sobota, 1 września 2012

32. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Kiedy wróciła do domu, natychmiast wyczuła napiętą atmosferę, choć nie była świadkiem awantury. Kalina, która zdążyła wrócić od koleżanki siedziała zamknięta w swoim pokoju, a Błażej z obrażoną miną oglądał telewizję. Joasia nie odezwała się ani do jednego, ani do drugiego. Schowała się w sypialni, podłączyła telefon do ładowania i wybrała numer Sebastiana. Już po chwili usłyszała jego głos.
- Aśka, nie mogę teraz rozmawiać - powiedział mężczyzna. - Jestem w pracy.
Chciała coś odpowiedzieć, ale dosłyszała jeszcze kilka słów po angielsku wypowiedzianych zapewne do Sam, jego amerykańskiej partnerki, a potem urywany dźwięk świadczący o zakończeniu połączenia.
- Świetnie - powiedziała sama do siebie. - Po prostu rewelacyjnie.
Sebastian pojawił się w Krakowie następnego dnia wieczorem. Najpierw pojechał do domu, potem wstąpił na komendę, żeby osobiście obejrzeć nagrania i porozmawiać z przyjaciółmi, aż wreszcie skierował się do mieszkania przyjaciółki.
Aśka otworzyła mu w nie najlepszym nastroju. Chwilę wcześniej mimowolnie wysłuchała awantury pomiędzy Kaliną i Błażejem. Emocje nie zdążyły jeszcze opaść, a Joasia wiedziała, że przyjazd Sebastiana tylko pogorszy sprawę.
- Cześć - powiedziała, uśmiechając się z wysiłkiem. - Wejdź.
Policjant przeszedł do salonu, gdzie spotkał Błażeja. Mężczyźni zmierzyli się nienawistymi spojrzeniami, nie wysilając się nawet na udawanie, że wszystko jest w porządku. Joasia postanowiła to ignorować.
- Chodź, zrobię ci kawę, na pewno jesteś wykończony po podróży - zaproponowała.
- Herbatę, jeśli już - odparł Seba. - Odzwyczaiłem się od kawy.
Joasia uniosła brwi, ale nic nie powiedziała. Przeszli we dwójkę do kuchni, żeby pozbyć się towarzystwa Błażeja i usiedli na taboretach.
- Właśnie wracam z komendy - powiedział Seba poważnym tonem. - Dzisiaj w nocy dwie ulice stąd ciężko pobito nastolatkę. Wszystko wskazuje na to, że zrobili to ci sami sprawcy.
- Co z tą dziewczyną?
- Jest nieprzytomna. Nie wiadomo, czy uda się ją uratować.
Komisarz obserwował uważnie reakcję partnerki. Kobieta spojrzała przez okno na ciemną ulicę i przez dłuższą chwilę milczała zamyślona. Nie mogła zaprzeczyć, że wspomnienia napadu wzbudzały w niej lęk potęgowany tylko przez wieści o kolejnych pobiciach.
- Przez to wszystko boję się wychodzić wieczorem - mruknęła, nie odwracając wzroku od okna. - Wciąż mi się wydaje, że to się znowu zdarzy...
- Masz prawo się bać - odparł spokojnie Seba, ale Joasia zauważyła, że patrzy na nią z troską. - To żaden wstyd.
- Rozmawiałeś z Anką? - odgadła natychmiast kobieta, uśmiechając się krzywo.
- Przez chwilę - przyznał. - Zresztą, nieważne. Przyjechałem, bo chciałem porozmawiać o tym, co powiedziałaś mi przez telefon kilka tygodni temu.
- Posłuchaj - przerwała mu szybko Aska, - byłam obolała i zmęczona. Bałam się, że nie wyzdrowieję, nie wrócę do pracy, nie zacznę znowu normalnie żyć. Nie myślałam co mówię. Przepraszam.
Nie brzmiało to wcale szczerze, raczej tak, jakby chciała po prostu uciąć temat i Sebastian bezbłędnie odczytał jej intencje. Pokiwał głową.
- A ja myślę, że właśnie wtedy powiedziałaś to, co naprawdę czujesz - oświadczył spokojnie.
- I naprawdę przyjechałeś po to, żeby pogadać o głupotach? - zapytała Joasia z kiepsko skrywaną złością.
- To nie są głupoty - powiedział Seba, nie dając się zbić z tropu. - Jeśli uważasz, że zostawiłem cię, chociaż...
- Daj spokój, Seba - mruknęła kobieta. - Może i faktycznie przez moment tak pomyślałam, ale miałam gorszy okres, tobie się to nie zdarza?
- Chciałem po prostu, żeby to było między nami jasne.
- I po to leciałeś tu na dwa dni aż ze Stanów? - zapytała Joasia z pobłażliwym uśmiechem na twarzy.
- No dobra, jest też drugi powód - przyznał w końcu Seba i ku zaskoczeniu partnerki także sie uśmiechnął. - Stęskniłem się za tobą i chciałem cię zobaczyć.
Aśka zaśmiała się. Atmosfera momentalnie się oczywiściła, a ona poczuła się w towarzystwie Sebastiana tak dobrze jak kiedyś.
- Tak się cieszę, że przyjechałeś - wyznała z nutą czułości w głosie, przysuwając się do Sebastiana.
- Jak mi ładnie powiesz, że za mną tęskniłaś, to będę wpadać częściej - powiedział Seba z chytrym uśmieszkiem.
- Tęskniłam, tęskniłam - odparła Joasia, ściszając nieco głos w obawie, że Błażej ją usłyszy i opatrznie zrozumie jej słowa. - Znajdziesz dla mnie trochę czasu zanim wrócisz do tych swoich Stanów? Dawno nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać...
- Bo nie odbierałaś ode mnie telefonów - zauważył Seba. - Właściwie... to zarezerwowałem dla ciebie sporo czasu - powiedział powoli. - Ustaliłem z Bartkiem, że na razie zabierają z dołu ochronę, ja ci wystarczę.
- Jak to? Przecież przyjechałeś tylko na dwa dni, a poza tym... - zaczerwieniła się lekko i dokończyła prawie szeptem - Błażej tu jest.
- Tak, obronisz go w razie czego - zaśmiał się Seba, nie dbając nawet o to, by ściszyć głos. - Aśka, ja wiem, że ty sobie poradzisz, jeśli zajdzie taka konieczność. Chodzi tylko o to, żebyś czuła się bezpiecznie.
- No ale przecież i tak zaraz wracasz do Stanów...
- Powiedzmy, że dam radę sobie zorganizować dłuższy urlop - odparł wymijająco policjant. - To co, mogę zostać?
Aśka uśmiechnęła się.
- Mam wolną kanapę w salonie - powiedziała, klepiąc partnera po ramieniu.
Jeśli wcześniej atmosfera w mieszkaniu policjantki była napięta, trudno w ogóle znaleźć słowa na opisanie nastrojów po wprowadzeniu się Sebastiana. Kalina wciąż wściekała się z powodu Błażeja i otwarcie sprzymierzyła się z Sebastianem, który także nie trawił polonisty. Nauczyciel był wściekły, ale szybko znalazł sposób na doprowadzanie komisarza do niemej furii. Spędzał z Joasią przesadnie dużo czasu i bywał bardzo wylewny w towarzystwie rzekomego rywala. W takich sytuacjach Kalina zwykle natychmiast opuszczała pomieszczenie, chociaż i tak starała sie unikać przebywania w tym samym miejscu co Błażej. Sebastian przybrał inną taktykę - zachowywał się tak, jakby nie słyszał odgłosów mlaskania czy coraz śmielszych propozycji nauczyciela i nie widział jego rąk wsuwających się pod bluzkę Joasi przynajmniej kilkanaście razy dziennie.
Pani komisarz była bardzo zażenowana zachowaniem Błażeja. Zawsze krępowało ją publiczne okazywanie uczuć, a robiąc to na oczach Sebastiana czuła się wyjątkowo źle. Błażej jednak nie reagował na jej delikatne prośby czy sugestie, więc przyjęła taktykę przyjaciela i także postanowiła w miarę możliwości ignorować natręta.
Dopiero trzeciego dnia po przyjeździe Sebastiana komisarzom udało się wybrać na spacer, pozbywając się tym samym towarzystwa nauczyciela. Chwilę wcześniej mężczyźni wdali się w awanturę, bo Błażej twierdził, że Seba otacza Joasię nadmierną opieką, której ona wcale nie potrzebuje. Policjant miał na ten temat dokładnie przeciwne zdanie, a namówienie Joasi na spacer było poniekąd sposobem udowodnienia konkurentowi, że Joasia nie narzeka na jego troskę.
- No nie wiem - mruknęła Joasia, stając na schodkach prowadzących do klatki i rozglądając się. Dochodziła dopiero osiemnasta, ale było już całkiem ciemno. - Chyba nie mam ochoty na spacer...
Sebastian uśmiechnął się ze zrozumieniem. Podszedł do Joasi, otoczył ją ramieniem i delikatnie nakłonił do zejścia ze schodków.
- Przejdziemy się tylko kawałek - powiedział łagodnie. - Nie martw się, nic ci nie grozi.
Joasia rozejrzała się niespokojnie ponad ramieniem Sebastiana. Z jednej strony czuła się bardzo niepewnie, ale z drugiej wyswobodzenie się z macek Błażeja było wielką ulgą.
- Bartek dzwonił dziś rano - odezwał się po chwili Seba. - Wcześniej chciałem ci powiedzieć, ale... nie było okazji.
Aśka zaczerwieniła się. Była wdzięczna Sebastianowi, że tak delikatnie to określił. Przez całe popołudnie Błażej kleił się do niej na kanapie.
- W każdym razie... - kontynuował policjant. - Bartek powiedział mi, że masz inne zdanie na temat tego nagrania sprzed komendy.
Zerknął na przyjaciółkę i zauważył, że wywraca oczami.
- No daj spokój, powiedz mi. Z kim się zwykle dzielisz swoimi przeczuciami, co?
- To nie jest kwestia przeczuć - odparła powoli kobieta. - Chociaż może... W każdym razie jestem pewna, że ten facet z nagrania to nie jest jeden z... z tamtych.
Sebastian poczuł, że Joasia przytula się do niego mocniej i pomyślał, że nie był to najszczęśliwszy moment na taką rozmowę.
- Nie rozpoznałabym ich, ale... - zawahała się, przypominając sobie reakcję Bartka. - Byli inni, po prostu. Wiem, że to głupio brzmi, ale to nie on, jestem pewna.
- Więc kto? - zapytał rzeczowo Sebastian. - Przychodzi ci coś do głowy?
- Nie... Najpierw myślałam, że to już jakaś paranoja... Ale Bartek chyba miał rację, to za dużo na przypadek, prawda?
Policjant pokiwał powoli głową.
- Wierzę twojej intuicji - odparł po chwili namysłu. - Już nie raz miałaś rację, choć przeczyła temu logika.
- Ale?
- Sam nie wiem. Kimkolwiek ten facet jest, najprawdopodobniej wie już, gdzie mieszkasz i raczej trudno zakładać, że dobrze ci życzy. A poza tym, dopóki nie zamkną tej bandy, która cię napadła, musimy zachować szczególną ostrożność.
Aśka mruknęła coś niezrozumiałego na znak zgody i przez dłuższą chwilę komisarze szli w milczeniu.
- Wiesz... - zaczęła nagle policjantka. - Chciałam pójść tam... no... do tamtej kobiety, która wezwała pogotowie... podziękować jej. Ale boję się iść w te okolice, jakoś... jakoś sobie tego nie wyobrażam.
- Nie martw się, Anka z nią rozmawiała. Jak tylko cię przenieśli z OIOMu, pojechała do niej, podziękowała i powiedziała, że przeżyłaś. Mówiła, że kobieta bardzo przejęła się twoim losem.
- Aśka!
Komisarze odwrócili się jak na rozkaz. W ich stronę biegła Kalina. Joasi przeszło przez myśl, że między nią i Błażejem w końcu doszło do czegoś złego.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona, kiedy nastolatka zatrzymała sie przed nią zdyszana.
- Słuchaj... Czy Zuza może u nas zostać na noc? Wiem, że jest ciasno - dodała szybko, - ale ma straszny kwas w domu, jej starzy ciągle piją...
Joasia miała okazję poznać rodziców Zuzi i wiedziała, że ma bardzo nieciekawą sytuację w domu. Podczas jednej ze spraw przesłuchiwala, a raczej próbowała przesłuchiwać pijane małżeństwo, które później okazało się rodziną koleżanki Kaliny.
- Dobrze, tylko... lepiej będzie, jeśli nie wytłumaczysz jej dokładnie, dlaczego u nas jest tak tłoczno - mruknęła.
- Jasne, to ja lecę do niej.
Uśmiechnęła się jeszcze do Sebastiana, z którym ostatnio trzymała sztamę i pobiegła w przeciwnym kierunku.
- Co to za Zuza? - zapytał komisarz, patrząc za oddalającą się nastolatką.
- Dobra dziewczyna, chociaż ma trudną sytuację.
- Przyjaźnią się?
- Czy ja wiem? - odparła Joasia zamyślona. - Spędzają ostatnio coraz więcej czasu razem i nawet jestem z tego zadowolona.
Umikła. Mimowolnie zaczęła się zastanawiać, jak uspokoić relacje panujące w domu przynajmniej na tę jedną noc, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Oczywiście najwygodniej byłoby, gdyby Błażej wrócił do siebie, ale jak mu to delikatnie zaproponować, żeby się nie obraził?
- Dlaczego on cały czas u ciebie mieszka? - zapytał niespodziewanie Seba, jakby czytał w myślach przyjaciółki.
- Już ci mówiłam, dla bezpieczeństwa...
Sebastain uśmiechnął się ironicznie.
- Wiesz co, wracajamy - poprosiła Joasia, czując, że za chwilę zostanie zmuszona do rozmowy o Błażeju. - Zrobię jakąś kolację, zanim Kalina wróci z Zuzą.
Ponownie pozwoliła się objąć i ruszyli w stronę klatki, choć nie zdążyli zajść daleko. Żadne z nich nie zauważyło postaci w kapturze, obserwującej ich zza rogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz