sobota, 7 stycznia 2012

25. Nie wierzcie bliźniaczkom

- Co ty tu robisz? – zdziwił się Bartek na widok pani komisarz. – Myślałem, że pojedziesz prosto do domu. Już po osiemnastej, nic tu po tobie.
- Jakoś nie mogę znaleźć sobie miejsca – przyznała. – Dzwoniłeś do szpitala?
- Jeszcze ją operują.
- Cholera, jeden moment nieuwagi, głupi przypadek… Pojadę do niej.
Odwróciła się na pięcie, nie czekając na reakcję Bartka, ale mężczyzna jednak postanowił ją zatrzymać.
- Daj spokój, nie wiadomo, ile to jeszcze potrwa.
Jedyną reakcją, na jaką się zdobyła, było wzruszenie ramionami. Zadzwoniła po taksówkę i pojechała do szpitala.
Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu, na korytarzu, gdzie według recepcjonistki operowana była policjantka, Joasia zastała Sebastiana. Podeszła do niego ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Myślałam, że jesteś w domu z dziewczynami – zagadnęła.
- Elizka wyszła gdzieś z chłopakiem, Karolina jest u koleżanki, więc po co miałem siedzieć tam sam? Zresztą, ciągle myślałem o Kaśce. Jeszcze ją operują, wiesz?
Pokiwała głową.
- Mówili coś?
- Tylko tyle, że jej stan jest krytyczny.
Joasia westchnęła ciężko, opadła na krzesło i ukryła twarz w dłoniach. W tym momencie wydawało się, że ilość złych wiadomości po prostu ją przytłoczyła.
Wzrok podniosła, dopiero poczuwszy rękę Sebastiana na ramieniu. Obejmował ją delikatnie i głaskał, a ona nagle zrobiła się bardzo senna.
- Dlaczego nie jesteśmy sobie tak bliscy jak kiedyś? – zapytała cicho, nim zdążyła zastanowić się nad sensem tych słów. – Jeszcze kilka tygodni temu miałam wrażenie, że znasz i rozumiesz każdą moją myśl, a teraz… Niby spędzamy razem prawie cały swój czas, ale tylko się mijamy, jakbyśmy żyli w dwóch różnych światach.
- To nie był dla nas najłatwiejszy okres – zauważył Seba, wzdychając. – Najpierw ten wypadek na wakacjach, potem trudne śledztwo i twoja matka, a teraz Kaśka…
- Nie zrzucajmy winy na zewnętrzne okoliczności. Bywały trudniejsze sprawy i przecież każdy z nas miał jakieś problemy osobiste, a jednak to nie psuło naszych relacji.
- Może za bardzo się staramy? Za bardzo chcemy? – zapytał mężczyzna zamyślony. – Może za bardzo skupiliśmy się na tym, żeby nam się udało zamiast po prostu cieszyć się sobą?
- Byłam na ciebie zła – powiedziała nagle Aśka, a słowa zdawały się opuszczać jej usta bez udziału woli. – Wydawało mi się, że nie traktujesz mnie poważnie. Nie zaproponowałeś małżeństwa, wspólnego mieszkania… Przez moment naprawdę myślałam, że właśnie tego chcę.
- A chcesz?
- To nie jest takie ważne. Obrączka to tylko symbol, a ja nie muszę mieć dowodu na papierze. Chciałabym po prostu czuć się bardziej twoja.
Odwróciła się od Sebastiana, odgarniając nerwowo włosy. Nagle poczuła się zawstydzona, jakby przypomniała sobie, że nie ma w zwyczaju poruszania takich tematów.
- Musimy to naprawić – oznajmił spokojnie Seba, głaszcząc kobietę po plecach. – Nie możemy tego zaprzepaścić.
Joasia milczała, więc Sebastian zaczął się zastanawiać nad bardziej wnikliwą odpowiedzią. Zanim przyszło mu do głowy coś sensownego, kobieta jednak postanowiła się odezwać, kończąc tym samym intymną rozmowę.
- Jestem strasznie zmęczona – powiedziała. – Chyba będę już wracać do domu.
- W takim razie odwiozę cię.
Razem opuścili szpital, mając wielką nadzieję, że asystenci powiadomią ich, jak tylko będzie wiadomo coś więcej na temat stanu Kasi.
Podczas drogi przez miasto komisarze milczeli, ale nie było już między nimi napięcia. Dopiero kiedy samochód zatrzymał się pod blokiem Joasi, kobieta otrząsnęła się z otępienia.
- Może wejdziesz? – zaproponowała. – Co prawda zasypiam na stojąco, ale moglibyśmy chociaż napić się kawy i pogadać.
- Kawa o tej porze? – zdziwił się teatralnie Seba, ale nie czekając na odpowiedź, rozpiął pas i otworzył drzwi.
Pierwszy raz od dłuższego czasu Aśka czuła się naprawdę dobrze w towarzystwie partnera. Za propozycją wspólnego spędzenia reszty wieczoru nie kryły się żadne dodatkowe plany, chciała po prostu pobyć z osobą, która stawała się dla niej coraz ważniejsza.
Kiedy przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi, nagle gwałtownie zdała sobie sprawę ze swojego błędu. Na szafce w przedpokoju, na którą padł jej wzrok, leżał damski zegarek, z całą pewnością nie należący do niej.
- Karola! – zawołała od progu, próbując zapanować nad sytuacją. – Przyjechałam z Sebastianem.
Mężczyzna spojrzał na nią szczerze zaskoczony, ale i tak było to nic w porównaniu z miną nastolatki, która chwilę później pojawiła się w drzwiach salonu. Aśka poczuła się nagle osaczona.
- Co ty tu robisz? – zapytał Seba. – Miałaś iść do koleżanki.
- Umówiłyśmy się znowu na wieczór – odparła Joasia, starając się jakoś ratować sytuację.
- Pójdę już – mruknęła Karolina.
Złapała z szafki torebkę i zaczęła na oślep szukać butów.
- Zaczekaj, razem pojedziemy do domu – powiedział Sebastian. – Zobaczymy się jutro – dodał, zwracając się do ukochanej.
Joasia próbowała wymyślić naprędce coś, co mogłoby zmienić nieuchronny bieg wydarzeń, ale w duchu wiedziała, że już nic nie ugra. Chwilę później zamykała drzwi za Karoliną i Sebastianem, zastanawiając się, co będzie działo się w ich domu po powrocie Elizy.
Mimo pełnego wrażeń dnia, a może właśnie dzięki niemu, udało się Joasi przespać spokojnie całą noc. Wstała gotowa do zmierzenia się z problemami, mając już w głowie ogólny plan działania. Nie zdążyła jednak nawet dojść pod prysznic, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Nie miała bladego pojęcia, kto mógłby dobijać się do niej o tak nieprzyzwoitej porze, więc zarzuciła na ramiona szlafrok, zasłaniając kusy podkoszulek, w którym sypiała i z pewną irytacją otworzyła przybyszowi. Na widok Sebastiana uniosła brwi, ale bez słowa wpuściła go do mieszkania.
- Nie przywitasz się? – zagadnęła, wyczuwając dziwnie zagęszczającą się atmosferę.
Oparła się o drzwi i obserwowała mężczyznę, starając się przywołać na twarz wyraz uprzejmego zainteresowania.
- Może ty mi w końcu powiesz? – odezwał się po chwili Seba.
Joasia wzdrygnęła się mimowolnie. Jego głos był zimny jak lód; nie pamiętała, by kiedykolwiek zwracał się do niej tym tonem.
- Co? – zapytała, mimowolnie przyjmując pozycję ofiary.
- Co robiła u ciebie Karolina?
- No przecież mówiłam ci, że się umówiłyśmy…
- Nagle zapałałyście do siebie taką sympatią? – warknął.
Kobieta poczuła rosnącą irytację. Wyprostowała się, skrzyżowała ręce na piersiach i podeszła do Sebastiana, patrząc mu hardo w oczy.
- O co ci chodzi, co? Chciałeś, żebym jak najlepiej dogadywała się z twoimi córkami i robię co w mojej mocy. Jeżeli masz problem z tym, że spędziła u mnie noc, mogłeś mi o tym normalnie powiedzieć.
- Coś się wydarzyło i dobrze o tym wiesz. Macie mnie za idiotę? – mówił zdenerwowany. – Karolina nie wychodzi z pokoju, a Elizka z kolei jest pobudzona jak nigdy, nie odzywają się do siebie ani słowem i jeszcze ta wizyta u ciebie… Na pewno ci powiedziała.
Przez chwilę komisarze mierzyli się wzrokiem. Aśka zastanawiała się nad rozsądną odpowiedzią. Intuicja podpowiadała jej, że mówienie Sebastianowi prawdy nie byłoby najmądrzejszym wyjściem, ale z drugiej strony… Eliza i Karolina to jego córki, a ona z kolei chce w jego sercu i życiu zajmować bardzo ważne miejsce, więc powinna zacząć od szczerości.
- Nic mi nie powiedziała – odparła w końcu, odwracając wzrok. – A jeżeli przyszedłeś z samego rana tylko po to, żeby mi naubliżać, to możesz już wyjść.
Otworzyła drzwi teatralnym ruchem i spojrzała na Sebastiana z wyraźnym wyczekiwaniem. Mężczyzna wyglądał na nieco zmieszanego. Dopiero po chwili milczenia, zrobił krok w jej stronę.
- Przepraszam – mruknął. – Wydawało mi się… - urwał na moment i westchnął ciężko. – Przepraszam.
Objął kobietę ostrożnie. Joasia pozwoliła się przytulić, choć w duchu czuła się fatalnie.
- Zaczekasz, aż się zbiorę czy jedziesz jeszcze do domu? – zapytała, delikatnie wyplątując się z ramion Sebastiana i poprawiając szlafrok.
- Zaczekam, jeśli nie masz nic przeciwko.
Uśmiechnęła się z wysiłkiem i wyruszyła na poszukiwanie ręcznika zostawionego gdzieś po drodze. Już zaczynała żałować, że nie wykorzystała okazji, by powiedzieć Sebastianowi prawdę, ale dręczące wyrzuty sumienia starała się odrzucić na bok na rzecz podjęcia sensowych decyzji.
- Nie wiem, co mnie napadło – przyznała dwie godziny później, zdając Ani szczegółową relację. Obejrzała się nerwowo przez ramię, bojąc się, że w najmniej odpowiednim momencie Sebastian wejdzie do biura. – Wiem, że powinnam mu powiedzieć, ale z drugiej strony… Chcę najpierw porozmawiać z Elizką. Zawsze mnie lubiła, może jakoś uda mi się do niej dotrzeć i wyjaśnić to wszystko…
- Tu nie ma czego wyjaśniać – odparła Ania bezlitośnie. – Po prostu zrób coś z tym.
Joasia westchnęła. Jedno było pewne: Ania miała rację.
Wakacje minęły w zawrotnym tempie. Nim Aśka zdążyła się obejrzeć, sierpień zamienił się we wrzesień, a słońce musiało ustąpić wiatrom i deszczom.
- Wyjątkowo paskudną jesień mamy w tym roku – zagadnął Sebastian, przechadzając się po biurze.
Joasia podniosła wzrok znad dokumentów i spojrzała na partnera, jednak nic nie odpowiedziała. Po chwili milczenia Sebastian postanowił kontynuować.
- Wiesz, to dziwne… Myślałem, że z czasem im przejdzie, a nie odzywają się do siebie już dobre dwa miesiące.
Kobieta westchnęła cicho. Dobrze wiedziała, że Sebastian mówi o swoich córkach. Jak zwykle przy tym temacie miała ochotę natychmiast usunąć się z jego pola widzenia.
- Naprawdę nie wiesz, o co im poszło? – zapytał znienacka.
Aśka wzruszyła ramionami. Podobne pytania zadawał jej już wiele razy, a ona niezmiennie nabierała wody w usta, czekając, aż sam zmieni temat. Tym razem jednak obojętność przyszła jej z większym trudem niż zwykle. Przypomniała sobie rozmowę z Elizą z poprzedniego wieczoru.
- Naprawdę uważasz, że mu na tobie zależy? Gdyby cię kochał, nie dawałby ci narkotyków, nie zmuszał do seksu!
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- Eliza, pomyśl o swoim ojcu, siostrze. Karolina naprawdę boi się Bartka…
- Widać niewystarczająco, skoro się do ciebie naskarżyła. Spróbujcie tylko powiedzieć ojcu.
- Słuchaj, Karolinę mogłaś zastraszyć, ale ze mną tak łatwo ci nie pójdzie.
- Tak? To dlaczego jeszcze nie naskarżyłaś ojcu? Czyżbyś się bała, że ci nie uwierzy?
Policjantka ukryła twarz w dłoniach, zapominając o obecności Sebastiana. Od dwóch miesięcy, odkąd tylko Karolina powiedziała jej o narkotykach, wciąż przechodziła wahania nastrojów. W jednej chwili miała ochotę wyznać Sebastianowi prawdę, z kolei już w następnej była pewna, że mężczyzna nie uwierzy w ani jedno jej słowo.
- Aśka? – usłyszała obok siebie zaniepokojony głos.
Podniosła wzrok i stwierdziła, że Seba ukucnął obok niej i położył dłonie na jej kolanach.
- Wiesz, że Eliza cały czas chodzi z tym Bartkiem? – zapytała wciąż niezdecydowana.
- Tak, wiem. To o niego chodzi? Karolina go nie lubi?
- Nie. To znaczy tak – przyznała. – Eliza sypia z nim od pewnego czasu.
Sama nie potrafiła stwierdzić, dlaczego użyła właśnie tego argumentu, zamiast powiedzieć mu o narkotykach. Ledwie jej słowa ucichły, zdała sobie sprawę, że popełniła błąd. Na twarzy Sebastiana pojawiła się purpura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz