wtorek, 28 grudnia 2010

166.

Dziewczyna spojrzała na synka, który spał słodko. Czuła się rozdarta. Odkąd Kubuś był na świecie, prawie się z nim nie rozstawała, a już na pewno nigdy nie wychodziła z domu bez niego. Z drugiej strony nie chciała, żeby Sebastian jechał sam. Od kilku tygodni nawiedzały ją złe przeczucia i byłaby dużo spokojniejsza, gdyby mogła mu towarzyszyć.
- Kladź się spać - mruknął, całując ją delikatnie w policzek.
Wahała się jeszcze chwilę, ale kiedy dotarł do drzwi, dogoniła go.
- Jadę z tobą - powtórzyła, choć widać było, że ciężko jej to przychodzi.
Pół godziny później przekroczyli próg komendy. W biurze zastali Ankę, Rafała, Kaśkę, Bartka i Julitę. Wszyscy wyglądali na przygnębionych.
- Co jest grane? - zapytał Seba bez zbędnych wstępów. - Macie miny, jakby ktoś umarł.
- Aśka, co tu ty robisz? - mruknęła Ania, ignorując pytanie przyjaciela.
- Pracuję - odprła. - Więc?
- Od kilku miesięcy, tak, miesięcy - zaczął Bartek - Stary był obserwowany przez ludzi Szakala. Niedawno zaczęli go szantażować.
- Chcieli, żeby zamknął sprawę ostatnich morderstw - wtrącił Rafał.
- Pewnie słyszałaś - dodała Kaśka. - W niewyjaśnionych okolicznościach zginęło dwóch biznesmenów.
- No dobra, ale dlaczego nagle taki alarm z samego rana? - zapytała Aśka, opadając na fotel.
- Dwie godziny temu ktoś porwał żonę i córkę Starego - westchnęła Ania.
Sebastian spojrzał znacząco na narzeczoną, ale ona nawet tego nie zauważyła. Siedziała zamyślona, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń.
- Wracam do Kubusia - powiedziała nagle.
Wszyscy popatrzyli na nią zaskoczeni, ale nie kwapiła się z wyjaśnieniami. Wstała, musnęła przelotnie ukochanego i wyszła z biura.
- Dobra, słuchajcie, bierzmy się do pracy - zarządził Rafał. - Kaśka, pojedziemy jeszcze raz do domu Starego. A wy zajmijcie się aktami.
Godzinę później Ania i Sebastian siedzieli nad dokumentami, próbując doszukać się jakiejkolwiek wskazówki. W końcu dziewczyna odłożyła teczkę z hukiem i wstała.
- Co jest? - zapytał Seba, podnosząc wzrok.
- Słuchaj, z Aśką wszystko gra? Jest jakaś dziwna ostatnio...
- Aśka? Nie zauważyłem...
- Między wami w porządku? - drążyła.
- Nawet lepiej - odparł z uśmiechem.
- Może mi się wydaje...
Wróciła do papierów, ignorując pytające spojrzenie Sebastiana. Delikatna aluzja Ani sprawiła, że zaczął rozważać zachowanie narzeczonej z ostatnich dni i tygodni. W długim namyśle doszedł do wniosku, że miała trochę racji. Przypomniał sobie, jak wystraszyła się ubiegłej nocy, jak nie chciała wypuścić go z łóżka. A dzisiaj... dlaczego pojechała z nim na komendę i dlaczego potem tak nagle wyszła?
- Wracam do domu - powiedział nagle. - Muszę pogadać z Aśką.
Ania tylko kiwnęła głową, dając mu do zrozumienia, że będzie go kryć. Sebastian wybiegł z komendy, jakby się paliło i pojechał prosto do domu. Narzeczoną znalazł w sypialni. Stała pod oknem, opierając się o parapet i patrząc w jakiś nieistniejący punkt. Podskoczyła, kiedy położył rękę na jej ramieniu.
- Co tu robisz? - zdziwiła się. - Nie powinieneś być w pracy?
- Powinienem być przy tobie - odparł spokojnie. - Chodź tu do mnie.
Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka. Nakłonił gestem, by usiadła mu na kolanach. Nadal była dziwnie nieobecna.
- Ostatnio nie poświecaliśmy sobie zbyt wiele czasu. Całą uwagę skupiliśmy na Kubusiu - zaczął ciepło. - Ale to nie zmienia faktu, że bardzo cię kocham. Jesteś całym moim światem, wiesz?
Uśmiechnęła się, opierając głowę na jego ramieniu. Zdawało się, że trafił w sedno, choć wcześniej jakoś o tym nie myślała. 
- Wiem - odparła cicho, - ale bardzo bym chciała, żebyś mówił mi to częściej.
- Będę - obiecał, całując ją czule.
Siedzieli tak przez kilka minut, ciesząc się swoją bliskością. Asia poczuła wreszcie spokój i ulgę, jakby pozbyła się czegoś bardzo ciężkiego, choć żaden z jej problemów nie został rozwiązany.
- Trochę tęsknię za starymi czasami... - westchnął Seba po chwili.
- Za czasami, kiedy nie miałeś syna? - zapytała cicho.
- Nie - uśmiechnął się, obejmując ją mocniej. - Raczej za czasami, kiedy ufałaś mi bezgranicznie.
- Przecież ufam - powiedziała z pasją, czując jednocześnie przypływ wyrzutów sumienia.
- Więc dlaczego nie mówisz mi, co cię gnębi?
- Ja... - zawahała się, wykręcając nerwowo palce. - Sama już nie wiem - wydusiła w końcu.
Odgarnął jej włosy z twarzy i pogłaskał delikatnie po policzku. Widać było, że bardzo się z czymś męczy.
- Powiedz, co myślisz - zachęcił. - Nie musi być wcale składnie i do rzeczy. Razem coś wymyślimy.
- Właściwie to... są cztery sprawy - wyznała, - ale o dwóch z nich nie chciałabym rozmawiać - dodała szybko.
- No to zacznijmy od tej pierwszej.
- Wydaje mi się... Ja już naprawdę nie wiem, może to jakieś moje urojenia... Od kilku tygodni mam jakieś złe przeczucia... Wiem, że to głupio brzmi, ale... nie czuję się tu bezpiecznie.
- Boisz się kogoś? - zapytał zaniepokojony. - Ktoś ci groził? A może ktoś cię obserwuje? Zauważyłaś coś konkretnego?
- Nie, nie... Kurczę, mówiłam, że to bez sensu. Po prostu jestem ostatnio niespokojna, może to przez ten poród.
Sebastian pogłaskał ją zamyślony. Wyglądała na naprawdę poruszoną, choć nie potrafiła powiedzieć nic sensownego.
- To dlatego pojechałaś dziś ze mną? - zagadnął po chwili.
- Jak Kaśka powiedziała mi o tym gangu Szakala... Nawiedziła mnie taka myśl, że coś mogłoby ci się stać... A ja bym tego nie przeżyła - szepnęła.
- Kotku, pracuję tak jak zwykle i uważam na siebie. Mam dla kogo żyć - powiedział z uśmiechem.
- Wiem, ale... no nie potrafię tego wyjaśnić.
- Chcesz, żebym wziął urlop? - zapytał z troską.
- A co będzie ze sprawą?
- Ktoś inny się nią zajmie. Ostatecznie są jeszcze Anka i Maciek. Ty jesteś najważniejsza.
- Dziękuję - mruknęła, wtulając się w jego szyję.
- A ta druga sprawa? - zagaił ostrożnie.
- Ja... - zarumieniła się nagle. - To właściwie pytanie. Chciałam się tylko upewnić, bo ostatnio jakoś o tym nie wspominałeś... Nadal chcesz się ze mną ożenić?
Sebastian spojrzał na nią zaskoczony.
- Oczywiście! Przecież wiesz, że o niczym innym tak nie marzę. Po prostu chciałem dać ci odetchnąć.
- A miałbyś coś przeciwko, żebyśmy wzięli ślub wiosną? - zapytała niemal przepraszającym tonem.
- Przecież mamy sierpień - zdziwił się. - Ach, przyszłego roku?
- Yhy. To nie jest tak, że ja to odwlekam - zapewniła szybko. - Po prostu chciałabym najpierw wrócić do swojej poprzedniej figury, a dopóki karmię jest to niemożliwe. Nie chcę przez całe życie oglądać na ślubnych zdjęciach siebie w takim wydaniu - westchnęła, zerkając znacząco na piersi. - Poza tym, wiosna to taki piękny czas...
- Kotuś, a mogłabyś mi powiedzieć, czego ty tak łaściwie chcesz od swoich piersi?
- Są takie nieproporcjonalnie wielkie! - poskarżyła się tonem naburmuszonego dziecka.
- Są śliczne - odparł, wsuwając dłonie pod jej bluzkę.
- Jakie by nie były, ty zawsze będziesz mi prawił komplementy - westchnęła, drżąc pod delikatnymi pieszczotami.
- Bo zawsze będziesz najpiękniejsza na świecie - mruknął.
Sekundę później leżeli na łóżku, całując się namiętnie. Cudowną chwilę jak zwykle przerwał Kuba. Sebastian wstał natychmiast i wziął synka na ręce.
- Chyba jest głodny - powiedział z uśmiechem. Podał Joasi chłopca, który natychmiast wyciągnął rączki w stronę jej piersi. - Widzisz, jemu też się podobają. Odziedziczył gust po tacie. Mądry chłopak.
Aśka tylko pokręciła głową, ale kąciki ust uniosły jej się mimowolnie. Wprawnymi palcami rozpięła bluzkę i stanik i pozwoliła dziecku zaspokoić głód. Jak to zwykle bywało, kilka minut później zasnął z jej sutkiem w usteczkach.
- Jest niemożliwy - westchnęła cicho.
Kiedy spróbowała go odsunąć, natychmiast zaczął płakać. Na szczęście uspokojenie go nie było trudne. Zasnął wyjątkowo szybko.
- A właściwie gdzie się podziewają Daria i Krzysiek? - zapytał Seba, uświadamiając sobie nagle, że w domu jest nienaturalnie cicho.
- Poszli do parku - odparła. - Cholera, znowu to samo - mruknęła, patrząc na powiększającą się plamę w okolicy prawej piersi.
- Co jest?
- Nie znoszę tych wkładek laktacyjnych - poskarżyła się. - Odkąd przestałam ich używać, wciąż się to dzieje.
- To normalne? - zaniepokoił się.
- Tak - burknęła, ściągając bluzkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz