środa, 19 września 2012

46. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Policjanci opuścili dom podejrzanego już po kilkunastu minutach. Żadne nie miało wątpliwości, że tym razem trop okazał się właściwy.
- Jak ty go znalazłaś? - zapytał Bartek z mieszaniną podziwu i strachu, kiedy oboje wsiedli do samochodu. - Chyba nie było go na tej liście, prawda?
- Nie, nie było - odparła spokojnie kobieta. - To narzeczony jednej z ofiar sprzed piętnastu lat, Moniki Białeckiej.
- A więc jednak Kaśka mówiła prawdę, prowadziłaś śledztwo na własną rękę...
- Nadal uważasz, że Sam jest taka nieomylna? - zapytała Joasia z nutką samozadowolenia w głosie.
- Co teraz? - mruknął Bartek, udając, że nie dosłyszał pytania. - Nie mamy żadnych dowodów.
- A co gorsza on już wie, że go podejrzewamy. Musimy go śledzić. Jeśli naprawdę jest grabarzem, nie zrezygnuje z kolejnych ofiar. Złapiemy go na gorącym uczynku, wtedy się nie wywinie.
- Zadzwonię do Sebastiana...
- Nie - przerwała mu Joasia stanowczo. - Sebastian od razu powie Sam, a ona uprze się, żeby go zatrzymać. Pamiętaj o tym, co sam przed chwilą powiedziałeś: nie mamy dowodów. Jeśli będzie siedział w areszcie, na pewno ich nie zdobędziemy.
Bartkowi niezbyt podobał się pomysł kontynuowania niebezpiecznego śledztwa we dwójkę, ale w duchu zgodził się z Joasią. Nie mieli innego wyjścia.
Do zmroku siedzieli w samochodzie, ale Wojak nie robił podejrzanych ruchów. Właściwie w ogóle nie wychodził z domu. Aśka zaczynała powoli zdawać sobie sprawę, że we dwójkę nie dadzą rady. Była wściekle głodna, a jej pęcherz coraz częściej dawał o sobie znać, już nie wspominając o tym, że była zwyczajnie zmęczona. Nie chciała zostawiać Bartka samego, więc nie było mowy nawet o krótkim wypadzie do sklepu. Wiedziała, że on także jest przeciwny rozdzieleniu się choć na chwilę. Nie chcieli jeszcze bardziej zwiększać ryzyka.
Chciała już przerwać milczenie i podzielić się z kolegą swoimi spostrzeżeniami, kiedy drzwi obserwowanego domu otworzyły się i stanął w nich Wojak. Nic w jego zachowaniu nie wskazywało na niecne zamiary, ale Joasia poczuła, że po plecach przebiegają jej zimne dreszcze. Intuicja podpowiadała jej, że wybrał się na poszukiwania kolejnej ofiary i całkowicie wbrew sobie czuła, że wolałaby mieć przy sobie Sebastiana.
Ku ich zaskoczeniu Wojak wsiadł w samochód i pojechał do dyskoteki w centrum miasta. Policjantom nie bardzo się to podobało. Podejrzewali, że zamierza wypatrzeć tam kolejną ofiarę, a śledzenie go w pomieszczeniu było bardzo trudne.
- Nie możemy tam wejść - mruknął Bartek, kiedy Joasia rozpięła pas i nacisnęła klamkę. - Przecież nas zna, jeśli nas zobaczy...
- Dlatego pójdę sama - oświadczyła spokojnie Joasia. - Będzie dużo mniejsze prawdopodobieństwo. Spróbuję wmieszać się w tłum, a ty tu czekaj. Tak czy inaczej będzie musiał stąd wyjść, z dziewczyną albo bez.
- Nie podoba mi się to...
- Mi też, ale trzeba to wreszcie skończyć - odparła kobieta i wysiadła z samochodu.
Długo krążyła po klubie, obserwując podejrzanego. Na szczęście było sporo ludzi, więc nie trudno było robić to nie zwracając na siebie uwagi. Co jakiś czas pisała do Bartka smsa, żeby mężczyzna nie musiał się niepotrzebnie martwić.
W końcu Wojak skierował się do wyjścia. Był sam, co trochę intrygowało Joasię. Do tej pory była niemal pewna, że poderwie jakąś pijaną małolatę, ale wszystko wskazywało na to, że jednak się pomyliła.
Gdzieś na zapleczu rozległ się krzyk kobiety. Aśka odwróciła się niezdecydowana. A jeśli coś się stało? Jej pomoc mogła być nieodzowna, ale z drugiej strony nie mogła przecież zostawić Wojaka. Po chwili namysłu pobiegła za nim.
Przed klubem nie dostrzegła Bartka, samochód był pusty. Poczuła się bardzo niepewnie. Podejrzany odchodził szybkim krokiem, zostawiając auto. Kobieta była niemal pewna, że coś planuje. Mimo jak najgorszych przeczuć podążyła za nim, ukrywając się w cieniu budynków.
Wojak skręcił w pierwszą boczną uliczkę, a Joasia już bez namysłu poszła za nim. Ku jej zaskoczeniu, za zakrętem nie zobaczyła nikogo. Wyciągnęła broń, czując, jak serce wali coraz szybciej. Wiedziała, że gdzieś tu jest. Czyżby zorientował się, że jest śledzony? Czy to możliwe, że celowo ściągnął ją tutaj, gdzie mogła liczyć tylko na siebie? Czy teraz obserwował ją z ukrycia i czekał na dobry moment, żeby zaatakować?
Już zamierzała się powoli wycofać i zadzwonić do Bartka, kiedy ktoś rzucił się na nią, zwalając ją z nóg. Broń wyleciała jej z ręki. Poczuła silne uderzenie w brzuch, a potem mężczyzna odwrócił ją na plecy i patrząc w oczy, zaczął zaciskać dłonie na jej szyi.
- Myślałaś, że cię nie widzę? - wycedził. - Że pozwolę się złapać? Że popełnię błąd? Teraz za to zapłacisz.
Joasia wiedziała, że nie ma z nim najmniejszych szans. Był od niej o wiele silniejszy, a przygnieciona jego ciężarem nie mogła nawet drgnąć. Gdzieś w podświadomości kołatała się myśl, że pewnie chce patrzyć na jej powolną śmierć. Mógł przecież podnieść z ziemi broń, albo jednym ruchem skręcić jej kark...
Próbowała skupić resztki swojej uwagi. Miała nadzieję, że broń upadła gdzieś niedaleko. Macała dłonią ziemię wokół, ale nigdzie jej nie było, a uścisk mężczyzny zdawał się byc coraz silniejszy. Wszystko zaczęło ciemnieć, a dźwięki ulicy jakby się oddaliły. W świadomości pozostała tylko myśl o pistolecie leżącym gdzies niedaleko, być może tuż obok niej.
I nagle poczuła pod palcami coś chłodnego. Resztkami sił złapała broń i nacisnęła spust. Nie miała czasu, by dokładniej wycelować. Wiedziała, że nie da już rady. Mogła mieć tylko nadzieję, że trafi.
Nic już nie słyszała ani nie widziała, poczuła tylko, że uścisk mężczyzny rozluźnił się. Zdołała odetchnąć i przewrócić się na brzuch, rozpaczliwie łapiąc powietrze. Próbowała zlokalizować napastnika, mrugając zawzięcie, ale świat dopiero zaczynał odzyskiwać kolory i dźwięki.
Zdołała dostrzec go na końcu uliczki. Wstała i chciała biec za nim, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Wiedziała, że nie da rady go dogonić, było więc tylko jedno wyjście. Wycelowała i nacisnęła spust. Od razu wiedziała, że chybi. Ręka zadrżała jej w najważniejszym momencie, zmieniając tor lotu pocisku. Mężczyzna zniknął za rogiem, a ona opadła na kolana i przymknęła oczy. Była na siebie wściekła.
- Aśka, Aśka! - krzyczał Bartek, biegnąć w jej kierunku. - Jesteś cała? Gdzie on jest?
Joasia podniosła się z kolan i zrobiła kilka chwiejnych kroków w stronę asystenta.
- Jesteś ranna! - zawołał policjant wystraszony. - Nie ruszaj się, zaraz wezwę pogotowie.
- Nie, nic mi nie jest - mruknęła kobieta, zauważając na swoich ubraniach czerwoną plamę. - To jego krew, postrzeliłam go. Wezwij naszych, musimy przeszukać teren.
Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę samochodu, zastanawiając się jednocześnie, jak zareagują pozostali, kiedy dowiedzą się o ich nieudanej akcji. Wciąż była oczołomiona i roztrzęsiona, wszystko bolało ją po spotkaniu z grabarzem, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że miała dużo szczęścia. Mogła jako kolejna ofiara spocząć w jego trumnie gdzieś na peryferiach miasta.
Tak jak przypuszczała, kiedy pod dyskotekę przyjechali inni policjanci, rozpętało się piekło. Sam była wściekła. Joasia podejrzewała, że bardziej od nieudanej akcji zdenerwowało ją jej samowolne działanie, ale nie powiedziała tego nagłos. Prawdę mówiąc marzyła tylko o znalezieniu się we własnym łóżku. Wiedziała jednak, że to z całą pewnością nie koniec wrażeń na ten dzień.
- O czym ty myślałaś?! - zawołał Seba, który był niemniej poirytowany od Sam. - Dzwoniłem do ciebie cały dzień! Myślałaś, że jesteś taka dobra, żeby w pojedynkę złapać grabarza?!
- Nie była sama - wtrącił się cicho Bartek.
- Tak, na wiele jej się przydałeś! - odparował Sebastian. - Od wczoraj pracujecie w policji?! Nie wiecie, że to my decydujemy o tym, kogo i kiedy obserwujemy?! To nasze śledztwo!
- Gdybyś nie był w nią tak zapatrzony, może zdołałbyś mnie wysłuchać i zrozumieć, że krążycie w kółko - powiedziała Aśka ze złością. - Od dawna wam powtarzałam, że zabójcy należy szukać...
- I co, jesteś z siebie dumna?! A może chciałaś się znaleźć parę metrów pod ziemią i z tamtej perspektywy rozważać jego psychikę!
- Tak, marzyłam o tym. I naprawdę bardzo żałuję, że Bartek zdążył mnie uratować. Możecie do niego składać zażalenia.
Odwróciła się i ruszyła piechotą w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie reagowała już na ostre słowa pozostałych policjantów. Wiedziała, że rano usłyszy to wszystko od Starego. I chciała przynajmniej odpocząć, zanim będzie musiała znowu zmierzyć się z tym wszystkim.
- Aśka, zaczekaj!
Odwróciła się i ujrzała Bartka, biegnącego w jej stronę.
- Co chcesz? - mruknęła niezbyt zachęcająco.
- Podwiozę cię. Zaczekaj tu, wezmę tylko samochód.
Kobieta wzruszyła ramionami. Wiedziała, że Bartek wciąż czuje się winny za to, co stało się kilka miesięcy wcześniej. Poza tym był jedną z nielicznych osób, którzy zdawali się być po jej stronie.
Chwilę później siedzieli już oboje w samochodzie i w milczeniu wspominali wydarzenia ostatniej godziny. Aśka nie miała ochoty o tym rozmawiać, więc z ulgą przyjęła fakt, że Bartek także się nie odzywa. W końcu jednak mężczyzna postanowił przerwać ciszę.
- Dlaczego skłamałaś? - zapytał. - Wcale cię nie uratowałem. Jak przybiegłem, jego już nie było.
Kobieta tylko wzruszyła ramionami. Celowo powiedziała to Sebastianowi. Chciała, żeby poczuł się winny; żeby zdał sobie sprawę, że miała powód, żeby zadzwonić właśnie do Bartka, nie do niego. I że to właśnie asystent ją uratował, podczas gdy on nie miał o niczym pojęcia.
- Wiesz, że jutro Stary zrobi nam wykład? - mruknął po chwili Bartek, zdając sobie sprawę, że i tak nie uzyska odpowiedzi na pierwsze pytanie.
- Chciałabym, żeby to był tylko wykład - odparła Joasia z krzywym uśmiechem. - Ale nie martw się, powiem, że nic o tym nie wiedziałeś.
- Żartujesz? - oburzył się mężczyzna. - Oboje tam byliśmy i oboje podjęliśmy decyzję. Gdybym chciał do kogoś zadzwonić, zrobiłbym to, no nie? Do niczego mnie nie zmuszałaś.
- Ale to był mój pomysł i nie chcę, żebyś miał z tego powodu problemy.
- Koniec dyskusji - powiedział stanowczo Bartek.
Tego wieczoru Joasia była bardzo wdzięczna losowi za to, że mieszka z młodszą siostrą. Kalina była dla niej prawdziwym wsparciem. Wysłuchała wszystkich jej żalów, a potem jeszcze długo siedziała przy niej, czekając aż wreszcie uspokoi się i zaśnie.



***


W następnej części zakończę sprawę grabarza. Postaram się wstawić ją jutro, ale może mi się nie udać - wtedy pojawi się w poniedziałek lub wtorek.
Qwerty, dzięki za uwagi, popracuję nad kolorami, ale na pewno nie wcześniej, niż na początku tygodnia:)

4 komentarze:

  1. Ha! Część mi się spodobała i to bardzo! Ciesze się, że Aśka wykazała inicjatywę i nie poddaje się. Czasem, tak trzeba! Bartek też jest fajny, że zgodził się jej pomóc. A Sebastian, zupełnie go nie poznaję... Czyżby to wpływ Sam? A ich przyjaźń,czy on o czymś nie zapominał?? No i Kalina bardzo ładnie się zachowała... Czekam na rozstrzygnięcie tej sprawy. A przy okazji, gdzieś wyjeżdżasz, czy to tylko nawał pracy w domu? Tak pytam, bo ostatnio części ukazywały się regularnie, a tu napisałaś, że kolejna będzie w poniedziałek, lub wtorek... Jakby, co poczekam sobie... Może jakoś się zgadamy na Gadu- Gadu potem? :-) Pa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Bardzo mi się podoba taki rozwój akcji i zmiana Sebastiana. Chyba już zapomniał o słowach że to Aśka była, jest i będzie jego partnerką. A i tak a pro po zmiany na blog spot to bardzo mi się podoba, opowiadania można łatwiej znaleźć i w ogóle jest bardziej przejrzyście. Mam nadzieję że komisarze się pogodzą czekam na cd;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie, to Aśka nadstawia karku, ledwo uchodzi z życiem, by rozwiązać sprawę, a oni jeszcze mają pretensję do niej? Idealnie ukazany obraz dzisiejszego świata - niewdzięczność i niesprawiedliwość. A jeśli go złapią, kto pierwszy będzie wypinał pierś do orderu? Oczywiście że Sam i Sebastian! Ta kobieta ma zdecydowanie negatywny wpływ na niego. Na miejscu Aśki chyba bym odszedł z tej komendy po zakończeniu sprawy. Znają ją od lat, wiedzą że jest świetną policjantką, ale wolą wierzyć jakiejś kobiecie z Ameryki, która nie ma pojęcia o psychice i silnej woli Joasi. Okazali jej brak zaufania, niemal wszyscy, nawet Ania i Sebastian. Aśka ma prawo czuć się zawiedziona. Jestem ciekaw jak rozwiążesz ostatecznie sprawę grabarza i co się stanie z przyjaźnią Joasi i Seby. Mam swoje pewne podejrzenia co do tego, ale na razie zachowam je dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna część! :) Czekam na następną, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń