środa, 20 kwietnia 2011

225.

Kuba po lekach trochę się uspokoił, dzięki czemu Aśka mogła odespać noc. Obudziła się po dwóch godzinach już dużo spokojniejsza. Całkowicie świadoma tego, że potraktowała Sebastiana bardzo niesprawiedliwie natychmiast udała się na jego poszukiwanie. Nie znalazła go jednak w całym domu, podobnie jak psów, więc domyśliła się, że zabrał je na spacer. Ułożyła Kubusia w nosidełku i postawiła je w salonie, a sama usadowiła się na parapecie, żeby móc z wygodnej pozycji wypatrywać męża.
Tymczasem Sebastian spacerował dobrze sobie znanymi dróżkami. Rozmyślał nad tym, co powiedziała mu Joasia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miała rację. Okłamywał ją i choć tłumaczył sobie, że robi to dla jej dobra, czuł się fatalnie.
- No co, dziewczyny? – zwrócił się do psów. – Wracamy?
Skręcił w stronę domu, wiedząc, że bez względu na przebieg awantury, Aśka już na pewno się niepokoi. Poza tym znowu czuł się gorzej, więc dalsza wędrówka po lesie nie uśmiechała mu się.
Ledwie przekroczył próg domu, Joasia przytuliła się do niego mocno. Uśmiechnął się pod nosem, głaszcząc ją po włosach.
- Przepraszam – powiedziała. – To przez tą chorobę Kubusia… Byłam zdenerwowana i wszystko tak jakoś…
- W porządku – zapewnił, po prostu chcąc jej przerwać, bo z każdym słowem czuł coraz większe wyrzuty sumienia. – Był lekarz?
- Tak, Kuba ma ospę wietrzną – westchnęła Aśka, odsuwając się od męża. – Dostałam leki na zbicie gorączki i jakieś antybakteryjne, poza tym mam go smarować maścią, żeby nie bolało.
- Ty nie przechodziłaś ospy, prawda? – zapytał Seba.
- No niby nie…
- No to przykro mi, ale obowiązuje cię kwarantanna – powiedział, uśmiechając się lekko. – Ja się zajmę Kubusiem.
- Nie przesadzaj…
- Aśka, u dorosłego przebieg ospy może prowadzić do wielu powikłań, więc bardzo cię proszę: nie zbliżaj się do Kuby.
Pocałował żonę w czubek głowy, wziął synka na ręce i poszedł z nim na górę. Joasia została sam na sam z raczej ponurymi myślami. Cała sytuacja coraz mniej się jej podobała, ale postanowiła zaczekać na rozwój wypadków.
Dwa dni później odbył się pogrzeb Sylwii, na którym jednak Joasia się nie pojawiła. Bardzo jej na tym zależało, ale Stary nie chciał słyszeć choćby o godzinie wolnego. I tak dał jej niezłą reprymendę, kiedy go poinformowała, że Sebastiana nie będzie co najmniej dwa tygodnie ze względu na chorobę ich synka.
Czas mijał, a ona z każdym dniem czuła się coraz bardziej sfrustrowana. Seba pilnował jej do przesady, przez co Kubusia widywała tylko z odległości kilku metrów i to niezbyt często. Zresztą i tak większość czasu spędzała na komendzie, pracując za dwoje. Dokładnie po dziesięciu dniach choroby synka, postanowiła odwiedzić przyjaciółkę. Teraz nie spotykały się za często, a pogarszający się nastrój sprawił, że chciała porozmawiać z kimś, komu ufała.
- Nie tęsknisz za pracą? – zapytała Joasia, kiedy Ani wreszcie udało się położyć córeczkę.
- Szczerze mówiąc nie – odparła. – W domu się nie nudzę, zawsze jest coś do zrobienia, zwłaszcza przy małym dziecku. Poza tym… wreszcie mogę spędzać z Patrycją tyle czasu, ile chcę.
- No tak… to faktycznie jest plus. Wiesz, jak mi powiedziałaś o swojej decyzji, myślałam nawet, żeby zrobić to samo – wyznała policjantka z westchnieniem.
- Nie rób, Asiu – powiedziała Ania, patrząc na przyjaciółkę poważnie. – Jesteś świetną policjantką i nie powinnaś z tego rezygnować.
- A ty? – zdziwiła się szczerze Aśka. – Ciebie to nie dotyczy?
- Ja nie jestem taka silna – odparła. – Ty przeszłaś swoje, a jednak potrafiłaś po tym wszystkim wrócić i nadal pracować, cieszyć się tym. Ja nie przeżyłam nawet jednej setnej tych okropieństw, ale wiem, że nie dam rady i już. Nie byłabym już dobrą policjantką, bałabym się.
Aśka nie odpowiedziała. Nie miała nawet ochoty zastanawiać się nad tym, czy jej przyjaciółka ma rację. Szczerze mówiąc ostatnio problemy związane z pracą niewiele ją obchodziły. Biorąc pod uwagę to, co działo się w jej życiu osobistym, wszystko inne zeszło na drugi plan.
- Widzę, że nie przyszłaś tak całkiem bezinteresownie – odgadła Ania, trafnie interpretując milczenie Joasi.
- No tak całkiem to nie – przyznała. – Teraz w pracy nie bardzo mam z kim pogadać, więc…
- Dobrze, co się dzieje? Z Kubusiem gorzej?
- Nie, ospa ma bardzo łagodny przebieg, jest już prawie zdrowy.
- Czyli coś z Sebastianem?
- Aniu, ja już naprawdę nie wiem… - zaczęła zmęczonym głosem. – Ostatnio wszystko jest nie tak. Najpierw zrobiłam mu awanturę… wiesz, niby niesłusznie i przeprosiłam go potem, ale tak po prawdzie to miałam trochę racji.
- Aśka, do rzeczy.
- Zaczęło się od Kubusia. Byłam zmęczona i wściekła, wyładowałam się na Sebastianie. I w złości wyrwało mi się, że mnie okłamuje.
Ania spojrzała na przyjaciółkę z lekkim pobłażaniem. Jej zamiłowanie do wyolbrzymiania pewnych faktów i przy okazji bagatelizowania innych było wszystkim dobrze znane.
- Wiem, że mi nie wierzysz… ale ja znam go tyle lat… Po prostu wiem, że coś jest nie tak, że nie mówi mi prawdy. Czuję to.
- Dobrze, potrzebuję konkretów – powiedziała Anka stanowczo. Aśka milczała, nie bardzo wiedząc, co ze swoich obserwacji mogłaby zaliczyć do „konkretów”. – I tu cię mam.
Policjantka wstała i podeszła do okna. Zawsze robiła to odruchowo, kiedy myślała nad czymś intensywnie. Skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc na dzieci szalejące na placu zabaw.
- Od kilku dni nie chce się ze mną kochać – wyznała, nie odwracając się od szyby. – Wiem, że to żaden dowód, ostatecznie każdy ma prawo… ale on nigdy taki nie był. Stara się odmawiać mi w delikatny sposób, tylko że to niczego nie zmienia.
- A może nie czuje się jeszcze najlepiej po tym postrzale? – zasugerowała Ania, starając się sprowadzić rozmowę na rzeczywiste problemy.
- Więc dlaczego szaleje z psami na dworze? Gdyby coś go bolało, zauważyłabym to.
- Aśka, ty chyba nie myślisz o żadnej kochance, nie? – zapytała Anka wprost.
- Nawet przez myśl mi to nie przeszło.
- Słuchaj, ja myślę, że to naprawdę nie jest jeszcze powód do niepokoju.
- Wydaje mi się, że wczoraj znowu miał gorączkę – powiedziała nagle Aśka. – Kazałam mu zmierzyć temperaturę, ale wyszła normalna…
- No to jest chyba najlepszy dowód na to, że zaczynasz popadać w paranoje – podsumowała Ania dobitnie, upijając łyk kawy.
- Tylko że ja nie byłam przy nim cały czas. Mógł wyjąć termometr czy coś…
- Aśka, nie daj się zwariować. To dorosły facet, dlaczego miałby ukrywać przed tobą, że ma gorączkę?
- No właśnie, dlaczego?
Odwróciła się do przyjaciółki i patrzyła na nią uważnie. Ania wahała się przez moment, aż znalazła w miarę sensowną odpowiedź.
- Więc może zaraził się od Kuby ospą – wypaliła. – No a seksu unika, żeby się nie zarazić.
- Akurat – zakpiła Joasia, uśmiechając się ironicznie. – Gdyby miał choć cień podejrzenia, że zaraził się ospą, nie wpuściłby mnie do domu, żebym przypadkiem nic nie załapała… Poza tym, on już ją odchorował, zresztą nie wiem, dlaczego miałby robić z tego taką tajemnicę.
- Nie, to bez sensu – powiedziała w końcu Ania nieco zniecierpliwionym tonem. – Daj sobie spokój i pozwól mu żyć, a nie wiecznie go o coś podejrzewasz.
To nie mogło Aśki uspokoić, ale nie miała innego wyjścia jak tylko wrócić do domu i udawać, że wszystko jest w porządku. Zresztą okazało się to wcale nie takie trudne, bo Sebastian przygotował dla niej niespodziankę. W wannie czekała już na nią gorąca woda, na półkach poustawiane były świeczki i rozsypane płatki róż. Kobieta wzruszyła się na ten widok, natychmiast zapominając o wszelkich rozterkach.
Wzięła długą, relaksującą kąpiel. Sebastian siedział przy niej na brzegu wanny, pili wino i rozmawiali o samych błahostkach. Kiedy wreszcie znaleźli się w sypialni, Joasia była już w wyśmienitym nastroju. Zarzuciła mężowi ręce na szyję, zaczęła całować namiętnie i wsuwać dłonie pod bluzkę.
- Kotku, jest późno – mruknął Sebastian, zanurzając twarz w jej włosach, ale jednocześnie odsuwając ją delikatnie.
Natychmiast zabrała dłonie i zaprzestała wszelkich czułości. Romantyczny nastrój prysł jak bańka mydlana. Poczuła się bardzo dotknięta reakcją ukochanego.
- Dobranoc – powiedziała chłodno, kierując się do łóżka.
Sebastian już otworzył usta, żeby ją przeprosić, ale powstrzymał się. Otulił ją kołdrą i wyszedł z sypialni.
Prawie całą noc spędził w pokoiku Kubusia. Maluch co prawda spał spokojnie, ale Seba nie chciał wracać do żony. Musiał przemyśleć wiele spraw, a towarzystwo ukochanej nie mogło mu w tym pomóc. Kiedy była w pobliżu, czuł się jeszcze gorzej. Wyrzuty sumienia zaczynały go wykańczać, a wiedział, że musi to wytrzymać jeszcze co najmniej przez kilka tygodni.
Aśka także nie mogła spać. Najpierw była po prostu wściekła. Potem, kiedy już się uspokoiła, zaczęła drobiazgowo analizować zachowanie Sebastiana. Z godziny na godzinę czuła się coraz gorzej. Trochę sobie popłakała, ale wtedy także nie poczuła się lepiej. Postanowiła, że bez względu na wszystko dowie się, co dzieje się z jej mężem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz