środa, 25 stycznia 2012

43. Nie wierzcie bliźniaczkom

Wieczór wigilijny minął komisarzom w prawdziwie rodzinnej atmosferze. Obie bliźniaczki czuły się już dużo lepiej, a Elizka z jakiegoś powodu była cała w skowronkach. Joasia mimo nie najlepszych dla niej wiadomości jakoś także była w dobrym humorze. Cała czwórka złożyła sobie życzenia, a następnie zasiadła do kolacji przy choince i kolędach. Rozmawiali, żartowali i śmiali się. Mimo wcześniejszych nieporozumień zachowywali się jak prawdziwa rodzina.
- No dobra, teraz prezenty – zarządziła Elizka, kiedy ostatni talerz wylądował w zmywarce.
Dziewczyny usiadły na ziemi przy choince i zabrały się za odczytywanie bilecików.
- Najpierw coś dla Alayi i Ajaxa – oświadczyła Karolina, podając psom dwie, duże kości.
- Tu jest coś dla taty – dodała Eliza, podając ojcu torebkę. – I jeszcze coś – dodała, wręczając mu drugą paczuszkę.
- I dla Aśki – kontynuowała Karolina, dając policjantce dwa pudełka.
- No i dla nas – zakończyła Lizka z szerokim uśmiechem.
Bliźniaczki jako pierwsze rozpakowały swoje prezenty. Od ojca dostały nowe telefony, natomiast od Aśki perfumy. Zadowolone ulokowały się z psami na kanapie, poznając możliwości swoich komórek.
Komisarze wymienili się spojrzeniami, bezgłośnie negocjując, które z nich pierwsze otworzy prezenty. W końcu Seba westchnął teatralnie i zajrzał do torebki od córek. Znalazł tam nowe okulary samochodowe.
- Jeszcze drugi – przypomniała Joasia niewinnym głosem.
Sebastian uśmiechnął się i wyjął z torebki prezent od ukochanej. Była to nieduża, srebrna zapalniczka z wygrawerowanym na boku napisem: „Tylko miłość potrafi zatrzymać czas”. Seba uśmiechnął się.
- Dziękuję, ale największy prezent już od ciebie dostałem – powiedział cicho i pocałował ją w policzek. – No, zostały jeszcze twoje prezenty, prawda?
Aśka z uśmiechem rozpakowała sweterek od bliźniaczek, a następnie złote kolczyki od Sebastiana.
Przed północą komisarze wybrali się z nastolatkami na paserkę. Po powrocie rozbudzeni mroźną, zimową pogodą nie mieli ochoty kłaść się do łóżek, więc włączyli film. Pierwsza jak zwykle przysnęła Aśka, a zaraz potem w jej ślady poszedł Seba. Tylko bliźniaczki wytrwale oglądały komedię. Seans przerwał im telefon ojca. Wymieniły się znaczącymi spojrzeniami i Elizka sięgnęła po komórkę.
- Tato – powiedziała, szturchając ojca łokciem. – Twój telefon.
Seba mruknął coś niewyraźnie, za to obudziła się Aśka.
- Ja odbiorę – mruknęła, sięgając po komórkę Sebastiana. – Halo?
- Witam świątecznie panią komisarz – zakpiła Kaśka. – Najpóźniej za pół godziny Stary chce was widzieć na komendzie.
- Oszalałaś? – zapytała Joasia całkiem poważnie. – Jest środek nocy, Boże Narodzenie… Mamy wolne do piątku!
- Pół godziny - powtórzyła spokojnie asystentka i rozłączyła się.
Aśka z westchnieniem odłożyła telefon.
- Seba, wstawaj – mruknęła, potrząsając ramieniem partnera. – Dzwoniła Kaśka, za pół godziny mamy być na komendzie.
- Żartujesz?
- Przecież są święta! – zawołała Karolina, patrząc na ojca.
- Stary czegoś od nas chce – powiedziała Aśka cicho.
Wiedziała, że nastąpi teraz lawina wyrzutów ze strony bliźniaczek, więc szybko się ulotniła.
Zanim wyszli, minęło dwadzieścia minut. Co prawda o tej porze nie było korków, ale odkopanie samochodu spod śniegu trochę trwało. Tym sposobem dotarli na komendę dopiero po czterdziestu pięciu minutach od otrzymania telefonu od Kaśki.
- Piętnaście minut spóźnienia – oświadczył komendant, kiedy weszli do biura.
Komisarze wymienili się spojrzeniami. Fakt, że Stary zjawił się w ich biurze nie napawał optymizmem. Do tej pory widzieli go tam tylko raz i nie przyniósł wtedy dobrych wieści.
- Przypomnę tylko, że to nasz dzień wolny. A właściwie noc – zauważył Seba, odwieszając kurtkę.
- Dwie godziny temu spod swojego domu została porwana prokurator Czerwińska. Od dwóch miesięcy policjanci z drugiego komisariatu prowadzą sprawę uprowadzeń kobiet. Prokurator Czerwińska jest siódmą ofiarą.
- Ale dlaczego wezwał pan nas? – zapytała rzeczowo Joasia.
- Jesteście najlepsi – oświadczył Stary takim tonem, jakby to było oczywiste. – Porwanie prokurator Czerwińskiej jest dla nas sprawą priorytetową i na tym macie się skupić.
- A co z pozostałymi porwaniami? – wtrąciła Aśka, marszcząc brwi.
- Te sprawy najprawdopodobniej się łączą, więc musicie zająć się nimi równolegle. Odkładacie na bok wszystkie swoje sprawy, pracujecie dzień i noc, macie do dyspozycji ludzi i sprzęt, jakich tylko będziecie potrzebować. Macie ją znaleźć, rozumiecie?
Aśka zerknęła na Sebastiana. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami w milczeniu, aż w końcu mężczyzna nieznacznie skinął głową.
- Prowadzimy sprawę razem z tymi z drugiego? – zapytała kobieta.
- Nie. Przekażą wam wszystkie informacje. Już na was czekają.
Komisarze bez słowa opuścili swoje biuro, kierując się z powrotem do samochodu.
- Czyli święta mamy z głowy – mruknął Seba, kiedy znaleźli się w aucie.
- Wiesz, mogliśmy się nie zgodzić, ale… - zaczęła Joasia.
- Nie mogliśmy – westchnął mężczyzna. – Czerwińską znamy ładnych parę lat, musimy ją znaleźć.
- Raczej trudno będzie wytłumaczyć to dziewczynom – zauważyła Aśka, zerkając na Sebastiana znacząco.
- Zrozumieją, nawet jeśli nie będą zadowolone. To nie pierwszy raz. Bardziej martwi mnie twoje samopoczucie. Nie powinnaś teraz się przemęczać, a zanosi się na kupę roboty.
- Nie przesadzaj, to dopiero początek ciąży. Nic mi nie będzie.
- Ale powiesz mi, jeśli poczujesz się gorzej, ok? – upewnił się Seba.
- No jasne. Nie martw się. To że nie chcę mieć dziecka, nie znaczy, że zrobię mu krzywdę – powiedziała spokojnie.
- Wiem.
Seba uśmiechnął się do Joasi. Trochę go martwiło, że tak pesymistycznie podchodzi do swojej ciąży i perspektywy posiadania dziecka, ale miał szczerą nadzieję, że dzięki niemu, szybko się to zmieni.
Na pierwszym piętrze drugiego komisariatu, w pokoju na końcu korytarza czekało na Joasię i Sebastiana dwóch mężczyzn. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie są do nich pozytywnie nastawieni.
- To co macie? – zapytał rzeczowo Seba.
- Wszystko jest w aktach – odparł jeden z policjantów, wskazując na teczki leżące na biurku.
- No dobrze, byliście na miejscu porwania prokurator Czerwińskiej?
- Sami tam jedźcie, w końcu teraz to wasza sprawa.
Aśka poirytowana uniosła brwi. Nie zamierzała jednak wdawać się w dyskusję z kolegami po fachu. Zgarnęła z biurka dokumenty i wyszła bez słowa pożegnania. Seba uśmiechnął się tylko ironicznie i podążył za nią.
Chwilę później zamknęli się w samochodzie, włączyli światło i zaczęli w pośpiechu przeglądać dokumenty.
- To bez sensu – powiedziała po chwili Aśka. – Musimy przysiąść nad tym na spokojnie i wszystko dokładnie sprawdzić. Wiesz co, jedźmy pod dom Czerwińskiej i dowiedzmy się, co właściwie się stało.
Seba pokiwał głową. Zadzwonił do Kaśki z pytaniem o adres prokurator i chwilę później już jechali w kierunku osiedla na obrzeżach miasta. Samochód zaparkowali pod jednym z domków jednorodzinnych i zadzwonili na domofon. Wpuścił ich jakiś mężczyzna, który chwilę później przedstawił się jako mąż prokurator. Na twarzy miał kilka siniaków i rozciętą brew.
- Wracaliśmy z pasterki – zaczął opowiadać. – Byliśmy już prawie pod bramą, wyjąłem z kieszeni klucze, ale upadły mi. Kiedy się schyliłem, samochód stojący parę metrów dalej, nagle ruszył. Wyskoczyło z niego kilku mężczyzn. Pobili mnie, a Magdę wciągnęli do środka i odjechali.
Mężczyzna mówił bardzo szybko i jąkał się, był wyraźnie zdenerwowany. Policjanci z trudem rozumieli poszczególne słowa.
- O której dokładnie to się stało? – zapytała Joasia rzeczowo.
- Piętnaście po pierwszej.
- Co to za samochód? Pamięta pan markę, kolor? Może numer rejestracyjny?
- To stało się tak szybko…
- Ale mówił pan, że ten samochód stał tam wcześniej – nalegał Seba.
- Jakiś ciemny… - mruknął mężczyzna niepewnie. – Chyba opel.
- No dobrze, a ci mężczyźni? Ilu ich było, jak wyglądali?
- Czterech. Byli tacy… napakowani, ubrani na czarno.
Komisarze wymienili się spojrzeniami. Taki opis niewiele im dawał.
- Rozpoznałby ich pan? – spróbowała ponownie Aśka.
- Nie, raczej nie.
Seba pokiwał głową, rozglądając się w milczeniu po salonie. Widać było, że małżeństwu nie brakowało pieniędzy. Zaczął rozważać, czy ta sprawa na pewno ma związek z poprzednimi porwaniami kobiet, czy może po prostu chodzi o okup.
Kolejną godzinę spędzili w domu prokurator, zadając jej mężowi całą serię szczegółowych pytań. Następnie wezwali ekipę, a sami pojechali na Pomorską.
- We wszystkich przypadkach scenariusz jest ten sam – powiedziała Aśka, kiedy przed południem skończyli studiowanie dokumentów. – Czterech sprawców ubranych na czarno, wysiadających z ciemnego samochodu. Niestety tutaj zeznania się rozmywają… opel, toyota, stare bmw…
- Spora rozbieżność – westchnął Seba, przeciągając się w fotelu. – Ja jednak najbardziej wierzyłbym tym gówniarzom z trzeciego porwania. Oni na pewno prędzej rozpoznają markę samochodu niż ta staruszka z pierwszego.
- Nawet jeśli założymy, że to toyota, i tak nie ułatwi nam to sprawy.
- Trzeba będzie porozmawiać jeszcze raz ze wszystkimi świadkami i rodzinami porwanych – zadecydował Sebastian.
- No to cóż… Może pierwszy dzień świąt nie jest najodpowiedniejszym czasem na takie sprawy… Ale chyba nie mamy wyjścia. Komu w drogę, temu czas.
Dopiero wieczorem komisarze wrócili do domu i zjedli z bliźniaczkami świąteczne „śniadanie”. Dziewczyny nie były zadowolone z nieobecności ojca, ale powstrzymały się od awantur i złośliwych komentarzy. Mimo wszystko obie zdawały się być w dobrych nastrojach, zwłaszcza Elizka, która z jakiegoś powodu chodziła cały czas uśmiechnięta.
- Dawno jej takiej nie widziałem – mówił Seba późnym wieczorem, obserwując jak Joasia rozczesuje włosy.
- Może się zakochała – odparła Aśka, uśmiechając się lekko.
- Nawet mnie nie strasz…
- Daj spokój, jest szesnastolatką, musi się zakochiwać i odkochiwać – powiedziała Joasia nieco pobłażliwym tonem. – To że z Bartkiem wyszło jak wyszło, nie znaczy, że następny jej chłopak także będzie pomyłką. Dostała nauczkę, jest o jedno doświadczenie bogatsza.
- I mądrzejsza? – zakpił Seba. – Nie wiem, czy w przypadku Elizki tak to działa.
Aśka uśmiechnęła się. W duchu przyznawała Sebastianowi rację: charakter Elizy nie napawał optymizmem z kwestii kolejnego chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz