piątek, 13 stycznia 2012

31. Nie wierzcie bliźniaczkom

Dzień dłużył się Joasi potwornie. Siedziała skulona na pryczy i wpatrywała się w małe, zakratowane okienko. Wiedziała, że nie ma co liczyć, by wypuścili ją przed upływem czterdziestu ośmiu godzin. Była bardzo zmęczona, ale próby odpoczynku kończyły się fiaskiem. Budziła się co chwilę z niespokojnego snu i zerkała na zegarek. Niestety czas mijał bardzo powoli.
Wczesnym popołudniem mundurowi ponownie zabrali Joasię na przesłuchanie. Pytania nie różniły się właściwie niczym od tych, które padły w nocy. Aśka odpowiadała z takim samym znudzeniem, choć jej pewność siebie powoli gasła. Nocne przeszukanie zostawiło w jej psychice głębszy ślad, niż sama mogłaby przypuszczać.
Kiedy ponownie została sama, zaczęła mimowolnie rozważać całą sprawę. Intrygowało ją pojawienie się w śledztwie Muchy, a jeszcze bardziej zagadkowe od jej śmierci było spotkanie z Sebastianem. Wewnętrznym powiedziała, że nie ma w tym nic dziwnego, ale sama musiała przyznać, że partner zawsze informował ją o swoich poczynaniach, nawet jeśli niekiedy robił to z lekkim opóźnieniem.
Do domu wróciła w środę rano dokładnie po czterdziestu ośmiu godzinach od przesłuchania. Policjanci nie mieli na nią żadnych dowodów i, chcąc nie chcąc, musieli ją wypuścić. Joasia była jednak pewna, że dali jej ogon i zamierzali śledzić każdy ruch.
- Nareszcie – powiedziała Kasia na widok przyjaciółki.
- Widzę, że dzisiaj twoja zmiana przy dziewczynach – odparła Joasia, uśmiechając się z wysiłkiem. – Wszystko w porządku?
- Jasne, zero problemów. A jak u ciebie? Bardzo cię wymęczyli?
- Da się przeżyć – mruknęła kobieta, odkładając torebkę na szafkę. – Ale wolałabym tam nie wracać – dodała, siląc się na żartobliwy ton. – Wiadomo coś nowego? Mów wszystko.
- Ta zamordowana kobieta… - zaczęła Kaśka, jednak nie dane jej było dokończyć.
- To Mucha, wiem – wtrąciła Joasia. – Powiedzieli mi podczas przesłuchania.
- Niestety włosy znalezione na jej ubraniu należą do Sebastiana. Jego zdjęcia krążą w mediach, wszystkie patrole go szukają, taksówkarze…
- Zrobili na niego nagonkę – westchnęła policjantka. – Wiadomo coś jeszcze?
- Nic. Kompletna cisza… Ale na komendzie jest straszna atmosfera. Góra naciska na znalezienie Seby.
Joasia pokiwała głową zamyślona.
- A co z moim samochodem?
Asystentka spojrzała na przyjaciółkę przepraszająco, przez co Aśka natychmiast nabrała podejrzeń i zrobiła się czujna.
- No mów – ponagliła ją.
- Wszystko z nim w porządku – wyznała Kaśka z taką miną, jakby się spodziewała, że Aśka zaraz się na nią rzuci. – Hamulcom nic nie dolega, działają.
Joasia ściągnęła brwi, powtarzając sobie w myślach słowa asystentki.
- Chyba zgłupiałam przez to wszystko – podsumowała.
- Nie przejmuj się, to bardzo nerwowa sytuacja i…
- Daj spokój – przerwała jej Aśka. - Słuchaj, mogłabyś zorganizować sprzęt, żeby sprawdzić dom pod kątem podsłuchów? – zapytała.
- Myślisz…?
- Nie wiem, wolę się upewnić.
- Dobra, przyślę ci kogoś.
- Dzięki.
Chciała już powiedzieć, że idzie pod prysznic, kiedy w pokoju pojawiły się nastolatki.
- Cześć dziewczyny – zagadnęła najbardziej przyjaznym tonem, na jaki było ją w tej chwili stać. – Wszystko gra?
- A jak myślisz? – burknęła Karolina.
- Kiepsko wyglądasz – zauważyła Eliza, przyglądając się Joasi. – Nic ci nie jest?
- Jestem po prostu niewyspana – westchnęła policjantka. – Nie jesteście głodne?
- Aśka, daj spokój – odparła Kasia, nim dziewczyny zdążyły się odezwać. – Wszystko jest w porządku. Zajmij się sobą.
Joasia rzuciła jeszcze jedno spojrzenie nastolatkom i poszła po ręcznik. Dopiero w sypialni zdała sobie sprawę, że nie jest u siebie. Westchnęła ciężko i przysiadła na łóżku.
- Zostaniesz jeszcze chwilę z dziewczynami? – zapytała, kiedy Kaśka pojawiła się w drzwiach. – Muszę skoczyć do siebie. Nie mam nawet ubrań na zmianę.
- Jasne.
Kobieta nie miała najmniejszej ochoty tłuc się przez pół miasta, zwłaszcza, że jej samochód wciąż stał na parkingu przed komendą. Nie miała jednak wielkiego wyboru. Zamówiła taksówkę i wyszła z domu.
Deszczowa pogoda wciąż się utrzymywała, przez co Joasia miała wrażenie, że dwa dni spędzone w siedzibie wydziału wewnętrznego były tylko wytworem jej wyobraźni. W swoim domu także nie poczuła się lepiej. Panował straszny bałagan, zawartość szafek została wyrzucona na podłogę, wszystkie drobne przedmioty wcześniej stojące na wierzchu, teraz zmieniły miejsce.
- Cudowne – mruknęła sama do siebie, zamykając drzwi.
Nie miała ani siły, ani ochoty na ogarnięcie bałaganu. Wzięła tylko torbę podróżną, którą z trudem znalazła na dnie szafy i zaczęła wrzucać do niej wszystko, co wpadło jej w ręce. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że podświadomie wciąż myśli o swoim samochodzie. Wyjęła telefon i wybrała numer asystenta.
- Cześć Bartek – mruknęła w ramach przywitania, - mam sprawę.
- Już cię wypuścili? – zdziwił się mężczyzna.
- Już? Chyba żartujesz.
- Wszystko u ciebie w porządku?
- Tak. Wezmę prysznic i będę na komendzie, ale musisz mi pomóc… Wiesz, kto sprawdzał mój samochód?
- No tak – odparła asystent z zażenowaniem w głosie. – Ale nic nie znaleźli. To znaczy…
- Wiem, Kaśka mi mówiła. Podasz mi nazwisko tego mechanika?
- To Maciek z Sarneckiej. Znasz go, nie?
- Tak, dzięki – mruknęła Joasia, rozłączając się.
Wzięła torbę i zamówiła taksówkę, ale nie pojechała do domu Sebastiana. Najpierw chciała odwiedzić mechanika z Sarneckiej i osobiście porozmawiać o swoim samochodzie.
- Cześć Asiu – powiedział mężczyzna na jej widok. – Dawno cię nie widziałem.
- Tak wyszło – mruknęła. – To ty sprawdzałeś mój samochód, prawda?
- Tak, ale raport poszedł na komendę – odparł mechanik, nie patrząc kobiecie w oczy.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie raport – oświadczyła Joasia stanowczo. – Obchodzi mnie, co naprawdę stało się z moim samochodem.
- Nie rozumiem…
- Rozumiesz – przerwała mu Aśka. – To bardzo ważne. Proszę, powiedz mi.
- Ale to zostanie między nami? – upewnił się Maciek.
- Oczywiście.
- Ktoś grzebał przy twoim aucie – wyznał. – Hamulce były uszkodzone.
- Wiedziałam – prychnęła Joasia, kręcąc głową. – Teraz będą próbowali mi wmówić, że mam urojenia.
- Kazali mi to naprawić – mruknął mechanik, obserwując Aśkę z niepokojem. – I napisać w raporcie, że wszystko było ok.
- Kto?
- Wewnętrzni.
- Dzięki Maciek – powiedziała Joasia, kładąc koledze rękę na ramieniu. – Mam u ciebie dług. I możesz być spokojny, to zostanie między nami.
Chciała wyjść, ale powstrzymał ją głos mężczyzny.
- Aśka…
- Tak? – zapytała, odwracają się przez ramię.
- Lepiej trzymaj się od tego samochodu z daleka. Tam jest więcej usterek i w każdej chwili mogą dać o sobie znać.
Policjantka uśmiechnęła się z wdzięcznością. Chcąc nie chcąc była teraz skazana na taksówki.
W domu poszła prosto pod prysznic. Od trzech dni marzyła tylko o kąpieli. Odświeżona i w czystych ubraniach odzyskała jasność umysłu. Wrzuciła swoje rzeczy do sypialni Sebastiana i zawołała do siebie Alayę.
- Dobrze się spisałaś – powiedziała, drapiąc psa za uchem. – Nasi koledzy z wewnętrznego mieli nietęgie miny.
Zdjęła jej obrożę i przy pomocy pęsety chciała wyjąć kartę sim. Od ponad dwóch dni nie miała kontaktu z Sebastianem i bardzo się o niego martwiła. Nie znalazła jednak niczego, co bardzo ją zaniepokoiło. Zaczęła się zastanawiać, jak cudem karta mogła zniknąć, jednak jej rozważania przerwał śmiech Elizy dochodzący z drugiego pokoju.
- No jasne – powiedziała sama do siebie. – Mogłam to przewidzieć.
Wtargnęła do pokoju nastolatek ze złością wypisaną na twarzy. Nie zamierzała udawać, chciała tylko odzyskać zgubę.
- Oddajcie mi kartę – zażądała, mierząc je groźnym spojrzeniem.
- Nie mamy pojęcia o czym mówisz – odparła Eliza z bezczelnym uśmiechem.
- Muszę porozmawiać z Sebą – powiedziała Joasia, z trudem panując nad emocjami. – Oddajcie mi ją.
- Po co? Chcesz mu napisać, że tęsknisz? Wzruszające – kpiła nastolatka.
Joasia poczuła łzy pod powiekami. Było to zaskakujące nawet dla niej samej. Zwykle potrafiła trzymać emocje na wodzy, ale tym razem zaczynały brać nad nią górę.
- Muszę z nim porozmawiać – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Chcę mu pomóc.
- Rozczaruję cię – wtrąciła Karolina, - tata ma wyłączony telefon.
- Dajcie mi tą kartę – warknęła Joasia.
Niewinne uśmieszki na twarzach dziewczyn przelały szalę goryczy. W ułamku sekundy przemierzyła pokój i znalazła się pod oknem. Wzięła z biurka telefony dziewczyn i oba odblokowała. Natychmiast zorientowała się, że w komórce Karoliny jest pożądana przez nią karta. Dziewczyny doskoczyły do niej chcąc odebrać telefony, ale Aśka już nad sobą nie panowała. Odepchnęła je od siebie gwałtownie. Wyjęła kartę, rzuciła telefon na łóżko i ruszyła do wyjścia. W drzwiach odwróciła się jeszcze na chwilę.
- Jeśli myślicie, że sprawia mi to przyjemność, jesteście w wielkim błędzie. Nie obchodzi mnie, co robicie ze swoim życiem. Jestem tu tylko ze względu na Sebastiana.
Z hukiem zamknęła za sobą drzwi i poszła do sypialni. Włożyła kartę do zapasowego telefonu, myśląc już tylko o Sebastianie. Wiedziała, że jeżeli w domu jest podsłuch, wewnętrzni będą mieli dowody na jej kontakty z parterem. Była na siebie wściekła. Nie złamali jej przez dwa dni ciągłych przesłuchań, a wystarczyła chwila, żeby to wszystko zaprzepaścić.
- Cholera – szepnęła sama do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz