sobota, 23 kwietnia 2011

228.

Tym sposobem nim wrócili do domu, minęło jeszcze kilka długich godzin. Było już całkiem ciemno, Kubuś spał, a oni zmęczeni poszli prosto do łóżka.
Przez kolejne dni sprawa ciągnęła się bez najmniejszych postępów. Udało się co prawda znaleźć brata ofiary, ale tak naprawdę niewiele wiedział o siostrze, a tym bardziej o jej śmierci. Odkąd Kinga pracowała z Rafałem, na komendzie zrobiło się nieco weselej. Wszyscy ją polubili i dzięki niej zaczęli powoli zapominać o przykrych sprawach, które wydarzyły się ostatnio.
- I postanowiła zrezygnować z pracy – Aśka kończyła opowiadać nowej koleżance o niedawnej, głośnej akcji. – Musimy wyjść gdzieś razem, na pewno się polubicie.
- Mam nadzieję – odparła Kinga, upijając łyk herbaty. – Nie jest łatwo przyjść w zastępstwie kogoś, kto cieszył się taką sympatią.
- Wiem coś o tym. Kiedy zaczynałam pracę, byłam w podobnej sytuacji. Partnerka Sebastiana zginęła podczas strzelaniny i nie bardzo był zadowolony z mojego przybycia. Długo nie mogliśmy się dogadać.
- Ale koniec końców zostaliście małżeństwem – podsumowała policjantka zamyślona. – Historia jak z bajki.
Aśka tylko się uśmiechnęła. Wszyscy, którzy znali ją bliżej, wiedzieli, że historia jej i Sebastiana daleka była od bajki, choć zakończenie było istotnie piękne.
- No a jak ci się współpracuje z Rafałem? – zapytała po chwili.
- Nie mogę narzekać.
- Aśka, mamy kolejne zwłoki – przerwał im Seba, wpadając do kuchni. – Zbieraj się.
Kobieta uśmiechnęła się do koleżanki przepraszająco i wybiegła za mężem z pomieszczenia.
Kolejna zamordowana dziewczyna była w wieku poprzedniej, a jej ciało także zostało znaleziono w studzience. Zginęła podobnie, zaledwie kilka ulic dalej. Jedynym pocieszeniem był fakt, że tym razem sporo osób widziało podejrzanego mężczyznę uciekającego z miejsca zbrodni.
- Wygląda na to, że mamy seryjnego – westchnęła Joasia, kiedy wracali na komendę. – Oby tylko udało się zrobić porządny portret pamięciowy.
- Widziało go sporo osób, więc nie powinno być problemu.
- Tak – zaczęła policjantka ze złośliwym uśmiechem, - przeważnie im więcej osób robi portret, tym bardziej różnią się jego wersje.
- Coś w tym jest – przyznał Seba. – A tak zmieniając temat, zauważyłem, że zaprzyjaźniłaś się z Kingą – dodał, zerkając na żonę uważnie.
- Jest bardzo sympatyczna – odparła kobieta, nie zauważając nagany w głosie ukochanego.
- Znasz ją kilka dni…
- A co ty masz do niej? – zainteresowała się nagle.
- Nic, po prostu prawie jej nie znamy.
- Ojej, zachowujesz się… - urwała, bo zabrakło jej słów. – Pracujemy na tym samym korytarzu, chyba lepiej, żebyśmy się dogadywali, nie? Poza tym, ty masz ułatwioną sytuację – zauważyła. – Masz z kim pogadać, a ja nie bardzo.
- A co, do Rafała się nie odzywasz.
- Oj, przecież wiesz o co mi chodzi – westchnęła Aśka zniecierpliwiona.
- Brakuje ci babskich pogaduszek? – zakpił.
Nie odpowiedziała. Trochę ją poirytowało nastawienie Sebastiana, a nie chciała prowokować kłótni. Poza tym, nieświadomie trafił w sedno, ale nie miała ochoty o tym rozmawiać.
Późnym popołudniem na komendzie pojawiła się Ania. Twierdziła, że stęskniła się za przyjaciółmi, ale dla wszystkich było jasne, że chce poznać nową partnerkę Rafała. W pierwszej chwili nie kryła niechęci, ale kiedy zauważyła, że Aśka rozmawia z Kingą jak ze starą znajomą, postanowiła odpuścić.
- Jest w porządku – przekonywała ją przyjaciółka, kiedy zostały same. – Naprawdę nie masz się czym martwić.
- Ale trzymaj rękę na pulsie, ok? Wiesz, że faceci nie widzą pewnych rzeczy…
Aśka uśmiechnęła się ze zrozumieniem. W duchu podziwiała Ankę za opanowanie. Ona na jej miejscu pewnie szalałaby z zazdrości.
- Spokojna głowa. Będę miała na nich oko – obiecała.
Ten wieczór nie należał do szczególnie udanych. Aśkę rozłożyła gorączka i szybko się położyła, chcąc następnego dnia być w pełni zdolną do pracy. W związku z tym Sebastian poświęcił czas synkowi.
Z rana miał spory problem, żeby dobudzić żonę. Zwykle wstawała pierwsza o świcie, ale tym razem zaspana nie miała zamiaru ruszać się z łóżka. Sebastian szybko zauważył, że nadal ma gorączkę, choć wyraźnie niższą niż poprzedniego wieczoru.
- Już wstaję, no – mruknęła poirytowana, siadając na łóżku. – Co ci tak wesoło? – burknęła, kiedy Sebastian uśmiechnął się rozbawiony.
Odchylił nieco piżamę pod szyją ukochanej, pokazując jej kilka drobnych, czerwonych krostek. Kobieta tylko westchnęła i opadła z powrotem na łóżko.
- Ktoś tu chyba zaraził się ospą – zakpił Seba.
- Cudownie – podsumowała. – No to dwa tygodnie mam z głowy.
- Jak nie lepiej. Dobra, zbieraj się, pojedziemy do lekarza.
- Sama pojadę, ty musisz być na komendzie.
Chcąc nie chcąc, Sebastian musiał wykonać jej polecenie. Nie uśmiechało mu się samotne ścigane zabójcy dwóch nastolatek, ale dobrze wiedział, że w najbliższym czasie Joasia nie wróci do pracy.
- Coś ostatnio pecha macie – zauważył Kamil. – Raz ty w domu, raz Aśka.
- No, następnym razem dopilnuję, żebyśmy się rozchorowali jednocześnie – mruknął policjant, oglądając portret pamięciowy podejrzanego. – Świadkowie byli w miarę zgodni? – zapytał, podnosząc wzrok.
- Nawet bardzo, różnice były minimalne.
- Rozesłałeś patrolom?
- Tak, miejmy nadzieję, że szybko go namierzą – odparł asystent. – Słuchaj, może przydzielić ci kogoś do pomocy?
- Stary już zarządził, że będą mi pomagać Rafał i Kinga. Zadowolony nie był z nieobecności Aśki – dodał ze złośliwym uśmiechem, - ale wiele do gadania nie ma. Zwolnienie lekarskie dostała na trzy tygodnie z opcją przedłużenia.
- Tej to się choroby trzymają… - wtrącił Tomek, wchodząc do biura.
- Do wszystkiego można się przyzwyczaić – westchnął Sebastian pół żartem, pół serio. – Dobra, biorę się do roboty, czas złapać tego skurwiela.
Wbrew jego obawom współpraca z Kingą układała się tego dnia całkiem dobrze. Mimo niewątpliwego doświadczenia nie próbowała się rządzić i bez słowa protestu wykonywała polecenia kolegów.
- Widzę, że nie masz z nią tak źle – zauważył Seba, kiedy razem z przyjacielem przeglądali akta.
- No wiesz, Anka to nie jest… ale ma swoje plusy – przyznał policjant.
- Jasne, bardziej uległy charakterek.
- Ty to byś dopiero docenił po użeraniu się z Aśką – odparował Rafał.
- Czułbym się nieswojo – zaśmiał się Seba, odkładając na szafkę kolejną przejrzaną teczkę. – Lata przyzwyczajenia…
- Słuchajcie, mam coś! – zawołała Kinga, wpadając do biura. – Już wiem, co łączy te dwie zamordowane dziewczyny.
- Dawaj – powiedzieli jednocześnie komisarze.
- Obie dorabiały sobie w tajemniczy sposób. To znaczy miały ostatnio przypływ gotówki, ale nikt nigdy nie widział, żeby pracowały.
- Prostytuowały się?
- To był chyba sponsoring – odparła, przysiadając na skraju biurka. – A ten gość z portretu często był widywany w klubie „Lejdis” na Borowikowej. Rozmawiałam z barmanem, który twierdzi, że przychodził tam z młodymi dziewczynami.
- Nie wiedzą, jak się nazywa.
- Nie, ale bywa tam w każdą sobotę, więc jest szansa, że jutro się pojawi. Kazałam na wszelki wypadek wysłać tam patrol.
- Super – podsumował Sebastian. – Jak dobrze pójdzie, to szybko zakończymy sprawę.
- Słuchajcie, dzisiaj już chyba za wiele nie zrobimy – zauważyła Kinga. – Może pojedziesz do Aśki? – zaproponowała, zerkając na partnera, jakby spodziewała się poparcia.
- Pewnie, jedź – zgodził się Rafał. – Jak ją znam, to umiera tam z nudów.
- Serio? Dzięki.
Sebastian wyraźnie się ucieszył. Rzucił przeglądane papiery, pożegnał się z resztą ekipy i opuścił komendę.
Następnego wieczoru o dziwo bez większych problemów udało się złapać podejrzanego mężczyznę. Przesłuchiwali go do rana i choć gorąco zaprzeczał, jakoby kiedykolwiek spotkał się z którąś z zamordowanych dziewczyn, jego wina była niewątpliwa.
- Na szczęście nie potrzebujemy jego potwierdzenia – ziewnął Rafał, kiedy wreszcie zrezygnowali z kontynuacji przesłuchania i postanowili napić się kawy.
- Dowody są jednoznaczne – poparła go Kinga, stawiając przed komisarzami kubki. – Czyli sprawa zakończona, nie?
- Tak, dzisiaj prokurator postawi mu zarzuty. Wygląda na to, że chwilowo jesteśmy wolni.
- To co, kończymy kawę i spadamy się przespać?
Policjanci pokiwali głowami, sięgając po kubki z gorącym napojem.
W domu na Sebastiana czekała stęskniona Aśka. Ospę przechodziła dużo ciężej niż Kubuś, ale mężczyzna i tak był pozytywnie zaskoczony.
- Żeby mnie tak cholernie nie swędziało, to wszystko byłoby dobrze – burknęła kobieta, drapiąc się zawzięcie po ramieniu.
- Nie bądź dzieckiem – zaśmiał się Seba, przytrzymując jej rękę. – Mało masz blizn?
Wywróciła oczami i opadła na łóżko. Sebastian miał nieodparte wrażenie, że nieco wyolbrzymia sytuację, domagając się większego zainteresowania ze strony męża. Zawsze bagatelizowała wszelkie choroby, a tym razem próbowała zwrócić na siebie uwagę wszelkimi dostępnymi sposobami. Seba położył się obok niej i przytulił.
- Sprawa zakończona – powiedział, - więc teraz będę miał dla ciebie więcej czasu. Co być zjadła?
- Twoją zapiekankę ziemniaczaną – zażyczyła sobie, uśmiechając się chytrze.
- Da się zrobić, ale najpierw przygotuję ci kąpiel, ok? Tylko nie drap się już…
- Dobra, dobra.
- A tak w ogóle – dodał, pochylając się nad nią, - mogłabyś zrezygnować z tej piżamy. O wiele ładniej ci bez.
Pocałował ukochaną czule i z uśmiechem skierował się do łazienki. Aśka westchnęła z dezaprobatą, ale wyglądała na bardzo zadowoloną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz