środa, 18 stycznia 2012

36. Nie wierzcie bliźniaczkom

Nastolatkom udało się dotrzeć na osiedle Olszańskie bez zwrócenia na siebie uwagi policji. Wiedziały, że Bartek już zorganizował ich poszukiwania zapewne na szeroką skalę, dlatego odetchnęły z ulgą, kiedy znalazły się w spokojnej dzielnicy bogaczy. Na rowerach przemierzały wzdłuż kolejne ulice w poszukiwaniu willi z fotografii zamieszczonej w Internecie.
- To chyba tu – mruknęła Karolina, wskazując dom z czerwonej cegły.
- Trochę się zmieniło… Ale wygląda na to, że trafiłyśmy – przyznała Eliza.
Zatrzymały się w sporej odległości od domu w obawie, że ktoś niepożądany mógłby je zobaczyć.
- Masz jakiś plan czy będziemy improwizować? – zapytała Karolina.
- Przede wszystkim musimy zaczekać, aż się ściemni, więc mamy czas, żeby coś wykombinować. A póki co… Zobacz, tam jest dom w stanie surowym – powiedziała, wskazując budowę na lewo. – Możemy się w nim ukryć.

Noc zapadła dopiero przed dwudziestą pierwszą. Niebo było zachmurzone, dzięki czemu panowała całkowita ciemność. Sebastian stwierdził, że nie ma już na co czekać. Nie zdołał co prawda ułożyć niezwykle sprytnego i niezawodnego planu, ale musiał spróbować.
Wdrapał się na ogrodzenie w miejscu, gdzie oświetlenie było najsłabsze. Rozejrzał się, przy pomocy scyzoryka uszkodził kamerę i zeskoczył. Wiedział, że jego obecność prędzej czy później zostanie odkryta, ale miał nadzieję wcześniej znaleźć dowody swojej niewinności.
Czuł się nieswojo, skradając się przez podwórko, bo nigdzie nie spotkał ochroniarzy. Podszedł pod ścianę budynku i zajrzał ostrożnie przez okno. Natychmiast zorientował się, że to kuchni, ale przez drzwi widać było fragment salonu. Wyglądało na to, że mieszkańcy oglądają mecz. Seba natychmiast przypomniał sobie, że tego wieczoru Polska miała grać z Czechami. Westchnął. To znacząco ułatwiało sprawę.
Obszedł dom dookoła, zaglądając w każde okno w poszukiwaniu najdogodniejszego miejsca. W końcu znalazł zamknięty, pusty pokój i uznał, że to najrozsądniejsze wyjście. Trochę trwało nim przy pomocy scyzoryka udało mu się na tyle uszkodzić okno, żeby samo się uchyliło. Wskoczył na parapet i wszedł do środka.
Powoli i ostrożnie dotarł do schodów, modląc się, by żadnemu z domowników nie przyszło do głowy pójście do kuchni czy łazienki. Przez moment zastanawiał się, gdzie szukać ewentualnych dowodów. W końcu uznał, że najbardziej prawdopodobnym miejscem jest piwnica. Zszedł na dół i natychmiast zrozumiał, że chwilę to potrwa. Spore pomieszczenie było zawalone pudłami i skrzynkami. Z cichym westchnieniem zabrał się za ich przeszukiwanie.

Joasia przez długi czas zastanawiała się, co zrobić z kamerą, która umiejscowiona była dokładnie w miejscu, w którym zamierzała przekroczyć ogrodzenie. Zdążyło się już ściemnić, a ona nadal nie miała planu, który by ją zadowolił. Uznała jednak, że nie ma co czekać dłużej. Wyjęła z torebki pistolet, umieściła go za paskiem na plecach. Podobny los spotkał telefon i szminkę. Buty zostawiła w swojej kryjówce. Uznała, że łatwiej będzie jej się poruszać boso niż na szpilkach.
Bez większego problemu weszła na dość wysokie ogrodzenie. Wyjęła szminkę i zamalowała obiektyw kamery, a potem zgrabnie zeskoczyła na trawę. Podwórko przecięła w mgnieniu oka, nie bardzo dbając o ostrożność. Wiedziała, że w tej sytuacji oglądanie się za siebie i skradanie niewiele zmieni.
Do domu podeszła od strony garażu. Sprawdziła dokładnie drzwi, jednak były zamknięte. Nieco podenerwowana zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu innego wejścia. Wypatrzyła małe okienko w garażu, które ku jej uldze było uchylone. Wsunęła rękę do środka i otworzyła je całkowicie. Było dość wysoko, a przede wszystkim martwiła się, czy w ogóle się tam zmieści, ale po kilku minutach wysiłku jakoś się przecisnęła.
Już w garażu słyszała głos komentatora sportowego i rozmowę trzech mężczyzn. Natychmiast pomyślała, że ma szczęście, bo jest większa szansa, że domownicy zajęci meczem nie zauważą jej obecności.
Kierując się podobnym tropem jak Sebastian, dotarła do piwnicy. Kiedy w ciemności zobaczyła męską sylwetkę, była pewna, że już po niej. Dopiero po charakterystycznym ruchu, którym mężczyzna wyciągnął pistolet, poznała Sebę. On jednak nie miał szansy zobaczyć w jej twarzy swoją partnerkę, zwłaszcza w ciemności. Mierzył do niej wyraźnie niezdecydowany.
- To ja – wyszeptała cicho Joasia.
Zobaczyła, jak w ciemności Seba marszczy brwi i powoli opuszcza broń.
- Aśka? – zdziwił się szczerze.
Podszedł do niej, mierząc ją uważnie wzrokiem. Była pewna, że nie powstrzyma się od komentarza na temat jej wyglądu. Jednak pomyliła się.
- Co tu robisz? – zapytał, chowając broń. – Skąd wiedziałaś, że tu będę?
- Długa historia, a czas chyba nas goni, prawda? Znalazłeś coś?
- Na razie nie – mruknął.
- Pomogę ci – oświadczyła Aśka, bez zastanowienia podchodząc do sterty pudeł.

Przez cały wieczór bliźniaczki obmyślały plan wejścia do domu Starskich. Kiedy tylko zapadła ciemność, obeszły teren domu aż do potężnego drzewa z drugiej strony.
- Wskakuj – nakazała Eliza, wskazując głową na pień.
- Ty pierwsza – mruknęła Karolina, której cały pomysł nadal wydawał się przegięciem.
Elizka wywróciła oczami i z cichym westchnieniem chwyciła się najniższej gałęzi.
Chwilę to trwało, ale w końcu obie znalazły się na takiej wysokości, z której swobodnie widziały niemal całość posesji. Plan był prosty, przynajmniej w teorii: po jeden z gałęzi miały dostać się na dach domu.
- Ostatni raz jak biegałyśmy po dachu, nie skończyło się to najlepiej – przypomniała Karola.
- Oj, daj spokój. Było ślisko.
- Wiesz, z dołu to wyglądało bezpieczniej – zauważyła, trzymając się kurczowo gałęzi, na której siedziała. – Jesteśmy jakoś dziwnie wysoko.
- Słuchaj, nie musisz tam ze mną iść – oświadczyła Elizka. – To ja zaczęłam spotykać się z Bartkiem, to ja dołożyłam do tego wszystkiego swoje trzy grosze… Może gdyby nie to… - westchnęła i umilkła.
- Daj spokój, przecież to nie twoja wina – odparła natychmiast Karolina. – Tata i Aśka dotarli do ich satanistycznych praktyk, to dlatego chcą ich wyeliminować. Ty nie masz z tym nic wspólnego.
- Mamy już tylko tatę – powiedziała cicho Elizka, patrząc siostrze w oczy. – Co jeśli tam go trzymają i potrzebuje pomocy? Gdybym tylko wiedziała, gdzie jest Aśka, powiedziałabym jej o wszystkim, ona by nam pomogła. Ale nie wiem. Więc co innego możemy zrobić?
- A może trzeba było powiedzieć Ance i Rafałowi? Przecież to też przyjaciele taty i na pewno by nam pomogli…
- Pamiętasz, co mówiła Aśka? Że mamy NIKOMU nie mówić – przypomniała Elizka.
Karolina westchnęła. Przez moment analizowała słowa siostry, a potem w końcu podniosła wzrok.
- Idę z tobą – oświadczyła. – Mam tylko nadzieję, że tacie nic nie zrobili.
- Pójdę pierwsza. Zaczekaj aż będę na dachu, na gałąź może nie utrzymać nas obu.
Eliza usiadła na gałęzi i powoli i ostrożnie zaczęła przesuwać się w stronę dachu. Każdy, nawet najcichszy dźwięk ze strony drzewa powodował u niej sensacje w żołądku. W końcu jakoś udało jej się dotrzeć do celu. Ostrożnie zsunęła się na dach, dziękując Bogu, że ma tyle załamań i ozdobników, na których łatwiej było się utrzymać. Gestem pokazała siostrze, że teraz jej kolej.
Kilka chwil później Karolina blada jak ściana także znalazła się na dachu. Bez zbędnych komentarzy otworzyły na oścież lekko uchylone okno i weszły do łazienki na piętrze.
- Co teraz? – zapytała cicho Karolina.
- Szukamy piwnicy – oświadczyła Elizka bez wahania. – Jeśli ktoś tu kogoś przetrzymuje, to tylko tam.
Karolina nic nie odpowiedziała, ale w duchu przyznała rację siostrze. Wyszły po cichu z łazienki i udały się w kierunku schodów.
Kiedy bardzo ostrożnie otworzyły drzwi i znalazły się w piwnicy, natychmiast się zorientowały, że tuż przy twarzach mają pistolety dwóch osób. Śmiertelnie przerażone nie zdołały nawet krzyknąć ze strachu. Po chwili w jednej z osób rozpoznały ojca, druga zaś nadal wydawała się całkowicie obca. Zamiast jednak zastanawiać się nad jej tożsamością, przytuliły się mocno do mężczyzny.
- Co wy tu robicie, do cholery? – wyszeptała Joasia ze złością.
- Aśka? – zdziwiły się nastolatki jednocześnie.
- Nic wam nie jest? – dopytywał Seba, głaszcząc je po włosach.
- Nie – odparła Karolina, nadal nie spuszczając wzroku z Aśki. – A tobie?
- Jestem cały – powiedział spokojnie.
Cała trójka dosłownie czuła emanującą od Joasi złość. Kobieta sama nie wiedziała, co najbardziej ją zirytowało: czy zignorowanie jej zakazów, czy niebezpieczeństwo, na które dziewczyny się naraziły, czy może sposób, w jaki Sebastian je przywitał. Nie było to jednak czas ani miejsce na roztrząsanie tego. W każdej chwili ktoś mógł odkryć ich obecność, a to z całą pewnością skończyłoby się tragicznie.
- Zmywajmy się stąd – mruknął Seba.
W dłoni trzymał grubą kopertę ze zdjęciami, którą chwilę wcześniej Aśka znalazła w jednym z pudeł. Było tam wszystko, czego potrzebowali: zdjęcia małych dzieci, w tym zaginionego Jasia, a także robione z ukrycia jemu i Joasi. Prócz tego ktoś włożył tam płytkę CD.
Cała czwórka wymknęła się z piwnicy. Pierwsza szła Aśka, za nią dziewczyny i na końcu Seba. Chcieli uciec oknem, którym dostał się do domu policjant. Niestety w przedpokoju natknęli się na jednego z domowników.
To co wydarzyło się w ciągu kolejnych pięciu minut, było przede wszystkim jednym wielkim zamieszaniem. Przez ułamek sekundy Joasia chciała skorzystać z trzymanej w pogotowiu broni i obezwładnić mężczyznę, jednak szybko z tego zrezygnowała, bo w drzwiach wejściowych pojawiło się kilku kolejnych. Bez zastanowienia złapała za rękaw stojącą najbliżej Karolinę i rzuciła się biegiem w na schody, które po prostu były najbliżej. Sebastian w tym samym momencie podjął inną decyzję: ciągnąc za sobą drugą z córek zbiegł z powrotem do piwnicy.
Mężczyźni rozdzielili się, goniąc komisarzy. Za Joasią i Karoliną pobiegł tylko jeden z nich, natomiast Sebastiana, który zdawał się im bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem goniło kilku. Aśka popchnęła nastolatkę do jednego z pokojów, a sama uchyliła się przed kulą i wycelowała w napastnika. Trafiła tak precyzyjnie, że sama była tym zaskoczona. Mężczyzna osunął się na ziemię.
Policjantka podbiegła do Karoliny, która obserwowała tę scenę z przerażeniem. Złapała ją za rękę i pociągnęła w głąb pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz