poniedziałek, 30 stycznia 2012

48. Nie wierzcie bliźniaczkom

- Dziewczyny, jesteście? – zawołał, wchodząc do domu kilka minut przed piętnastą.
- Tylko ja – odparła Karolina, wychodząc ze swojego pokoju. – A co?
- Zrobiłem małe zakupy – oświadczył Sebastian, prezentując córce kilka toreb pełnych zakupów. – Chcę przygotować dobry obiad, zaprosiłem Aśkę.
- Może lasagne? Pomożesz mi?
- Jasne.
Karolina wzięła od ojca część pakunków i skierowała się do kuchni.
- Gdzie Lizka? – zagadnął Seba, wkładając pomidory do zlewu.
- Polazła gdzieś – mruknęła nastolatka, wzruszając ramionami. – Ale mówiła, że wróci na obiad.
- Mam nadzieję. Na osiemnastą ma przyjść Aśka.
- Tato… - zagaiła Karolina podejrzanie niewinnym tonem.
- Tak?
- Nie myślałeś, żeby się jej oświadczyć?
Seba uśmiechnął się pod nosem.
- Małżeństwo to poważna sprawa – powiedział Seba ostrożnie. – Trzeba być tego absolutnie pewnym.
- A ty nie jesteś? – podchwyciła natychmiast Karolina.
- Jestem – odparł spokojnie Sebastian, wyjmując z szafki garnek i odkręcając wodę. – Ale uważam, że to dla nas za wcześnie.
- Ciekawe, czy Aśka też tak uważa… Może ona chce, żebyś się oświadczył? Może na to czeka?
- Może – przyznał Seba z lekkim uśmiechem. – Ale na dobry początek spróbujemy razem zamieszkać, oczywiście jeśli się zgodzi. Ludzie poznają się tak naprawdę, dopiero kiedy żyją pod jednym dachem.
Karolina nic nie odpowiedziała. Nie była do końca pewna, czy chce mieć macochę, więc taki układ i dla niej był najwygodniejszy. Wiedziała jednak doskonale, że zarówno jej ojciec, jak i Joasia zechcą w końcu zalegalizować swój związek.
Kilka minut po siedemnastej do domu wróciła Eliza, a razem z nią pojawiła się Aśka. Nastolatka nawet nie przywitała się z ojcem, od razu zamknęła się w pokoju. Seba rzucił ukochanej pytające spojrzenie, jednak Joasia udała, że tego nie zauważa.
- Co jej się stało? – zapytał, biorąc od partnerki kurtkę.
- Chyba źle się poczuła – mruknęła Joasia.
- Spotkałyście się?
- Tak, pod blokiem.
Kobieta szybko przeszła do salonu, urywając tym samym niewygodną dla siebie rozmowę. Sama nie czuła się na siłach, żeby usiąść w tej chwili do rodzinnego obiadu, więc doskonale rozumiała, co musi czuć Eliza. Sebastian jednak zdawał się bardzo zadowolony i nie miała serca zastosować jednej ze swoich standardowych wymówek.
- Siadaj, już podaję obiad – powiedział do niej mężczyzna. – Karolina, zawołaj siostrę.
Joasia chciała ich jakoś powstrzymać, ale nie zdołała na czas wymyślić sensownego wytłumaczenia i tylko schowała się w łazience pod pretekstem umycia rąk. Chwilę później przeglądała się w lustrze, mierząc się niezbyt przychylnym spojrzeniem. Dopiero kiedy usłyszała głośne trzaśnięcie drzwi, uznała, że może wyjść.
- Skąd mam wiedzieć? – usłyszała głos Karoliny. – Przecież nie widziałam jej pół dnia.
- Może spróbujesz z nią porozmawiać? – zaproponował Seba.
- Słyszałeś, jak trzasnęła mi drzwiami przed nosem? To chyba wyraźna odpowiedź – skwitowała nastolatka tonem kończącym rozmowę.
Aśka usiadła na fotelu w salonie, udając, że nie słyszała ani słowa. Obawiała się jednak, że rodzinny obiad może w łatwy sposób przerodzić się w poważną awanturę. Po chwili namysłu postanowiła pójść za ciosem i skierowała się do pokoju bliźniaczek.
- Zostaw mnie w spokoju! – zawołała Eliza, nie podnosząc głowy z poduszki, ledwie Joasia przekroczyła próg pokoju.
- To ja – mruknęła policjantka.
Zamknęła za sobą drzwi i przysiadła na łóżku Karoliny. Nie bardzo wiedziała, jak zacząć rozmowę. Zdawała sobie sprawę, że gdyby była na miejscu nastolatki, nie trafiłyby do niej żadne argumenty.
- Wiesz, że kiedyś będziesz musiała powiedzieć tacie, prawda? – zagadnęła ostrożnie.
- On mi tego nigdy nie daruje…
- Eliza, wstań i chodź ze mną. Powiemy mu przy obiedzie.
- Oszalałaś? Zabije mnie!
- Im szybciej to zrobisz, tym lepiej – przekonywała łagodnie policjantka. – Będziesz miała to z głowy.
Eliza zaszlochała tylko cicho, nie odpowiadając jednak. W tej chwili miała wrażenie, że zawalił się cały jej świat.
- Dobrze, jeśli chcesz, to ja mu powiem – zaproponowała Joasia, zastanawiając się jednocześnie, czy nie kopie pod sobą dołka.
- Zrobiłabyś to? – zapytała dziewczyna z nadzieją.
- Tak, ale pod warunkiem, że teraz wstaniesz i zjesz z nami obiad.
- Zaraz przyjdę.
Aśka skinęła głową i wyszła z pokoju nastolatek. W przedpokoju wpadła na Sebastiana, który na jej widok uśmiechnął się szeroko.
- Chodź, obiad stygnie – powiedział, obejmując ją ramieniem.
- Zaczekajmy jeszcze chwilę, Eliza zaraz przyjdzie.
- Rozmawiałaś z nią? – zainteresował się natychmiast Seba? – Co jej jest?
- Nic takiego – mruknęła.
Uśmiechnęła się do ukochanego i pocałowała go, żeby jakoś odwrócić uwagę od Elizy.
Chwilę później nastolatka pojawiła się w salonie i cała czwórka usiadła do obiadu. Atmosfera miała być uroczysta i rodzinna, a okazała się po prostu napięta. Eliza tylko dłubała widelcem w talerzu, a Joasia z irytacją stwierdziła, że także nie jest w stanie nic przełknąć.
- Kochanie – zagadnął nagle Sebastian, - chcielibyśmy cię o coś zapytać.
Aśka natychmiast zrobiła się czujna. Seba spojrzał na swoje córki, dając do zrozumienia, że mówi także w ich imieniu. Zdawał się być nieco podenerwowany.
- Chcielibyśmy, żebyś zamieszkała z nami – powiedział w końcu, patrząc ukochanej w oczy.
Kobieta zamarła. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, choć mówiąc szczerze, było to do przewidzenia.
- Nie wiem, czy to najlepszy moment – przyznała ostrożnie.
Odrobię za późno zdała sobie sprawę, jak zabrzmiała jej odpowiedź. Sebastianowi zrzedła mina, choć widać było, że stara się godnie przyjąć odmowę.
- Nie zrozum mnie źle – dodała, pogrążając się coraz bardziej. Spojrzała na Elizkę, która zdawała się być już zielona z nerwów. – Po prostu uważam, że może zrobić się trochę ciasno, kiedy urodzi się dziecko.
Niezrozumienie wypisane na twarzy Sebastiana wyraźnie świadczyło o nieporadności Joasi. Kobieta jednak nie miała siły powiedzieć nic więcej.
- Przecież powiedziałaś, że nie jesteś w ciąży – mruknął Seba zdezorientowany.
- Ja nie – odparła z nadzwyczajnym spokojem. – Ale za siedem miesięcy zostaniesz dziadkiem.
W pokoju zapadła grobowa cisza. Powoli wszystkie spojrzenia przeniosły się na Elizę, która wyglądała, jakby chciała się zapaść pod ziemię. Karolina patrzyła na siostrę całkowicie zszokowana, ale z twarzy Sebastiana powoli znikało zdziwienie. Joasia przymknęła oczy, modląc się o pomyślne zakończenie rozmowy. Atmosfera zdawała się gęstnieć z sekundy na sekundę, a na twarzy Sebastiana pojawiała się purpura.
- Jesteś w ciąży? – zapytał przez zęby, zwracając się do córki. – Odpowiadaj! – huknął, kiedy dziewczyna się nie odezwała.
- Sebastian – upomniała go łagodnie Joasia.
- A ty co? Też o tym wiedziałaś?!
Aśka zerknęła na Elizę, która miała już policzki mokre od łez. Wyprostowała się na krześle i ponownie przeniosła wzrok na partnera.
- Owszem – powiedziała.
- I nic mi nie powiedziałaś?! Jak ja mam mieć do ciebie zaufanie?! Okłamałaś mnie w tak ważniej sprawie!
Joasia nie odpowiedziała. Żadne próby obrony nie miały w tym momencie większego sensu. Chciała skupić się na Elizie.
- Ile ty masz lat?! – krzyknął nagle Seba do córki. – Idziesz do łóżka, a nie wiesz, że trzeba się zabezpieczyć?! Kto będzie wychowywał to dziecko?! Kto je utrzyma?! Idź teraz do tego gówniarza, to on zrobił ci dzieciaka!
Elizka rozpłakała się gwałtownie i wybiegła z salonu. Seba natychmiast zerwał się z krzesła i ruszył za nią, ale Joasia zastąpiła mu drogę.
- Uspokój się… - zaczęła.
Seba jednak nie zwrócił na nią większej uwagi. Odepchnął ją gwałtownie i podążył za córką. Aśka zerknęła na Karolinę, która nadal siedziała przy stole zszokowana i nie namyślając się długo, pobiegła za Sebastianem.
Tym sposobem awantura przeniosła się do przedpokoju. Sebastian wyraźnie nie miał zamiaru się uspokajać. Cały czas krzyczał do córki o zmarnowanym życiu, braku odpowiedzialności, a nawet poruszył zmarłą matkę bliźniaczek, twierdząc, że na pewno przewraca się w grobie. Joasia próbowała wytłumaczyć całą sytuację, ale szybko zauważyła, że na niewiele się to zdaje. Ograniczyła się więc do przytulenia nastolatki i pełnienia funkcji fizycznej bariery między nią i Sebastianem. Wszyscy zapomnieli o obiedzie, a także prawdziwym powodzie, dla którego się zebrali. Karolina w milczeniu posprzątała ze stołu, starając się nie słuchać krzyków ojca.
Dopiero dobrą godzinę później awantura ucichła, choć emocje wcale nie opadły. Sebastian wyszedł na balkon zapalić papierosa, a Joasia wypuściła wreszcie nastolatkę z objęć.
- Wiedziałam, że tak będzie – zaszlochała Eliza.
- Nie martw się – odparła łagodnie Joasia. – Tata uspokoi się, przemyśli wszystko i będzie dobrze. A teraz połóż się i spróbuj zasnąć, miałaś dość wrażeń na dziś.
Wyszła z pokoju, zostawiając dziewczynę samą. Prawdę mówiąc nie była pewna, czy wierzy we własne zapewnienia. Nie spodziewała się aż tak gwałtownej reakcji ze strony Sebastiana.
Zajrzała powoli do kuchni, gdzie Karolina zmywała naczynia, szlochając cicho. Przytuliła ją, wyszeptała kilka słów pocieszenia, ale nie była w stanie zrobić nic więcej.
Chciała porozmawiać z Sebastianem. Wiedziała, że wciąż jest zły i rozżalony i to nie jest najlepszy moment, ale potrzebowała go. Sama się bała. Zdawała sobie sprawę, że ich życie wywróci się do góry nogami. Chciała przytulić się do ukochanego, pocieszyć go, ale także być pocieszaną.
Znalazła go na balkonie, gdzie palił trzeciego papierosa. Mimo zimna uchyliła drzwi i wyślizgnęła się na zewnątrz. Na jej widok mężczyzna tylko prychnął i odwrócił się.
- Jesteś zły? – zapytała cicho.
- Nie mogę uwierzyć, że tak mnie okłamałaś – odparła, kręcąc głową.
W jego głosie nie było już złości, tylko bezbrzeżny smutek.
- Dowiedziałam się przez przypadek… A dopiero dzisiaj byłam z nią u ginekologa. Nie chciałam ci mówić, dopóki nie miałam pewności…
Seba tylko pokręcił z niedowierzaniem głową i zapalił kolejnego papierosa.
- Wiem, że jesteś zły i rozczarowany… Ale jeśli chcesz się na kimś wyładować, zgłaszam się na ochotnika.
- Aśka, czy ty sobie zdajesz sprawę z powagi sytuacji? – zapytał Sebastian, odwracając się w końcu do partnerki.
- Zdaję. Ale Eliza nie może się teraz denerwować. Ona sama wystarczająco się boi, nie musisz pogarszać sprawy.
- Nie mogę się z tym pogodzić – wyznał Seba. – Wychowywałem je najlepiej, jak umiałem, dawałem im wszystko, co mogłem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz