piątek, 22 kwietnia 2011

227.

- Słuchaj, tym się można zarazić naprawdę na wiele sposobów – mówiła Anka ostrożnie. – Nie trzeba być narkomanem czy dziwką, żeby…
- Wiem, Aniu – powiedziała spokojnie policjantka. – Ja to naprawdę wszystko wiem. Ale jestem pewna, że Sebastian nie jest nosicielem. Przecież wiesz, że regularnie muszę robić szczegółowe badania krwi i gdyby cokolwiek było nie tak, szybko bym się o tym dowiedziała.
- Ale Seba nie musiał cię zarazić…
- Gdyby faktycznie był nosicielem HIV, ja już byłabym chora. Po chemii miałam bardzo osłabioną odporność i załapałabym wszystko.
- W sumie masz rację – westchnęła Ania przekonana słowami przyjaciółki. – W takim razie może to jakaś inna choroba?
- Niby jaka?
- No nie wiem… Powiedzmy jakaś… bardzo poważna.
- Dlaczego miałby mi o tym nie powiedzieć? – zapytała Aśka szczerze zaskoczona podejrzeniami przyjaciółki.
- Asiu, a jak długo ty ukrywałaś przed nim prawdę, kiedy znalazłaś guzek?
Policjantka zawahała się przez moment. Niby do tej pory wykluczała taką możliwość, ale jednak argumenty Ani były całkiem racjonalne. Spojrzała na zegarek.
- Mogłabyś zostać z Kubusiem? – poprosiła. – Muszę porozmawiać z Sebastianem.
Nie czekała na odpowiedź. Szybko zmieniła dresy na dżinsy i już jej nie było. Pojechała prosto do ich starego mieszkania. Celowo nie uprzedzała męża o swojej wizycie, mając nadzieję, że z zaskoczenia będzie jej łatwiej czegokolwiek się dowiedzieć.
Sebastian był wyraźnie zdziwiony, kiedy zobaczył ją w drzwiach.
- Wpuścisz mnie? – zapytała spokojnie.
- Jasne, chodź.
Zdjęła buty i weszła do kuchni pewnym krokiem. Postanowiła zachowywać się, jakby to była zwyczajna, towarzyska wizyta. Zrobiła sobie kawę, a potem oparła się o parapet i spojrzała na Sebastiana z uprzejmym zainteresowaniem wypisanym na twarzy.
- Coś się stało? – zaniepokoił się mężczyzna, przysiadając na stołku.
- Nie, dlaczego? Nie mogę odwiedzić swojego męża?
Upiła łyk kawy i rozejrzała się po kuchni. Czuła na sobie spojrzenie Sebastiana, ale z uporem je ignorowała.
- Odpocząłeś od nas? – zagadnęła z uprzejmym uśmiechem.
- Aśka…
- Czyli jeszcze nie – odpowiedziała sama sobie. – Szkoda, bo ja już się trochę stęskniłam.
Mężczyzna obserwował ją uważnie. Nie był do końca pewny, czym jest spowodowane jej zachowanie, a tym bardziej, do czego może doprowadzić.
- To co, bierzemy rozwód? – zapytała ze spokojem.
Nie miała najmniejszego zamiaru kierować rozmowy na takie tory, ale pytanie jakoś samo się jej wyrwało.
- Co ty mówisz? – zdziwił się szczerze Sebastian. On sam nie brał nawet pod uwagę takiej możliwości. – Przecież…
- Więc może separacja? Czy po prostu będziemy sobie tak żyć osobno?
- Aśka…
- Jesteś chory? – zapytała wprost. – Nie chcesz mnie martwić, tak? Powiedz.
Zapadła cisza. Sebastian westchnął tylko i spuścił głowę, wbijając wzrok w splecione na kolanach dłonie. Wyglądał na przybitego. Aśka poczuła, jak ulatuje z niej cała złość. Odstawiła kawę, podeszła do męża i ukucnęła przed nim. Jedną rękę położyła na jego dłoniach, a drugą delikatnie pogłaskała po policzku.
- Powiedz mi, proszę – wyszeptała. – Przecież możesz mi ufać.
- Ja sam nie wiem, Asiu – powiedział cicho mężczyzna. – Dopiero robię badania.
- Ale jakie badania?
- Na nosicielstwo HIV – mruknął.
Joasia uśmiechnęła się z ulgą. Przytuliła go do siebie delikatnie.
- Nie jesteś nosicielem – odparła spokojnie. – Gdybyś był, zaraziłbyś mnie po chemioterapii.
- A może… może ty też? – wydusił ze strachem.
- Nie, ja robię regularnie badania. Wszystko jest w porządku.
Podniósł wzrok i spojrzał na żonę z nieśmiałą ulgą. Uśmiechała się szeroko.
- Przepraszam – powiedział w końcu Sebastian. – Bałem się, że was zarażę…
Rozplotła delikatnie jego dłonie i usiadła mu na kolanach, przytulając się. Poczuła, że Seba całuje ją po szyi i ramieniu.
- To znaczy, że wrócisz ze mną do domu? – mruknęła, przymykając oczy.
- A pozwolisz mi?
Wywróciła oczami, ale czuła się już tak dobrze, że nie miała nawet ochoty otworzyć buzi. Bliska była zaśnięcia w ramionach męża, bo ostatnio jakoś nie dane jej było zaznać spokoju, przez co i gorzej sypiała.
- Z kim został Kubuś? – zapytał niespodziewanie Sebastian.
- Z Anką… Kurczę, faktycznie. Wracamy do domu?
Mężczyzna pokiwał głową. Zebrali drobiazgi porozrzucane po mieszkaniu i kilka minut później siedzieli już w samochodzie.
Ten wieczór mogli z całą pewnością zaliczyć do udanych. Nie wracali ani na moment do tematu, ciesząc się chwilami bliskości.
- Nie gniewasz się? – mruknął Seba, kiedy późnym wieczorem leżeli już w łóżku. – Wiem, że obiecywałem ci bezwzględną szczerość… - westchnął.
- Kiedy ja zachorowałam, też ukrywałam to przed tobą i to o wiele dłużej – odparła, nie otwierając oczu.
- Przepraszam cię, kochanie. Zszarpałem ci nerwy i zawiodłem zaufanie, ale strasznie się bałem, że was zarażę… - mówił z wyraźną skruchą w głosie.
Joasia podniosła się, opierając na łokciu i spojrzała ukochanemu w oczy.
- Skarbie – zaczęła łagodnie, - to już nieważne. Wszystko wróciło do normy i tylko to się liczy.
Pocałowała go i położyła głowę na jego piersi. Poczuła, że mężczyzna głaszcze ją po włosach. Zdawała sobie sprawę, jak mało przekonujące były jej słowa, ale zmęczenie wzięło nad nią górę.
Z samego rana wybrali się na komendę. Kiedy wdrapali się na swoje piętro, stało się jasne, że wszyscy zainteresowani już wiedzą o ich pogodzeniu.
- Rafał, nie wiedziałam, że taka papla z ciebie – powiedziała Aśka ze złośliwym uśmiechem, ale nie było w tym pretensji.
- Daj spokój, człowiekowi – odparł za niego Kamil, - dostaje dziś nową partnerkę i jest trochę zestresowany.
Wszyscy wydawali się bardzo rozbawieni, tylko sam zainteresowany miał nietęgą minę.
- Co, już ją widziałeś? – zakpił Sebastian.
- Bardzo zabawne – mruknął Rafał, przechadzając się po biurze.
- Dzień dobry – wtrąciła się blondynka w średnim wieku, która właśnie stanęła w drzwiach.
- To jest właśnie Kinga Jarocka – przedstawił ją Tomek, także pojawiając się w wejściu.
Kobieta wyglądała na całkiem sympatyczną, no i niewątpliwie jej atutem był zwyczajny, sportowy strój. Uśmiechnęła się do zebranych. Aśka zeskoczyła z biurka i pierwsza się z nią przywitała.
- To twój nowy partner – poinformowała Kingę. – Rafał, może tak byś podszedł?
Policjant przypomniał sobie o podstawach dobrego wychowania i także przywitał się z przybyłą. Chwilę później wyszedł z nową partnerką, aby pokazać jej komendę.
- Nie jest źle – podsumowała Joasia. – Chyba mogę ją polubić.
- Wygląda na normalną, a po tych wszystkich przebojach z Jagodą, to naprawdę duży plus.
Wymienili się znaczącymi uśmiechami i bez słowa zasiedli do raportów.
Późnym popołudniem wracali z sądu, gdzie musieli stawić się w sprawie gangu pedofilów. Wyrok co prawda jeszcze nie zapadł, ale dowody były jednoznaczne, a to bardzo poprawiło komisarzom nastroje.
- Marzy mi się gorąca kąpiel – mruknęła Aśka, ziewając.
- Mi się marzy co innego – odparł Sebastian, uśmiechając się do niej uwodzicielsko.
Zaśmiała się mimowolnie. Bardzo się cieszyła, że mają wolny wieczór. Ostatecznie mieli co nadrabiać.
- W11 dla 00 – odezwał się znienawidzony przez komisarzy głos.
Westchnęli zgodnie.
- W11, zgłaszam się – powiedziała Aśka bez entuzjazmu.
- Przy Królewskiej znaleziono zwłoki kobiety, zajmiecie się tym?
- Już jedziemy.
Policjantka wyjęła koguta i chwilę później jechali na sygnale w stronę ulicy Królewskiej.
- No i tyle z miłego wieczoru – podsumowała.
- Jeszcze wszystko przed nami – odparł Sebastian niezrażony i uśmiechnął się do ukochanej.
Na Królewskiej nie trudno było odnaleźć miejsce zbrodni. Zatrzymali samochód na parkingu między blokami. Tomek wyszedł im na spotkanie, podnosząc taśmę, żeby mogli podejść bliżej.
- Ciało znalazła tamta pani – powiedział, wskazują staruszkę stojącą nieopodal. – Wracała ze spaceru, pies wyczuł zwłoki i pociągnął ją do tej studzienki. Akurat nadchodził sąsiad, pies nie dawał się odciągnąć, więc wspólnie postanowili sprawdzić, co jest grane. Studzienka była niedokładnie zamknięta i to wzbudziło ich podejrzenia.
- Coś więcej widzieli?
Asystent pokręcił głową. Komisarze bez zbędnych komentarzy podeszli do lekarza sądowego, który już oglądał zwłoki. Przywitali się i przez chwilę przyglądali się w milczeniu.
- Zwłoki kobiety? – westchnęła Aśka z sarkazmem. – Przecież to jeszcze dziecko…
- Mogła mieć najwyżej szesnaście lat – zgodził się Adam. – Zginęła wczoraj wieczorem, uderzona w głowę tępym narzędziem.
- Motyw seksualny?
- Trudno powiedzieć. Jest trochę podrapana, ma podarte ubranie, ale wygląda na to, że po prostu się broniła. Dokładnie to wam powiem oczywiście po sekcji.
- Tomek! – zawołał Seba, odwracając się od lekarza. – Znaleźliście coś przy niej?
- Nie – odparł policjant, - nie miała nic przy sobie, - ale ta pani, która ją znalazła twierdzi, że to Magda Wasiluk. Ponoć mieszka w tym bloku pod szóstką.
- Zawiadomiliście rodzinę?
- Rodzice nie żyją, mieszkała ze starszym bratem, ale jego nie ma teraz w domu. Sąsiedzi mówią, że rzadko tu bywa.
- Dobra, postaraj się go znaleźć – mruknęła Joasia. – A my weźmiemy się za rozpytywanie ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz