piątek, 8 kwietnia 2011

214.

- No co tam? – zagadnęła, naciskając zieloną słuchawkę.
- Jak ci idzie? – zapytał Sebastian z nutką niepokoju w głosie.
- Właśnie jestem po rozmowie z Jaśkiem, poopowiadał mi trochę, ale szczegóły na komendzie. Teraz jadę do Hołdygi. A jak u Ciebie?
- Znalazłem Kudryckiego, chłopcy zabrali go na izbę wytrzeźwień. Dzisiaj sobie z nim nie pogadamy. Znalazłem u niego dziecięcą kurteczkę. Na pewno nie należy do Patrycji, no ale sama wiesz… po co byłaby menelowi?
- Dałeś ją do laboratorium?
- Tak, technicy przeszukują mieszkanie, na razie bez większych rezultatów. Spróbuję jeszcze znaleźć jego brata, mam adres zameldowania, może coś z tego będzie.
- No dobra, to widzimy się za parę godzin. Na razie.
- Pa.
Sebastian odłożył telefon i skręcił w boczną uliczkę. Tym razem nauczony doświadczeniem ominął korki, dzięki czemu szybko dotarł do mieszkania młodszego Kudryckiego. Ten dla odmiany mieszkał na jednym z nowo wybudowanych, strzeżonych osiedli.
- Policja – oznajmił, kiedy trzydziestokilkuletni mężczyzna otworzył mu drzwi. – Adrian Kudrycki?
- Zgadza się, o co chodzi?
- Mogę wejść?
- Jestem zajęty, przykro mi.
- Słuchaj, przykro to ci będzie, jak przejedziemy się na Pomorską – warknął Sebastian. - Wpuszczasz mnie do środka czy pogadamy inaczej?
Mężczyzna otworzył szerzej drzwi i przesunął się, żeby policjant mógł przejść. Seba rozejrzał się po mieszkaniu i odwrócił do podejrzanego.
- Co robiłeś wczoraj około osiemnastej? – zapytał rzeczowym tonem.
- Byłem w kasynie na Waleckiego.
- I oczywiście krupierzy to potwierdzą.
- Oczywiście.
Sebastian pokiwał głową.
- I naturalnie nie wiesz nic o porwaniu Patrycji Kopczewskiej.
- Nic a nic.
- Sprawdzimy to – ostrzegł, po czym opuścił mieszkanie.
Schodząc po schodach zadzwonił do Tomka, żeby załatwić obserwację pod dom Kudryckiego. Sam postanowił pojechać do kasyna i sprawdzić alibi podejrzanego. Na chwilę obecną i tak nie mógł zrobić nic więcej.
W międzyczasie Rafałowi udało się wreszcie dojechać do domu Baczyńskiego. Chwilę rozmawiał z jego rodzicami, ale nie dowiedział się wiele poza tym, że od czasu wyjścia z poprawczaka nie zjawił się w domu. Spróbował też rozmawiać z osiedlowymi dresami, ale był to bezsensowny trud, co zresztą łatwo było przewidzieć.
Po kolejnej godzinie spędzonej w korkach, zmęczony i sfrustrowany dotarł na komendę. W biurze zastał Sebastiana, który pojawił się tam pięć minut wcześniej.
- O, jesteś – zagadnął. – Ustaliłeś coś?
- Tylko tyle, że Adrian Kudrycki ma alibi potwierdzone przez kilkanaście osób i monitoring.
- A ta kurteczka? Już wiesz, do kogo należy?
- Nie, ale technicy znaleźli na niej włosy. Trzeba będzie porównać z DNA Patrycji. A ty masz coś? – zapytał Seba.
- Rodzice nie widzieli chłopaka, odkąd wyszedł z poprawczaka, a kumple nie chcą gadać. Ale mam coś innego…
- No?
- Ten dzisiejszy napad na bank… Przejeżdżałem tam obok i dowiedziałem się trochę więcej. Było czterech zamaskowanych sprawców, odjechali czerwoną hondą na warszawskich numerach.
- I? – dopytywał Seba, nie bardzo wiedząc, do czego zmierza przyjaciel.
- Wczoraj jak wracaliśmy ze sklepu, Patka zbierała kamienie. Wiesz, ona ostatnio ciągle znosi coś do domu… Jeden jej wypadł i uderzył w samochód. Włączył się alarm, dwaj gówniarze wylecieli z sąsiedniego bloku, zaczęli się awanturować.
- Nadal nie widzę związku.
- Widzisz… ten samochód to była właśnie bordowa honda z warszawskimi blachami – wyznał Rafał, patrząc na Sebastiana.
- Chyba nie myślisz, że porwali ci córkę w zemście za porysowanie samochodu?
- Faktem jest, że taka honda stała wczoraj wieczorem pod naszym blokiem, a zarówno u nas, jak i w banku było czterech sprawców w kominiarkach.
- Pamiętasz tych chłopaków? Może udałoby się zrobić portret pamięciowy.
Rafał pokiwał głową zamyślony. Miał wielką nadzieję, że ten trop okaże się właściwy.
Aśka wróciła na komendę dwie godziny później. Wysłuchała wszystkich nowości, pijąc kawę. Nie przerywała przyjaciołom, rozważając w duchu ich słowa.
- No dobra, teraz mów, czego ty się dowiedziałaś – powiedział w końcu Seba.
- Tak jak myślałam, z gangu Krzywego zostało kilku młodzików. Ponoć są nieobliczalni, kiedyś mieli melinę na Zamkowej. Tyle jeśli chodzi o Jaśka. A co do tego całego Hołdygi… strata czasu. Jedno jest pewne: dorobił się kasy nie wiadomo na czym. Mieszka w willi z żoną i małą córką. Rozmawiał ze mną jak dżentelmen, ale dał mi zwyczajnie do zrozumienia, że nic mu nie udowodnię – westchnęła. – Ale wydaje mi się, że to nie on – dodała zmęczonym głosem. – Nie sądzę, żeby brał się za takie rzeczy, nie w ten sposób. A wy kogo obstawiacie?
- Kudrycki – powiedział stanowczo Sebastian.
- Gówniarze z hondy – stwierdził w tym samym momencie Rafał.
- No to mamy problem – zakpiła Joasia, - bo ja myślę, że to ludzie Krzywego.
- Trzeba będzie sprawdzać wszystko równolegle – zdecydował Seba. – Hołdygi też nie możemy odpuścić, to niezły numer.
- Dobra, Rafał, jedź do domu. Weź jakąś szczotkę Patrycji czy coś takiego, trzeba porównać to DNA.
- Za godzinę będzie rysownik, także od razu zrobimy portrety pamięciowe.
- Jak je zdobędziesz, umówię się jeszcze raz z Jaśkiem. Może ci gówniarze to właśnie młodziaki od Krzywego? – mruknęła Joasia.
Nagle usłyszeli czyjś krzyk pod komendą. Od razu podskoczyli do okna i zobaczyli, że dwóch mężczyzn próbuje wciągnąć Anię do czarnego BMW.
- Cholera! – rzucił Rafał i pierwszy wypadł z biura.
Aśka i Sebastian pobiegli za nim. Kiedy znaleźli się na dole, Anka była już w ramionach męża, a obok niej stali Bartek i Kamil – obaj zasapani.
- Nic ci nie jest? – zapytała Aśka, głaszcząc przyjaciółkę po ramieniu.
- Nie…
- Macie numery? – Seba zwrócił się do asystentów.
- Tak, już organizują blokady.
- Chodźmy na górę – mruknął Rafał.
W biurze dołączyli do nich Kaśka i Tomek, ale przez chwilę żadne się nie odezwało. W końcu Sebastian przerwał ciszę.
- To ci sami, którzy porwali Patrycję? Poznaliście ich? – zapytał.
- Chyba nie – powiedziała cicho Ania. – Tamci nie byli tacy… to byli zwykli gówniarze, nie żadni gangsterzy po sterydach jak ci z dzisiaj.
- Do kogo należy ta beemka? – zapytała Joasia, patrząc na Tomka.
- Jest zarejestrowana na… - zerknął do notesu – Jarosława Torzeckiego.
- Kto to jest?
- Dwadzieścia trzy lata, karany za włamanie, ma zawiasy.
- Ale coś więcej? Jak to w ogóle połączyć ze sprawą? – zniecierpliwił się Rafał.
- Na razie nic nie wiem.
- To nie byli ci sami ludzie! – krzyknęła Ania zdenerwowana.
- Ale chcieli cię porwać – odparła Kaśka uspokajającym tonem, - więc tak czy inaczej musimy to sprawdzić.
Joasia wstała nagle i bez słowa wyjaśnienia wyszła z biura. Sebastian spojrzał za nią zaskoczony.
- Zaraz wrócimy – mruknął w stronę przyjaciół i także opuścił pomieszczenie.
Aśkę znalazł na korytarzu, opartą o poręcz. Wyglądała na zamyśloną. Nawet się nie odwróciła, kiedy Sebastian stanął tuż obok niej.
- Nic ci nie jest? – zapytał, kładąc jej ostrożnie rękę na ramieniu.
- Nie, chciałam po prostu trochę odetchnąć.
- Może odwiozę cię do domu? Nie śpisz drugą dobę…
- Podobnie jak wszyscy – odparła, wzruszając ramionami.
- Co o tym myślisz? – zagadnął, ale tak naprawdę tylko dlatego, że chciał cokolwiek powiedzieć.
- Jestem prawie pewna, że to ludzie Krzywego – mruknęła Joasia. – Ale z drugiej strony… wiesz jak to jest z działaniem pod presją.
- Wiem. Ja z kolei od razu uwierzyłem w winę Kudryckiego, ale z drugiej strony sam już nie jestem pewny, czy to nie są moje subiektywne odczucia.
- Wszyscy chcemy znaleźć Patrycję, jesteśmy zmęczeni i podenerwowani, a to nie sprzyja rozsądkowi – westchnęła policjantka. – Dobrze, że Daria zgodziła się odłożyć wyjazd i została z Kubusiem.
- Możesz do nich jechać, jeśli chcesz… - spróbował ponownie Sebastian.
- Dobrze wiesz, że i tak jest nas za mało, a czas goni. Słuchaj, Kaśka miała sprawdzić, gdzie Hołdyga ściągał haracze. Trzeba tam podjechać, rozpytać ludzi.
- Pojadę z tobą, dobra?
- Nie, sprawdźcie tego Torzeckiego. A ja wezmę Bartka.
- Niech będzie – zgodził się. Przytulił ją delikatnie i pocałował we włosy. – Ale uważaj.
Pokiwała głową i wyplątała się z objęć ukochanego. Poszła prosto do biura, ale już na korytarzu wpadła na Kaśkę.
- Sprawdziłaś mi te haracze? – zapytała bez zbędnych wstępów.
- Tak. Na razie wiem, że na pewno ściągali na Nowosielskiej, Marmurowej i Krakowskiej. To pewnie nie wszystko, ale trochę potrwa nim zdobędę więcej informacji.
- Dzięki. Bartek – dodała w kierunku asystenta, który właśnie wychylił się z biura, - zbieraj się, pojedziesz ze mną.
- Jasne.
Złapał kurtkę i pojawił się w korytarzu gotowy do drogi. Zauważył znaczące spojrzenie Sebastiana i kiwnął lekko głową, dając mu do zrozumienia, że nie musi martwić się o żonę. Chwilę później oboje zniknęli na schodach.
- Rafał, przyszedł rysownik – oznajmił Seba, wchodząc do biura.
Kiedy policjant wyszedł szybkim krokiem, nastała chwila milczenia. Ani Kamil, ani Sebastian nie wiedzieli, jak rozmawiać z Anią, która jak zahipnotyzowana stała pod oknem.
- Adrian Kudrycki spotkał się z jakimiś podejrzanymi typami – poinformował Tomek już z korytarza. – Dostał za coś kasę.
- Gdzie teraz jest?
- W domu, nasi go pilnują. A tamci pojechali do jakiegoś domu pod miastem.
- Pojadę tam – zadecydował Seba.
- To jeszcze nie koniec – ostrzegł Tomek. – Sąsiedzi twierdzą, że wczoraj słyszeli tam płacze dziecka.
Ania spojrzała na nich z nadzieją. Sebastian przez moment rozważał sytuację.
- Jadę – powiedział stanowczo.
- Pozwól mi tam jechać – poprosiła nagle Anka. – Nie będę już histeryzować, obiecuję.
- Przecież to nie o to chodzi – zaprotestował łagodnie. – Ktoś próbował cię porwać i dopóki nie dowiemy się, kto to był…
- Sebastian, to moja córka – powiedziała z naciskiem. – Muszę się czymś zająć…
- Mamy jeszcze mnóstwo akt do przejrzenia… - spróbował ponownie, choć nie bardzo wierzył, że coś wskóra.
- Sebastian! – zawołała kobieta niemal błagalnym tonem.
- Dobra, pojedziemy razem – zdecydował w końcu policjant. – Ale nie wychylaj się – dodał, choć Anka była już na korytarzu.
Wymienił z asystentami zrezygnowane spojrzenia i podążył za nią. Miał bardzo złe przeczucia, ale przez dalszą dyskusję mógł tylko stracić cenny czas, a na to nie mogli sobie pozwolić. Nie pozostawało więc nic innego, jak mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz