wtorek, 7 czerwca 2011

2. Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna

Pogoda zdawała się pogarszać z minuty na minutę. Śnieg padał coraz gęstszy, a czarne chmury zbierały się na niebie. O szesnastej zapadła całkowita ciemność. Policjant otulił przyjaciółkę jeszcze jednym kocem, zabrał komórkę, żeby przypadkiem nikt jej nie obudził i czmychnął na górę. Marek wciąż wydzwaniał, ale Sebastianowi pozostawało tylko ignorowanie natręta. Wiedział, że gdyby odebrał w imieniu Aśki, natychmiast zostaliby posądzeni o romans, a tego nie mógł dziewczynie zrobić.
Kolejne cztery godziny wlekły się w nieskończoność. Sebastian siedział przed komputerem, próbując zabić czas, ale nie było to łatwe. Dopiero po dwudziestej Aśka stanęła w drzwiach pokoju. Włosy miała rozczochrane, makijaż rozmazany, a ubrania pogniecione, ale wyglądało na to, że sen pozytywnie wpłynął na jej trzeźwość.
- Sorry... - mruknęła.
- Daj spokój - odparł Seba, zamykając z ulgą laptopa. - Jak się czujesz?
- Jakby mnie walec przejechał.
Opadła na fotel obok przyjaciela i przeciągnęła się.
- Otwieramy kolejne winko? - zakpił.
- Z chęcią. A może pizzę zamówimy?
Sebastian uniósł brwi. Co jak co, ale był pewien, że tego dnia alkoholu dziewczyna już nie tknie.
- No to ja zamówię, a ty może zrób coś z Markiem, bo wydzwaniał jak spałaś.
Aśka skrzywiła się, ale sięgnęła po swój telefon leżący na biurku.
- Trzydzieści sześć połączeń - mruknęła poirytowana.
- No to ja cię zostawiam samą... - powiedział Seba niewinnym tonem i wyszedł.
Na dole rozpalił w kominku, włączył cicho muzykę i zamówił pizzę. Kiedy Aśka zeszła do salonu, minę miała wyraźnie niezadowoloną. Wzięła przygotowany kieliszek wina i usiadła na dywanie przed kominkiem. Sebastian dołączył do niej bez słowa.
- Wiesz, co jest najgorsze? - zagadnęła dziewczyna po chwili. - Że to jest w gruncie rzeczy dobry facet - dodała, nie czekając na odpowiedź.
- W gruncie rzeczy? - podchwycił Seba.
- No bo widzisz... Z wielu względów się nie dogadujemy. Marek jest bardzo zaborczy i taki... mało delikatny. Dla niego kobieta to takie stworzenie, które ma za zadanie zawsze być gotową zaspokoić faceta. I w sumie więcej nie oczekuje.
- Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem... - przyznał mężczyzna ostrożnie.
- Chodzi mi w skrócie o to, że Marek lubi różne rzeczy, które dla mnie niekoniecznie są akceptowalne. No a dla niego to jakby oczywistość.
- Aśka, proszę, jaśniej...
- Dla mnie życie we dwoje to wspólne przeżywanie drobnych, codziennych radości i smutków - powiedziała dziewczyna z pewną nostalgią. - Uwielbiam, kiedy mężczyzna mnie przytula, całuje, ot tak, bez powodu. A dla Marka nie istnieją takie czułości. On albo ogląda mecz i pije piwo, albo zaciąga mnie do łóżka. I wiesz, jak to u niego wygląda? Zerwie ubranie, przeleci mnie w pięć minut i zostawi samą w łóżku. Żadnych pieszczot, żadnych namiętności...
Urwała na moment i upiła łyk wina. Wyglądała na bardzo przybitą, tak jakby rzeczy, o których mówiła były dla niej o wiele ważniejsze, niż chciała się do tego przyznać.
- Odkąd z nim zamieszkałam, nie jestem sobą - kontynuowała po chwili. - Nie czuję się dobrze w naszym… w jego domu.
- Aśka, czy on cię w jakikolwiek sposób skrzywdził? - zapytał nagle Seba, obserwując ją uważnie. Znał dziewczynę już na tyle dobrze, by wiedzieć, że nigdy nic nie powie wprost, a dla niego wszystko sprowadzało się do jednego.
- Nie w taki jak myślisz - odparła z uśmiechem. - Nie, Seba, ja się sama skrzywdziłam. Ale jak powiedziałam "a", to trzeba powiedzieć "b".
- Zaczynasz mnie przerażać - przyznał mężczyzna. - Proszę cię, powiedz mi wszystko jak na spowiedzi.
- Chodzi po prostu o to, że we własnym mieszkaniu nie mogę zachowywać się swobodnie. Marek wciąż myśli o seksie. I to nie takim klasycznym, tylko... - westchnęła i spojrzała na przyjaciela zażenowana. - Ja jestem strasznie konserwatywna, jeśli o to chodzi - wyznała.
- No ale co on ci zrobił? - ponaglił ją Seba zniecierpliwiony.
- Nic mi nie zrobił, sama się na wszystko zgodziłam. A właściwie nie miałam odwagi mu odmówić i to właśnie przez to czuję się taka ubezwłasnowolniona.
- On zadaje ci ból?
- Nie, a przynajmniej nie celowo.
- Aśka, cholera jasna... - zaczął Seba zniecierpliwiony. - Po cholerę mu na to pozwalasz, skoro ci się to nie podoba?
- Bo nie chcę zostać sama - powiedziała, patrząc przyjacielowi w oczy.
Zapadła cisza, podczas której Aśka starała się przezwyciężyć wstyd, a Sebastian analizował jej słowa. W końcu pokręcił głową z niedowierzaniem. Dolał im wina i zamyślił się na moment. Aśka wpatrywała się w płomienie niewidzącym wzrokiem. Było mu bardzo szkoda przyjaciółki, ale nie miał pojęcia, jak jej pomóc.
- Niby jesteśmy razem, a czuję się potwornie samotna - wyznała cicho.
- Aśka, przecież masz mnie... - zaczął Sebastian z pasją.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, ale nic nie powiedziała. Nagle poczuła się strasznie głupio z myślą, że obnażyła się przed Sebastianem z najintymniejszych spraw.
- Pójdę się wykąpać - powiedziała nagle.
- W łazience położyłem ci czyste ręczniki i mój podkoszulek.
- Dzięki.
Ledwie Aśka zamknęła się w łazience, przyjechał dostawca pizzy. Seba wziął od niego pudełko, zapłacił i wrócił do salonu. Przez moment krążył zamyślony po pokoju, aż w końcu złapał pizzę i kolejną butelkę wina i podszedł pod drzwi łazienki.
- Mogę wejść? - zawołał.
- Jasne, chodź!
Wślizgnął się do środka i uśmiechnął do przyjaciółki. Leżała w wannie, zasłonięta częściowo pianą.
- O, zapomniałam o pizzy - powiedziała na widok pudełka.
- No i właśnie ci przyniosłem. Możesz dać ci ręcznik, żebyś się zasłoniła?
- Nie trzeba - odparła dziewczyna swobodnie.
Seba usiadł na krawędzi wanny, podał Aśce kawałek pizzy i zerknął na wino.
- Kurczę, nie wziąłem kieliszków.
- No to wypijemy z butelki - skwitowała.
Kilkanaście kolejnych minut rozmawiali beztrosko, jedząc pizzę i pijąc wino. Zachowywali się tak, jakby nie odbyła się żadna przygnębiająca rozmowa.
- To zabawne - powiedziała nagle Aśka, - ale przy Marku nie mogłabym tak leżeć. Wstydziłabym się.
- No to czuję się zaszczycony - odparł, szczerząc zęby. - Ale wiesz, w sumie to ja tu nic nie widzę przez tę pianę - dodał niewinnym tonem.
- Bez piany też się nie wstydzę - zapewniła, a kiedy Seba się roześmiał, spojrzała na niego hardo. - Nie wierzysz?
Nie czekając na odpowiedź, stanowczymi ruchami zaczęła spłukiwać z siebie pianę.
- Aśka, no coś ty... - zaczął mężczyzna zszokowany.
- Widzisz? Mówiłam, że ciebie się nie wstydzę - powiedziała wyraźnie zadowolona z siebie.
Teraz leżała już zupełnie naga. Wzrok Sebastian ślizgał się po jej krągłościach. Oboje byli nadmiernie ośmieleni alkoholem. Aśka usiadła, zbliżając się tym samym do przyjaciela.
- Tylko tobie tak ufam - wyznała.
Położyła dłoń na jego dłoni i uśmiechnęła się. Ale nie tak jak zwykle. Jej spojrzenie pełne było ufności, która jednak na swój sposób przerażała Sebastiana. Sam nie wiedział, co robi, kiedy położył rękę na jej udzie. Aśka zamiast protestować złapała ją i przesunęła wyżej. Dotknął delikatnie jej krocza, ale zrobił to tak nieśmiało, że tylko zniecierpliwił dziewczynę. Uklękła i sięgnęła jego ust. Zaczęła całować go namiętnie. Łokciem strąciła z wanny kieliszek wina, który roztrzaskał się na miliony kawałeczków, ale nawet tego nie zauważyli. Aśka wdrapała się Sebastianowi na kolana, choć pozycja była co najmniej niewygodna, a woda zalewała już całą podłogę. Ani na chwilę nie przerwała pocałunków, ocierając się o mężczyznę jak kotka. W końcu Seba stracił zimną krew, złapał dziewczynę na ręce i zaniósł do sypialni. Kiedy wylądowała na łóżku, musieli się na moment od siebie oderwać. Mężczyzna zaczął ściągać z siebie przemoczone ubrania, a Aśka obserwowała go z pasją. Oczy jej błyszczały, a każdy nerw zdawał się być napięty do granic możliwości.
- No chodź już - mruknęła w końcu, przyciągając go do siebie.
Więcej zachęty już nie potrzebował. Ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku.
Żadne z nich nie potrafiło później określić, ile czasu spędzili na czułościach. Po fakcie oboje byli bardzo zmęczeni, do czego naturalnie przyczynił się także alkohol. Aśka wtuliła się mocno w mężczyznę, położyła głowę na jego torsie i zamknęła oczy. Sebastianowi starczyło świadomości tylko na tyle, by sięgnąć po kołdrę, która leżała na ziemi. Narzucił ją na nich i chwilę później oboje już spali.
Następnego ranka Aśka obudziła się z bólem głowy, ale wcale nie to było najgorsze. Kiedy zdała sobie sprawę, że leży zupełnie naga w objęciach Sebastiana, poczuła nagły przypływ paniki. Oszołomiona odsunęła się gwałtownie, co obudziło Sebastiana. On także zdawał się zaskoczony odkryciem, że oboje leżą nadzy w tym samym łóżku.
- Nie chciałem cię skrzywdzić - powiedział ze strachem, kiedy już odzyskał głos.
Pokręciła tylko głową i przełknęła ślinę. Pamiętała każdy szczegół poprzedniego wieczoru i kiedy teraz przywoływała wspomnienia, czuła coraz większe przerażenie.
- Boże, co myśmy zrobili... - szepnęła zdruzgotana.
- Byliśmy pijani... - zaczął Seba błagalnie, choć sam nie wiedział, kogo chce pocieszyć.
- Nie byłam tak pijana, żeby wylądować w łóżku faceta, którego nie kocham - odparła stanowczo. Spojrzała na niego poważnie, a w jej oczach nie było ani śladu łez. - To moja wina. Boże, nie wiem, jak mogłam się tak zachować...
- Przestań, Aśka, oboje jesteśmy tak samo winni.
- Nieprawda - upierała się ze spokojem. - Rozebrałam się przy tobie, sama się o to prosiłam. Każdy facet na twoim miejscu...
- Nie, Aśka - powiedział Seba stanowczo. - Nie poszedłem z tobą do łóżka dlatego, że pokazałaś mi co nieco. Kocham cię i taka jest prawda.
Zapadła cisza. Dziewczyna wpatrywała się w przyjaciela uważnie, ale z jej miny nie dało się nic wyczytać.
- A ja kocham ciebie - odparła w końcu. - Ale to wcale nas nie usprawiedliwia.
- Pewnie nie, ale przynajmniej nie będziemy czuć się skrzywdzeni.
Aśka wstała z łóżka, ku zaskoczeniu Sebastiana niczym się nie zakrywając.
- Gdzie idziesz? - zapytał zaniepokojony.
- Do łazienki. I lepiej doprowadźmy dom do porządku, bo dzisiaj wraca Anita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz