wtorek, 26 kwietnia 2011

231.

Po południu na komendę wpadła Ania. Ostatnio bardzo rzadko jej się to zdarzało, bo trzymiesięczne bliźniaczki – Karolcia i Julka, a także trzyletnia Patrycja zajmowały niemal cały jej czas. Aśka bardzo się ucieszyła na widok przyjaciółki. Co prawda z Kingą łączyły ją bardzo pozytywne relacje, ale były rzeczy, o których mogła porozmawiać tylko z Anią.
- Dasz się namówić na herbatkę? – zagadnęła kobieta, zaglądając do biura komisarzy.
- Jasne.
Poszła za przyjaciółką do kuchni, zostawiając Sebastiana samego z górą raportów. Mężczyzna westchnął tylko zrezygnowany, bo dobrze wiedział, że plotki zajmą dziewczynom sporo czasu.
- Wyglądasz rewelacyjne – powiedziała Joasia, zerkając na przyjaciółkę. – Po prostu promieniejesz.
- Daj spokój, już chyba nie odzyskam figury… Nosić bliźniaki przed dziewięć miesięcy to jednak gruba przesada.
- Nie masz na co narzekać. Szczęściara z ciebie…
- Cierpliwości – odparła Anka, sięgając po cukier. – Doczekasz się.
- Raczej nie dziecka – zakpiła policjantka. – W tym wieku nie zachodzi się w ciążę.
- A ja to co?
Aśka wywróciła tylko oczami. Pewna swoich racji nie miała najmniejszego zamiaru zgodzić się z przyjaciółką. Postanowiła więc zmienić temat i opowiedziała jej o sytuacji z poprzedniego wieczoru z Kubusiem w roli głównej. Ania nie wyglądała ani na zdziwioną, ani zaniepokojoną.
- Dzieci w jego wieku bardzo często histeryzują przy podstawowych czynnościach, takich jak jedzenie czy kąpiel, że już o spaniu nie wspomnę. Nie masz się czym martwić, wyrośnie z tego.
- Nie w tym rzecz – westchnęła Joasia, bawiąc się łyżeczką od herbaty. – Bardziej chodzi mi o to, że ja nie jestem w stanie nakłonić Kubusia do jedzenia, a wystarczy, że pojawi się Sebastian i zaraz wszystko jest w porządku – powiedziała z wyraźnym żalem w głosie. – Nie zrozum mnie źle – dodała, zerkając na przyjaciółkę. – Bardzo się cieszę, że mały ma z Sebastianem taki dobry kontakt, tylko…
- Tylko jest ci trochę przykro, że lepszy niż z tobą? – zgadła Ania.
- Trochę – przyznała Aśka zawstydzona. – Robię dla niego wszystko, co tylko mogę. Dbam, żeby niczego mu nie brakowało, żeby był bezpieczny…
- Wiesz, ja myślę, że to nie jest do końca tak – przerwała jej przyjaciółka. – Odpowiedz mi na jedno pytanie: kiedy się boi albo źle się czuje, do kogo lgnie?
- Niby do mnie… Zawsze jak coś mu się przyśni, woła mnie, chce, żebym przy nim została.
- Widzisz? – powiedziała Anka tryumfalnie. – Kuba bardzo cię kocha, a to że czasem woli przebywać z ojcem… Nie obraź się, ale ty momentami jesteś po prostu zbyt zasadnicza. Ja rozumiem, że dbasz o niego najlepiej jak potrafisz, ale czasem zwyczajnie przesadzasz. Sebastian jest bardziej wyluzowany.
- I co z tego? – zdenerwowała się nagle policjantka. – Sebastian wciąż mu ustępuje. Przy nim Kuba nigdy nie zje całego posiłku. W wannie wciąż bawią się w piratów czy inne głupoty, zaraz cała łazienka jest zalana. A jak bawią się na podwórku, Kuba wraca umorusany po szyję – skarżyła się.
- Nie przesadzasz? Gdyby był głodny, upomniałby się o jedzenie, a reszta… Aśka, to tylko dziecko – westchnęła Ania z pobłażliwym uśmiechem. – A poza tym, jeśli masz do Seby jakieś pretensje, może po prostu mu o tym powiesz?
- Jest jego ojcem, ma prawo – mruknęła z niechęcią. – Po prostu pewne rzeczy mi się nie podobają i tyle.
- Asia, a nie sądzisz, że lepiej dla Kuby, żeby zjadł mniej, ale w przyjaznej atmosferze, niż żebyś wcisnęła w niego standardową porcję, wprowadzając nerwówkę? Nie lepiej, żeby polubił kąpiel i chętnie szedł do wanny, nawet jeśli masz to okupić sprzątaniem?
Joasia westchnęła cicho. Nie ulegało wątpliwościom, że argumenty Ani były całkiem sensowne.
- Może po prostu czasem powinnaś odpuścić – kontynuowała kobieta. – Tak dla dobra sprawy. Perfekcjonizm czasem jest naprawdę męczący.
- Masz rację – powiedziała Aśka zrezygnowana. – Sebastian lepiej rozumie jego potrzeby.
- To nieprawda. Każde z was patrzy na sprawę nieco inaczej i tylko współpracując możecie sprawić, że Kubuś będzie szczęśliwy. Dlatego właśnie dziecko powinno być wychowywane przez oboje rodziców – podsumowała Anka tryumfalnym tonem.
Dwie godziny później Aśka i Sebastian kończyli pracę. Zaczęli powoli zbierać się do domu, ale parszywa pogoda sprawiła, że jakoś nie spieszyło im się do wyjścia.
- Skoro się tak guzdrzecie, to mam dla Was niespodziankę – powiedziała Agata, pojawiając się nagle w biurze.
- Tylko nie mów, że mamy sprawę…
- Nie, gorzej – odparła, uśmiechając się złośliwie. – Aśka, ciebie chce widzieć Stary, a dla ciebie, Seba, mam zaległe raporty, które mają być wypełnione najpóźniej do siódmej jutro rano.
Położyła na biurku komisarzy pokaźny stos dokumentów i skierowała się do wyjścia.
- Czekaj, nie wiesz, czego chce Stary? – zatrzymała ją Joasia.
- Nie mam pojęcia, ale minę miał nietęgą.
- Świetnie – mruknęła, odwieszając kurtkę. – Ciekawe, co znowu wymyślił.
Wyszła za Agatą z biura i podążyła prosto do gabinetu szefa. Miała bardzo złe przeczucia, ale nie było to znowuż wielką nowością – przed rozmową ze Starym trudno było o optymizm. Zapukała energicznie do drzwi i weszła, demonstrując na wszelki wypadek pewność siebie.
- Proszę usiąść – burknął komendant, nie patrząc nawet w stronę policjantki.
Opadła na krzesło i utkwiła wzrok w swoim szefie. Długo milczał i już nawet miała ochotę go ponaglić, ale nim się zdecydowała, Stary wykonał pierwszy ruch. Bez słowa rzucił na biurko tuż przed nią szarą kopertę w formacie A4. Joasia zerknęła na mężczyznę, ale nie poruszyła się. Dopiero kiedy milczenie zaczęło się przedłużać, sięgnęła po kopertę i otworzyła ją ostrożnie. Ze środka wyjęła plik zdjęć, na widok których o mało nie spadła z krzesła. Przejrzała je pospiesznie, czerwieniąc się po uszy.
- Przyszły dzisiaj pocztą zaadresowane do mnie – poinformował ją Stary.
Aśka włożyła zdjęcia z powrotem do koperty, ale nie oddała jej szefowi, tylko ścisnęła w dłoni.
- Proszę coś z tym zrobić – polecił, po czym pochylił się nad dokumentami, dając jej do zrozumienia, że ma wyjść.
Chwilę później wpadła jak burza do biura i z rozmachem rzuciła feralną kopertę Sebastianowi pod nos, zrzucając przy okazji znaczną część raportów. Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony. Kiedy wyjął zdjęcia z koperty, natychmiast zrozumiał jej zdenerwowanie. W przeciwieństwie do żony przejrzał powoli i dokładnie wszystkie fotografie.
- Skąd to wzięłaś? – zapytał w końcu, podnosząc wzrok.
- Ktoś wysłał Staremu – warknęła kobieta, przechadzając się nerwowo pod oknem. – Stary to widział, rozumiesz?!
- Nie denerwuj się, nic wielkiego tu nie ma.
Spojrzała na niego wściekła, więc szybko spuścił wzrok, żeby jej nie prowokować. Na zdecydowanej większości zdjęć była Aśka w niekompletnym ubraniu, tj. bieliźnie lub ręczniku. Było też kilka ich wspólnych fotografii pochodzących z sypialni. Te były już dużo bardziej pikantne, choć Sebastian i tak uważał, że mogło być gorzej.
- Nie rozumiem jednej rzeczy – powiedział mężczyzna z namysłem. – Jeśli ktoś chciał cię upokorzyć, dlaczego nie zrobił ci nagich zdjęć?
- Jak go złapiemy, będziesz mógł złożyć reklamację – wycedziła przez zęby.
- Aśka, pomyśl logicznie…
- Sebastian, a ty widziałeś, żebym ja nago paradowała po sypialni? – zapytała retorycznie, już nieco lepiej panując nad nerwami. – No dobra, zdarzyło się – przyznała, - ale sporadycznie. Nawet w łazience jak się rozbieram, zawsze zasłaniam roletę. Ot, taka mania.
- Za to sceny łóżkowe mu się udały – westchnął Sebastian, odkładając zdjęcia na biurko. – Co mówił Stary?
- Tylko tyle, że mam coś z tym zrobić – mruknęła, opierając się o parapet.
- Na dobry początek trzeba to dać do analizy – powiedział policjant spokojnie. Zauważył jednak pełne dezaprobaty spojrzenie żony i szybko się poprawił. – Damy kopertę i jakieś jedno, najsłabsze zdjęcie – zadecydował.
- Sebastian, co się znowu dzieje? – zapytała zrezygnowana. – Najpierw Sisi, potem ta róża, teraz zdjęcia…
- Spokojnie, na razie to wygląda na jakieś głupie żarty. Tomek! – zawołał, nie wstając z fotela.
Chwilę później asystent pojawił się w ich biurze.
- Co jest?
- Macie zdjęcie tego gówniarza, który podrzucił na komendę różę? – zaczął Seba.
- Mogę wydrukować z monitoringu.
- No to Tomek, na jednej nodze. I daj to do analizy – dodał, podając policjantowi kopertę, w której było tylko jedno zdjęcie.
Resztę fotografii podał żonie, widząc, że będzie najspokojniejsza, jeśli sama się ich pozbędzie. W milczeniu czekali na powrót asystenta.
- Mam – poinformował ich Tomek, wchodząc chwilę później do biura. – To on.
Komisarze pochylili się nad czarno-białą fotografią. Przez chwilę oboje przyglądali się chłopakowi w ciszy.
- Pierwszy raz go widzę – powiedziała Aśka stanowczo.
- Ja też nie kojarzę – przyznał Sebastian z westchnieniem. – Ale nie wiemy, czy to ma jakikolwiek związek ze zdjęciami. Ostatecznie nie było nawet adnotacji, dla kogo to…
- A jednak trucie psa i wysyłanie półnagich zdjęć bardzo pasuje do gówniarza – mruknęła Joasia. – Ja już sama nie wiem… Ostatnio było tak spokojnie…
- Może dać wam ochronę? – zaproponował Tomek bez przekonania.
- Póki co nic nie wskazuje na to, żeby coś nam groziło – odparła Aśka, sięgając po kurtkę. – Idziemy? – dodała, zwracając się do Sebastiana.
- Tak, już. Pospieszcie się z tym zdjęciem – mruknął do Tomka i wyszedł za żoną z biura.
W drodze do samochodu nadal dyskutowali o wszelakich możliwościach. Sprawa wydawała się niegroźna i ewidentnie wyglądała na żarty małolatów, ale w ich pracy ostrożność już nie raz okazała się podstawą.
- Cholera, nie wziąłem tych raportów, które mam oddać jutro Staremu – przypomniał sobie Sebastian, kiedy zeszli już na parking. – Czekaj, pójdę po nie.
Aśka wywróciła tylko oczami, ale bez słowa podążyła za mężem. Zdążyli zrobić raptem kilka kroków i usłyszeli wybuch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz