czwartek, 13 września 2012

W potrzasku cz. 3 (autorka: Alutka)

W gmachu Rejonowego Sądu Rodzinnego w Krakowie od samego rana panował ożywiony ruch. Gapie zgromadzeni na sądowych korytarzach przyglądali się z zainteresowaniem to prokuratorowi, to obrońcy i oskarżonemu chłopcu. Zabójstwo popełnione przez dwunastolatka było szeroko omawianą sensacją dnia. Na szczęście na procesie nie pojawili się dziennikarze, gdyż dzięki wspólnym wysiłkom policji i prokuratury mieli oni zakaz wstępu na salę sądową. Publiczność po długich dywagacjach, rozważaniach i namysłach, została, jednak dopuszczona do uczestniczenia w procesie. Asia i Sebastian, którzy czekali wraz z innymi na swoją kolej patrzyli w stronę Artura Łaty. Mężczyzna pogrążony był w rozmowie z obrońcą Romka, wysokim blondynem o szarych oczach. Po krótkiej chwili wszyscy zainteresowani zostali wpuszczeni na niewielką salę z rzędami krzeseł, na wprost znajdowało się podium ze stołem sędziowskim. Po przeciwnych stronach stały dwa biurka, również na podwyższeniach, a za każdym z nich postawiono krzesła. Protokolantka wstała, by wygłosić standardową formułkę:

- Proszę wstać, Sąd idzie rozprawę poprowadzi sędzia Artur Lipiński- wygłosiła poważnie.

- Otwieram rozprawę przed Sądem Rodzinnym, rozpoznana będzie sprawa dwunastoletniego Romka Wiliszewskiego. Nieletni przebywa obecnie w schronisku, a na rozprawę stawił się wraz z obrońcą- odczytał sędzia

- Adwokatem Piotrem Ostafi, Wysoki Sądzie, obrońcą z urzędu. Odpowiednie zawiadomienie złożyłem do akt- powiedział spokojnie mężczyzna.

- Dziękuję, panie mecenasie. Informuję, iż na sali obecny jest prokurator nadzorujący od początku to śledztwo.

- Artur Łata, Wysoki Sądzie zostałem poproszony o pomoc w tej sprawie przez komendanta wojewódzkiego- oznajmił cicho prokurator

- Sąd rozpozna sprawę nieletniego, któremu zarzuca się, iż: w dniu 31 października 2011 roku zabił przy pomocy siekiery Ronalda Czyżyka. Ofiara zmarła przed przyjazdem karetki na skutek ran tłuczonych głowy, uszkodzenia mózgu i pęknięcia podstawy czaszki- odczytał ponownie sędzia Artur Lipiński - Romku wstań, nazywasz się Romek Wiliszewski, masz dwanaście lat i obecnie przebywasz w schronisku dla nieletnich, tak?

- Tak, Wysoki Sądzie, a wcześniej mieszkałem z rodzicami i chodziłem do szkoły- szepnął przestraszony chłopiec.

Po kilku minutach ciszy rozprawa potoczyła się dalej już normalnie. Padły dalsze formułki i po pouczeniu przewodniczącego, nieletni zdecydował się odmówić odpowiadania na pytania, o feralny dzień. Na salę poroszono, więc pierwszego świadka. Rodzice Romka nie byli obecni na rozprawie. Policja zatrzymała, bowiem ich oboje w Izbie Wytrzeźwień, po ostatniej awanturze, w jednej z melin na ulicy Miodowej. Asia, która miała zeznawać jako pierwsza była bardzo niespokojna. Od samego rana komisarze bezskutecznie czekali na informacje od jednego z policyjnych psychologów, z którym miał rozmawiać Kuba. Policjantka jeszcze przed wejściem na salę nerwowo sprawdzała, czy nie ma żadnej wiadomości. Niestety od wczoraj, kiedy to razem z Kubą rozmawiali z Łukaszem Pawłowskim, nowym psychologiem nie mieli żadnych nowych informacji. Aśka podeszła do barierki dla świadków podała swoje personalia, po czym zaczęła opowiadać na zadawane pytania. Poczuła coś w rodzaju sympatii do adwokata Romka, który usilnie starał się zdawać takie pytania, by potwierdzić niewinność swojego klienta. Kobieta odpowiadała spokojnie, rzeczowo i konkretnie w nadziei, że w ten sposób zyskają, choćby niewielki punkt na korzyść nastolatka. Wreszcie, kiedy szła w kierunku ławki miała, niemal całkowitą pewność, że bez zeznań psychologa mogą już uznać tę sprawę za przesądzona. Na domiar złego inni świadkowie, jakby zmówili się przeciwko dziecku, a Sebastian, najwyraźniej zaginą w labiryncie sądowych korytarzy, choć przecież czekał na wezwanie i nie miał zamiaru nigdzie wychodzić. Niemal momencie na salę wbiegł młodo wyglądający chłopak, dopiero na jego widok Aśka odetchnęła z ulgą.

- Przepraszam, że przeszkadzam, Wysoki Sądzie zaraz wszystko wytłumaczę. Nazywam się Łukasz Pawłowski, jestem psychologiem policyjnym i mam bardzo ważne informacje. - Otóż, Wysoki Sądzie, panie prokuratorze chciałbym poinformować, że znalazłem pewne nowe fakty dość istotne- wydyszał pospiesznie młodzieniec, jednocześnie otwierającą teczkę.

- Jakież to okoliczności pan odkrył, czy aby na pewno są one istotne? Przecież chłopca badali psychologowie i nic im nie powiedział- przypominał jadowicie prokurator, stukając palcami w biurko.

- Faktycznie ma pan rację, panie prokuratorze tak było, aż do dzisiaj. - Po dokładniejszych bandanach mogę, jednak stwierdzić, że mamy prawdopodobną przyczynę zachowania chłopca- odparł uprzejmie Łukasz Pawłowski

- Co to za przyczyna, czy mógłby nam pan wyjaśnić? - spytał łagodnie Piotr Ostafi, posyłając Romkowi uspokajający uśmiech i zapisując coś w aktach.

- Oczywiście, jak najbardziej tak, panie mecenasie. To schorzenie występuje niezwykle rzadko u dzieci, dlatego trudno je diagnozować. - Fachowo w psychologii nazywamy, to zaburzenie zespołem Antoniego Scholla*. To rodzaj poważnej choroby psychicznej u dzieci najczęściej objawia się ona, tak zwaną niemożnością rozpoznawania czynu zabronionego- tłumaczył cierpliwie psycholog.

- A gdyby chciał, to pan wyjaśnić komuś, kto nie zna się na psychologii? Czy ta choroba miała istotne znaczenie dla postępowania małoletniego?- rzucił pytająco Artur Lipiński.

- Tak, myślę, że tak, Wysoki Sądzie. Mówiąc takie objawy mogą pojawić się u tych dzieci, które były na przykład molestowane seksualnie, bite bądź też głodzone.

- Jak rozumiem tę właśnie chorobę zdiagnozował pan u Romka, jeśli dobrze rozumiem pańską wypowiedź?

- Owszem, ale wystąpił tutaj bardzo specyficzny przypadek, ponieważ czynności psychiczne zostały, jedynie chwilowo zakłócone. Zapewne wiele z osób obecnych na tej sali pamięta, przynajmniej ogólnie taki głośny proces z przed lat? Wtedy chodziło o sprawę opiekuna, który zabił dziecko siekierą, bo widział diabła- mrukną nieco ciszej psycholog.

- Bardzo dobrze pamiętam tamtą sprawę sam ją prowadziłem, ale tamten mężczyzna był, zwyczajnym zwyrodnialcem, a co dzisiaj chce nam pan udowodnić, bo nie rozumiem ? - warknął ostro prokurator.

- Najprawdopodobniej świadek chce nam powiedzieć, że pod wpływem silnego bodźca emocjonalnego u mojego klienta nastąpiła podobna reakcja mam rację, prawda? - stwierdził niepewnie obrońca.

**

Po wygłoszeniu mowy końcowej, zarówno prokuratorowi, jaki wszystkim pozostałym osobom pozostało czekać na wyrok sędziego. Zeznania Sebastiana potwierdziły opinię policyjnego psychologa, a w związku z tym istniała nadzieja na uniewinnienie chłopczyka od zarzutu morderstwa. Tak też się stało i wszyscy zaangażowani, w to śledztwo odetchnęli z ulgą. Niecałe pół roku późnej ekipa policjantów z Pomorskiej była obecna w komplecie na ślubie Kaśki i Bartka. Asystenci wreszcie zdecydowali się ogłosić radosną nowinę kolegom. Uroczystość miała, niejako podwójnie odświętny charakter, gdyż młoda para spodziewała się dziecka..

KONIEC

Alutka

*---> Zespół Antoniego Scholla, to mój całkowity wymysł, choć być może istnieje, podobna choroba. Wymyśliłam takie schorzenie na podstawie informacji z Wikipedii. Wszelka zbieżność z rzeczywistością jest przypadkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz