środa, 29 grudnia 2010

167.

Wstała w poszukiwaniu stanika na zmianę. Nagle kichnęła i choć natychmiast niemal odruchowo zacisnęła uda, na jej spodniach pojawiła się niewielka, mokra plama.
- Przepraszam - jęknęła i cała czerwona czmychnęła do łazienki.
Sebastian przewrócił oczami. Stwierdził, że w sumie i tak ma tym razem sporo szczęścia, że akurat byli sami. To zwiększało szansę na szybsze zakończenie tematu. Tym razem postanowił zaczekać na nią spokojnie, udając, że niczego nie zauważył, choć oczywiście było to bardzo grubymi nićmi szyte.
Wróciła do sypialni kilkanaście minut później całkiem naga, zasłonięta tylko szlafrokiem. Ubrała się szybko, unikając jego wzroku. Dopiero kiedy zapięła ostatni guzik bluzki, odwróciła się do narzeczonego z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy.
- Przepraszam - powtórzyła. - Tak mi głupio...
- Daj spokój - odparł, wzruszając ramionami. - Chodź, zrobimy jakiś obiad.
Sierpień mijał stanowczo zbyt szybko, a im wciąż brakowało na coś czasu. Urlop Sebastiana szybko dobiegł końca i Asia musiała pogodzić się z faktem, że sporą część dnia spędzają osobno. Daria wróciła już do Warszawy, a Krzyś z zapałem oczekiwał rozpoczęcia roku szkolnego. Tymczasem Kubuś robił olbrzymie postępy i niemal każdego dnia zadziwiał czymś rodziców. Kiedy uśmiechnął się po raz pierwszy całkiem świadomie, oboje popłakali się ze wzruszenia. Joasia spędzała z nim cały swój czas. Bardzo często nosiła go na rękach, gadając jak najęta. Towarzyszył jej w niemal wszystkich domowych czynnościach, przyglądając się z uwagą.
Niestety sprawa porwania rodziny Starego nie zakończyła się szczęśliwie. Zmasakrowane ciało jego żony zostało porzucone w lesie, a córki do tej pory nie odnaleziono. Większość członków gangu Szakala pozostawała nieuchwytna, a do komendanta niezmiennie przychodziły groźby.
Tymczasem Sebastian miał własne problemy. Mimo zrozumienia, które panowało między nim i Joasią, w ich związku pojawiły się pewne zakłócenia.
- W sumie trudno to nazwać kryzysem - mówił któregoś dnia Ani, - ale nie jest za różowo. 
- A tak konkretniej?
- Aśka odsunęła się ode mnie. Zachowuje taki dziwny dystans... Nie chce się przytulić, usiąść na kolanach, już nie wspominając o seksie. Ja rozumiem oczywiście, że może nie mieć ochoty, że po porodzie może minąć sporo czasu nim znowu zechce... Ale żeby tak całkiem się izolować? Poza tym... już nawet nie śpimy razem.
- Jak to? - zdziwiła się Ania. - Nic mi nie mówiła...
- Jakiś czas temu przeniosła się do salonu, twierdząc, że nie chce spać w jednym pokoju z Kubusiem, bo nie może zmrużyć oka. Ale na przestawienie kołyski się nie zgodziła i po prostu spała z małym na kanapie. No więc koniec końców sam przeniosłem się do salonu, a ona wróciła z Kubą do sypialni.
Anka przysłuchiwała się temu z uwagą. Jak do tej pory przyjaciółka mówiła jej o wszelkich problemach z Sebastianem, tym razem jednak nie miała o tym zielonego pojęcia.
- I nie pokłóciliście się? Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego?
- No właśnie nie. Ale Aśka w ogóle jest jakaś dziwna... Nie chce nigdzie wychodzić. Nie rusza się już nawet na spacery z małym. Ostatnio tylko ja z nim wychodzę... Zaszyła się w domu i żadne argumenty nie pomagają.
- Spróbuję z nią pogadać - obiecała.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Jeszcze tego samego popołudnia wyrwała się z pracy i pojechała do przyjaciółki. Aśka wyglądała na zaskoczoną jej wizytą i, mimo nieszczerego uśmiechu, jakby niezadowoloną. Zaparzyła jednak herbatę i usiadła z nią w salonie. Początkowo rozmowa toczyła się swobodnie, ale Ania wciąż miała w pamięci prawdziwy cel swojej wizyty.
- Asieńko - zagadnęła w końcu, - między tobą i Sebastianem wszystko w porządku?
- Oczywiście - odparła natychmiast.
- Jesteś pewna?
- Skarżył ci się? - zapytała Aśka niemal ze złością.
- Raczej żalił. Zastanawia się, co złego zrobił.
- To nie o niego chodzi - mruknęła.
- Więc o kogo? - drążyła Ania.
- Po prostu nie mam ochoty na seks - powiedziała ostro. - Chyba mam do tego prawo?
- Oczywiście. Tylko dlaczego tak się od niego izolujesz?
Aśka nie odpowiedziała. Wstała gwałtownie, podnosząc ze stolika stosik książek. Gwałtowny wysiłek sprawił, że popuściła sporą ilość moczu. Natychmiast się zaczerwieniła, burknęła "przepraszam" i pobiegła do łazienki. Ania uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Przepraszam cię - mruknęła dziewczyna, wracając do salonu kilka minut później.
- Wiesz, Asiu - odparła Ania spokojnie, - mi nie musisz nic mówić, rozumiem to. Ale myślę, że Sebastiana nie powinnaś się wstydzić.
- Nie wiem, o co ci chodzi - powiedziała Aśka, uciekając gdzieś wzrokiem i czerwieniąc się po uszy.
- Wiesz - uśmiechnęła się policjantka. - No ale ja już muszę lecieć. Rafał na mnie czeka.
Cmoknęła przyjaciółkę w policzek i wyszła, zostawiając ją sam na sam z myślami. Kiedy godzinę później wrócił Sebastian, Aśka wciąż nie wiedziała, jak postąpić. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, podając mu synka, by mógł się z nim przywitać. Potem szybko podała mu obiad, chcąc zyskać na czasie. W końcu jednak przełknęła ślinę, wzięła go delikatnie za rękę i zaprowadziła do salonu. Usiedli na kanapie obok siebie i przez chwilę milczeli.
- Była dziś u mnie Ania - odezwała się cicho Asia.
- Przepraszam, nie powinienem jej mówić o naszych kłopotach - zaczął Seba, głaszcząc delikatnie dłoń narzeczonej, - ale już sam nie wiedziałem, co robić...
- W porządku, nie mam pretensji. Sebastian, moje zachowanie naprawdę nie ma nic wspólnego z tobą.
- Skarbie, jak ja mam to rozumieć? Kiedy ostatnio się do mnie przytuliłaś?
- Ja... mam pewne problemy... - zaczęła nieudolnie.
- Co się dzieje? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim - zapewnił Seba z uczuciem.
- Wiem - westchnęła. - Widzisz... to trochę krępujące... ale czasem tak się zdarza po porodzie naturalnym.
- Asieńko, powiedz mi, o co chodzi, proszę - powiedział, zamykając jej dłonie w swoich.
- Ostatnio coraz częściej zdarza mi się popuścić - wyznała w końcu. - Podczas wysiłku, śmiechu czy kaszlu... Ale nie tylko. Czasem nagle mi się zachce i nim dobiegnę do toalety, jest już po sprawie.
Widać było, jak bardzo jest zawstydzona. Wzrok miała wbity w kolana, a policzki czerwone, ale Sebastian poczuł niewysłowioną ulgę. Oczywiście wiedział, że dla Aśki jest to tragedia, ale jej zachowanie sprawiło, że wymyslił już z setkę o wiele gorszych przyczyn.
- Powinnaś od razu mi powiedzieć - rzekł spokojnie. - Zresztą, sam mogłem się domyślić - westchnął. - To naprawdę dlatego tak mnie unikałaś?
- Bałam się, że zsikam się przy tobie... albo, co gorsza, na ciebie - mruknęła. - Podczas seksu czy coś.
- Ale dlaczego nie chciałaś ze mną spać? - drążył nadal nie do końca przekonany.
- I co chcesz jeszcze usłyszeć? Że w nocy też się moczę? - zdenerowowała się, wyrywając mu swoje dłonie.
- Przepraszam, Kotku, nie chciałem powiedzieć nic złego - zapewnił szybko, zdając sobie sprawę, że rozmowa zmierza w złym kierunku. - Nie martw się, pójdziemy do lekarza...
- Nigdzie nie pójdę! - zaprotestowała gwałtownie. - Nie po to ci powiedziałam, żeby zaraz wszyscy o tym wiedzieli. 
- Przecież nikomu nie powiem - obiecał. - Ale lekarz na pewno będzie umiał ci pomóc.
- Nie chcę - powiedziała stanowczo.
- Dobrze. Będzie jak sobie zażyczysz - uśmiechnął się pojednawczo. - Ale traktuj mnie tak jak kiedyś - poprosił, przysuwając ją do siebie.
Pozwoliła się pocałować i przytulić, ale szybko się odsunęła.
- Po prostu mi głupio, zrozum, proszę. Wiem, że ty byś mi wszystko wybaczył, ale jakoś... no wolałabym tego uniknąć.
- Więc wolisz trzymać się ode mnie z daleka?
- Przecież to nie moja wina... Noszę wkładki, ale to niewiele pomaga. Co więcej mogę zrobić?
- Pójść do lekarza - zaproponował nieśmiało.
- I co mi powie? Że mam chodzić w pieluchach? Dziękuję za taką pomoc - burknęła.
Nagle Sebastian stwierdził z przerażeniem, że po policzkach dziewczyny spływają łzy. Z gardła wyrwał się jej cichy szloch. Mężczyzna objął ją i mocno przytulił, nie zważając na słabe protesty.
- Myślisz, że ja nie chcę nic z tym zrobić? Że nie chcę żyć jak dawniej? - płakała. - Nienawidzę tego!
- Cii... - mruknął. - Zadzwonię zaraz do Tomka i dowiem się co i jak, ok?
Pokiwała głową, wzdychając głośno. Myślała, że nic nie poprawi jej samopoczucia, a jednak się myliła. Sebastian jak zwykle działał cuda.
Do ich uszu dobiegł płacz Kubusia. Asia wyplątała się niechętnie z objęć ukochanego i poszła do sypialni, a Sebastian w międzyczasie złapał za telefon, postanawiając załatwić sprawę od ręki. Piętnaście minut później wślizgnął się do sypialni, gdzie Joasia zabawiała Kubusia.
- Jutro po pracy skoczę do Tomka - powiedział, siadając obok ukochanej. - Powiedział, żebyś się nie martwiła, bo przy odrobinie pracy wszystko wróci do normy.
Uśmiechnęła się i pocałowała narzeczonego. 
- Dziękuję - szepnęła. - Masz do mnie anielską cierpliwość...
- Lata praktyki - zaśmiał się. - Ale mamy do obgadania jeszcze jedną sprawę.
- Tak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz