czwartek, 19 stycznia 2012

Okruchy losu cz. 2 (autorka: Alutka)

Następnego Asia od samego rana była zamyślona. Około dziewiątej do pokoju komisarzy weszła Sabina. Asystentka miała zadowoloną minę, a w ręku trzymała kartkę papieru. Podeszła do Asi i bez słowa podsunęła jej papier. Policjantka odruchowo spojrzała i odczytała imię i nazwisko znanej krakowskiej dziennikarki Tamary Libertyńskiej. Sebastian podszedł do partnerki i pytająco popatrzył na Sabinę.
- Znalazłam tę dziennikarkę, ona sporo wie o Władimirze Nikolajewiczu, kiedyś pisała o nim artykuł. Mieszka na Podgórzu, a tutaj są wszystkie namiary na nią- odparła posłusznie dziewczyna.
- Dziękujemy dobrze się spisałaś, chyba najlepiej będzie jak to ja z nią pogadam. Sebastian ty pogoń chłopaków niech odnajdą każdą wzmiankę o gangu tego Borysa Rszki- skwitowała Asia.
- Wolałbym jechać tam razem z tobą. Dobrze wiesz, że nie lubię jak robisz coś na własną rękę- zaprotestował bez przekonania mężczyzna.
- Daj spokój ktoś, przecież powinien być na komendzie. Stary wyraźnie polecił nam szybko rozwiązać do śledztwo, bo mamy tyle roboty. I tak mamy szczęście, że ta mała mów dosyć biegle po polsku, ale ona jest w szoku- tłumaczyła rozsądnie.
- Skoro tak uważasz to jedź do tej dziennikarki sama. Obiecaj mi tylko, że będziesz cały czas pod telefonem w razie czego- poprosił oschle Sebastian.
Mniej więcej kwadrans później kobieta jechała już w stronę starego osiedla w dzielnicy Podgórze. Ulica Kanoniczna w Krakowie usytuowana była w ciemnym, kiszkowatym zaułku tutaj po zmroku rzadko kto wychodził na ulicę. Pijackie burdy, brutalne zabójstwa i gwałty stanowiły szarą codzienność mieszkańców. Pani komisarz idąc ulicą odruchowo patrzyła za siebie. Wieloletnie doświadczenie nauczyło ją, że najgroźniejsi przestępcy atakują niespodziewanie czyhając za plecami swoich ofiar. Wreszcie odnalazła kamienicę, gdzie mieszkała Libertyńska. Wchodząc na klatkę schodową dojrzała dwóch łysych, potężnie zbudowanych mężczyzn w czarnych skórzanych kurtkach. Aśka przystanęła na półpiętrze pozorują zawiązywane buta. Jako zwykła, przypadkowa obserwatorka mogła w miarę bezpiecznie przyjrzeć się tym typkom. Po krótkiej obserwacji pobiegła na poddasze do mieszkania dziennikarki .
**
Tamara Libertyńska wysłuchała opowieści policjantki z pozornym spokojem. Od lat zajmowała się tematyką społeczną. Jak się okazało Władimir Nikolajwicz pracował w jednej z moskiewskich zajezdni tramwajowych. Od ponad dziesięciu lat opiekował się córką pewnego Syryjczyka i Polki. Biologiczny ojciec, nigdy nie akceptował swojej córeczki, gdyż wolał mieć syna. Pewnego dnia opuszczoną, okrutnie okaleczoną przez rodziców dwulatkę znalazł właśnie Władimir Nikolajewicz . Początkowo motorniczy traktował opiekę nad dziewczynką jak uciążliwy obowiązek , jednak z czasem mocno przywiązał się do niej tworząc jej prawdziwy dom. Być może chciał w ten sposób spłacić z przed lat, kiedy był drobnym oszustem okradającym podstępnie staruszki na ulicach Moskwy. Nigdy nie mordował i nie gwałcił ,ale jego przeszłość nie była kryształowa. Z upływem lat stawał się coraz lepszym człowiekiem Asia po usłyszeniu całej historii poczuła rosnący podziw dla tego mężczyzny.
- Wychodzi na to ,że miał powiązania ze światem przestępczym, ale potem potrafił z tym zerwać. Musiał słyszeć o gangu tego, naszego Reszke to zaczęło się w tym samym czasie. Oni w przeszłości działali jako oszuści- relacjonowała z triumfem przyjacielowi.
- Czyli co kara za zerwanie tym półświatkiem? Fakt oszustwa polegające na udawaniu wolontariusza to nie morderstwa tylko, że dla tych z mafii to bez znaczenia. U nich, każda zdrada jest karana tak samo- powiedział domyślnie Seba.
- Teraz pytanie co dalej będzie z tą dziewczynką? Przez lata opiekował się nią Nuikolajewicz, na pewno bardzo ją chronił, a teraz co? Trafi do jakiegoś ośrodka?- zapytała ze smutkiem Sabina, obecna przy rozmowie obojga komisarzy.
- Na to wygląda niestety nic na to nie poradzimy. Dobrze się stało, że powiadomiłaś Starego o tych dwóch gościach z Kanonicznej. To nowy narybek w gangu Borysa- zakpił policjant.
**
Jakiś czas późnej komisarzy pochłonęły innie równie skomplikowane sprawy. Tajemnica śmierci zwykłego rosyjskiego motorniczego okazała się zgodna z przypuszczeniami doświadczonych policjantów Egzekucji dokonali na zlecenie pamiętliwego szefa gangu , ci sami najemnicy, których widziałaś w kamiennicy Tamary Libertyńskiej. Na całe szczęście niewidoma Antosia trafiła pod opiekę dwójki zaprzyjaźnionych z komendą przy Pomorskiej sióstr. Jedna z kobiet była sędzią , druga pracowała jako wzięta prawniczka. W mniej więcej rok później obie panie pojawiły się na ślubie Aśki i Seby. Ta para od dawna miała się ku sobie i jedynie kwestią czasu pozostawał oczywisty dla przyjaciół ślub. Tamara Liberyńska zaraz po uroczystości wyjeżdżał do Moskwy , aby pracować dla tamtejszej gazety codziennej "Okruchy Losu". Życie po raz kolejny potoczyło się po swojemu.
KONIEC
Alutka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz