Zdjęła dżinsy i bluzkę i okazało się, że pod spodem ma strój kąpielowy. Eliza także zaczęła się rozbierać, choć próba rozładowania napięcia była mało efektywna.
- Tatuś, idziesz? – zagadnęła.
- Nie, idźcie same – odparł wyrwany z zamyślenia.
Joasia wiedziała, że przygląda jej się uważnie. Nagle poczuła się bardziej atrakcyjna niż kiedykolwiek, ale akurat w tym momencie nie była z tego powodu szczęśliwa. Nie miała zamiaru kusić Sebastiana, dodając mu w ten sposób cierpienia.
W wodzie spędziła tyle czasu, ile tylko mogła. Eliza wyszła już po kilku minutach, bo woda naprawdę była zimna.
- Aśka, zamarzniesz! – zawołała Karolina pół godziny później.
- Woda wcale nie jest taka zimna – odparła policjantka.
Nie chciała wracać na koc, bo wiedziała, że atmosfera znowu się zagęści. W końcu jednak nie wytrzymała i przemarznięta do szpiku kości wyszła z wody. W duchu zastanawiała się, po co w ogóle była jej ta wycieczka.
Wieczorem po powrocie do domu zaczęła męczyć ją gorączka. Nie było to nic zaskakującego, biorąc pod uwagę, jak spędziła dzień. Wzięła kilka tabletek na obniżenie gorączki i położyła się.
Rano czuła się o wiele gorzej, ledwie zwlokła się z łóżka. Nałożyła na siebie drugi sweter i poszła zrobić sobie gorącą herbatę.
Po południu wpadła do niej Ania. Poniekąd czuła się w obowiązku, żeby choć trochę dotrzymać przyjaciółce towarzystwa. Przyniosła kawałek szarlotki z pobliskiej cukierni i najnowsze informacje z komendy.
- Jesteś chora? – zdziwiła się, kiedy kobieta przywitała ją kaszlem.
- Przeziębiłam się – odparła Joasia bez entuzjazmu. – Byłam wczoraj z Sebastianem i bliźniaczkami nad rzeką.
Ania uniosła brwi. Wyglądała na zaskoczoną, ale szybko przywołała na twarz neutralny uśmiech.
- Wiedziałam, że Seba zrobi wszystko, żeby ratować waszą przyjaźń – powiedziała.
- Obawiam się, że tutaj już nie ma czego ratować – westchnęła Aśka, włączając czajnik. – To był koszmar, a nie piknik.
- Aż tak źle?
- Nie potrafimy normalnie ze sobą rozmawiać… Wiem, że mu zależy, mi też, ale za dużo jest między nami żalu. Nie wyobrażam sobie, jak będziemy teraz razem pracować…
- Masz jeszcze trochę czasu, żeby się o to martwić – zauważyła przytomnie Ania. – Proces ma być dopiero za dwa miesiące.
- Nie wiem, jak ja wytrzymam bez pracy tyle czasu… Nie mogę sobie znaleźć miejsca.
- Gdyby nie twoja pochopna decyzja, mogłabyś spędzać cały ten czas z Sebastianem, a wtedy na pewno byś się nie nudziła – odparła Anka niewinnym tonem.
- Koniec tematu – ucięła Joasia natychmiast.
- Jeszcze nawet nie zaczęłam…
- Anka, proszę cię. Przyszłaś robić mi wymówki?
- Nie, przyszłam spędzić z tobą popołudnie. Ale skoro jestem twoją przyjaciółką, mogłabyś mi jednak wyjaśnić, dlaczego postanowiłaś zrujnować sobie życie – powiedziała Ania spokojnie.
Aśka w milczeniu pokroiła ciasto i zrobiła herbatę. Usiadła na taborecie, zakładając nogę na nogę i przez moment bawiła się pokrywką od cukiernicy.
- Kiedy Sebastian zniknął, obiecałam bliźniaczkom, że rozstanę się z nim, jeśli nie będą wchodzić mi w drogę – wyznała w końcu. Nie patrzyła na przyjaciółkę, ale oczami wyobraźni widziała, jak ta unosi brwi. – Wiem, że nie powinnam tego robić, ale bardzo martwiłam się o Sebę i przede wszystkim chciałam go znaleźć.
- Nie mogę uwierzyć, że zażądały od ciebie czegoś takiego…
- To ja im to zaproponowałam – mruknęła Joasia. – Ale nie przeczę, że chętnie na to przystały.
- Aśka, ale przecież to jest nie w porządku. Nie musisz rozstawać się z Sebastianem z takiego powodu. Ja wiem, że dla ciebie obietnica to świętość, ale bez przesady. W tym wypadku…
- Nie w tym rzecz – przerwała jej Aśka, upijając łyk gorącej herbaty. – Po prostu dziewczyny nigdy nie zaakceptują mnie obok Sebastiana, a w takim wypadku nasz związek pozbawiony jest sensu. Nie chcę walczyć z nimi przez resztę życia. Nie byłabym szczęśliwa w takim związku, zresztą Sebastian też. Cały czas musiałby stawać między nami i co? Kogo miał by popierać? Dla niego to byłaby bardzo trudna sytuacja.
- Czyli krótko mówiąc chcesz go uszczęśliwić na siłę – skwitowała Ania. – Powinnaś szczerze z nim porozmawiać.
- Pewnie tak – przyznała. – Ale głupio mi o tym mówić. Poza tym nie jestem do końca pewna, czy Sebastian by mi uwierzył. Nie chcę tego roztrząsać i rozdrapywać. Niech już lepiej zostanie tak jak jest.
- Ale w tej sytuacji oboje jesteście nieszczęśliwi.
- Byliśmy ze sobą krótko – odparła Joasia z cichym westchnieniem. – Minie trochę czasu i będzie lepiej.
- Albo i nie.
- Aniu, nie próbuj się w to mieszać, dobrze? – poprosiła łagodnie policjantka, ale w jej głosie dało się wyczuć stanowczą nutę. – Pozwól, że sami będziemy załatwiać swoje sprawy.
- Nie miałam takiego zamiaru. Ale sama musisz przyznać, że jakoś kiepsko sobie radzisz ze „swoimi sprawami”.
Na to Joasia nic nie odpowiedziała. Zagłębianie się w dalszą dyskusję nie miało większego sensu, więc postanowiła ten temat przemilczeć.
- No dobra – westchnęła Ania po dłuższej chwili, - mamy z Rafałem nową sprawę. Fatalna, mówię ci…
Minęła dziewiąta, kiedy Anka pożegnała się z przyjaciółką i wyszła. Joasia została sama i od razu wślizgnęła się do łóżka. Już podczas wizyty Ani czuła, jak rośnie jej gorączka, ale nie chciała nic mówić. Teraz pozostawało tylko przespać złe samopoczucie.
Z samego rana Joasię obudziło pukanie do drzwi. Otuliła się kocem i poszła otworzyć. Kiedy zobaczyła Sebastiana, zaklęła w myślach. Doskonale zdawała sobie sprawę jak wygląda i w tej sytuacji nadmiernym optymizmem byłoby mieć nadzieję, że mężczyzna nie zada niewygodnych pytań.
- Co się dzieje? – usłyszała jego zaniepokojony głos.
- Wejdź – mruknęła.
- To przez tamtą kąpiel, prawda? Wiedziałem, że się rozchorujesz – skwitował Seba, wchodząc głębiej i zdejmując bluzę.
- Nic wielkiego, trochę się przeziębiłam.
Zrzuciła z siebie koc i zastąpiła go szlafrokiem, chcąc wyglądać choć trochę lepiej. Zaproponowała Sebastianowi kawę, ale odmówił.
- Może trzeba ci zrobić zakupy? – zapytał, obserwując, jak ścieli łóżko. – Albo pójść do apteki?
- Seba, oboje dobrze wiemy, że nie przyszedłeś tu w tym celu – powiedziała Joasia, odwracając się i patrząc mężczyźnie w oczy. – Możesz mówić wprost, o co chodzi?
- Tęsknię za tobą – wyznał cicho. – Bardzo.
Chciał wziąć ją za rękę, ale odsunęła się, zaalarmowana dziwnym rozrzewnieniem w jego oczach.
- Myślałam, że już to sobie wyjaśniliśmy – odparła, cofając się o kolejny krok.
- Nie będę cię do niczego zmuszał – powiedział Seba smutnym głosem. – To twoje życie, nie mogę w nie ingerować… Powiedz mi tylko, dlaczego?
Aśka westchnęła ciężko. Okrążyła go i wyszła z sypialni. Słyszała, że Sebastian idzie za nią.
- Proszę, porozmawiaj ze mną… - spróbował ponownie.
- Sebastian, już ci powiedziałam: mam swoje powody. Od tamtej pory nic się nie zmieniło – odparła kobieta bezlitośnie, nie patrząc jednak na partnera.
- I co, tylko tyle? Nie zasłużyłem na nic więcej?
- Daj spokój…
- Myślałem, że traktujesz to poważnie, że ten związek jest dla ciebie tak samo ważny jak dla mnie – mówił Sebastian z żalem. – Wszystko tak dobrze się układało…
- Co się dobrze układało? – przerwała mu Joasia, nie mogąc się powstrzymać. – Powiedz mi, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć.
- Więc jednak jest jakiś powód – zauważył Sebastian.
- Twoje córki są powodem – oświadczyła Joasia ze złością.
Nie kwapiła się jednak z dalszymi wyjaśnieniami. Przeszła do kuchni i zabrała się za zmywanie naczyń, które czekały od spotkania z Anią poprzedniego dnia.
- Kiedyś je lubiłaś – powiedział Seba z bólem w głosie. – Kiedyś tak ciepło o nich mówiłaś.
- Dopóki się zorientowałam, do czego są zdolne.
Joasia postanowiła pójść na całość. Nie miała zamiaru dłużej ukrywać przed Sebastianem swoich uczuć. W tym momencie nie miała już nic do stracenia.
- Aśka, Ty i dziewczyny jesteście najbliższymi mi osobami – wyznał mężczyzna z uczuciem. – Nawet nie wiesz, jak przykro mi słuchać takich rzeczy.
- Mi też jest przykro – odparła kobieta nieubłaganie. Odwróciła się do Sebastiana, zapominając o odkręconym kranie. – Myślisz, że jak ja się przy was czuję? Nie wiesz? To ci odpowiem: jak piąte koło u wozu. Wy jesteście rodziną, macie wspólne sprawy i wspólne życie. Ja jestem obok, a twoje córki dają mi to odczuć na każdym kroku. I ty także.
- Ja?
- Tak ty. Pamiętasz co mi powiedziałeś w dzień zaginięcia? Myślisz, że mi było łatwo? Przez dwa miesiące biłam się z myślami i użerałam z Elizą, a jak w końcu ci powiedziałem, nie uwierzyłeś mi.
- Asia, zrozum – prosił Sebastian, - to był dla mnie szok. Przecież tu chodzi o moje córki…
- I zawsze tak będzie – odparła Joasia już bez cienia złości w głosie. – One mają dopiero piętnaście lat i będą sprawiać coraz więcej kłopotów. Co byś zrobił, gdybym za miesiąc czy rok powiedziała ci, że znalazłam u nich papierosy? Albo że poszły do klubu zamiast uczyć się u koleżanki?
- Asia…
- Zawsze miałbyś wątpliwości, które z nas mówi prawdę. I zawsze musiałbyś stawać między nami. To byłoby złe rozwiązanie dla nas wszystkich.
- I to że cię kocham nie ma dla ciebie żadnego znaczenia? – zapytał cicho Seba.
- Ma, olbrzymie – odparła Aśka, z trudem zachowując spokój. – Dlatego próbowałam. Wydawało mi się, że to wystarczy, ale wyszło jak wyszło.
- I przez mój jeden błąd chcesz wszystko zaprzepaścić?
- Posłuchaj mnie uważnie, Sebastian – powiedziała kobieta. – Eliza i Karolina są dla ciebie najważniejsze na świecie i bardzo dobrze, tak powinno być. Nie wzrusza cię ani trochę, że one nie chcą, żebyśmy byli razem?
- A skąd ci to przyszło do głowy?
- Powiedzmy, że kiedy ciebie nie ma w pobliżu, twoje córeczki są nieco bardziej wygadane – warknęła.
Spodziewała się ostrej odpowiedzi ze strony Sebastiana i, mówiąc szczerze, sama go prowokowała. Chciała, żeby w końcu się zirytował i przyznał jej rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz