poniedziałek, 13 czerwca 2011

6. Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna

- Słuchajcie, może jednak dacie się namówić, co? – zaczęła Ania, opadając na krzesło. – Tak rzadko mamy wolne…
- I tu was zaskoczę – powiedział Sebastian wyraźnie z siebie zadowolony. – Jedziemy z wami.
- Serio?
- Serio, serio – przyznała Aśka. – Ja jestem już spakowana.
- Po pracy pojedziemy do mnie, spakuję się i spotkamy się z wami na miejscu – zadecydował Seba.
- No my jedziemy po pracy, więc będziemy późnym wieczorkiem.
- Zanim się rozpakujecie, podzielicie pokojami i tak dalej, my też już będziemy – powiedział mężczyzna. – Tylko muszę poprosić Rafała, żeby wytłumaczył mi dokładnie, gdzie to jest.
- Kurczę, super – odezwała się nagle Kaśka wyraźnie zadowolona. – Wreszcie zabawimy się jak za starych dobrych czasów.
Po pracy komisarze razem pojechali do domu Sebastiana. Joasia w milczeniu obserwowała, jak mężczyzna się pakuje. Nie potrafiła cieszyć się wyjazdem, bo bała się tego, co czeka ją po powrocie. Sebastian starał się nie zauważać jej nastroju, ale w końcu nie wytrzymał.
- Jeżeli masz się tak denerwować, to może nie powinnaś jechać? – zasugerował, obserwując, jak kobieta bawi się bezmyślnie telefonem.
- Nie denerwuję się – mruknęła.
- Jasne. A ja jestem primabaleriną.
Aśka uśmiechnęła się i odłożyła telefon na łóżko.
- Uspokoję się, jak wyjedziemy z miasta – powiedziała przepraszającym tonem.
- Trochę żałuję, że obiecaliśmy reszcie…
- Tylko mi nie mów, że nie chcesz jechać – przerwała mu Aśka.
- Nie w tym rzecz. Ale skoro już wyrwałaś się od Marka, moglibyśmy wyjechać gdzieś tylko we dwoje. Nie musielibyśmy się ukrywać i w ogóle. No ale nie ma o czym gadać. Wszystko wzięłaś?
- Nie wiem, pakowałam się na szybko.
- No dobrze, w razie czego mam ciepłe ciuchy. Jedziemy?
Przy średnim natężeniu ruchu droga do Zakopanego miała zająć im około trzech godzin. Ledwie opuścili miasto, Joasia wysłała mężowi smsa, informując go, że pojechała na szkolenie. Dobrze wiedziała, że będzie do niej wydzwaniał, więc po prostu wyłączyła telefon i schowała go w samochodowym schowku z gorącym postanowieniem, że przez cały weekend ani razu do niego nie zajrzy. W miarę jak oddalali się od miasta, jej humor coraz bardziej się poprawiał.
- Mam nadzieję, że zostawili nam jeden pokój, najlepiej z dużym łóżkiem – westchnął nagle Sebastian.
Aśka roześmiała się, bo właśnie w tym momencie pomyślała dokładnie to samo.
- Trzeba było załatwić to z Rafałem – dodał po chwili rozmarzonym tonem.
- Zaraz nabraliby podejrzeń… - mruknęła Aśka, sprowadzając go na ziemię. – Ale nie martw się, na pewno znajdziemy trochę czasu tylko dla siebie.
- Na przykład teraz.
Kobieta spojrzała na Sebastiana, który niemal natychmiast skręcił w pierwszą leśną drogę. Przygryzła wargę, czując przyjemny dreszcz podniecenia. Podobne sytuacje zdarzały się tak często, że nie potrzebowali słów, by się porozumieć. Sebastian wyłączył silnik i zablokował drzwi, a Joasia odsunęła swój fotel maksymalnie do tyłu. Było całkiem ciemno, tak że nie widzieli nawet zarysów swoich sylwetek.
Dziesięć minut później jechali znowu drogą asfaltową w kierunku Zakopanego. Byli już tak wyćwiczeni w ukrywaniu romansu, że nawet teraz, kiedy nikt nie mógł ich zobaczyć, nic nie zdradzało bliskości, której przed chwilą doświadczyli. Jedynie humory wyraźnie im się poprawiły.
Na miejsce dojechali przed północą. Prawie całą drogę zgodnie milczeli, każde pochłonięte własnymi myślami. Ich oczom ukazał się nieduży, drewniany domek położony w uroczej dolinie. Zimowy krajobraz wprowadzał tajemniczą, magiczną atmosferę. Komisarze wyjęli z samochodu swoje torby i weszli do domu. W środku zastali przyjaciół grających w karty i pijących wino.
- No, jesteście nareszcie! – zawołała Ania. – Już myśleliśmy, że zatrzymało was coś ciekawszego.
- Niby co? – zapytała Joasia kpiącym tonem, choć w jej głowie zapaliło się czerwone światełko.
- To ja mam wiedzieć?
- Dobra, chodźcie – przerwał im Rafał – Przyjechaliście ostatni, więc macie pokój koedukacyjny.
Aśka wywróciła teatralnie oczami, choć w duchu bardzo się z tego ucieszyła. Wolała nie zerkać na partnera, żeby nie dać po sobie poznać podekscytowania.
- Będę musiała męczyć się z tym burakiem – westchnęła.
- Jakby co, zawsze możesz uciec do nas – pocieszyła ją Kaśka.
- Myślę, że sobie z nim poradzę. Lata praktyki.
- No to wrzućcie rzeczy i chodźcie do nas.
Komisarze poszli na górę do wskazanego przez Rafała pokoju. Dopiero kiedy zamknęli drzwi, odważyli się na siebie spojrzeć. Uśmiechnęli się porozumiewawczo.
- Coraz bardziej podoba mi się ten wyjazd – mruknął Sebastian, zbliżając się do kobiety.
- A ty tylko o jednym – odparła z udawanym znużeniem, kiedy poczuła, że jego dłonie wędrują już pod bluzkę. – Rozpakujmy się i chodźmy do pozostałych.
Sebastian westchnął, ale przystał na jej propozycję, dobrze wiedząc, że jeszcze znajdą dla siebie czas.
Rozpakowywanie w ich wydaniu było raczej wrzuceniem rzeczy do szafy. Nawet Aśka, która zwykle bardzo pilnowała porządku, tym razem nie zwróciła uwagi na pogniecione ubrania. Przebrali się w dresy i zeszli na dół, gdzie natychmiast zostali poczęstowani winem.
- No to skoro jesteśmy w komplecie, przechodzimy do pierwszego punktu programu – oznajmił Rafał bardzo zadowolonym tonem. – Siadajcie na podłodze.
Wziął z szafki talię kart i zajął miejsce pomiędzy Asią i Anią. Wszyscy patrzyli na niego z zainteresowaniem.
- Ach, flirt towarzyski! – zawołała Kaśka, rozpoznając karty. – Super!
- Pewnie wszyscy znają zasady, no ale dla formalności: na każdej karcie jest piętnaście zdań; dowolnie wybieramy osobę, której chcemy coś przekazać, podajemy jej kartę i mówimy numer, który odpowiada tekstowi. Wszystko jasne?
- Rozumiem, że treść zostaje między nami? – upewniła się Joasia.
- A co, masz jakieś plany? – zażartowała Ania, uśmiechając się do przyjaciółki.
Rafał tylko rzucił kobietom figlarne spojrzenie i rozdał wszystkim karty. Ledwie Aśka zdążyła wziąć swoje, już dostała od Sebastiana pierwszą wiadomość.
- Numer siedem – powiedział z uśmiechem.
„Będzie miło” – przeczytała.
- Dwa – odparła, podając kochankowi kartę.
„Oczywiście skarbie.”
Obejrzała się i zdała sobie sprawę, że nie tylko oni zaczęli „pogawędkę”. Ania i Rafał wymieniali się uśmiechami, a Kaśka rechotała, wskazując Kamila palcem. Joasia wzięła kolejną podaną kartę, dopiero po chwili zauważając, że dostała ją od Tomka.
- Jedenaście – powiedział.
„Chcę cię pocałować.”
Wytrzeszczyła oczy, ale zaraz się opanowała i roześmiała się, chcąc zamienić wszystko w żart, a co ważniejsze nie zwracać na siebie uwagi innych.
„Co ty gadasz?”
„Mam przeczucie, że obłędnie całujesz.”
Spojrzała na Tomka, który nie wyglądał na ani trochę zawstydzonego. Wręcz przeciwnie, uśmiechał się uwodzicielsko i cały czas patrzył jej hardo w oczy.
„Nie zagalopowałeś się?”
„Proponuję spotkanie sam na sam.”
„Udam, że tego nie przeczytałam.”
Odwróciła się do Sebastiana i podała mu kartę.
- Pięć – mruknęła wyraźnie z siebie zadowolona.
„Daj mi tę noc.”
„Och, gorrrrąca kocico.”
„Miau, miau.”
Zaśmiali się oboje. Zdawali sobie sprawę, że ich dyskusja zakrawa na flirt nastolatków, ale czasem taki niewinny relaks okazywał się bardzo przyjemny. Zwłaszcza, kiedy prowadziło się życie pełne napięcia i stresów.
- Aśka, dwójka – powiedział nagle Rafał, wyrywając ich z zamyślenia.
Kobieta natychmiast wzięła od niego kartę, modląc się, żeby nie powtórzyła się mało przyjemna sytuacja z Tomkiem.
„Podoba mi się twoja koleżanka” – przeczytała w duchu.
Spojrzała na niego zaintrygowana. Uśmiechnął się nieco zawstydzony. Policjantka zaczęła rozglądać się po pokoju. Jej wzrok padł na Anię i zaskoczona zakrztusiła się winem. Wszyscy obejrzeli się na nią, więc kiedy tylko złapała oddech, przywołała najbardziej neutralną minę, na jaką było ją stać.
- Piętnaście – odparła.
„Nie chce mi się wierzyć…”
„Pomóż mi.”
„Coś mi się zdaje, że koloryzujesz…”
„Błagam Cię.”
„Kochasz ją?”
„Tak.”
Przygryzła wargę, zerkając na przyjaciółkę. Nigdy nie wspominała o Rafale w takim kontekście, ale z drugiej strony… ona jej o Sebastianie także nic nie mówiła.
- Jeden – powiedziała, uśmiechając się do kolegi.
„Dość tej gadaniny, liczą się czyny.”
„Serio?”
Skinęła nieznacznie głową, dając mu do zrozumienia, że czas, by bardziej zainteresował się dyskusją z Anią. Sama odwróciła się do Sebastiana i stwierdziła, że wymienia się kartami z Kaśką, śmiejąc się do rozpuku. Poczuła ostre ukłucie zazdrości, choć było to zupełnie irracjonalne.
- Osiem – oznajmił Tomek, zasłaniając jej widok.
Zniecierpliwiona wzięła od niego kartę.
„Umówimy się.”
„Nie.”
„Chodź ze mną…”
„Może trójkącik?”
„Odczep się.”
Wstała, wyminęła go i przysiadła na dywanie obok Sebastiana, który na jej widok natychmiast się rozpromienił.
- Dwa – mruknął, podając jej kartę.
„Chodźmy stąd.”
„Opanuj się.”
„Chcę być z Tobą sam na sam.”
„Nie bądź taki szybki Bill…”
„To będzie cudowna noc.”
„Drżę na samą myśl.”
„A świstak siedzi, bo sreberka były kradzione…”
„Flirciarz.”
„Flirciara.”
Spojrzeli sobie głęboko w oczy i już wiedzieli, co mają zrobić. Wymknęli się dyskretnie z pokoju, co nie okazało się trudne, bo reszta była zajęta grą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz