niedziela, 22 stycznia 2012

40. Nie wierzcie bliźniaczkom

- Powiedziały ci coś? – zapytał po chwili namysłu.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. Kiedy zniknąłeś, zawarłyśmy układ. One miały nie utrudniać mi znalezienia winnych, a ja w zamian za to, obiecałam wycofać się z waszego życia.
Sebastian wyglądał na zszokowanego.
- Dlatego to wszystko? Dlatego się ze mną rozstałaś?
- Już ci powiedziałam, dlaczego.
- Masz rację – powiedział mężczyzna cicho. – Coś takiego nigdy nie powinno mieć miejsca. I to jest moja wina. Przykro mi, że do tego doszło.
- Mi też – mruknęła, wracając do zmywania naczyń.
- Przepraszam cię.
Była pewna, że będzie nadal ją przekonywać, ale odpuścił. Wyszedł bez pożegnania, zostawiając ją w jeszcze gorszym nastroju.
Kiedy wrócił do domu, bliźniaczki siedziały w salonie przed telewizorem. Leciał akurat jeden z ich ulubionych seriali, w związku z czym nie zwróciły za bardzo uwagi na przybycie ojca.
- Gratuluję wam – powiedział Sebastian, stając w drzwiach salonu. – Dopięłyście swego. Joasia nie chce już ze mną być i wcale jej się nie dziwię. Dobrze, że wasza matka tego nie dożyła. Serce by jej pękło.
Nie czekając na odpowiedź bliźniaczek, odwrócił się na pięcie i poszedł do sypialni. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami.
- On ma rację – powiedziała cicho Eliza. – Chyba przegięłyśmy.
- Chyba tak… - mruknęła Karolina. – Wiesz… Byłam zła, że tata jest w Aśkę taki wpatrzony, że spędza z nią tyle czasu… Ale teraz mi tego brakuje.
- Mi też – westchnęła Lizka. – Ale najgorsze jest to, że zawsze chciałam być taka jak mama, a teraz… Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Ona by chciała, żeby tata był szczęśliwy.
- A z Aśką był. Dopóki tego nie zepsułyśmy.
- Musimy to naprawić – powiedziała Elizka stanowczo.
- Tylko jak? Znasz Aśkę, nie będzie łatwo…
- Jeszcze nie wiem jak, ale coś wymyślę.
W dość ponurej atmosferze mijały kolejne dni. Sebastian traktował córki z rezerwą, odzywając się tylko wtedy, kiedy było to konieczne. Dopiero po trzech dniach zdecydował się odwiedzić Joasię. Było mu głupio po ich ostatniej rozmowie, ale pamiętał, że była chora i trochę się niepokoił.
- Cześć – przywitał się, kiedy mu otworzyła.
W ramach odpowiedzi zaniosła się kaszlem, ale wpuściła go do środka. Nie odzywając się ani słowem, wróciła do sypialni i wślizgnęła się z powrotem do łóżka. Przez chwilę Sebastian zastanawiał się, czy to przez chorobę, czy może jest na niego obrażona.
- Źle się czujesz? – zapytał cicho, przysiadając na brzegu łóżka.
- Raczej średnio – mruknęła. – Przepraszam cię, ale to nie jest dobry moment na wizyty.
- A ja myślę, że to świetny moment – odparł Seba, ponownie nabierając pewności siebie. – Byłaś u lekarza?
Pokręciła głową. Leżała tyłem do partnera i gdzieś w zakątkach świadomości wiedziała, że może przez to wyglądać na obrażoną, jednak ból głowy i mdłości nie pozwalały jej wykonywać zbędnych ruchów.
- Chodź, pomogę ci się ubrać i zawiozę do przychodni – oświadczył Seba, odrzucając na bok kołdrę.
- Zostaw mnie.
Joasia próbowała ponownie się przykryć, ale na oślep nie mogła znaleźć pościeli. Sebastian zauważył, że drży z zimna. Spróbował zmusić ją do wstania, ale szybko się zorientował, że kobieta nie protestuje ze zwykłego uporu, tylko po prostu nie ma siły. Przykrył ją ponownie i odgarnął włosy ze spoconej twarzy.
- Jesteś rozpalona – zauważył, trzymając dłoń na jej czole. – Brałaś jakieś tabletki?
- Na zbicie gorączki – mruknęła w poduszkę.
- A jadłaś coś?
Na to pytanie wolała już nie odpowiadać. Na samą wzmiankę o jedzeniu robiło jej się niedobrze, a wiedziała, że Sebastian będzie próbował coś w nią wmusić.
- No dobrze. Pójdę do apteki, a ty nie ruszaj się z łóżka – nakazał.
Kiedy wrócił, Aśka siedziała na kanapie w salonie, z kolanami podciągniętymi pod brodę i kocem pod szyję. Powstrzymał się od komentarzy, podając jej tabletki i szklankę wody.
- Zjesz coś?
- Nie – powiedziała cicho. – Po co przyszedłeś?
- Martwiłem się – odparł Seba, wzruszając ramionami. – I jak widać, całkiem słusznie.
Nie odpowiedziała. Połknęła tabletki, odstawiła wodę na stolik i skuliła się pod kocem.
Sebastian został u niej aż do wieczora. Trochę posprzątał, zrobił obiad i wytłumaczył jej szczegółowo, o której powinna brać lekarstwa. Przez cały ten czas odezwała się zaledwie kilka razy, tylko kiedy było to naprawdę konieczne. W końcu policjant przykucnął obok łóżka Joasi i odezwał się cicho.
- To że między nami się popsuło, to nie zmienia faktu, że nadal możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji – powiedział.
Trochę trwało, nim Joasia doszła do siebie po kąpieli w rzece, ale w końcu gorączka przestała ją męczyć i mimo wciąż obecnego kaszlu mogła już normalnie funkcjonować. Seba zaglądał do niej codziennie, ale nie spędzali razem wiele czasu.
- To naprawdę miłe, że tak się mną interesuje – mówiła Joasia, kiedy Ania wpadła na plotki. – Inny facet na jego miejscu nawet by na mnie nie spojrzał.
- Nie przesadzaj, nie zerwaliście z twojej winy.
- Niby nie, ale rozstania zawsze są bolesne. Rzadko kiedy ludzie potrafią jeszcze ze sobą rozmawiać.
- Jesteś pewna, że to już tak ostatecznie? Może jeszcze coś się da zrobić…
Joasia uśmiechnęła się smutno, ale od odpowiedzi uchronił ją dźwięk smsa. Ania sięgnęła po telefon i odczytała wiadomość.
„Możemy się spotkać? Bardzo nam zależy. Elizka”
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, jak powinna postąpić. Po tym co zaszło między komisarzami z winy bliźniaczek, Ania raczej ich unikała, ale coś w wiadomości od Elizy mówiło jej, że warto. Chwilowo postanowiła po prostu schować telefon, gdyż Joasia zaczęła jej się przyglądać z uwagą.
Tego wieczoru Ania i Rafał, wedle prośby nastolatek, zjawili się w kawiarni niedaleko komendy. Byli trochę za wcześnie, więc zamówili po herbacie i czekali.
- Śmierdzi mi to wszystko – mruknęła kobieta. – Pewnie chcą sobie oczyścić sumienie.
- Daj spokój – westchnął Rafał, wyglądając przez okno. – Mówisz o nich, jakby były złem wcielonym. Ostatecznie to tylko dzieci.
- Te „dzieci” już dwa razy wpakowały Joasię w poważne niebezpieczeństwo, a na dokładkę rozbiły jej związek. Są kapryśne, egoistyczne i złośliwe. Niczego dobrego już się po nich nie spodziewam.
- Przesadzasz – bagatelizował policjant. – Popełniły kilka błędów, ale na pewno nikogo nie chciały świadomie skrzywdzić.
- Jasne – zakpiła Ania.
- Aśka jest twoją przyjaciółką, więc wiadomo, że zawsze staniesz po jej stronie – skwitował Rafał, wzruszając ramionami. – Ale jako mądra i pełna empatii policjantka – dodał z chytrym uśmiechem – powinnaś wiedzieć, że zawsze należy brać pod uwagę okoliczności łagodzące.
- Ciekawe jakie?
- A chociażby takie, że nie żyje ich matka i chociaż minęło już parę lat, dla nich to wciąż trudne. Poza tym przypominam ci, że ten wypadek na wakacjach był wynikiem dobrych chęci, zresztą ten ostatni też.
- A to że zaszantażowały Joasię jest wynikiem czego?
- Przypomnę ci tylko, że to Aśka była autorką tego szantażu – zauważył sprytnie mężczyzna.
- Rafał, o co ci chodzi? – zapytała Anka ze złością. – Uważasz, że Aśka sama jest sobie winna?
- Tego nie powiedziałem. Bliźniaczki z całą pewnością ponoszą winę za rozpad ich związku, ale ludzie popełniają błędy i nie można z góry zakładać, że są cytuję: „kapryśne, egoistyczne i złośliwe”.
Ania już otworzyła usta, żeby coś odpowiedzieć, ale akurat do kawiarni weszły bliźniaczki, więc postanowiła przynajmniej chwilowo powstrzymać ciętą ripostę.
- Chciałyśmy porozmawiać o tacie i Aśce – zaczęła Eliza bez zbędnych wstępów. Zauważyła, że Ania unosi ironicznie brwi, więc szybko kontynuowała, żeby kobieta nie zdążyła jej przerwać. – Wiemy, że nawaliłyśmy. Wszystko spaprałyśmy, ale chcemy to naprawić.
- Bardzo nam przykro, że tata i Asia już nie są razem – dodała Karolina. – Może i nie umiałyśmy tego do końca zaakceptować… Ale tata był szczęśliwy.
- Pierwszy raz odkąd mama umarła – mruknęła Eliza.
- Jakoś trudno mi uwierzyć w to nagłe nawrócenie – powiedziała Ania, mierząc nastolatki surowym spojrzeniem.
- Nie chciałyśmy ich skrzywdzić – odparła Karolina szczerze. – Nie sądziłyśmy, że to zaszło tak daleko…
- Że oni się naprawdę kochają – westchnęła Eliza.
- I co, od początku chcecie ich swatać? – zapytała Anka, nie tracąc czujności. – Nie dostałyście jeszcze nauczki?
- Nie musimy ich swatać – odparła Elizka niezrażona. – Chcemy tylko, żeby znowu byli razem. Pomóżcie nam, proszę.
Na chwilę zapadło milczenie. Anka wyglądała na niewzruszoną, choć bliźniaczki patrzyły na komisarzy niemal błagalnie.
- Ja w to wchodzę – oznajmił Rafał z uśmiechem.
- No wiesz! – zawołała Ania. – Chcesz spiskować za ich plecami?
- Anka, daj spokój – odparł mężczyzna. – Aśka i Seba powinni być razem, a wszyscy dobrze wiemy, że sami nie dojdą do porozumienia. Nie uważasz, że jako przyjaciele powinniśmy im pomóc?
Kobieta skrzywiła się, mierząc partnera nieprzychylnym spojrzeniem.
- Macie jakiś plan? – zapytał Rafał, nie czekając na odpowiedź kobiety.
- Masz jeszcze ten domek pod miastem? – zagadnęła Eliza, uśmiechając się nieśmiało.
Następnego dnia wieczorem Joasia zabrała się za gruntowne sprzątanie łazienki. Nie było co prawda takiej potrzeby, ale czuła się już na tyle dobrze, żeby ponownie zaczęła doskwierać jej nuda. Szorowała akurat wyjątkowo dokładnie wannę, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Była niemal pewna, że to Sebastian, więc na widok Ani nieco się zdziwiła.
- Przepraszam, że tak cię nachodzę o tej porze – powiedziała kobieta, wchodząc do środka, - ale mam wielką prośbę. Na komendzie jest tyle pracy, że nie dajemy sobie rady! Mogłabyś mi pomóc?
- W czym? Papiery? – zgadywała Aśka, myjąc ręce.
- No właśnie nie. Jest taki jeden dom pod miastem… Trzeba go dokładnie przeszukać, a nie mamy kogo tam wysłać.
- Przecież wiesz, że jestem zawieszana – westchnęła Joasia. – Z chęcią bym ci pomogła, ale jeśli Stary się dowie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz