobrze, może i było... - mruknęła w końcu. - Kaśka, będę szczera - dodała po chwili zawahania. - Po prostu mnie poniosło. Sebastian nie jest mi obojętny i czasem wystarczy chwila nieuwagi... - westchnęła. - Nie lubię Sam, ale nie zrobiłabym jej tego celowo, naprawdę. I proszę cię, zachowaj to dla siebie.
- Już mówiłam, to nie moja sprawa - odparła Kaśka, wzruszając ramionami. - Nic jej nie powiem. Zresztą... rozumiem cię. Nawet nie wiesz, jak dobrze.
Poklepała przyjaciółkę po ramieniu i wyszła z kuchni.
Przez następny tydzień komisarze niestrudzenie sprawdzali podejrzanych z listy czytelników. Było ich w sumie osiemnastu, ale zgodnie wykluczyli pięć kobiet. Seba chciał także wykreślić siedemdziesięcioletniego staruszka i młodego chłopaka na wózku, ale Sam uparła się, żeby ich także przesłuchiwać i śledzić. O dziwo Stary był po jej stronie. Oboje uważali, że muszą sprawdzić każdego, choćby jego udział w przestępstwach wydawał się niezwykle mało prawdopodobny.
Joasia z trudem nadążała za poleceniami Sam. Dostawała do wykonania najbardziej żmudne i nieistotne zadania, ale nie uskarżała się. Coraz mniej docierało do niej z życia komendy. Sam wciąż pracowała nad jej wizerunkiem, utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że Joasia jest bliska załamania nerwowego. Z całą pewnością pomagał jej w tym urok osobisty, no i małe sukcesy w sprawie grabarza. Co prawda nie udało się jeszcze znaleźć sprawcy, ale przynajmniej mieli jakieś punkty zaczepienia, a pokoje zatrzymań wciąż zapełnione były potencjalnymi podejrzanymi.
W poniedziałek Aśka pojawiła się w pracy grubo przed czasem. Miała jeszcze prawie dwie godziny do przyjścia Sebastiana i Sam i nie zamierzała ich zmarnować. Wciąż pamiętała o swoim postanowieniu i znalezienie mordercy było dla niej sprawą priorytetową. Na temat grabarza miała własną teorię i chwilę spokoju zamierzała dobrze wykorzystać.
Usiadła na podłodze w biurze i porozkładała wokół siebie teczki ofiar grabarza sprzed piętnastu. Na kolanach położyła swój notesik i zaczęła przepisywać po kolei wszystkie informacje dotyczące rodzin ofiar. Chciała mieć to w jednym miejscu, bo w obecności Sam nie miała szans skupić się na dłużej na czymś poza wyznaczonymi zadaniami. Postanowiła w każdej wolnej chwili sprawdzać sukcesywnie rodziny ofiar. Zamierzała odwiedzić je wszystkie, poznać, porozmawiać. Była niemal pewna, że wśród nich znajduje się zabójca albo przynajmniej ktoś, kto pomógłby jej w rozwiązaniu sprawy.
Niecałe pół godziny później w biurze pojawiła się Kaśka. Na widok Joasi rozłożonej z papierami na podłodze, uniosła brwi.
- Możesz popracować u nas, jak chcesz - powiedziała ostrożnie. - Mamy wolne biurko, bo Tomek...
- Dzięki - przerwała jej Joasia z uśmiechem, - tu mi wygodniej. Tyle tego jest, że nie mieści się na biurku...
- Co właściwie robisz? - zapytała asystentka, kucając obok przyjaciółki.
- Chcę sprawdzić rodziny ofiar - mruknęła Joasia. - Muszę sobie spisać dane, zanim przyjdzie Sam.
- No tak, Sam mówiła, że wciąż upierasz się przy tej teorii - powiedziała Kaśka.
Niemal natychmiast tego pożałowała, bo Aśka zaczerwieniła się ze złości.
- Daj spokój - dodała szybko, - przecież to kompletnie bez sensu. Sam ma rację, to musi być ktoś, kto zdobył te informacje w bibliotece. Grabarz na pewno jest wśród tych obserwowanych mężczyzn...
- Tak, pewnie jest nim ten chłopak ma wózku - zakpiła Joasia.
Kaśka wywróciła oczami i podniosła się.
- Bez sensu sie upierasz - powiedziała. - Nienawidzisz Sam, bo jest dziewczyną Sebastiana i dlatego próbujesz wymóc na nas, byśmy nie traktowali jej poważnie. Ale prawda jest taka, że to ona ma rację, a ty się mylisz. Tylko nie możesz się z tym pogodzić.
Asystentka odwróciła się i wyszła z biura z podniesioną głową. Joasia westchnęła tylko i ponownie pochyliła się nad papierami. Powoli zaczynała przyzwyczajać się do tego, że nie jest traktowana poważnie.

4 komentarze:

  1. Oj, coś mi się wydaje że Aśka jeszcze im WSZYSTKIM pokaże. To doświadczona policjanta i wcale nie mniej inteligentna niż jakaś tam Sam z Ameryki, którą wszyscy mają za boginię (pewnie ze względu na to, skąd przyjechała). Śmiem nawet twierdzić, że jest mądrzejsza i wcale się nie zdziwię, jeśli to Joasia rozwiąże sprawę grabarza, a Sam będzie próbowała podpiąć się pod sukces. No bo jak taka policjantka po wypadku, na skraju załamania umie znaleźć mordercę, a ona nie? Część świetna, czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog super mam tylko 1 pytanie gdzie można przeczytać opowiadanie pt "Miłość silniejsza niż śmierć" (którego opis jest po lewej stronie)????

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz przeczytałam tę część. Jest świetna, w istocie po prostu znakomita! Ciesze się że przeniosłaś się na serwis Blogspot myślę, że tutaj będzie Ci o wiele łatwiej. Ten serwis ma fajne możliwości! Julio, co do Twojego pytania, to pozwolę sobie odpowiedzieć z Autorkę. Opowiadanie "Miłość silniejsza, niż śmierć możesz, przeczytać pod adresem:http://w11-askaisebastian-opowiadanie.bloog.pl. Jowita, dopiero od wczoraj przenosi bloga, ale w adresie inna jest, tylko końcówka. Myślę, jednak, że z czasem przeczytasz je tutaj, wiesz przeniesienie tylu opowiadań trochę trwa:-)A, teraz odnośnie treści, to powiem tak: podzielam zdanie Qwertego95. Tak, tak chyba po raz pierwszy ja się z nim zgadzam! Prywatnie nie lubię panny Samanty Jones, owszem napisałam kiedyś, że ma charakterek. Niestety jako postać nie wzbudza sympatii jest w niej dziwnego. Co, takiego? Może to, że patrzy na Asię z góry? Formalnie i pewnie sentymentalnie to, jednak Aśka była pierwszą partnerką Sebastiana, w pracy. Ona mu pomagała pracowali razem, a co najważniejsze są przyjaciółmi od lat. Pomijam już kwestię ich głębszych relacji osobistych... W tym przypadku nie liczy się, przecież seks, prawda? Przyjaźń, zwłaszcza taka wieloletnia, ma swoje prawa. No, a panna Jones jeszcze nas pewnie zaskoczy i to raczej negatywnie. Takie mam właśnie przeczucia. Ciekawe, czy trafne?

    OdpowiedzUsuń