środa, 12 września 2012

42. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Pomoc drogowa przybyła w kilka minut później. Sebastian podpisał stosowne dokumenty, oddał kluczyki i razem z Joasią ruszył w kierunku centrum.
- Może zamówię ci taksówkę? - zaproponował.
- A może przejdziemy się kawałek? - zapytała kobieta nieśmiało. - Sama już się raczej nie wybieram na spacery o tej porze...
- I słusznie - skwitował Seba.
Szli żwawo w kierunku osiedla Joasi, rozmawiając swobodnie. Czekało ich przynajmniej pół godziny marszu, ale rześkie, nocne powietrze sprawiało, że spacer był niezwykle przyjemny. Kobieta znowu zaczęła się zastanawiać, na ile poważny jest związek Sebastiana i Sam. Nie śmiała jednak o to zapytać, bojąc się, że mężczyzna może to opatrznie zrozumieć. Nie chciała, żeby wiedział, jak bardzo jest zazdrosna - zarówno jako przyjaciółka, partnerka, jak i kobieta.
Skręcili w uliczkę, która prowadziła do bloku Joasi i dostrzegli jakiś kształt znikający za rogiem.
- To on - powiedziała kobieta bez wahania. - Ten facet.
Wystarczyło jedno spojrzenie i Aśka już wiedziała, że Seba chce zrobić dokładnie to co ona. Puścili się biegiem w kierunku, gdzie przed chwilą zniknął tajemniczy mężczyzna. Sebastian szybko osiągnął przewagę i zniknął za zakrętem, a kiedy Joasia tam dobiegła, już szamotał się z uciekinierem. Zbliżyła się do nich, wyciągając na wszelki wypadek broń i dostrzegła, że Seba właśnie skuwa podejrzanego. Ściągnął mu kaptur i odwrócił w ich stronę.
Oboje zamarli. Przez dłuższą chwilę żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Joasia wpatrywała się w oczy dręczącego ją mężczyzny i czuła obezwładniającą pustkę.
- To ty? - zapytała w końcu cicho, robiąc krok w stronę Błażeja. - Jak mogłeś mi to zrobić?! - zawołała, czując, że wreszcie narasta w niej złość. - Przecież wiedziałeś, co przeżywam!
- Aśka, to nie tak... - zaczął.
Jednak nie dane było mu skończyć. Sebastian zamachnął się i uderzył go prosto w twarz, łamiąc mu nos. Krew zalała twarz Błażeja, ale żadne z komisarzy się tym nie przejęło. Sebastian uderzył go po raz kolejny, ponownie uderzając w twarz. Polonista zachwiał się i oparł plecami o ścianę budynku. Joasia złapała mocno przyjaciela, który już szykował się do zadania kolejnego ciosu.
- Zostaw - mruknęła.
- Jeszcze go bronisz?! - zawołał. - Skurwiel zatruwał ci życie!
- Nie bronię go. Po prostu nie chcę, żebyś miał kłopoty.
- Aśka, ja nie chciałem nic złego - wychrypiał Błażej, plując krwią.
- Lepiej się zamknij -warknął Seba, zbliżając się znowu niebezpiecznie do skutego mężczyzny.
- Chciałem być ci potrzebny - mówił dalej Błażej, odwracając się bokiem do Sebastiana na wypadek, gdyby jednak Joasia nie zdołała go powstrzymać. - Chciałem, żebyśmy zamieszkali razem...
- Jesteś zwykłym śmieciem - powiedziała Aśka, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie mogę uwierzyć, że się w tobie zakochałam.
Odeszła od mężczyzny, wyciągając telefon. Nie docierały już do niej ani jękliwe wyjaśnienia polonisty, ani coraz ostrzejsze odpowiedzi Sebastiana. Chciała wezwać patrol, żeby jak najszybciej pozbyć się towarzystwa Błażeja. Nie miała ochoty więcej na niego patrzeć.
Kiedy mundurowi zabrali zakrwawionego Błażeja i komisarze znowu zostali sam na sam, zapadła nienaturalna cisza. Bez słowa ruszyli powoli w stronę mieszkania Joasi, oboje pogrążeni we własnych myślach.
- Wejdziesz? - zaproponowała cicho kobieta, kiedy zatrzymali się pod jej blokiem. - Wiem, że jest późno, ale może... napilibyśmy się jeszcze herbaty.
Sebastian przystał chętnie na tą propozycję. Czuł, że Joasia jest bardzo przygnębiona po spotkaniu z Błażejem i uważał, że nie powinna być teraz sama.
Usiedli z herbatą w salonie i milczeli długo. Sebastian czekał spokojnie, aż Aśka przetrawi wszystko, co się stało i będzie gotowa się odezwać. Dopiero kiedy na jej policzkach dostrzegł ślady łez, postanowił jednak przejąć inicjatywę. Objął ją delikatnie, chcąc okazać jej wsparcie. Kobieta chętnie się przytuliła, pociagając nosem.
- Jestem taka głupia... - szepnęła. - Dałam się nabrać na tą jego romantyczną gadkę i ładne oczy...
- Nie bądź dla siebie zbyt surowa - odparł łagodnie Sebastian.
- Nie mogę uwierzyć, że śledził mnie, chociaż wiedział, jak się bałam... A potem przychodził tu i udawał, że mnie wspiera, że mi pomaga...
Seba pogłaskał ją delikatnie po włosach. Bardzo jej współczuł. Nigdy nie lubił Błażeja, można w zasadzie pokusić się nawet o stwierdzenie, że go nienawidził, ale nie życzył przyjaciółce takiego zakończenia związku. Nie zasłużyła na takie rozczarowanie.
- Nie był ciebie wart - powiedział stanowczo. - Żadna strata. Znajdziesz kogoś, kto naprawdę będzie na ciebie zasługiwał.
Kobieta podniosła wzrok. Policzki miała mokre od łez, a oczy czerwone, ale Sebastianowi jeszcze nigdy tak bardzo się nie podobała. Lubił tę jej ludzką naturę. Gdyby jeszcze potrafiła okazać emocje w inny sposób...
Było zupełnie jak w Zakopanym. Aśka nie wahała się ani chwili, w ogóle nie zastanawiała się, co robi. Przysunęła się do Sebastiana i pocałowała go czule.
W tym momencie jakoś żadne z nich nie pamiętało o Sam. Joasia wciąż płakała, chociaż wszystkie negatywne uczucia związane z Błażejem momentalnie z niej uleciały. Położyła dłoń na policzku Sebastiana, przysuwając się do niego bliżej, jakby się bała, że mężczyzna jej ucieknie. Wbrew wszystkiemu co mówiła i myślała, w tym momencie chciała tylko jednego.
Tym razem nie znalazł się nikt, kto by im przeszkodził. Kalina znowu nocowała w areszcie, a Sam była święcie przekonana, że Sebastian nadal czeka na lawetę. Zresztą, i tak nie dodzwoniłaby się do niego - jego telefon rozładował się, kiedy wracali z komendy.
Żadne z kochanków nie pamiętało, jak znaleźli się w sypialni. Dopiero pół godziny później, kiedy leżeli obok siebie w łóżku Joasi, zaczęli powoli odzyskiwać rozum. Seba odchrząknął i usiadł, drapiąc się po głowie. Nie bardzo wiedział, jak się zachować. Aśka nie odzywała się i nie był pewien, czy to dobry, czy zły znak.
W końcu wychylił się i zapalił lampkę. Kiedy się odwrócił, Joasia także siedziała na łóżku, zasłaniając się odruchowo kołdrą. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem kobieta uśmiechnęła się nieśmiało. Sebastian poszedł w jej ślady. Ulżyło mu.
- Idę się wykąpać - oświadczyła niespodziewanie Joasia.
Sięgnęła po rozciągnięty podkoszulek, który służył jej za piżamę, narzuciła go na siebie i wyszła z sypialni, zostawiając Sebastiana sam na sam z myślami. Tak naprawdę chciała mu zaproponować wspólną kąpiel, ale nie była na tyle śmiała, żeby to zrobić i miała cichą nadzieję, że mężczyzna zrozumie jej intencje.
Niestety Sebastian nie posiadł jakże pożytecznej sztuki czytania między wierszami i jeszcze przez chwilę siedział na łóżku z niezdecydowaną miną. W końcu postanowił zachować się jak facet i wstał, żeby odnaleźć na podłodze wszystkie zagubione części swojej garderoby.
Kiedy kilka minut później Sebastian zapukał do drzwi łazienki, Aśka była pewna, że osiągnęła swój cel. Wpuściła go bez oporów, ale uśmiech zniknął jej z twarzy, kiedy stwierdziła, że mężczyzna jest całkowicie ubrany.
Sebastian wszedł powoli do środka i przysiadł na brzegu wanny, skutecznie unikając wzroku Joasi. Kobieta już wiedziała, że nie wróży to nic dobrego, ale postanowiła niczego mu nie ułatwiać i cierpliwie zaczekać, aż sam zdecyduje się odezwać.
- Odkąd przyjechałem, próbuję ci coś powiedzieć - zaczął w końcu niepewnie. - Ale najpierw te akta i kupa roboty... A dzisiaj było tak miło i nie chciałem tego psuć.
- Rozumiem, że w końcu nadszedł ten moment - wtrąciła Joasia, nie mogąc się powstrzymać.
- Kiedyś muszę to zrobić - westchnął.
Aśka widziała jegno zdenerwowanie i niepewność i w duchu zaczynała już świętować. To mogło oznaczać tylko jedno: chciał ponownie zaproponować jej związek. Jedna różnica miała polegać na tym, że nie spotkałby się z odmową po raz drugi.
- Postanowiłem zostać w Stanach na stałe - oznajmił Seba na wydechu, przerywając Joasi coraz to odważniejsze rozmyślania.
Zamarła. Wcześniej już to podejrzewała, nawet wydawałoby się, że zdołała się z tym pogodzić. Teraz jednak całkowicie ją zaskoczył. Była absolutnie pewna, że te chwile spędzone razem w łóżku zmieniły wszystko. A jednak Sebastian pozostał Sebastianem, dla niego seks nigdy nie był czymś wiążącym.
- Nie chcę, żebyś myślała, że cię wykorzystałem - powiedział cicho mężczyzna. - Bo naprawdę tego nie chciałem. Nie zrobiłbym tego, jesteś moją przyjaciółką...
W pierwszej chwili Joasia poczuła przypływ złości, ale teraz, kiedy zobaczyła, jak Sebastian przybity wpatruje się w swoje kolana, cała irytacja rozpłynęła się.
- Bardzo bym nie chciał, żeby to coś między nami zniszczyło - kontynuował Sebastian, gapiąc się nadal na swoje nogi. - Nawet nie wiem, jak cię przepraszać... - dodał bezradnie.
- Nie musisz - odparła Joasia. - Przecież się nie opierałam, prawda? A jeśli chodzi o resztę... Już dawno wiedziałam, że będziesz chciał tam zostać. Zapuściłeś korzenie - dodała z uśmiechem, - a tutaj nic cię nie trzyma.
- To nie chodzi o pracę - sprostował szybko Sebastian, podnosząc w końcu wzrok. - To wszystko, co ci opowiadałem przez telefon... to oczywiście prawda, ale ja zawsze lubiłem tu pracować, z tobą. Nawet jeśli wkurza mnie polskie prawo i te wszystkie ograniczenia... Tam naprawdę łatwiej coś zdziałać, masz możliwości i środki. Ale ze względu na to nie rzucałbym wszystkiego i nie przeprowadzałbym się. Wolę pracować tutaj.
Urwał na moment i spojrzał na Joasię z zaciętą minął, jakby spodziewał się jej poparcia. Ona jednak milczała, czekając na ciąg dalszy.
- Chcę tam zostać ze względu na Sam - powiedział w końcu. - Wiem, że po tym, co się przed chwilą stało to może nie zabrzmieć zbyt wiarygodnie... ale dobrze nam się układa i nie chcę tego zniszczyć. Ona na pewno nie przeprowadzi się do Polski, więc nie pozostało mi nic innego.
- Myślisz, że to miłość na całe życie? - zapytała cicho Joasia.
- Nie wiem, ale mam resztę życia, żeby się przekonać - odparł Seba z uśmiechem.
Aśka pokiwała głową. Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Cała euforia sprzed kilku minut zupełnie z niej uleciała. Jeszcze przed chwilą wszystko widziała w różowych barwach, teraz miała tylko ochotę położyć się i zasnąć, choć na moment zapomnieć o tym wszystkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz