niedziela, 23 września 2012

49. Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham

Cały wieczór rozmyślała o tym, co powiedziała jej Kaśka. W końcu musiała sama przed sobą przyznać, że zakochała się w Sebastianie, choć wydawało się to całkowicie absurdalne. Zrozumiała także, że nie cofnęłaby się przed zbliżeniem, nawet gdyby spotykał się z Anką. Czuła się okropnie z tą świadomością, a sprawę pogarszał fakt, że musiała zadecydować, czy powie przyjaciółce prawdę.
Nie powiedziała. Złożyło się na to wiele czynników, ale przede wszystkim przekonanie, że na miejscu Kaśki postąpiłaby podobnie. Jej także współczuła. Wiedziała, że obie znalazły się w podobnej sytuacji, ale ona przynajmniej mogła otwarcie nienawidzić Sam, podczas gdy asystentka lubiła i szanowała Anię, a z drugiej strony miała ochotę wydrapać jej oczy, bo stała na jej drodze do szczęścia.
Najgorsze było to, że nia miała nikogo, komu mogłaby się pożalić. Była to jedna z tych rzeczy, których nie mogła powiedzieć nikomu, a duszenie w sobie emocji nie sprzyjało poprawie nastroju.
Rozwiązanie sprawy grabarza szybko okazało się jednym z największych sukcesów krakowskiej policji. Przez kilka kolejnych dni Stary rzadko bywał na komendzie, dużo czasu spędzając na konferencjach i u przełożonych. Wszędzie zbierał pochwały i gratulacje, które miały mu zrekompensować miesiące nerwów i upokorzeń. Przez to jednak nie miał czasu dla podwładnych, a zarówno Joasia, jak i Sebastian chcieli z nim pilnie porozmawiać.
Dla nikogo na komendzie nie było wielkim zaskoczeniem, że Sebastian i Sam chcą jak najszybciej wrócić do Stanów. On podenerwowany był swoimi relacjami z przyjaciółką i miał nadzieję po prostu od tego uciec, zaś ona czuła się osobiście upokorzona rozwiązaniem sprawy grabarza. Odkąd okazało się, że to Joasia odnalazła zabójcę, Sam stała się nie do wytrzymania i to dla wszystkich współpracowników. Nie mogła znieść porażki, choć koniec końców to ona założyła grabarzowi kajdanki.
Wbrew pozorom Joasia także nie była zadowolona. Bardzo przeżywała śmierć ostatniej kobiety, czuła się za nią odpowiedzialna i nie pomagało tłumaczenie, że ostatecznie dzięki niej złapano zabójcę. Była całowicie pewna swego - chciała zrezygnować ze stanowiska i pracować jako asystentka. Pozostawało tylko zaczekać, aż Stary w końcu znajdzie dla niej trochę czasu.
Jedynym pozytywem było ponowne ocieplenie relacji z Anią. Joasia czuła się winna i dlatego szybko zapomniała, o co miała do przyjaciółki pretensje. Za każdym razem, kiedy na nią patrzyła, przypominała sobie widok Kaśki i Rafała, obściskujących się w łazience. Czuła się prawie tak, jakby to ona odbijała Ance faceta.
Wybaczyła także Kaśce i pozostałym asystentom. Nie była pamiętliwa, a żadne z nich nie należało do najważniejszych osób w jej życiu, więc i nie mogli jej tak bardzo zranić. Tylko Sebastianowi nie potrafiła wybaczyć, a fakt, że w ogóle się o to nie starał, znacznie pogarszał sprawę.
Dopiero w drugim tygodniu kwietnia Stary wrócił na dobre do pracy na komendzie. Natychmiast zaczęły się wycieczki stęsknionych podwładnych, z których każdy miał do niego niezliczone sprawy.
Joasia od razu postanowiła jasno wyłożyć sprawę. Stary nie był zadowolony.
- Przyznam, że bardzo mnie pani zaskoczyła - powiedział, marszcząc czoło. - Razem z przełożonymi uznaliśmy pani zasługi. Zamierzałem awansować panią na nadkomisarza.
Kobieta uśmiechnęła się.
- Bardzo dziękuję, ale uważam, że tak będzie dla wszystkich lepiej.
- Czy na pani decyzję ma wpływ rezygnacja pana Sebastiana? - zapytał wprost komendant.
Joasia spodziewała się tego. Sebastian ubiegł ją i pierwszy dopadł szefa, oznajmiając mu, że na stałe przenosi się do Ameryki.
- Nie - odparła, choć nie była to całkowicie zgodne z prawdą.
- No dobrze, więc powiem pani to samo, co powiedziałem panu Sebastianowi. Nie lubię podejmować szybkich decyzji i dlatego nie przyjąłem jego rezygnacji i nie przyjmę również pani. Do końca kwietnia macie czas na przemyślenie sprawy i jeśli nadal będziecie zdecydowani, rozwiążę umowę z panem Sebastianem, pani rozpocznie pracę na stanowisku asystentki, a ja zatrudnię nową parę komisarzy.
Aśka nie była zadowolona z takiego rozwiązania, ale znała Starego i tego się właśnie spodziewała. W złości rozważała nawet całkowitą rezygnację z pracy, ale ostatecznie postanowiła odpuścić. Ostatecznie niecałe trzy tygodnie nie mogły zrobić jej wielkiej różnicy. Sebastian i Sam mieli wyjechać w sobotę, w związku z czym nie miała być już dłużej narażana na ich towarzystwo.
Poniedziałkowy wieczór postanowiła poświęcić na gruntowne porządki. Dawno nie miała na to czasu ani ochoty, a teraz robiła wszystko, by czymkolwiek się zająć. Była sama, bo Kalina znowu nocowała u Zuzi, co ostatnio dość często się zdarzało, więc nikt nie zawracał jej głowy. Wyrzuciła na środek salonu zawartość wszystkich szafek i półek, po czym zaczęła spokojnie wycierać kurz. Kiedy niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi, wcale nie była zadowolona.
- To są jakieś żarty - mruknęła sama do siebie, zaglądając przez wizjer na zewnątrz.
Otworzyła drzwi, ale jej mina nie wróżyła nic dobrego i Sebastian stojący na klatce dobrze o tym wiedział. Joasia stanęła w progu, krzyżując ręce na piersiach. Nic nie wskazywało na to, żeby zamierzała go wpuścić.
- Mogę wejść? - zapytał mężczyzna po chwili ciszy.
- Nie widzę powodu - odparła Joasia bezlitośnie, opierając się o framugę i dając Sebastianowi do zrozumienia, że jego obecność nie jest w tym miejscu mile widziana.
Taka taktyka trochę zbiła policjanta z tropu, ale po chwili uśmiechnął się. Znał Joasię wiele lat i choć ostatnio trochę się od tego odzwyczaił, to kiedyś dość często spotykał się z podobnym zachowaniem. Kobieta potrafiła dać mu odczuć, że zrobił coś złego.
- No dobra - odparł, - w zasadzie to też dobre miejsce. Ładnie tu - dodał, rozglądając się po korytarzu. - Przytulnie.
- Nie mam czasu - oświadczyła Joasia stanowczo.
Chciała zamknąć drzwi, ale Sebastian przytrzymał je ręką i bezceremonialnie wszedł do środka.
- Przykro mi, ale jednak muszę zająć ci trochę czasu - powiedział.
Aśka poczuła, że wszystko się w niej gotuje. Sebastian był od niej dużo silniejszy, więc jej próba zamknięcia drzwi nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia. To dodatkowo ją podminowało.
- Jesteś bezczelny - wycedziła. - Czego tu szukasz? Nie wystarczy ci, że muszę spędzać w twoim towarzystwie osiem godzin dziennie?
- No zobacz, kiedyś spędzałaś w moim towarzystwie więcej czasu i nie narzekałaś - odparł Seba, unosząc brwi.
- Sama się sobie dziwię.
Odwróciła się na pięcie i skierowała się do salonu. Wiedziała, że nie wyrzuci Sebastiana siłą, więc postanowiła go ignorować. Miała nadzieję, że w ten sposób szybko się znudzi i wyjdzie. Nie interesował jej powód jego wizyty, nie chciała ani go słuchać, ani na niego patrzeć.
- Pewnie mam cię za co przepraszać - odezwał się po chwili Seba, - przynajmniej twoje zachowanie by na to wskazywało. Ale nie łudź się, nie zrobię tego.
Aśka ścisnęła mocniej szmatkę, którą zmywała półki, ale milczała. Miała ochotę po prostu mu przyłożyć, ale wiedziała, że Sebastian tylko czeka, aż poniosą ją emocje. Zbyt wiele było w niej żalu, by mogła sobie na to pozwolić. Od agresji do płaczu bylo już blisko, a naprawdę nie chciała się przy nim rozkleić.
Sebastian doskonale zdawał sobie sprawę z jej przemyśleń. Wiedział, że wzbiera w niej złość, a wyprowadzenie jej z równowagi to pierwszy krok do przełamania bariery.
- Obwiniasz mnie o wszystkie swoje nieszczęścia - kontynuował Sebastian, czując, że zaczyna się robić niebezpiecznie. - To ja byłem ten najgorszy, kiedy wyznałem ci uczucie, kiedy spotykałaś się z Błażejem, kiedy bałaś się po napadzie. I teraz także jestem, bo odważyłem się ułożyć sobie życie bez twojego pozwolenia.
Joasia poczuła łzy pod powiekami. Słowa Sebastiana sprawiały jej ból głównie dlatego, że mówił prawdę. To jego zawsze obwiniała o wszystko, co się wokół niej działo, ale nie bez powodu. Nie zamierzała mu jednak wyjaśniać swojego punktu widzenia.
- Nienawidzisz Sam, bo widzisz w niej zagrożenie - powiedział Seba, uśmiechając się złośliwie. - Tak naprawdę chciałabyś być nią, zwyczajnie jej zazdrościsz.
- Nieprawda - warknęła kobieta, nim zdążyła ugryźć się w język.
- Prawda - odparł Sebastian zadowolony, bo Joasia wyraźnie przestawała nad sobą panować. - Jest pewna siebie, potrafi zjednać sobie ludzi i osiągnąć cel. Wkurza cię to, bo przemawia przez ciebie zazdrość.
- Tak, masz rację - powiedziała w końcu Joasia, odwracając się gwałtownie. - Zazdroszczę jej, bo odebrała mi ciebie. Miałeś tam pojechać na rok, zdobyć nowe doświadczenia, nauczyć się czegoś, przeżyć przygodę. Ale spotkałeś ją i zapomniałeś o wszystkim, co mi obiecywałeś. Chcesz tam zostać i żyć z nią? Proszę bardzo. Tylko nie pieprz mi tu o przyjaźni.
- I właśnie tu cię boli. Powiedziałaś, że pogodziłaś się z moim wyjazdem, że życzysz mi szczęścia i nagle się okazuje, że jest dokładnie odwrotnie.
- Pogodziłam się z twoim wyjazdem - odparła Joasia cicho. - Ale nie z tym, że cię straciłam. Nie sądziłam, że przyjedziesz tu i będziesz mnie traktować jak obcego człowieka.
- Bo się z tobą nie zgodziłem? - zapytał Seba, unosząc brwi. - Mam prawo mieć swoje zdanie.
- Dwoiłam się i troiłam, żeby wam pomóc przy sprawie, ale ty zacząłeś traktować mnie tak jak ona, jak śmiecia. Wciskałeś mi jakieś bajki, jak to rzekomo zawsze będę twoją partnerką i co? I gówno - podsumowała.
- To nie moja wina, że Stary przydzielił cię do pomocy! - zawołał Seba ze złością. - Gdybyś się wywiązała ze swoich obowiązków...
- Gdybym wykonywała wasza polecenie, grabarz nadal byłby na wolności! - odparowała kobieta bez zastanowienia.
- Tobie wcale nie chodziło o garabarza. Chciałaś tylko udowodnić wszystkim, że jesteś lepsza od Sam.
- Chciałam złapać mordercę i gdybyś raczył mi pomóc...
- Wiesz co, Aśka, zawsze taka byłaś - powiedział mężczyzna poirytowany. - Nigdy nie mówisz wprost, o co ci chodzi, tylko zasłaniasz się wszystkim i wszystkimi. Taka odważna pani komisarz i nie potrafi się przyznać?
- Czego ty ode mnie chcesz? - zapytała Aśka ze złością.
- No przyznaj się, dlaczego jesteś na mnie taka wściekła. Powiedz w końcu prawdę - prowokował ją Seba.
- Powiem ci prawdę: nienawidzę cię. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu wyjedziesz do tych swoich Stanów i mam nadzieję, że więcej cię nie zobaczę - mówiła, trzęsąc się ze złości.
- I znowu zasłaniasz się kłamstwami.
- Tak? To niby jaka jest prawda?
- Zakochałaś się we mnie - oświadczył Sebastian z satysfakcją.

6 komentarzy:

  1. Wow, świetnie! Ciekawe co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna część! ; )
    Przyznam, że zaciekawiła mnie...
    Sebastian stanowczo przesadza, też się powinien przyznać do błędów, a nie tylko wytykać je Asi... W końcu to on ją traktował, jak powietrze.
    Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe po co Sebastian przyszedł do Asi. W jakim celu? Dlaczego mu tak na tym zależy? Chce zabawić się jej uczuciami? A może był z Sam tylko po to, aby wzbudzić zazdrość kobiety? Intrygująca część, nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, tylko przerwać w takim momencie? Ach, może uda mi się wytrwać do następnej części, pewnie będzie bardzo intrygująca. Mam nadzieję że pojawi się szybko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam i już spieszę z komentarzem. Dopiero teraz, ale wcześniej byłam zajęta pisaniem... Część zaiste prześwietna! Ojoj coś tak czuję nadchodzące komplikacje! To zachowanie Sebastiana jest podłe! Tak jest p o d ł e! Jak o może być taki oziębły, wobec Asi? Ta ich rozmowa nie wróży niczego dobrego... Czekam na nową część i przyznaję Ci mój prywaty złoty medal, Jowito. Laur od Czytelnika!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo intrygujaca czesc. Czekam na cd.:-D

    OdpowiedzUsuń