niedziela, 12 grudnia 2010

156.

- Poniekąd. Jeśli chodzi o piżamę, niech to będzie raczej koszula nocna i to najlepiej rozpinana, kilka sztuk. Co do bielizny to pamiętaj, że staniki mają być laktacyjne, a majtki w jakimś przemyślanym rozmiarze, bo ona nie będzie od razu taka chudziutka jak przed ciążą, zwykłe, bawełniane. Poza tym wkładki laktacyjne, podpaski, tylko niech będą naprawdę duże i chłonne, bo połóg to koszmar. Leje się z człowieka jak z kranu...
- Czekaj, czekaj... wkładki laktacyjne?
- No tak – westchnęła Ania. – Kiedy kobieta karmi piersią, pokarm pojawia się nie tylko w momencie przystawienia dziecka – wyjaśniła cierpliwie. – Poza karmieniami mleko wycieka i pojawiają się jednoznaczne plamy. Po to właśnie są wkładki. Tylko pamiętaj, że wtedy stanik musi mieć miseczki przynajmniej o jeden rozmiar większe, bo piersi w czasie laktacji są duże, nabrzmiałe i bardzo wrażliwe.
- Chyba powinienem to notować... – mruknął.
- Lepiej skup się na prowadzeniu samochodu – odparła. – Dobra, kontynuujmy. Wiesz, co to jest odciągacz pokarmu?
- Eee...
- Po prostu zajdź na przykład do apteki i kup – skwitowała. – Najlepiej ręczny. Położna pokaże wam, co z tym zrobić. Co dalej... – zastanowiła się przez moment. – No takie podstawowe rzeczy, jak na przykład kubeczki jednorazowe. Ważny jest też zegarek ze wskazówką pokazującą sekundy. No i aparat fotograficzny – dodała z uśmiechem.
- Kurczę... Jakoś tak uciekły mi te ostatnie miesiące ciąży – westchnął.
- Patrz, żeby poród ci nie uciekł – odparła ze złośliwym uśmiechem.
- No dobra, co mam jeszcze spakować?
- Rzeczy dla dziecka – powiedziała tonem świadczącym o tym, że jej zdaniem dla każdego powinno być to oczywiste. – No wiesz, czapeczki, pajacyki, koszulki, kaftaniki, skarpetki, pieluszki, kocyk. Poza tym coś do pielęgnacji, czyli mydełko, tylko koniecznie dla niemowląt, jakaś oliwka, krem do pupy, miękka szczotka do włosków, jałowe gaziki, jakieś waciki czy coś, no i spirytus.
- Spirytus? – zdziwił się Seba. – Po cholerę?
- Do pielęgnacji pępka, tatusiu – mruknęła ironicznie. – I nie zapomnij o dokumentach, bo będzie wtopa.
- Dowód osobisty i książeczka ubezpieczeniowa, tak?
- Plus karta przebiegu ciąży i wszelkie wyniki badań. I wiesz co, jeszcze wracając do kosmetyków... weź koniecznie jakieś delikatne mydło i płyn do higieny intymnej. Na wszelki wypadek możesz też spakować jednorazową maszynkę do golenia, albo na przykład jakiś krem depilujący, np. Veet. I pamiętaj, żeby zabrać coś lekkiego do jedzenia, na przykład jakieś biszkopty, owoce. Aśka uwielbia czekoladę, więc też możesz kupić. No i koniecznie woda niegazowana, ewentualnie jakiś sok, najlepiej winogronowy albo jabłkowy.
- Co ja bym bez ciebie zrobił...
- Dobra, dobra, lepiej weź się za to pakowanie. I wiesz co – dodała, widząc, że dojeżdżają na miejsce, - wysadź mnie i jedź do domu. Powinniście jak najszybciej załatwić kwestię kliniki.
- Ale jest dużo roboty...
- Nie ucieknie. Ucałuj Asię.
- Dzięki! – zdążył zawołać, kiedy zatrzaskiwała za sobą drzwi.
Pół godziny później wchodził do mieszkania. W drzwiach przywitał go Krzyś z legwanem na ramieniu.
- Już reaguje na imię – oświadczył z dumą, kiedy wyściskał ojca.
- Super – odparł Seba, świetnie udając entuzjazm.
- Chodź, Emma – chłopak zwrócił się do jaszczurki, - mam dla ciebie jabłko.
- A gdzie Asia? – zapytał, zaglądając do salonu.
- Śpi w sypialni – odparł maluch. – Źle się czuła.
Nic więcej nie musiał wiedzieć. Ściągnął buty i wszedł cicho do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna leżała na łóżku, przykryta kocem. Oczy miała otwarte, ale na widok narzeczonego tylko uśmiechnęła się delikatnie.
- Co się dzieje, kotku? – szepnął zaniepokojony, kucając przed nią.
- Dzisiaj chyba nigdzie się nie ruszę – mruknęła, usiłując ukryć cierpienie.
- Ale co ci jest? – dopytywał z lękiem.
- Mam skurcze – powiedziała cicho – i trochę krwawiłam.
- Co?! Musimy natychmiast jechać do lekarza! – zdenerwował się Seba.
- Nic się nie dzieje – zapewniła. – Skurcze są nieregularne i niezbyt silne, a krwi naprawdę było tylko troszeczkę. To znak, że szyjka macicy przygotowuje się do porodu.
Skrzywiła się i wcisnęła twarz w poduszkę. Poczuła, jak Sebastian delikatnie głaszcze ją po włosach. Wiedziała, że wcale go nie przekonała.
- Kotku, może jednak powinien zobaczyć cię lekarz? – zagadnął, kiedy się rozluźniła. – Przecież jeszcze za wcześnie...
- Takie objawy pojawiają się nawet na kilka tygodni przed porodem.
- Nie chcę, żebyś tak cierpiała...
- Nic na to nie poradzisz – odparła spokojnie.
- Mogę ci jakoś pomóc? Potrzebujesz czegoś?
Uśmiechnęła się. Wiedziała, że bardzo chce się jej na coś przydać.
- Mógłbyś przynieść mi szklankę soku – powiedziała w końcu.
- Już się robi.
Wrócił już po chwili, oprócz soku niosąc także talerz z jej ulubionymi ciastkami. Pomógł narzeczonej podnieść się do pozycji półsiedzącej, podkładając pod plecy poduszki i przycupnął na łóżku obok niej.
- No już nie patrz tak na mnie – mruknęła z uśmiechem. – Naprawdę to nic wielkiego. Po prostu nie chcę ruszać się z domu, nie czuję się na siłach.
- Nie ma problemu. Poleżysz sobie i odpoczniesz, a ja w międzyczasie spakuję torbę do szpitala, ok?
- Słyszałam, że Anka zrobiła ci pogadankę – dziewczyna pokazała ukochanemu język.
- Już ci doniosła? Kurdę, z babami ciężka sprawa...
- Sebuś, ja wiem, że to powinno być już dawno gotowe – powiedziała, - ale jakoś nie miałam głowy... – dodała usprawiedliwiającym tonem.
- Ja się tym zajmę – oświadczył. – Ale Anka dała mi tyle instrukcji, że nie jestem pewien, czy wszystko spamiętałem, więc poprawiaj mnie w razie czego.
Obdarzyła go uśmiechem. Przez kolejną godzinę obserwowała, jak z uwagą składa śpioszki, szuka czapeczek i szlafroku, a potem umieszcza to wszystko w torbie. Był całkowicie skupiony na tej czynności.
Wieczorem zjedli we trójkę kolację, a potem razem oglądali „Jumanji”. Krzysiek siedział z Emmą na kolanach, a psy leżały na podłodze, utkwiwszy w jaszczurce czujne spojrzenie. Joasia jak zwykle zasnęła w objęciach ukochanego. Mężczyzna nie miał zamiaru jej budzić, dopiero po zakończeniu chciał zanieść ją do sypialni. Ledwie jednak zdążył wstać, dziewczyna natychmiast otworzyła oczy.
- Śpij – mruknął uspokajająco, - zaniosę cię do sypialni.
- Nie, nie, ja jeszcze pójdę do łazienki. Ale wiesz co... – uśmiechnęła się niewinnie – zjadłabym kopytka.
- Zaraz ci zrobię – odparł natychmiast.
Kiedy piętnaście minut później nie pojawiła się w kuchni, Sebastian zaczął się niepokoić.
- Skarbie, wszystko w porządku? – zapytał, podchodząc pod drzwi łazienki.
- Wejdź na chwilę – usłyszał ściszony głos.
Wślizgnął się do łazienki i zastał Asię siedzącą na wannie. Płakała, trzymając dłoń na brzuchu. Zaaferowany grymasem bólu na jej twarzy dopiero po chwili zauważył na wannie krew. Przerażony zbliżył się szybko do ukochanej i ukucnął.
- Boli cię? – zapytał, siląc się na spokój.
- Znowu mam skurcze – szepnęła.
- Dobrze, zrobimy tak: ubierzemy się i pojedziemy do szpitala, ok?
- Boję się – wyznała. – A jeśli dziecku coś się stanie?
- Nawet tak nie myśl. To na pewno nic groźnego, ale oboje się uspokoimy, jeśli zobaczy was lekarz.
Pokiwała głową i pozwoliła zaprowadzić się do sypialni. Łzy bez ustanku spływały po jej policzkach, kiedy zbierali się do szpitala. Drżące ręce uniemożliwiały jej zrobienie czegokolwiek, przez co właściwie ubrał ją Sebastian.
- Krzysiu – szepnął Sebastian do syna, który już przysypiał, - muszę jechać z Asią do szpitala. Zawieźć cię do Ani i Rafała?
- Nie – wymruczał chłopiec, - zostanę w domu.
- Zadzwonię do ciebie rano. Dobranoc, skarbie.
Krzysiek przewrócił się na drugi bok, a Sebastian wyszedł z jego pokoju. Objął Asię i zaprowadził ją do samochodu. Przez całą drogę milczała, co jakiś czas pojękując tylko cicho. Starając się to ignorować, wyciągnął telefon i zadzwonił do Tomka z pytaniem o adres kliniki jego przyjaciela. To tam postanowił zawieźć Aśkę, mając nadzieję na bardziej komfortowe dla niej warunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz