wtorek, 21 grudnia 2010

Miłość silniejsza niż śmierć

- Asiu, co się z tobą dzieje?
Podniosła wzrok. Ania wpatrywała się w nią wyczekująco, w oczach widać było troskę. Tak naprawdę nie miała pojęcia, o czym mówiła od kilkunastu minut.
- Nic, wszystko w porządku.
- Jesteś taka nieobecna...
- Po prostu zmęczona.
- Pokłóciłaś się z Igorem?
- Nie, wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęła się sztucznie i wyszła z kuchni. Na szczęście w biurze nikogo nie było. Mogła w samotności kontynuować rozmyślania.
Stanęła w oknie. Źle się czuła, okłamując Anię. Wcześniej nie miała przed nią tajemnic, zwierzała jej się ze wszystkiego. Tym razem było inaczej. Nie mogła powiedzieć prawdy. Przysięgli sobie, że nikt się o tym nie dowie.
Miała męża. Dobrego męża. Byli już trzy lata po ślubie. Niby wszystko było w porządku, więc co się nagle stało? Dbał o nią, kochał, poświęcał jej czas. To ona zaprzepaściła ich związek, ich miłość. Czuła do siebie obrzydzenie. Nie było dnia, żeby nie myślała o tym, co zrobiła. Co wciąż robi. Ale nie mogła tego przerwać. Nie potrafiła tak po prostu powiedzieć "dość".
Sebastian wszedł do biura i uśmiechnął się do niej znacząco. Nim zdążyła to przemyśleć, odpowiedziała mu tym samym. Wbrew wszystkiemu i wszystkim oboje się cieszyli. Już wiedzieli, że będą mieli dla siebie cudowne dwie godziny.
Jemu też nie było łatwo. Z Kingą spotykał się od dawna, a dwa lata temu wzięli ślub. I wtedy wszystko prysło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kochał Aśkę. Był tego pewien. I ona była pewna. Ale też żadne z nich nie chciało skrzywdzić współmałżonka. Dlatego trwali w tym chorym układzie. 
- Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę udawać - szepnęła nagle. - Ania widzi, że coś jest nie tak.
Podniósł wzrok znad akt. Asia patrzyła na niego z żalem i lękiem.
- Nikt nie może o tym wiedzieć - powiedział stanowczo.
Dziewczyna znów wyjrzała przez okno. Sytuacja stawała się nie do wytrzymania. Nie tylko dla niej, dla niego także. Ostatnio jakoś wszystko zaczęło się sypać. Z Igorem już właściwie nic jej nie łączyło. Od dawna nie sypiali ze sobą, unikała nawet pocałunków czy zwykłych codziennych czułości. Nie potrafiła z nim rozmawiać. Ale z Sebastianem też nie układało jej się dobrze. Nie byli już przyjaciółmi, jak kiedyś. Teraz łączył ich tylko seks. Spotykali się raz na tydzień, czasem rzadziej. Nie mieli czasu na romantyczne kolacje, czułe słówka. Gwałtownie zrywali z siebie ubrania i łapczywie czerpali ze swojej bliskości.
Spojrzała na partnera. Była szczęśliwsza, kiedy tylko o nim marzyła. Mogli się wtedy przyjaźnić, rozumieli się bez słów. Teraz, kiedy miała problem, nie mogła już z nim porozmawiać. Liczył się tylko seks.
To popołudnie nie różniło się niczym od innych, które spędzali razem. Pokój w malutkim moteliku na obrzeżach miasta. Zajęło im to raptem pół godziny. Kiedy było już po wszystkim, Sebastian szybko wstał i zaczął się ubierać.
- Już idziesz? - szepnęła.
Siedziała na łóżku, owinięta kołdrą. Jej ubrania rozrzucone były po całym pokoju. Sebastian tymczasem zapinał już koszulę.
- Kinga na mnie czeka.
Zabolało. Zawsze bolało, kiedy po wspólnie spędzonych chwilach wypowiadał jej imię, zbierając się szybko.
- Ubieraj się, jeśli mam cię odrzucić - dodał.
Pokręciła głową. Chwilę później już go nie było. Nie dostała nawet całusa na pożegnanie.
Do domu wróciła późnym wieczorem. Igor już spał. W kuchni znalazła kolację zostawioną specjalnie dla niej. Znowu dopadły ją wyrzuty sumienia.
Następnego dnia pojawiła się na komendzie bardzo wcześnie. Niewiele spała tej nocy. Wciąż pogrążona we własnych myślach wstawiła wodę na kawę i usiadła przy stoliku.
- Co jest, Asieńko? - usłyszała za sobą zatroskany głos. To Ania jak zwykle znalazła się w odpowiednim miejscu.
- Nie wiem już co robić - wyznała.
Ania usiadła naprzeciwko niej. Nie nalegała, nie pytała, nie prosiła. Po prostu patrzyła na przyjaciółkę, czekając, aż sama zacznie mówić.
- Nie mogę, Aniu - szepnęła przez łzy. - Nie mogę.
- Dlaczego?
- Sebastian nigdy mi tego nie daruje.
- Sebastian? - powtórzyła Anka zaskoczona. - Co on ma wspólnego z twoimi problemami?
Aśka podniosła wzrok. Oczy miała pełne łez. W jej spojrzeniu było nieme błaganie o pomoc.
- Powiedz mi wszystko - zarządała Ania stanowczo. - Jak się wygadasz, poczujesz się lepiej. Czasem wystarczy spojrzeć na problemy z dystansem i od razu wydają się mniej straszne.
- Rozmowa to za mało - wyszeptała. - Tu trzeba cudu...
- No już, mów jak na spowiedzi.
- Widzisz... ja... tak się składa, że zdradziłam Igora - wyznała.
- Co zrobiłaś? - zdziwiła się Ania. - No... to się zdarza - dodała pospiesznie, widząc zrozpaczoną twarz przyjaciółki. - Igor bardzo cię kocha, na pewno ci wybaczy...
- Ale to nie był jeden raz - Aśka spojrzała rozmówczyni w oczy. - To nie była jednorazowa zdrada. To raczej... romans.
- Długo to trwa? - zapytała Ania rzeczowym tonem.
- Już prawie półtora roku.
Zapadła cisza. Anka była w głębokim szoku. Romans był ostatnią rzeczą, której spodziewałaby się po przyjaciółce.
- No dobrze - powiedział w końcu. - Kim on jest? I co u licha ma do tego wszystkiego Sebastian?
Nagle zamarła. Gdy zestawiła te pytania obok siebie, odpowiedź nasunęła się sama. Była jednak tak nieprawdopodobnana, że minęła pełna minuta, nim dopuściła ją do świadomości. Podniosła głowę i utkwiła w dziewczynie pytające spojrzenie. Aśka tylko przytaknęła zrezygnowana.
- Nie wiem, co powiedzieć - przyznała Anka po dłuższej chwili.
- Wiem, co teraz o mnie myślisz. Wiem, jak to wygląda. Mało, że zdradzam własnego męża to jeszcze z żonatym mężczyzną.
- Asiu, wiesz, że ja nigdy nie oceniam ludzi po pozorach. Znamy się już tyle lat... Wiem, że jesteś stała w uczuciach, nie lubisz wplątywać się w problematyczne sytuacje. Dlatego zakładam, że masz na to jakieś wytłumaczenie.
- Nie chciałam zdradzić Igora, naprawdę. Ale Sebastian... kocham go. Zwyczajnie go kocham.
- A on? Co on do ciebie czuje?
- Ja... - zawahała się. - Ja nie wiem - przyznała, spuszczając głowę. - I to jest właśnie najgorsze w tym wszystkim.
- To znaczy?
- Kiedyś byliśmy sobie bardzo bliscy. Mogłam mu powiedzieć wszystko, ufałam mu jak nikomu innemu. Czułam się przy nim taka... nawet nie umiem tego opisać. Po prostu zawsze miał dla mnie czas, umiał ze mną rozmawiać. Zwyczajnie mnie szanował, moje uczucia, potrzeby.
- A teraz już tak nie jest?
- Odkąd zaczęliśmy się spotykać, wszystko się zmieniło. Mam wrażenie, że jest ze mną tylko dla seksu. Spotykamy się od czasu do czasu, ale dosłownie na pół godziny, czasem godzinę. Szybki seks, a potem ubiera się i już go nie ma. Nie pamiętam, kiedy usłyszałam od niego coś miłego. Kiedy ostatnio powiedział, że mnie kocha...
- Więc dlaczego to ciągniesz? Skoro nie jesteś szczęśliwa, może czas z tym skończyć?
- Nie potrafię. To silniejsze ode mnie. Te spotkania są dla mnie wszystkim. Żyję od jednego seksu do kolejnego. Ostatnio... ostatnio nic innego się dla mnie nie liczy.
- Trudna sprawa - mruknęła Ania. - Ale... rozumiem, że z Igorem już właściwie nic cię nie łączy?
- Tylko papier
- Nie myślałaś o rozwodzie? Wiem, że nie chcesz go skrzywdzić, ale to chyba jest bezsensowny układ.
- Owszem, myślałam o tym. Ale obawiam się, że Sebastian nie.
- Nie chce rozstać się z Kingą?
- Nie mogę tego od niego wymagać. Nic sobie nie obiecywaliśmy po tym związku.
- Musisz z nim porozmawiać - powiedziała Ania stanowczo. - Nie ma innego wyjścia. Jak będziesz wiedziała, na czym stoisz, podejmiesz rozsądną decyzję.
Pokiwała głową. Oczywiście Anka miała rację, ale to wcale nie było takie proste. Przez całe przedpołudnie chodziła zamyślona, zbierając się na odwagę. Sebastian wcale jej w tym nie pomagał. Był dla niej co prawda bardzo oziębły, jak zwykle w pracy, ale i tak zatapiała się bez pamięci w jego oczach. Wystarczył sam widok mężczyzny, żeby zupełnie ją rozkojarzyć.
W końcu podeszła do niego i usiadła na biurku.
- Znajdziesz dziś dla mnie czas? - zapytała, ściskając w dłoniach kubek.
- Idę z Kingą do kina - odparł, nie odrywając wzroku od papierów.
- To nie zajmie dużo czasu - nalegała. - Chcę tylko pogadać.
- Nie dziś. 
- Dobrze - powiedziała z nagłą mocą w głosie. - W takim razie porozmawiamy teraz.
Sebastian w żaden sposób nie zareagował, co bardzo ją zdenerwowało. Z hukiem odstawiła kubek
- Zostaw wreszcie te cholerne papiery i spójrz na mnie - zarządała.
- O co ci chodzi?
- Kim ja właściwie dla ciebie jestem?
Zaskoczyła go tym pytaniem, ale też otrzeźwiła. 
- Przecież wiesz...
- Kochanką?
- Aśka, proszę cię... Oboje wiemy, jak wygląda sytuacja.
- Co do mnie czujesz? Dlaczego się spotykamy?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - przyznał zdezorientowany.
- Ja tak dłużej nie mogę - powiedziała wstając i podchodząc do okna. - Już nie mam siły. Nie chcę się tobą dzielić. I nie chcę być dla ciebie tylko kochanką. Kiedyś byłam ci bliska, czułam, że mnie kochasz. Już nieważne czy jak siostrę, czy jak kobietę.
- Nie jesteś ze mną szczęśliwa?
- Przecież ja w ogóle z tobą nie jestem.
Pokręciła głową, uśmiechając się sarkastycznie. Zaczynała żałować, że zdecydowała się na taką rozmowę. Już wiedziała, że jedyne, do czego mogli dojść to rozstanie.
- Moje uczucia się nie zmieniły - powiedział cicho.
- Ale twoje zachowanie owszem. Jesteś ze mną tylko dla seksu, czuję to.
- Gdyby chodziło tylko o seks, poszedłbym na dziwki.
- No tak, jest tylko taka różnica, że nie musisz płacić.
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz...
- To nie ma sensu - szepnęła, czując, jak do oczu napływają jej łzy.
- Chcesz powiedzieć, że z nami koniec? - Odwróciła się do niego powoli. Miał nieprzeniknioną twarz. - Wybierasz Igora?
- Tu nie chodzi o Igora. I tak chcę się z nim rozwieźć. Nie mogę go dłużej oszukiwać.
- Więc dlaczego nie chcesz się ze mną spotykać?
- Naprawdę nie rozumiesz?
Sebastian przyglądał się dziewczynie. Jej oczy dziwnie błyszczały. Pierwszy raz widział u niej takie zdecydowanie.
- Nie wiem, czy chcę rozstawać się z Kingą...
- W porządku - powiedziała spokojnie, ale stanowczo. - Przykro mi, że tak to się kończy.
- Próbujesz mnie szantażować?
Uśmiechnęła się smutno.
- To takie dziwne, że ludzie, którzy jeszcze niedawno byli dla siebie wszystkim, teraz obrzucają się błotem.
- Aśka, ja nie chcę się kłócić...
- Wiem. Chcesz tylko mieć mnie na każde zawołanie.
- Co ci tak nagle zaczęło przeszkadzać?
- Kurczę - mruknęła, uśmiechając się z niedowierzaniem, - jak ja mogłam być taka ślepa?
Szybkim krokiem przeszła przez biuro i zdjęła kurtkę z wieszaka. Sebastian patrzył na nią zdezorientowany.
- Aśka, zaczekaj... - zaczął. - Przecież ja cię kocham...
- Nie wiesz, co to znaczy - odparła chłodno i wyszła z biura.

Trzy lata później...

- No proszę, powiedz mi... - błagał Sebastian.
- Nie mogę - odparła Ania znudzonym tonem.
- Ale ja muszę ją znaleźć!
- Miałeś już swoją szansę. Zresztą, to nie zależy ode mnie. Przykro mi - powiedziała, odkładając papiery do szafki i omijając zgrabnie przyjaciela.
- A co z twoim ślubem? Nie będzie jej? - drążył.
- Nie.
- I nie masz jej tego za złe? Ty byłaś u niej druhną...
- A ty drużbą - westchnęła. - I co z tego?
- Dlaczego nie przyjedzie? Ze względu na mnie?
- Ma swoje powody.
- Cholera, no! Proszę, Aniu, błagam...
- Sebastian, posłuchaj mnie uważnie - powiedziała, odwracając się do niego. - Nie znam ani adresu, ani telefonu Aśki. I nie wiem, co się teraz z nią dzieje. Dzwoniła do mnie kilka razy, żeby powiedzieć, że wszystko z nią w porządku. Nic więcej nie wiem, rozumiesz?
- Ale musisz mieć z nią jakiś kontakt...
- Skoro tak bardzo ci zależy, dlaczego nie wyślesz do niej maila?
Sebastian spojrzał na nią, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Nie mógł uwierzyć, że przez trzy lata szukając usilnie kontaktu z Aśką, nie wpadł na wysłanie jej wiadomości przez Internet.
- Dziękuję! - zawołał.
Dał Ani buziaka w policzek i podbiegł do komputera. Otworzył pocztę i zaczął pisać, jakby od dawna znał treść listu.

"Joasiu, bardzo cię za wszystko przepraszam! Nie masz pojęcia, jak strasznie żałuję tego, co się stało. Oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas, ale niestety nie mogę. Bardzo, bardzo za Tobą tęsknię! Miałaś rację we wszystkim, co mi powiedziałaś. I rozumiem, dlaczego mnie zostawiłaś. Byłem cholernym egoistą, wykorzystałem cię, ale naprawdę tego nie chciałem. Proszę, błagam, odezwij się do mnie. Sebastian"

Aśka przeczytała wiadomość od przyjaciela, zupełnie nie panując nad łzami. Kapały na klawiaturę laptopa, szczupłą, bladą dłoń podłączoną do wenflonu i białą kołdrę. W tym momencie chciała tylko jednego: sięgnąć po telefon, wybrać numer ukochanego i błagać, by do niej przyjechał. Tego jednak zrobić nie mogła. Obiecała sobie, że przejdzie przez to sama.

Ania siedziała za biurkiem, szlochając głośno. Rafał głaskał ją po plecach, ale sam twarz miał mokrą od łez. Kiedy Sebastian wszedł do pomieszczenia, oboje podnieśli wzrok.
- Co jest grane? - zapytał ostrożnie.
Dziewczyna bez słowa podsunęła mu kopertę. Spojrzał na nią pytająco.
- To od Aśki - wyjaśnił cicho Rafał. - Wysłała Ani list, no i w środku była też ta koperta dla ciebie.
Szybko rozerwał papier, ale zamiast obszernej wiadomości, której się spodziewał, znalazł tylko adres.
- Miłosza 15/2? - zapytał komisarzy zdezorientowany. - I dlaczego u licha płaczecie?
- Ja nic nie wiem - zawołała ze złością i wybiegła z biura.
Rafał wzruszył tylko ramionami. Nie czuł się odpowiednią osobą do wyjaśniania wszystkiego przyjacielowi.
Sebastianowi nie pozostało nic innego, jak pojechać pod wskazany przez narzeczoną adres. Gdyby nie zachowanie Ani i Rafała, byłby wniebowzięty. Miał wielką nadzieję, że Joasia da mu drugą szansę.
Pół godziny później pukał energicznie do drzwi mieszkania numer dwa. Otworzyła mu mała blondyneczka o błękitnych oczach, w których natychmiast rozpoznał swoje własne. Była tak niesamowicie podobna do Aśki, że nie mógł mieć wątpliwości. A więc miał córkę... 
- Pan Sebastian? - zapytała starsza kobieta, pojawiając się za dziewczynką. - Proszę, niech pan wejdzie.
Mężczyzna przekroczył próg mieszkania z mieszanymi uczuciami. Był w głębokim szoku, ale mimowolnie odczuwał też dziwny lęk. Staruszka zaprowadziła go do salony, stawiając przed nim dzbanek herbaty i talerz z ciastem.
- Asia podała mi ten adres... - zaczął niecierpliwie.
- Monisiu, pójdź do swojego pokoju, dobrze? - kobieta zwróciła się do dziecka przyglądającego się Sebastianowi z zaciekawieniem. Odczekała, aż dziewczyna wykona polecenie i zwróciła się wreszcie do gościa. - Tak, uprzedziła mnie.
- Bardzo chciałbym się z nią zobaczyć.
- Niestety to niemożliwe - westchnęła.
- Ale dlaczego? Przecież ma ze mną dziecko! - zawołał.
- Tak, to prawda. Monika jest pana córką. Joasia bardzo chciała się z panem spotkać, wyjaśnić wszystko, ale los zdecydował inaczej. Zmarła dwa tygodnie temu.
Sebastian wpatrywał się w nieznajomą kobietę z mieszaniną przerażenia i niedowierzania. Nie docierało do niego, że jej słowa mogą być prawdziwe.
- Kiedy rozstała się z panem trzy lata temu, była już w ciąży. Dowiedziała się kilka dni później. Chciała panu powiedzieć, ale wtedy okazało się, że ma białaczkę.
- Ale... nie, to przecież niemożliwe. Aśka jest okazem zdrowia - powiedział, kręcąc głową. - To na pewno jakaś pomyłka.
- Prosiła, żebym pokazała panu jej grób i oddała list - kontynuowała kobieta, podając mu kopertę. - Sama wszystko w nim wyjaśniła.
- Chcę zobaczyć ten grób - zarządał stanowczo.
Godzinę później szedł cmentarną alejką, ściskając w dłoni kopertę. Stanął nad skromnym, szarym pomnikiem i odczytał na głos napis: Joanna Czechowicz ur. 13.04.1973, zm. 19.09.2010. Wpatrywał się w nagrobek z niedowierzaniem. Nawet nie zauważył, kiedy z jego oczu popłynęły łzy. Zgniótł list w dłoni i rzucił nim w wieniec róż. Nie chciał tam pozostać ani chwili dłużej.

Minął tydzień. Bardzo długi i trudny, najtrudniejszy w jego życiu. Nigdy dotąd nie przypuszczał, że można tak cierpieć. Zdawało się, że to więcej niż może wytrzymać jeden człowiek. 
Dopiero po upływie siedmiu potwornie długich dni powrócił na cmentarz. Kiedy między zwiędłymi gałązkami dojrzał zmiętą kopertę, poczuł irracjonalną nadzieję, jakby słowa, napisane niegdyś przez dziewczynę, mogły coś teraz zmienić. Sięgnął po kartkę, ale okazało się, że nie zostało z niej wiele zdołał odczytać tylko kilka zdań. Reszta nie przetrwała deszczu.
"Nie znam słów, którymi mogłabym cię przeprosić. Mogę tylko powiedzieć, że naprawdę nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Odeszłam od ciebie, bo nie potrafiłam pogodzić się z myślą, że nie jestem jedyną kobietą w Twoim życiu. Pamiętaj, że wszystko co powiedziałam i zrobiłam było wynikiem mojej miłości. Bardzo cię kocham i choć mnie już nie ma, to uczucie przetrwało w naszej córce."
Dalszej części nie mógł już rozczytać. Czując, jak łzy płyną mu po policzkach, spojrzał na nagrobek.
- Nawet śmierć nie pokona miłości - przeczytał napis na samym dole. Uśmiechnął się smutno. - Ja też cię kocham - szepnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz