czwartek, 26 stycznia 2012

44. Nie wierzcie bliźniaczkom

- Zdaje się, że z naszych świąt wiele nie zostało – powiedział mężczyzna po chwili. – Więc może to dobry moment, żeby powiedzieć dziewczynom?
- O czym?
- Że będą miały rodzeństwo – odparł Seba dobitnie.
- Dlaczego tak się z tym spieszysz? – zapytała Aśka, siląc się na swobodny ton. – Mamy dużo czasu.
- A po co to odwlekać?
Kobieta nie odpowiedziała. Odłożyła szczotkę na szafkę i weszła pod kołdrę, nadal milcząc. Seba jeszcze przez chwilę czekał na jej reakcję, ale w końcu zdał sobie sprawę, że nie ma to większego sensu.
- Umówiłaś się do ginekologa? – zapytał łagodnie.
- Nie, przecież są święta. A poza tym nie ma się co spieszyć. Mam wcześniej umówioną wizytę za trzy tygodnie.
- Dopiero? Nie sądzisz, że powinnaś pójść wcześniej? – zagadnął Seba ostrożnie.
- Do mojego ginekologa są duże kolejki – odparła spokojnie. – A nie chcę iść do nikogo innego.
Widać było, że ta odpowiedź nie bardzo się Sebastianowi spodobała, ale uśmiechnął się i nie komentował.
- Chyba powinniśmy pogadać z kimś z CBŚu – powiedziała nagle Joasia. – Tu może chodzić o przestępczość zorganizowaną.
- Myślisz, że chodzi o handel ludźmi?
- Kto wie. Wybierają tylko młode kobiety, więc może chcą je zabrać do burdelu.
- Nie chcę być pesymistą – mruknął Seba, - ale jeśli porwania zaczęły się dwa miesiące temu, część z tych kobiet może już być za granicą. O ile, oczywiście, masz rację.
- Trzeba posprawdzać, czy w innych województwach nie było podobnych porwań – dodała Joasia zamyślona.
- Ale to jutro – odparł Sebastian z lekkim uśmiechem. – A na razie… miłych snów.
Z samego rana komisarze pojechali do siedziby CBŚ. Niestety niewiele się tam dowiedzieli i z pustymi rękami wracali na komendę. Dwie przecznice od Pomorskiej zauważyli na chodniku zbiegowisko ludzi. Seba zatrzymał samochód kilka metrów dalej i oboje podbiegli do małego tłumu. Okazało się, że tuż przy ulicy leży nieprzytomna dziewczynka.
- Proszę się odsunąć – zarządził Seba, - jesteśmy z policji.
- Co tu się stało? – zapytała Joasia, klękając przy dziecku.
- Jakiś mężczyzna szarpał tą dziewczynkę. Potem ona upadła, a on uciekł – relacjonowała jedna z kobiet, zaglądając policjantce przez ramię.
- Słaby puls – powiedziała cicho Aśka, zerkając na partnera. – Ma ranę głowy.
- Czy ktoś wezwał pogotowie? – Sebastian zwrócił się do gapiów.
- Ja dzwoniłem przed chwilą – odparł młody chłopak.
- Proszę się odsunąć, mała nie ma czym oddychać – powtórzył mężczyzna. – I niech nikt się nie oddala, wszyscy będą musieli złożyć zeznania.
W milczeniu obserwował Joasię, która jedną ręką trzymała przegub dziewczynki, kontrolując puls, a drugą ostrożnie głaskała ją po włosach. Zdawała się być na niej całkowicie skupiona. Dopiero kiedy karetka zatrzymała się na chodniku, policjantka podniosła wzrok.
- Jest nieprzytomna – powiedziała do ratowników.
Odsunęła się od niej nieco niechętnie i dopóki karetka nie zniknęła za zakrętem, nie reagowała na słowa Sebastiana. W końcu jednak odwróciła się i spojrzała na partnera.
- Trzeba przesłuchać wszystkich tych ludzi – mruknęła.
- Właśnie przed chwilą to powiedziałem – odparł Seba z przekąsem. – Dzwoniłem do Tomka, zaraz będzie tu ekipa.
- Czy ktoś z państwa jest w stanie dokładnie opisać tego mężczyznę – zapytała Joasia, zwracając się do zgromadzonych ludzi.
Kilku z nich pokiwało głowami, co dawało nadzieję na sporządzenie portretu.
- A może ktoś wie, jak nazywa się ta dziewczynka? Ktoś ją zna?
Niestety nikt z gapiów nie potrafił podać ani nazwiska, ani choćby przybliżonego miejsca zamieszkania dziecka. Komisarze przesłuchali więc kilku świadków w oczekiwaniu na ekipę, a następnie rozdzielili się. Aśka pojechała do szpitala, a Seba wrócił na komendę kontynuować sprawę porwań.
Kiedy Stary dowiedział się, że komisarze znaleźli pobite dziecko, natychmiast wezwał do gabinetu ich oraz Rafała i Anię. Wszyscy natychmiast się zorientowali, że nie wróży to nic dobrego. Niestety Joasia nie wróciła jeszcze ze szpitala, a Rafał był w terenie, więc w gabinecie szefa pojawili się tylko Seba i Ania. Usiedli na wskazanych krzesłach i wymienili się zaniepokojonymi spojrzeniami.
- Gdzie są pani Joanna i pan Rafał? – padło pierwsze pytanie.
- Aśka jest w szpitalu, miała sprawdzić, w jakim stanie jest ta pobita dziewczynka – powiedział Seba.
- A Rafał pojechał do świadka – dodała Ania.
- Co powiedziałem państwu wczoraj na temat porwania prokurator Czerwińskiej? – zapytał Stary, zwracając się do Sebastiana.
- Właściwie niewiele – odparł mężczyzna z niewinnym uśmiechem, a Ania z trudem stłumiła chichot.
- Mówiłem – kontynuował komendant poirytowany, - że sprawa porwania prokurator Czerwińskiej jest priorytetowa i wszystko inne macie odłożyć na bok. Zgadza się?
Seba kiwnął głową, ale nic nie odpowiedział.
- Dlaczego więc dzisiaj zajęli się państwo pobiciem dziecka?
Komisarze wymienili się spojrzeniami, po czym Ania nieznacznie wzruszyła ramionami.
- To się stało prawie na naszych oczach – powiedział Sebastian spokojnie. – Mieliśmy udać, że nie widzimy i pojechać dalej?
- Sprawa zostaje przekazana pani Ani i panu Rafałowi – zarządził Stary, ignorując pytanie.
- Ale my mamy już trzy sprawy! – zaprotestowała Anka.
- Postanowione. Jeśli dowiem się, że nie stosujecie się do moich zaleceń, posypią się nagany.
Seba zerknął na Anię, która wyglądała na jeszcze bardziej niezadowoloną od niego. Dał jej znak głową i oboje bez słowa komentarza opuścili biuro Starego.
- Wyczuwam problemy – powiedział Seba. – Jak znam Aśkę, ciężko będzie jej wytłumaczyć, że ma zostawić tą sprawę.
- Nie wiem, jak damy radę – mruknęła Ania, kierując się na schody. – Już teraz mamy kupę roboty i siedzimy po nocach.
Policjant tylko westchnął. Zarządzenie Starego bardzo mu się nie podobało, sam chciał zająć się sprawą pobitej dziewczynki, ale wiedział, że Aśka będzie jeszcze bardziej wściekła. Już na miejscu zdarzenia zauważył, że kobieta bardzo przejęła się losem dziecka. Najpierw miał zamiar zadzwonić do niej i natychmiast powiadomić ją o decyzji Starego, ale szybko zmienił zdanie. Postanowił dodatkowo jej nie denerwować i zaczekać z tym, aż wróci. Ostatecznie te pół godziny nie robiło wielkiej różnicy.
Tymczasem Joasia krążyła po szpitalnym korytarzu, próbując dowiedzieć się czegoś o stanie zdrowia dziewczynki. W końcu udało jej się znaleźć lekarza, który zgodził się z nią porozmawiać.
- Mała ma obrzęk mózgu – poinformował ją. – Niestety nie wygląda to dobrze. Na razie utrzymujemy ją w śpiączce farmakologicznej.
- Wyjdzie z tego?
- W tej chwili trudno mi cokolwiek powiedzieć – westchnął lekarz. – Niestety nie możemy powiadomić rodziców, bo nie znamy jej tożsamości.
- My się tym zajmiemy – zapewniła Joasia. – Proszę mnie poinformować, gdyby coś się zmieniło, dobrze?
- Oczywiście.
Lekarz odszedł, a kobieta zbliżyła się powoli do szyby, za którą leżała dziewczynka. Miała ciemne, lekko kręcone włosy i była bardzo drobniutka. Wyglądała najwyżej na pięć lat. Joasia przez chwilę przyglądała jej się zamyślona, a potem z cichym westchnieniem ruszyła do wyjścia.
Kiedy wróciła na komendę i Sebastian przekazał jej polecenie szefa, wściekła się nie na żarty.
- Nie mam zamiaru słuchać tego starego despoty – powiedziała ze złością. – Nic go nie obchodzą te zaginione kobiety ani nawet Czerwińska, martwi się tylko o własną reputację.
- Kotku, wiem, że to ci się nie podoba, mi też, naprawdę – spróbował łagodnie Sebastian, - ale nie mamy wyjścia. Wiesz, jaki jest Stary. Wywali nas, jeśli się dowie, że zignorowaliśmy jego polecenia.
- Nie zostawię tej sprawy – oświadczyła kobieta stanowczo i wyszła z biura.
Seba westchnął ciężko.
- Nieźle mi poszło – mruknął sam do siebie.
Joasia skierowała się prosto do biura przyjaciół. Ania i Rafał siedzieli właśnie nad papierkami, dyskutując żywo o jednym z prowadzonych śledztw.
- Nie macie ochoty zrobić sobie chwili przerwy? – zagadnęła Joasia, zerkając znacząco na przyjaciółkę.
- Oj, Asiu, to nie jest najszczęśliwszy moment – westchnęła Ania. – Mamy naprawdę mnóstwo roboty, a jeszcze jak Stary dowalił nam kolejną sprawę…
- Tylko chwilkę – prosiła. – Chcę z tobą porozmawiać.
- No dobra, przy okazji zrobię nam po kawie.
Kobiety wyszły, zostawiając Rafała ze stosami dokumentów. Zaszyły się w kuchni, gdzie Ania włączyła czajnik i odwróciła się do przyjaciółki.
- Więc? – zagadnęła. – Stało się coś?
- Jestem w ciąży – oświadczyła Joasia, uśmiechając się z zażenowaniem.
- Ojej, gratuluję! – zawołała Ania, ściskając przyjaciółkę. – Cudowna wiadomość!
- Fajnie – mruknęła Aśka, - już druga osoba się z tego cieszy.
Anka spojrzała na nią z uwagą. Przez moment nie wiedziała co powiedzieć.
- To znaczy, że nie powiedziałaś Sebastianowi? – zapytała w końcu.
- Powiedziałam. I on jest tą pierwszą osobą.
Uśmiechnęła się smutno do przyjaciółki i wyjęła z szafki dwa kubki. Czuła na sobie badawcze spojrzenie Ani.
- Boisz się – stwierdziła policjantka. – Rozumiem.
- Nawet nie chcę myśleć, że mogłoby się coś stać i… - Joasia zawahała się przez moment. – A poza tym to bardzo komplikuje sprawy. Wiesz, stosunki z dziewczynami są jeszcze takie chwiejne… Zresztą, z Sebą też nie jesteśmy długo i nie możemy być pewni, jak to wpłynie na nasz związek.
- Asiu, byłaś wspaniałą matką i teraz też będziesz – odparła Ania, kładąc przyjaciółce rękę na ramieniu. – Dzięki temu stworzycie prawdziwą rodzinę.
- Mam nadzieję, że naprawdę tak będzie…
- Zbyt wiele złego już się stało – powiedziała kobieta z całkowitą pewnością w głosie. – Teraz może być tylko lepiej.
- Dzięki.
Ania uśmiechnęła się i przytuliła przyjaciółkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz